Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.545.146 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 243 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jedna z najsmutniejszych lekcji płynących z historii ludzkości brzmi: Jeśli oszukiwano nas przez wystarczająco długi czas, to mamy tendencję do odrzucania jakichkolwiek dowodów na występowanie tego oszustwa. Nie jesteśmy zainteresowani odnalezieniem prawdy. Oszustwo nas pochłonęło. Po prostu zbyt bolesne byłoby przyznanie się nawet przed samym sobą, że zostaliśmy oszukani."
« Tematy różnorodne  
Pogoda a... imperium Czyngis chana i sprawa polska [2]
Autor tekstu:

Pewne zależności przyczynowo — skutkowe możemy zauważyć dopiero jeśli porównamy ze sobą większe odcinki czasowe — stulecia. Bowiem dopiero w skali makro widać w jaki to sposób klimat decydował o losach pasterzy — nomadów. No bo na stepie o wszystkim decydowała zielona trawa (pasza), a o niej — monsuny znad Oceanu Spokojnego, które przemieszczały i zmieniały całe strefy klimatyczne. Gdy niosły do Mongolii wilgoć, wówczas kurczył się tam obszar jałowej Gobi, wyrastały lasy, zieleniły się ogromne doliny, płynęły rzeki wypełniające Bajkał. Była pasza, bydło, dostatek… Albo odwrotnie, gdy to od IX do XI wieku trwała w Azji posucha, to braki wody spowodowały rozproszenie ludności. Dominowała tam wtedy pustynia a nie zielony step, co w tamtych czasach miało kapitalne znaczenie, powodując znaczne oddalenie od siebie rodzin i rodów. Rozproszenie bydła (a zatem i ludzi) na ogromnym terenie, uniemożliwiało tym samym bliższe kontakty, tworzenie silnych i licznych rodów, grupowanie się ich w ordy, porastanie przywódców i narodów w siłę.

Znając pozostałą, ubogą, wyżynną Mongolię i porównując ją z Chentejem oczywistym jest, że na tych żyznych, nizinnych terenach o łagodnym klimacie musiały niegdyś mieszkać najbogatsze plemiona. Mój przewodnik Mörön twierdził, że — (w odróżnieniu od minionego dwustulecia — ciemnego, biednego i głuchego historycznie) — właśnie pierwsza połowa XII wieku obfitowała w Azji w wodę i to właśnie ona wywołała wszystkie wydarzenia tego okresu. To woda z nieba spowodowała historyczne fakty i stworzyła bohaterów, których pamiętamy do dzisiaj. Wróciły monsuny, spadły deszcze, zielny step Chenteju zaludniały ludy i wówczas — naturalna siłą rzeczy — zrzeszyły się one w organizm państwowy. I właśnie w ten sposób — na początku wieku XII, wyjątkowo korzystne warunki przyrodnicze Chenteju wpłynęły na rozwój, liczebność a nawet losy ludzkich pokoleń. Bowiem lud (nazywający się Mongoł) zamieszkujący te wyjątkowo żyzne doliny chentejskie, znalazł się w wyjątkowo sprzyjających warunkach. Dostatek pożywienia przełożył się na jego bogactwo, czyli — siłę wojownika, ilość żon, dzieci i sług. Dobre pastwiska, czyli wiele bydła i koni, były pomocne w zdobyciu władzy i poddanych. Wspaniałe tereny łowieckie były doskonałą szkołą wojaczki.

Tak to środowisko geograficzne Chenteju zadecydowało o możliwości powstania prężnego organizmu państwowego. A potem — podboju i zniewoleniu najpierw okolicznych, słabszych rodów, plemion, potem reszty świata...

Może to właśnie tak było...?

Poza tym — w odpowiednim miejscu oraz czasie, pojawił się nieprzeciętny człowiek -

w jurcie urodziło się dziecko o imieniu Temudżyn

"Przodkowie Czyngis chana przeprawili się przez jezioro
i założyli obozowisko w Chenteju."
Tajna historia Mongołów
, XIII w.

W XII wieku plemiona Mongołów „właściwych", którzy mieli dać nazwę i władcę przyszłemu państwu, przybyli z północy i zajęli malutkie terytorium dorzecza rzek Onon i Kerulen. Plemiona te koczowały wśród lesistych wzgórz i gór oddzielonych dolinami z soczystą trawą. Miast tam nie było. Dominował system obozów — kürjen — rodzinnych, rodowych lub plemiennych. Ludom do życia wystarczały wypasane zwierzęta — liczne stada bydła rogatego, owce, kozy i konie. Ważną rolę odgrywało myślistwo.

W pewnym momencie pojawiła się tendencja do zjednoczenia plemion mongolskich. Twórcą pierwszego, jeszcze niewielkiego i słabego państewka został Kabuł (Chabuł-chan [ 2 ]) — przywódca koczujących tam plemion. Niestety, zatargi z Dzurdżenami i Tatarami — klęska poniesiona w bitwie w 1161 roku, spowodowały rozpadnięcie się tego chanatu. Ale dalej pozostały w Chenteju silne plemiona i wielcy wodzowie, jak np. wnuk Kabula — Jesugej (Jesügej-baatur), wódz Tajcziutów. Ten zasłynął m.in. porywając świeżo zaślubioną żonę wodza Merkitów i biorąc ją sobie za żonę. Urodziła mu ona czterech synów i córkę. Najstarszy — pierworodny, dostał na imię Temudżyn. Wiadomo, że urodziny odbyły się w miejscu Deliün Bołdak nad Ononem. W 1171 roku zmarł tragicznie ojciec Temudżyna (ponoć został otruty przez wrogich Tatarów), a jego śmierć spowodowała ostre starcia wewnątrzplemienne. W ich wyniku wdowa i dzieci wodza zostali pozbawieni władzy, stąd i nieomal środków do życia. Na skutek różnych intryg opuścili ich nawet poddani i zabrano im podstawę utrzymania — stada. Dla wdowy i dzieci nadeszły straszne czasy. Żywili się owocami, jagodami, ptactwem i rybami, do czego ówcześni Mongołowie uciekali się w zupełnej ostateczności. W końcu doszło nawet do napadu plemiennego. Tajcziutowie schwytali i zniewolili Temudżyna. Na szczęście, udało mu się uciec z niewoli. Odtąd udawało mu się wszystko. Niedługo potem przywiózł sobie żonę i znalazł silnego protektora — Togruła — władcę Kareitów, starego przyjaciela ojca, który nienawidził Merkitów i Tatarów, a poczuwał się w obowiązku wdzięczności dla syna Jesugeja Dzielnego. Potem pozyskał pomoc Dżamuki, wodza plemienia Dżadżiratów, swojego „anda"- nierozłącznego przyjaciela, pobratymca z dzieciństwa. Sprowokowany napadem Merkitów w 1180 roku (uprowadzili jego żonę Börte [ 3 ]) Temudżyn z nowymi sojusznikami zadał im ciężką klęskę, odnosząc pierwsze zwycięstwo i tworząc zarodek długich i krwawych waśni międzyrodowych.

Nastał więc czas krwawych walk i jednocześnie - chwytów dyplomatycznych i intryg. W końcu wszystkie główne plemiona mongolskie znalazły się pod władzą Temudżyna i w 1206 roku zwołano kurułtaj (wielki zjazd) nojonów mongolskich. Odbył się on w okolicach źródeł Ononu i tam proklamowano Temudżyna kaganem, czyli „wielkim chanem", tzn. Czyngis chanem.

I w Mongolii rozpoczęła się nowa epoka o innej skali działań. Chan stworzył sprawnie działający organizm państwa opartego na prawie i tolerancji religijnej. Ogromną armię, regularną i zdyscyplinowaną, powiększał lawinowo wcielając do niej podbijane lub podległe narody. Ustanowił warunki do integracji wszystkich plemion (nawet do niedawna wrogich). Unowocześnił technikę wojskową.

Nowy, ogromny w stosunku do uprzedniego (rodowego ) system państwowy nie mógł już utrzymać się w starych ramach i na zbyt małym terenie. Poza tym spotkał się z agresją ościennych potęg. Armia chana rosła w siłę i — nie napotykając sobie równej — zaczęła lawinowy podbój Azji, traktując napotykane ludy osiadłe jak 'dojne bydło" dane jej od bogów...

Przepowiednia szamanów mówiła ponoć, że imperium będzie trwało zaledwie 39 lat. I tak też było...

Czyngis chan a sprawa polska

Czy zauważacie jakiś wpływ imperium czyngischanowego na Europę i nas — Polaków... — pytałem się mieszkańców chentejskich jurt. Okazało się, że postrzegają oni szereg makro zjawisk, które przetrwały epokę wielkiego zdobywcy, i za które powinniśmy być im „wdzięczni".

Cytuję słowa miejscowych:

- Nastąpił wiodący postęp techniczny. Wynaleziono na stepach przedmioty używane są przez całą ludzkość np. — spodnie, strzemiona, wóz na kołach, juki końskie, krzywą szablę, łuk refleksyjny czy namiot. Również zasługą Mongołów była zamiana metalowego pieniądza na papierowy. Używanie węgla do grzania i gotowania. Przyczynili się także do rozwoju nowoczesnej hodowli bydła, medycyny naturalnej, astronomii czy muzyki. Dali nam system dziesiętny, parasol, kołowrotek wędkarski, taczki, spadochron, kompas, zapałki itd... [ 4 ]

Siłą tworzącą historię była koncepcja organizacji państwa Czyngis chana, będąca później wyzwaniem dla wielu pokoleń Azjatów. Stała się wzorcem np. dla wielkiego Timura czy Babera. Dzisiaj docenia się i praktykuje tolerancję religijną Mongołów; ponoć powinniśmy być im także wdzięczni za długotrwały stan zadziwiającego spokoju i bezpieczeństwa w Azji Centralnej (nazywany Pax Mongolica) oraz wybuch światowego handlu i wymiany myśli. Świat zrobił się mniejszy i bardziej znany.

Europa Zachodnia w czasach Imperium była słaba, bezbronna i podzielona. Do dzisiaj Mongołowie uważają, że dzięki nim została uwolniona od zagrożenia azjatyckich Saracenów i wzrosła w potęgę. Uzyskała możliwość ekspansji, podbojów i wpływów na skalę światową. Odległości i oceany przestały być barierą. Nastała epoka podróży odkrywczych. Anglicy, Hiszpanie i Portugalczycy ruszyli do awanturniczych rejsów morskich. Ich okręty dotarły do Azji i odkryto Nowy Świat. Zaczęła się era „waszych" podbojów i okrucieństw (wytykali mi rozmówcy...), niewolnictwa i „waszych" masowych eksterminacji nawet całych narodów, to my złamalśmy potęgę i ekspansję świata islamskiego. Tym samym ocaliliśmy Europę kierując na Saracenów „żółtą" wyprawę krzyżową (i tak legenda o nadejściu chrześcijan wschodnich w celu okazania pomocy krzyżowcom w oswobodzeniu Grobu Pańskiego została wcielona w życie) a mongolską wojnę z szachem Chorezmu, czy upadek Bagdadu, europejscy chrześcijanie przyjęli z radością — jako karę niebios zesłaną muzułmańskim ciemięzcom za sześćset lat poniżeń i pogromów. Zdruzgotany przez nas islam — dowodzili moi rozmówcy, do czasów dzisiejszych nie odzyskał swojej groźnej dla Europy (w doktrynach) potęgi i znaczenia, a wasza religia katolicka, właśnie dzięki naszym pogromom świata arabskiego, nie napotykając już na „konkurencję" (zwłaszcza islamską), wzrosła w potęgę (również militarną) i stała się religią masową, wojującą, ekspansywną i światową.

No i, niestety, księstwo rosyjskie do czasów Imperium mongolskiego było małe i słabe. Po upadku Czyngisydów wykorzystało ono „lukę" i rozpoczęło podboje i ekspansję, przekształcając się z czasem w mocarstwo euroazjatyckie, a to z kolei w imperium komunistyczne...

Historia Mongolii miała zatem ogromny i różnoraki wpływ na resztę świata, Europę (w tym i Polskę). Dzisiaj Mongołowie dyskutując na ten temat gloryfikują dokonania przodków i… nie postrzegają negatywów. Zapominają np. o 120 wieżach ze ściętych głów mieszkańców Bagdadu i wyludnionej, zniszczonej Azji. Eksterminacji całych narodów itd...

W Mongolii, przez lata panowania komunizmu, nie wolno było wymawiać imienia tego, który siedem razy palił i łupił słabiutką Moskwę! Za to dzisiaj nie uważa się już tam Czyngis chana za ludobójcę. Za "diabła z Tartarorum", tego, który niegdyś sam mawiał, że "...szczęście polega na pokonaniu wrogów i popędzeniu ich przed sobą, odbieraniu im ich bogactw, rozkoszowaniu rozpaczą, gwałceniu ich żon i córek". Dzisiaj postrzega się go jako pozytywnego i wielkiego bohatera narodowego. Nie zmienia to jednak faktu, że historia Mongolii jest fascynująca i do dzisiaj niejasna i pełna niewyjaśnionych tajemnic, a współczesny Chentej to kraina ciekawa. Bowiem — wierzcie mi, od czasów, gdy jurtę rozbijał tam Temudżyn, to przyroda nie zmieniła się tam wcale, a życie ludzi — niewiele. Jak za czasów chanów w czystej ziemi (nie znającej nawozu i pługa) rosną te same rośliny i odżywiają się nimi te same zwierzęta. Tak samo wyglądają - step, puszcze, góry i rzeki. A pod wełnianym dachem jurt — jak za Temudżyna, najważniejszy jest ajrak i gotowana baranina. I nie ma tam życia bez konia z drewnianym siodłem...

We współczesnej Mongolii odzywają się aspiracje z czasów świetności Imperium. Polega to głównie na „zamianie" medialnych imion chanów (i ich portretów) na tugriki.

Warto to wszystko zobaczyć.

Fragment książki Bolka Uryna pt. "MONGOLIA — wyprawy w step i tajgę", która niedługo znajdzie się w księgarniach nakładem Wydawnictwa „Poznaj Świat". Zdjęcia autora.


1 2 

 Zobacz także te strony:
Kierunek Amur
My Euroazjaty
Syberyjski Lawrence
Szamańskie safari
Szlakami Bessów. Szkic prowokacyjno-historyczny
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czyngis-chan powrócił...
Proces Kapitana Klossa i Szarika. Farsa w jednym akcie

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Postać o tyle ważna, że jego prawnukiem w bezpośredniej linii będzie późniejszy twórca imperium.
[ 3 ] Börte po powrocie urodziła syna poczętego w niewoli, którego Temudżyn uznał za swoje dziecko.
[ 4 ] Inni szereg tych wynalazków przypisują Chińczykom.

« Tematy różnorodne   (Publikacja: 22-07-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bolesław A. Uryn
Doktor nauk przyrodniczych, jest pisarzem, niezależnym reporterem i fotografikiem. Propagator survivalu „z ludzką twarzą”, współpracuje z niemiecką JEROME Survival Akadamie. Z zamiłowania podróżnik i wędkarz, publikuje swoje teksty i zdjęcia w miesięcznikach geograficznych, turystycznych, wędkarskich, przyrodniczych, survivalowych i wojskowych. Autor licznych prac z zakresu rybactwa. Już od 10 lat jeździ do Mongolii i – w świecie jurt – jest nazywany „Boleebaatar”. Wydał książki: „Z wędką na aligatora” i „Survival z ludzką twarzą – Wyprawy do Mongolii północnej”. Prezentował w kraju i za granicą wystawy fotograficzne, pt. „Czerwone serce Australii”, „Czyngis-chan A.D.‘98”, „Shangri-La - Mongolia sercem malowana” i „Otwarcie”. Jego cykle ilustrowanych artykułów Wyprawy... i Survival... publikowane na łamach prasy, od lat cieszą się dużym zainteresowaniem czytelników. Mieszka w Olsztynie.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Czyngis-chan powrócił...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4266 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365