Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.544.891 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 243 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Błoto stwarza czasem pozory głębi."
 Kultura » Etnologia

Szlakami Bessów. Szkic prowokacyjno-historyczny [1]
Autor tekstu:

Bóg
BesVia Babuino prowadząca do sławnych Schodów Hiszpańskich weszła do historii literatury polskiej. Na niej mieszkał Juliusz Słowacki. Ulica nazwę zawdzięcza wykutemu w kamieniu nad ujęciem wody przy greckokatolickim kościele św. Atanazego wizerunkowi małpy. Jest bardzo stary. Od wieków należał do tych, które mówią? Umieszczonym w sąsiedztwie satyrycznym epigramem, wierszem, płomienną odezwą. To tradycja sięgająca Rzymu cesarzy i konsulów. Przetrwała do dziś. Dla tych, co otarli się o Wielki Step, kamienny maszkaron małpy nie przypominał. Starte przez wieki rysy twarzy są dziwnie swojskie, znajome, prawie sympatyczne. Podobne oblicza miały kamienne i terakotowe figurki, znalezione w trakcie wykopalisk archeologicznych w Colli Albani na południu Włoch. Trafiły do muzealnych gablot jako wyobrażenia egipskiego boga Besa. Miał okrągłą głowę, szerokie kości policzkowe, lekko skośne oczy, krzaczaste brwi długie włosy, płaski nos, wąsy, bokobrody i niewielką bródkę. Był odziany w skórę jakiegoś drapieżnika, którego przednie łapy, uzbrojone w pazury, spoczywały na jego nagim marmurowym torsie. Nakrycie głowy boga stanowił czerep czaszki drapieżnego zwierza z wyszczerzonymi kłami. W panteonie egipskich bogów Bes zajmował miejsce ważne. Pomiędzy najważniejszym Amonem a opiekującym się zmarłymi Anubisem. I choć nad Nilem kapłani traktowali go nieco po macoszemu, był powszechnie czczony, popularny i kochany przez lud. Wesoły i cieszący się życiem dawał radość, chronił przed nieszczęściami, zabijał węże, opiekował się dziećmi, zachęcał do prokreacji, miłości, małżeństwa i tańca. Półnagie tancerki tatuowały jego wizerunek na wewnętrznej stronie swoich ud. Strzegł też siedzib ludzkich przed złymi duchami i złoczyńcami. Opiekował się ich mieszkańcami w czasie snu.

W Memfis, obok wspaniałej monumentalnej postaci kamiennego posągu faraona Ramzesa w pozycji leżącej, stoi ludzkiego prawie wzrostu figura Besa wyposażonego w ogromny męski członek. Podobnej wysokości kamienne lub drewniane posążki niewysokich, muskularnych mężczyzn, szczodrze wyposażonych w przyrodzony sprzęt, można spotkać zarówno w muzeum w Efezie, jak i sali recepcyjnej lotniska w Katmandu. W starożytnym Egipcie na papirusach, na kamiennych stelach i na ścianach grobowców — w przeciwieństwie do ogromnej większości bogów przedstawianych z profilu — dwuwymiarowo przedstawiano tylko Bessa oraz boginię Ketesz, wyobrażaną jako nagą kobietę z twarzą lwa, trzymającą w jednej ręce kwiaty, w drugiej węża. Oboje prezentowano en face. Bogini identyfikowana z Izydą i Hathor, uważana była za Matkę Bogów. Jej kult przywędrował pod piramidy z głębi Azji. Później przejęli go wyznawcy Chrystusa. Warto tę informację zapamiętać.

Bóg BesW krajach wschodniej części Morza Śródziemnego kult Besa był szeroko rozpowszechniony wśród Fenicjan, Etrusków i Rzymian przeszło 3 tysiące lat temu. Jego wizerunki noszono jako amulety na szyi, umieszczano w domowych ołtarzykach, ozdabiano nimi fontanny, studnie. Tak chyba trafił na via Babuino. W pałacach możnych nie był popularny. Wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej też trudno szukać w większości mieszkań warszawskiej „elyty" ale na pewno znajdzie się w każdym domu mieszkańca polskiej wsi i małego miasteczka. Lud egipski za żonę Besa uważał boginię Thoeris, często wyobrażaną jako ciężarną hipopotamicę, opiekunkę niemowląt. Czasem utożsamiano ją z samą Hathor — opiekunką kobiet i macierzyństwa. W salach Muzeum Watykańskiego, poświęconych wykopaliskom etruskim, niewielki terakotowy wizerunek noszonego przed dziesiątkami wieków na szyi jako amulet Besa zarejestrowano pod numerem inwentarzowym 22842. Inna, równie niepozorna figurka pochodząca z kolekcji Grassi nosi podpis: IL DIO PRETTETTORE E GENIO BUONO BES. W dalszej części ekspozycji można odnaleźć przepiękną alabastrową misę, podtrzymywaną przez trzech klęczących Besów, i posąg nagiego boga siedzącego na kamieniu.

Na. znajdującym się w British Museum posążku pochodzącym z okresu panowania faraona Ahmosa I, założyciela XVIII egipskiej dynastii, przedstawiony jest w półprzysiadzie. W rękach dzierży symbol życia anh- „klucz Nilu", znany też jako krzyż z uszkiem oraz piorun, symbol władzy i potęgi. Kult Besa miał już miejsce za dynastii panującej w latach 2613 do 2160 p.n.e. Szczególnie rozprzestrzenił się jednak w okresie tzw. Nowego Królestwa blisko tysiąc lat później, chociaż piaskowcowa stella z wyobrażeniem trzech stojących Besów chroniących przed złymi mocami czyjegoś domostwa datowana jest już na początek naszej ery.

Niezwykle ciekawa jest gliniana wysokości 28 cm figurka tego boga trzymającego w ręku nieduży bębenek na którym przygrywał sobie do tańca o czym świadczy zgięta w kolanie zadarta wysoko prawa noga. Ta pozycja choreograficzna spotykana dziś jeszcze u szamanów w Tuwie.

Bóg Bes, LuwrW tym samym muzeum jest jeszcze znaleziona na Cyprze terakotowa figurka nagiego i łysego Besa pochodząca z grobu 88 w Amathus datowana na około 600-500 lat p.n.e. Podobnie datowana jest terakotowa statuetka Besa posiadającego obfitą brodę i wąsy odkopana we wsi Amiradżan niedaleko Baku nad Morzem Kaspijskim, oraz niezwykle do niej podobna zaledwie 12,5 cm wysokości z zachowanymi śladami polichromii figurka opatrzona informacją, że przedstawia bóstwo rzymskich legionistów z początków naszej ery. Jesienią 2003 r. można było ją kupić wraz z certyfikatem gwarantującym autentyczność obiektu w antykwariacie C.Crafta w Londynie pod 45 Greath Russel Street za 1200 USD.

Autorzy muzealnych katalogów bardzo często określając Besamianem monstrualnego karła nie zdawali sobie sprawy, że dają w ten sposób świadectwo własnej ignorancji i niewiedzy dotyczącej obyczajów ludów Wielkiego Stepu. W zawody z nimi idą autorzy internetowej Encyklopedii PWN. Dla nich mityczny egipski bóg Bes to karzeł z uszami, grzywą i ogonem lwa, którego wizerunki były amuletami, a wyrocznia snów, które sprowadzał, znajdowała się w Abydos. Skąd tu Wielki Step? Cierpliwości. Zaraz do tego dojdziemy. Nazwanie Besa babuino, czyli małpą, uratowało rzeźbę przed zniszczeniem. Biskupi Rzymu we wczesnym średniowieczu też nie byli zbyt tolerancyjni. Świątynie pogańskich bogów uznanych za wyobrażenia szatanów zawzięcie niszczono i demontowano, aby odzyskać obrobione ciosy kamienne jako materiał budowlany. A było nie było Bes na boskim etacie przetrwał blisko 3 tysiące lat. Jego popularność stanowiła autentyczne zagrożenie dla kohort nowych świętych wędrujących na ołtarze zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie naszego kontynentu. Chyba też tylko dlatego ci ze wschodu z reguły byli obdarzeni przez malarzy ikon bujnymi brodami i imponującymi wąsami. Aby upodobnili się do powszechnie znanego i sympatycznego boga bratłaty.

Co do reszty szczegółów anatomicznych trudno się wypowiadać. Za wyjątkiem przeszytego strzałami św. Sebastiana i zaledwie paru innych chrześcijanie wszystkich wyznań wyobrażenia ziemskich powłok swoich świętych spowijają w obszerne szaty.

Papieskich poleceń należało przestrzegać. Stosy płonęły często. Marmurowe posągi greckich, rzymskich, egipskich i wszelakich innych bogów, kruszono celem uzyskania surowca niezbędnego przy wypalaniu wapna.

W średniowieczu wierzono, że papirusy egipskie, na których znajdował się wizerunek Besa, zawierają magiczne formuły pozwalające uzyskać bogate w wizje sny, przywrócić miłość ukochanej osoby i odwrócić urok, jaki rzucił zły czarownik. Około XII wieku zaczęto odnotowywać ponowne pojawianie się bogów starożytności. Tym razem występowały pod maską zodiakalnych demonów i dzikich zwierząt, uczestniczących w magii rytualnej. W języku praindoeuropejskim dzikie zwierzę miało ogólną nazwę, której kontynuacje zachowały się w językach starożytnej Italii i Grecji. Zastanawia niezwykłe podobieństwo Besa do wyobrażeń Hefajstosa, również „karła" z prawie zwierzęcą twarzą, dużą grzywą na głowie i wyłupiastymi oczami. Dziwny ten bóg miał swoją pierwotną siedzibę na wyspie Lemnos w pieczarze góry Mosychlos. Na jej szczycie płonął stale ogień podsycany gazami wydobywającymi się ze skalnych szczelin. Hefajstos miał być też biegły w obróbce metali i wyrobie różnego rodzaju urządzeń automatycznych. Należała do nich też sieć oplatająca łoże, na którym żona boskiego kocmołucha zamierzała mu po raz kolejny przyprawić rogi.

Znany w grupie języków romańskich rzeczownik bestia, oznaczający "dzikie zwierzę", przewędrował z upływem wieków do łaciny i staropolszczyzny. Dobrotliwy bóg Bes przekształcił się w ten sposób w Bestię, co w niemałym stopniu zawdzięczał zapewne szacie, w jakiej jego wizerunek utrwalano. A szatą tą była zdarta z jakiegoś drapieżnika skóra — tołub. Prastary to obyczaj i myśliwska praktyka mieszkańców południowej Syberii.

Napotkany w kopalni złota nad strumieniem Emi myśliwy nosił zamiast czapki naciągniętą na głowę skórę młodego jelonka wraz z uszami. Tak było mu łatwiej podchodzić zwierzynę. Takim go też sfotografował mój towarzysz. Zdjęcie znalazło się na wystawie w warszawskiej Galerii Nusantara.

W języku staro-cerkiewno-słowiańskim bes oznaczał „złego ducha", zaś Aleksander Brűckner w Słowniku etymologicznym języka polskiego podaje, że bies to prasłowiańska nazwa czarta u nas zapomniana. Według tego samego źródła na ziemie polskie bies miał zawędrować dopiero w wieku XV z Rusi. W podobnym znaczeniu bes — bies występuje u Czechów, Bułgarów, Chorwatów, Słoweńców. Warto odnotować, że za czasów Dantego mieszkańcy Florencji mianem bescio lub besso, co wówczas oznaczało głupca, określali mieszkańców Sieny, z którą bezustannie toczyli walki. Dziwić się trudno za taką obrazę. Nawet dziś nie chciałbym być w skórze przyjaciół pana młodego na wiejskim weselu, gdyby któremuś z nich pod adresem kawalerki z sąsiedniej wsi wymknął się epitet „barany". Tych, którzy mieli możność poznać Azję Centralną, uderza wręcz niewiarygodne podobieństwo oblicza Besa do wizerunków straszliwych dogszinów, obrońców lamaickiej wiary czy czterech Niebiańskich Królów wyobrażonych na ścianie Świątyni Pięciu Pagód w Huhhot stolicy Mongolii Wewnętrznej.

Bóg BesCharakterystyczna — w kucznym przysiadzie — postawa Besa, w jakim jego postać utrwalano w kamiennych i papirusowych wizerunkach, mogła być egzotyczna dla ludów zamieszkujących przed dziesiątkami wieków basen Morza Śródziemnego. Cedrowe i palmowe lasy, kamieniołomy łatwo obrabialnego marmuru, tufu wulkanicznego i piaskowca dostarczały wystarczająco dużo surowca potrzebnego do wykonania stołów, stołków, ław, foteli i różnego rodzaju siedzisk. Natomiast nawet dziś jeszcze, podróżując autobusem przez Iran czy Afganistan, można spotkać sytuacje, w której współpasażerowie w czasie postoju w ramach rozprostowywania kości po długiej jeździe przyjmują ulubioną dla nich pozycję kuczną. Mogą tak trwać godzinami. Tak się relaksują, zażywają tabaki, palą długie fajki, wypoczywają, oddają mocz, a nawet uprawiają miłość. Odnotowano identyczny zachowany do dziś obyczaj wśród płci męskiej dawnych mieszkańców Beskidu Niskiego


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sarmacki Żul
Dajmy odejść legendom

 Zobacz komentarze (4)..   


« Etnologia   (Publikacja: 11-05-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Stanisław Michałowski
Pisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 49  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4131 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365