Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.561.374 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Połowy dokonał, kto zaczął.
 Prawo » Prawa Człowieka

O prawach człowieka i obywatela [4]
Autor tekstu:

Najpoważniejszym głosem naszej epoki w przedmiocie praw człowieka jest traktat H. Spencera.

Charakter jego wywodów uwarunkowany jest z jednej strony jego pochodzeniem, z drugiej - stanowiskiem filozoficznem. Anglik zna tylko tyranię wszechwładnego parlamentu i opinii publicznej, a wyznawca teoryi organizmu społecznego wyprowadza prawa życia politycznego z praw biologii. Społeczeństwo — według niego - „nie jest masą plastyczną", którą można ugnieść według upodobania, nie jest „pewną ilością ciasta, któremu kucharka może nadać postać dowolną", lecz „ciałem zorganizowanem". Pojęcie praw naturalnych wypływa z tej prawdy, że „jeśli uzasadnionem jest istnienie, to również uzasadnionem powinno być spełnianie czynności najważniejszych do jego zachowania, a tem samem wszystkie swobody i prawa, które umożliwiają te czynności". Innemi słowy: jeśli człowiek ma istnieć, musi mieć zaspokojone potrzeby, związane ze spełnianiem celów życia, a zatem jego prawa osobiste są naturalną i konieczną funkcyą ustroju społecznego.

Nie możemy tu wyczerpywać szczegółowo całej literatury praw człowieka i obywatela; dla zarysowania jej wystarczą nam prace specyalne i typowe. Zresztą literatura ta nie jest wcale bogatą, a nowe prądy socyologiczne nie pomnożyły jej poważnymi nabytkami.

„Konstytucya — powiada Lassale — przedstawia istniejące w danym kraju ustosunkowanie sił; spisana, ma wtedy tylko znaczenie i trwałość, gdy stanowi ścisły wyraz rzeczywistego ustosunkowania sił w społeczeństwie [ 22 ]. Najmądrzejsza teorya jest tylko nieobowiązującem przekonaniem, najmądrzejsze prawo jest tylko bezwładnym przepisem; pierwsza i drugie przechodzą w życie dopiero wtedy, gdy je weźmie pod swoją opiekę jakaś siła wykonawcza. Siły tego rodzaju, strzegące praw człowieka i obywatela, są zwykle nazywane rękojmiami konstytucyjnemi. Dicey w swem niezmiernie pouczającem dziele rozróżnia dwie postacie konstytucyi: do jednej należą wszystkie, do drugiej tylko angielska. Główna różnica między niemi polega na tem, że podczas gdy pierwsze (przez Dicey’ego zwane „sztywnemi") opierają się na pewnych aktach pisanych, zawierających prawa konstytucyjne, które nie mogą być na zwykłej drodze ani zmienione, ani unieważnione, ta (zwana „giętką") opiera się na wszechmocy parlamentu, któremu podlegają wszelkie prawa i który prostą swoją uchwałą może tak samo przekształcić monarchię na rzeczpospolitę, jak zaprowadzić cło od blachy cynkowej. Prawa człowieka i obywatela mieszczą się w owych konstytucyjnych, zasadniczych, których zmianę lub unieważnienie utrudniono najrozmaitszemi zastrzeżeniami, stanowiącemi rękojmię ich trwałości i stosowania. Tak np. we Francyi i Stanach Zjednoczonych mogą tego dokonać tylko w pewnych terminach obie Izby, połączone w kongres i t. p. Nadto w Unii amerykańskiej istnieje szczególna instytucya, która zachwyciła Taine’a a skądinąd stała się przedmiotem ostrej krytyki, mianowicie, sędzia może uchylić postanowienie parlamentu, przeciwne konstytucyi, a Trybunuł najwyższy może nawet powstrzymać prawo, uchwalone przez kongres [ 23 ]. Najpewniejszych wszakże rękojmi dostarcza konstytucya angielska, a główną ich podstawą jest słynny Habeas corpus act (1673). Pozwala on każdemu uwięzionemu żądać i otrzymać writ, pismo królewskie, polecające natychmiast stawić go przed sądem dla rozpoznania powodu pozbawienia wolności. Niema w całej Anglii tak uprzywilejowanego człowieka, nie wyjmując stojących na szczytach, który by mógł oprzeć się temu nakazowi i który by śmiał godzinę przetrzymać najnędzniejszego z biedaków. Wszyscy, od dozorcy więziennego aż do ministra, ponoszą bardzo ciężkie skutki samowoli nietylko karne, ale i cywile, za tę, podobnie jak za inną, samowolę. „Przypuśćmy — powiada Dicey — że w r. 1725 z poduszczenia lorda angielskiego postąpiono z Voltairem tak, jak w Paryżu [ 35 ]. Nie potrzebowałby on wcale odwoływać się do życzliwości swoich przyjaciół i łaski ministra. Mógł on był zaskarżyć napastników do sądu kryminalnego; gdyby wolał, mógłby im wytoczyć akcyę cywilną — jednemu lub wszystkim. Mógł więc ścigać szlachcica, który kazał go obić, lokajów, którzy obili, policyantów, którzy go zaprowadzili do więzienia i dozorcę, który go przyjął". Ponieważ zaś wszyscy obywatele są rzeczywiście równi wobec prawa i odpowiedzialni przed tymi samymi sądami; ponieważ od odpowiedzialności nie uwalnia nikogo żaden rozkaz władzy zwierzchniej, i nawet żołnierz nie może usprawiedliwiać spełnionego nadużycia rozkazem dowódcy; ponieważ Anglia do takiego stopnia z ogólnych zasad prawnych wyprowadza szczegółowe postanowienia i wyroki, że nie posiada osobnych przepisów ani o prasie, ani o stowarzyszeniach, ani o związkach, więc łatwo pojąć, jak dalece jest tam ubezpieczona jednostka [ 24 ]. Najważniejszą wszakże i napotężniejszą dla niej ochroną jest zdumiewająca dojrzałość społeczna narodu, który bez praw pisanych, bez norm, wyraźnie określonych, żyje i działa konstytucyjnie. W nim konstytucyjność nie jest świadomem dopasowaniem swych czynów do ustaw obowiązujących, ale jak gdyby bezwiedną funkcyą życia zbiorowego.

Gdyby nasze liberum veto nie było przywilejem szlacheckim i nie służyło wyłącznie celom anarchii, przedstawiałoby jeden z najwspanialszych pomników wolności. W każdym razie sama idea, niezależnie od swego ułomnego wcielenia i szkodliwego zastosowania, idea samorządu i samoprawia osobnika, któremu nawet całość społeczna nie może narzucić swej woli, idea ta jest czcigodną a chociaż nieobca średnim i nowym wiekom [ 25 ], u nas rozwinęła się najwcześniej i najbujniej.

Poznawszy teoretyczną i praktyczną stronę naszego przedmiotu, zastanówmy się nad nim samodzielnie. Tak zwane „prawa przyrodzone" człowieka są złudzeniem. Wszelkie bowiem jego prawo jest zawsze wyrazem stosunku pomiędzy nim a innymi ludźmi, czyli po za społeczeństwem nie istnieje, istnieją tam tylko prawa nie przyrodzone, lecz przyrodnicze. Robinson nie posiada żadnych praw, dopóki sam żyje na wyspie. Spencer ma słuszność, twierdząc, że jeśli uzasadnionym jest jakiś byt, to uzasadnionem być musi również to, co służy do zachowania go. Ale niesłusznie nazywa on to „naturalnem prawem", gdyż jest to tylko naturalna potrzeba. Człowiek zatem nabiera praw tak, jak staje się moralnym i niemoralnym, dopiero w społeczeństwie. Jeżeli zaś mówimy osobno o jego prawach ludzkich i obywatelskich, to jedynie dlatego, że obywatelstwo nie wyczerpuje całkiem jego istoty i że on w społeczeństwie nie przestaje być człowiekiem. A sam ten fakt, wynikający zarówno z jego chęci być sobą i dla siebie, jak niemożności nie być sobą i dla siebie, jest wystarczającą racyą do przyznania mu tego prawa, niezależnego ani od organizacyi, ani od woli społecznej. Mimo pozornej fikcyjności w teoryi, głoszącej, że państwo jest spółką, zawartą przez obywateli według określonego kontraktu, rzeczywiście są oni połączeni milczącą i domyślną umową. Każdy członek należy do swego społeczeństwa dobrowolnie i dlatego, że ono zapewnia mu pożądane przez niego warunki życia. Gdy te warunki zostaną usunięte lub zmienione w mierze niezgodnej z jego przekonaniem i dobrem, wtedy on występuje ze spółki. Nie zrzeka się i nie oddaje jej wszystkich swych praw przyrodzonych w zamian za otrzymane od niej społeczne, jak mniema Rousseau, gdyż żadnych poza nią praw nie posiada; redukuje tylko swoje potrzeby i pragnienia w zamian za korzyści życia zbiorowego, nie porzucając wcale myśli ustawicznego zmniejszania tej ofiary i powiększenia swej niezależności. Nie powinny nas łudzić wszystkie „wierne służby" i „wiernopoddaństwa": człowiek w głębi swej duszy nienawidzi każdej władzy i jest urodzonym anarchistą. Pesymizm go skrzywdził i spotwarzył. "Na końcu wszystkich kół maszyny państwowej — mówi Taine [ 26 ] — występuje zawsze sprężyna ostatnia, narzędzie skuteczne, mianowicie żandarm, uzbrojony przeciw dzikiemu, bandycie i szaleńcowi, którego każdy z nas nosi śpiącego lub skrępowanego we wnętrzu swego serca", „Wszystkie drogi cywilizacji — powiada Dupont-White [ 27 ] przegradza wieczna przeszkoda: jednostka ze swą niemocą i złośliwością. Jedna tylko siła zdolna jest ją zmniejszyć i rozpowszechnić w świecie sprawiedliwość, porządek i moralność — mianowicie: rosnąca siła praw i państwa". Te i tym podobne głosy brzmią dziś anachronistycznie. Jeżeli nawet w człowieku spoczywa zwierzę, to nie dzikie i drapieżne, ale najszlachetniejsze ze znanych, a w każdym razie stanowiące swój świat własny. „Państwo — według trafnej uwagi Laboulaye’a — nie ma żadnego swojego celu; ono jest tylko gwarancyą". Höffding nazywa je tworem „od biedy", którego zadaniem jest bezpośrednia praca nad rozwojem swobodnego życia indywidualnego [ 28 ]. Osobnik, człowiek pojedyńczy jest wyłączną racyą jego bytu i powinien być wyłącznym przedmiotem jego starań. Po za nim jest ono niepotrzebnym bezsensem i w każdej postaci dokuczliwą tyranią, bo — jak słusznie mówi Tocqueville — nie wkładam mojej głowy w jarzmo chętniej dlatego, że mi je podaje milion rąk, a nie jedna.

O ile w przyszłość spojrzeć możemy, zdaje się, że rozwój pójdzie dalej w kierunku wyzwolenia jednostki i że jego kresem będzie zupełna jej autonomia. Tymczasem możemy mówić tylko o najdoskonalszym układzie tych stosunków w teraźniejszości.

Jakież więc dziś są pożądane i słuszne prawa człowieka i obywatela?

1) Przyznanie bezpośrednio lub pośrednio wyrażonej woli narodu wyłączności stanowienia wszelkich obowiązujących ogół praw i władz.

2) Przyznanie przedstawicielom narodu wyłącznego prawa wszelkich zmian w ustroju państwa i rządzie a każdej jednostce lub grupie jednostek, popartej taką ilością, jaka jest wymagana dla otrzymania przedstawicielstwa, prawa występowania do parlamentu z piśmienną prośbą lub inicyatywą ustawodawczą.

3) Przyznanie przedstawicielom narodu wyłącznego prawa wyznaczania i rozkładu podatków.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Rodzaje i formy ochrony praw i wolności w Polsce
Powszechna Deklaracja Praw Człowieka — historycznym przełomem


 Przypisy:
[ 22 ] O istocie konstytucyi, tłom. polsk. 1906, str. 27, 44.
[ 23 ] Dicey, Introduction à l'étude du droit constitutionnel, tł. fr. 1902, str. 189 i n.
[ 35 ] W wyniku sprzeczki z kawalerem de Rohan, w której ten ostatni się skompromitował, dumny szlachcic nasłał na początkującego pisarza grupę zbirów, którzy go poturbowali, a następnie doprowadził do uwięzienia Voltaire’a na kilka tygodni w Bastylii, którą Wolter opuścił udając się na dwuipółletnią emigrację do Anglii — która później miała okazać się kluczowa dla kształtowania się jego późniejszych poglądów i postawy — przyp. red.
[ 24 ] Str. 20, 79-82, 185-7, 212-235, 240, 248, 262-7, 282, 324-5, 341.
[ 25 ] S Hüppe, Verfassung der Republik Polen, Berlin 1867, str. 146 i n.
[ 26 ] Ancien régime, 316.
[ 27 ] Tamże, 9.
[ 28 ] Etyka, 372, 383.

« Prawa Człowieka   (Publikacja: 27-09-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Aleksander Świętochowski
Pseud. Poseł Prawdy (1849–1938). Publicysta, pisarz, historyk i filozof; czołowy ideolog pozytywizmu warszawskiego, czołowy przedstawiciel polskiego liberalizmu, jedno z najwybitniejszych wcieleń postawy racjonalistycznej i wolnomyślicielskiej. Stał się współtwórcą i przywódcą Związku Postępowo-Demokratycznego. Człowiek - sądził - zdeterminowany jest przez swą naturę biologiczną i przez związki społeczne; prawa moralne powstają w toku doświadczeń historycznych. Uważał, że postęp w ewolucyjnym rozwoju ludzkości dokonuje się za sprawą szlachetnych, osamotnionych w walce jednostek. Prowadził batalie o wolność myśli, laicyzację szkoły i innych instytucji życia społecznego, walczył z klerykalizmem, nietolerancją, fanatyzmem, bigoterią, swą proklamację bezkompromisowości i niezależności opinii zamknął zawołaniem: "Liberum veto! Veto przeciwko niewolnictwu myśli, samochwalstwu, poniżaniu innych, bladze, kłamstwu, obłudzie, ultramontenizmowi i innym cnotom 'podwójnej buchalterii' duchowej. Niech będzie pochwalona swoboda przekonań, sprawiedliwość, nauka i tolerancja, i prawda". Wydawał i redagował „Humanistę Polskiego” (1913–15); przed I wojną światową osiadł w Gołotczyźnie, koncentrując się głównie na działalności organizacyjnej w zakresie oświaty ludowej (organizował szkoły, opiekował się zdolnymi dziećmi chłopskimi, ruchem spółdzielczym). W pierwszym okresie twórczości (tj. do ok. 1880) uprawiał m.in. publicystykę literacką (programowy art. My i wy). W dorobku pisarskim Świetochowskiego znajdują się m.in. prace dotyczące genezy moralności (O powstaniu moralności 1877 - rozprawa doktorska, Źródła moralności 1912), prace z zakresu historii idei (Utopia w rozwoju historycznym 1910), a także pionierska Historia chłopów polskich w zarysie (t. 1–2 1925–28) oraz Genealogia teraźniejszości (1936) — paszkwil na współczesną umysłowość polską i stosunki w obozie rządzącym.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: O prawach mniejszości
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4373 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365