Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.056.660 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nieszczęście jest jedną z najczęstszych sytuacji, w jakich ludzie odwołują się do bogów i przodków.
 Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze

Tanio, taniej, najtaniej...
Autor tekstu:

Wybory parlamentarne 2005, zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości, zapowiedzi naprawy państwa, rozliczenia przeszłości i wprowadzenia prawości i uczciwości do polskiej polityki… I tak dalej i tak dalej… Nie żebym wierzył w te wyborcze slogany, ale to, czym ten rząd uraczył nas przez te ponad siedem miesięcy przerosło kilkakrotnie moje największe obawy. Kulminacją tego wszystkiego stało się natomiast wprowadzenie do rządu Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. PiS, który rości sobie prawo — moralne prawo — do rozliczania poprzedniego ustroju, do prześwietlania życiorysów, aby wykryć wszelkie nieprawości, z dnia na dzień zapomina o przeszłości swoich obecnych koalicjantów, aby tylko móc przeforsowywać swoje ustawowe buble. Zawarcie koalicji wiąże się oczywiście z podzieleniem się władzą, a przez to również stanowiskami. Dla PiSu jednak dzielenie się jest rzeczą niemal nie do zaakceptowania — jakie jest więc rozwiązanie? Skoro brakuje stanowisk dla nowych koalicjantów, bo PiS nie chce za bardzo niczego oddać, ale przecież muszą coś dostać aby była koalicja, to jedynym rozwiązaniem jest — oczywiście - utworzenie nowych stanowisk...

Powołanie nowego rządu można śmiało nazwać ostatecznym uśmierceniem wizji taniego państwa — przypomnijmy — jednego ze sztandarowych haseł w kampanii wyborczej PiS. Teraz pozostało nam jedynie państwo „solidarne", czyli takie, w którym dla każdego z popierających PiS działaczy posadka się znajdzie. Czy utworzenie nowych ministerstw miało merytoryczne uzasadnienie? Oczywiście, że nie. Chodziło tylko i wyłącznie o zaspokojenie parcia na stołki kolegów i koleżanek z Samoobrony oraz LPR. I pomińmy już tak kuriozalne fakty jak powołanie Romana Giertycha na ministra edukacji, czy też Rafała Wiecheckiego na ministra „od morza", jak to mówią koalicjanci. Choć lekkie przerażenie ogarnia człowieka, gdy pomyśli, że guru Młodzieży Wszechpolskiej ma mieć pieczę nad edukacją dzieci i młodzieży, natomiast gospodarką morską będzie zawiadywał jegomość, który zadebiutował dla opinii publicznej jako kibol, czyli tak zwany stadionowy zadymiarz. Pogratulować doboru „elity" rządzącej mogę jedynie w takiej sytuacji. Oczywiście o rządzie ekspertów i fachowców możemy już zapomnieć całkowicie.

Pomińmy to jednak i przejdźmy do taniego państwa według Jarosława Kaczyńskiego, Kazimierza Marcinkiewicza oraz prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który z tej okazji wygłosił nawet orędzie poświęcone… oczywiście, Platformie Obywatelskiej. Tak więc, liczby mówią same za siebie — mieliśmy szesnaście ministerstw i dwóch wicepremierów, a mamy dwadzieścia ministerstw i czterech wicepremierów. Jest to najbardziej rozrośnięty rząd od czasów PRL. Gdyby Jarosław Kaczyński potrzebował do uzyskania „stabilnej większości" więcej partii, to być może zbliżylibyśmy się jeszcze bardziej do osiągów Bolesława Bieruta, za którego to rząd miał ośmiu wicepremierów i trzydziestu sześciu ministrów...

To jednak wcale nie koniec analogii pomiędzy postępowaniem obecnie nam rządzących do czasów PRL. Tak dogłębnego obsadzania swoimi ludźmi wszelkich możliwych stanowisk, jakie przeprowadza PiS nie było ani za czasów AWS, ani nawet SLD. Prawo i Sprawiedliwość pod sztandarami prawości i moralności robi dokładnie takie same przekręty i machloje, jakich dopuszczali się tak krytykowani przez nich poprzednicy. Zwalnia się fachowców, ponieważ zatrudniono ich przed erą PiS i obsadza ich stanowiska partyjnymi kolesiami bez względu na ich kwalifikacje. Tak jak i w rządzie, gdy brakuje stołka, a jest koleś, to się dla niego to stanowisko tworzy — co z tego, że wcale nie jest ono potrzebne… PiS działa dokładnie według tych samych mechanizmów, które funkcjonowały za czasów makabrycznie rozbudowanego aparatu państwowego PRL. Ba, do tego dochodzi najbardziej partyjny prezydent III RP, jakim bez wątpienia jest Lech Kaczyński. Tego chyba dobitniej tłumaczyć nie muszę... Zbliżają się wybory parlamentarne, należy więc się obawiać, że tam gdzie wygrają obecni koalicjanci, samorządy również zostaną rozciągnięte, gdyż każdy będzie musiał upchnąć „swoich".

A to wszystko oczywiście w ramach ograniczania biurokracji. Ograniczania, za które niestety przyjdzie nam słono zapłacić. Za samą rozbudowę rządu przyjdzie nam, podatnikom, w skali roku zapłacić kilkadziesiąt milionów złotych. Do tego nowa koalicja od razu zabrała się za uchwalanie najpilniejszych w kraju ustaw, czyli o Centralnym Biurze Śledczym i komisji śledczej do spraw bankowości. Nowy urząd kosztować będzie oczywiście kilkadziesiąt milionów, zaś dzięki komisji kilku wybranych posłów będzie pobierać dodatkowe uposażenia przez okres zapewne dość długi. Ale to pryszcz przy kosztach innych posunięć. Rząd PiSu nie ma najmniejszego problemu z szastaniem naszymi pieniędzmi. Wystarczy przypomnieć sławetne dwadzieścia milionów na Świątynię Opatrzności Bożej, kolejne dwadzieścia cztery na wizytę papieża, a to wszystko w świeckim państwie. Cóż, dwadzieścia tu, dwadzieścia tam, ale dla służby zdrowia funduszy nie ma. Przepraszam, są pieniądze ale dla urzędników i pracowników Narodowego Funduszu Zdrowia, nie ma natomiast dla lekarzy, pielęgniarek, położnych itd. Oraz na leczenie pacjentów. W końcu niby dlaczego kierowca prezesa NFZ nie może zarabiać dwukrotnie tyle co lekarz specjalista? Oczywiście że może, szczególnie gdy prezes NFZ zarabia ponad osiem razy tyle co średnie wynagrodzenie lekarza (wynoszące dla przypomnienia około 2000 zł). A to wszystko w ramach ograniczenia aparatu urzędniczego i zmniejszenia kosztów państwa. Nie zapominajmy też, że to dopiero początek rządów tej koalicji.

Do tego dochodzi niegospodarność obecnej władzy i jej nieprzewidywalność, która również kosztuje polską gospodarkę miliony. Tylko że tego nie widać od razu, w gospodarce nic nie dzieje się z dnia na dzień. Wzrost gospodarczy, którym tak szczyci i chełpi się pan Marcinkiewicz nie jest wcale zasługą jego gabinetu, tylko dwóch poprzednich. Rezultaty poczynań tego rządu przyjdzie nam oglądać dopiero za jakiś czas. I obyśmy się ze szczęścia nie popłakali...


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zamknij się!
Sposób na nieodosobnienie

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


« Felietony, bieżące komentarze   (Publikacja: 17-05-2006 Ostatnia zmiana: 21-05-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Przemysław Łucyan
Ur 1982 w Warszawie. Ukończył dziennikarstwo, obecnie student politologii. Oprócz Racjonalisty współpracował oraz współpracuje z kilkoma tytułami prasowymi oraz portalami internetowymi.

 Liczba tekstów na portalu: 12  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Obraz nauki polskiej w latach 1989-1991
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4783 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365