|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i kobieta
Bądź podległa mężowi! - przykazania Boże dla kobiet [2] Autor tekstu: Dariusz Salamon
Jeśli więc ktoś
atakuje kobietę wskazującą na oczywisty fakt dyskryminowania
kobiet w katolicyzmie, to albo jest ignorantem, albo nie jest
człowiekiem dobrej woli. Wspomniana przeze mnie ignorancja
wynika zapewne z faktu, iż większość wierzących i praktykujących katolików w ogóle nie czyta Biblii ani pism
Ojców i Doktorów Kościoła. To samo dotyczy historii
Kościoła katolickiego, czy chrześcijaństwa, powszechnie
nieznanej. Brakuje więc kontekstu, w który wpisywałyby się
wciąż jeszcze istniejące syndromy dyskryminacji kobiet,
choćby takie jak ograniczanie aktywności kobiet w kościołach,
nie dopuszczanie ich do sakramentu kapłaństwa (kobiety mogą
więc przyjąć maksymalnie sześć sakramentów, mężczyźni -
siedem; istnieją zatem dwa standardy, jeden dla „ludzi w pełni", drugi — dla „podludzi"), przymuszanie kobiet do
większej wstrzemięźliwości seksualnej niż w przypadku
mężczyzn, odbieranie lub ograniczanie wpływu kobiet na
własną płodność, zakaz brania rozwodu i poukładania sobie
życia na nowo z innym mężczyzną nawet w sytuacji, gdy kobieta
jest maltretowana, a nawet nakłanianie jej do wytrwania w patologicznym związku rzekomo dla dobra rodziny. Poza argumentami
natury religijnej nierzadko obrońcy katolicyzmu sięgają także
do argumentów z pogranicza religii i biologii. Dzieje się tak
zwłaszcza, ilekroć powołują się oni na tzw. prawo „naturalne".
Zgodnie z owym prawem kobieta jest redukowana do statusu samicy,
której głównym zadaniem jest rodzenie. Cała reszta wydaje
się w ogóle nieistotna. Ze względu na bliski kontakt matki z dzieckiem w trakcie ciąży, a także po urodzeniu dziecka,
kobieta rzekomo realizuje się poprzez budowanie relacji z domownikami. Innymi słowy — jej miejsce jest w domu, w kuchni, a nie w życiu społecznym. Ponieważ nie poluje, nie zmaga się z rzeczywistością zewnętrzną, nie potrafi niczego wynaleźć.
Kobieta płodzi i rodzi dzieci, mężczyzna płodzi i rodzi
myśli. Problem polega na tym, iż historia wielokrotnie zadała
kłam tej „naturalnej" teorii. Bo nawet jeśli kobieta
realizuje się w relacjach z innymi ludźmi, to nie znaczy
jeszcze wcale, że nie może się realizować także w innych
dziedzinach życia. Ostatecznie kobiety-matki nierzadko pracują
jako naukowcy, filozofowie, a coraz częściej również w innych
zawodach, uchodzących jeszcze nie tak dawno za zawody typowo
męskie.
Okazuje
się zatem, iż ani argumentacja biblijna, ani prawo „naturalne" w żadnym razie nie usprawiedliwiają dyskryminacji kobiet,
stanowią jedynie wysoce problematyczne próby jej
usprawiedliwienia. Kościół katolicki zdaje się bowiem
dopuszczać „słuszną" dyskryminację, skoro np. w KKK
potępia wszelkie przejawy tylko „niesłusznej" dyskryminacji
względem homoseksualistów. W końcu kobieta jest w oczach
katolików kimś gorszym, niekompetentnym moralnie, bo źródłem
grzechu, nad którą trzeba nieustannie roztaczać męską
kuratelę, w przeciwnym razie jej i tak już nadwerężone
człowieczeństwo (dopust Boży) mogłoby ulec całkowitemu
wynaturzeniu. Podreperować może kobieta swoją nadwątloną
kondycję „bycia-prawie-człowiekiem", poświęcając się
rodzinie, ojczyźnie i Bogu. W ostatecznym rozrachunku pozostają
jej w zasadzie dwie możliwości „rozwoju": zostać samicą
lub świętą. Święte samice to już szczyt możliwości
indoktrynacji katolickiej. To nie tylko rodząca dziewica — Matka
Boska, to przede wszystkim wynoszone na ołtarze kobiety, które
postawione przed wyborem: moje życie albo życie mojego
dziecka-płodu, wyciągnęły z pobranych w Kościele nauk
skrajne konsekwencje. Wybrały poświęcenie swego własnego
życia pomne na zaczepiony w ich kobiecych sercach kult ofiary
zawsze, w każdej sytuacji.
Pozostaje
jedynie wierzyć, iż te krwawe igrzyska z kobietami w roli głównej
kiedyś się skończą. Jest naszą powinnością moralną
zrobić wszystko, co leży w naszej mocy, a czasem nawet jeszcze
więcej, aby każdy przejaw instrumentalnego traktowania kobiet,
ich dyskryminacji był tłumiony w zarodku, a osoby bądź
instytucje, które za tym stoją, były konsekwentnie
napiętnowane społecznie. Kościół nie powinien pod tym
względem cieszyć się jakimiś szczególnymi przywilejami. Jeśli
więc pewna kobieta, w sposób iście dyplomatyczny i subtelny,
zwraca uwagę na pośrednią dyskryminację kobiet przez Kościół w Polsce, to nasze miejsce jest u boku tej kobiety.
1 2
« Kościół i kobieta (Publikacja: 29-05-2006 Ostatnia zmiana: 30-05-2006)
Dariusz Salamon Ur. 1981. Absolwent filologii germańskiej UJ (2005), nauczyciel gimnazjalny, tłumacz, członek Młodych Socjalistów (od 2006), zainteresowania: świecki humanizm, prawa i wolności człowieka i obywatela, obrona mniejszości oraz większości (np. kobiet) przed dyskryminacją i wykluczeniem, krytyka religii, w szczególności zaś Kościoła rzymskokatolickiego, historia, literatura piękna i kino alternatywne. Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: Prawo "naturalne", czyli o "naturalizmie" katolickim | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4806 |
|