Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.183.367 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 307 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiara w wiarę w Boga sprawia, że ludzie nie są gotowi potwierdzić czegoś, co jest oczywiste - tego mianowicie, że większość tradycyjnych opowieści o Bogu nie jest bardziej wiarygodna niż opowieści o Świętym Mikołaju i Wonder Man.
 Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna

Aborcja w czasach Chrystusa
Autor tekstu:

W r. 1933 Bolesław Skarżyński, późniejszy profesor biochemii w krakowskiej Akademii Medycznej, jako pierwszy w świecie wykrył w roślinach substancję mającą własności estrogenu, żeńskiego hormonu płciowego, regulującego procesy zapłodnienia. Byłem jego asystentem i pamiętam jak w swych fascynujących wykładach, twierdził że „już stare baby o tym wiedziały". Oczywiście miał rację, ale w czasach nowożytnych odwieczna wiedza herbalistyczna starożytnych lekarzy i średniowiecznych znachorek, została niemal całkiem zapomniana. Aż do czasu opublikowania pracy Skarżyńskiego w Biuletynie Polskiej Akademii Umiejętności (Ser. B, p. 347, 1933) i w NATURE (vol. 131, p. 766, 1933), świat nauki uważał, że hormony płciowe produkowane są tylko przez zwierzęta. Dopiero w latach sześćdziesiątych lawina prac naukowych potwierdziła odkrycie Skarżyńskiego. [ 1 ]

Bogata antyczna literatura wskazuje, że przed dwoma tysiącami lat w basenie Morza Śródziemnego wiedza o roślinnych środkach poronnych i antykoncepcyjnych była znacznie szersza niż we współczesnej Europie. Ta dawna wiedza przetrwała do dziś w Indiach, Chinach, Mongolii, Indonezji i innych krajach, ale nie w Europie, gdzie pod koniec Renesansu zepchnięto ją do poziomu przesądów. Również herbarze średniowieczne pełne były informacji o ziołach zapewniających bezpłodność. Była to imponująca rozległością praktyczna wiedza farmakologiczna. Soranus, ginekolog z drugiego wieku naszej ery, rozróżniał dwa typy przeciwpłodnych środków roślinnych: „środek antykoncepcyjny uniemożliwia zapłodnienie, natomiast aborcyjny niszczy to, co zostało poczęte". Jednak nie było to podparte znajomością fizjologii ciąży. Ani znachorki-czarownice, ani starodawni uczeni nie bardzo wiedzieli o co tu chodzi. Wyobrażali sobie, że poczęcie zachodzi w jakiś czas po stosunku płciowym, w chwili gdy nasienie męskie zaczyna rosnąć. Wielu z nich nie wierzyło by kobieta mogła mieć również „nasienie". Sądzili, że kobieta jedynie dostarcza odżywek nasieniu mężczyzny, które w niej, po kilku dniach od stosunku, poczyna rozwijać się w płód.

Dioscorides, rzymski farmakolog z pierwszego wieku naszej ery, oraz inni pisarze starożytni (np. Hipokrates, Arystofanes, Quintus Serenus, Galen, Scribonius Larus) wspominają piołun (Artemisia absinthium) jako lekarstwo antykoncepcyjne i aborcyjne, oraz mirrę, miętę polej (Mentha pulegium), dziką marchew (Daucus carota), rutę (Ruta graveolens), ogórek strzelający (Ecballium elaterium), sporysz (Claviceps purpurea), szczwół plamisty (Conium maculatum, jałowiec pospolity (Juniperus communis) i assafetidę (Ferula assa-foetida).

Największą karierę zrobiła jednak roślina, po której została nam tylko nazwa i niezliczona ilość wizerunków na starożytnych monetach i ceramice. Był to sylfion (Ferula species), rodzaj olbrzymiego kopru, który rósł wokół greckiego miasta Cyreny (w obecnej Libii), skąd eksportowany był do całego regionu Morza Śródziemnego. O wielkości eksportu sylfionu może świadczyć to, że stał się podstawą ekonomii Cyrenejczyków, którzy z wdzięczności lub dla reklamy umieszczali go na swoich monetach. Wedle pisarzy antyku sylfion był bezpiecznym i prawdopodobnie najskuteczniejszym ze wszystkich roślinnych środków przeciwpłodnych, zarówno antykoncepcyjnym jak i wczesnoporonnym. Nie udały się próby hodowli sylfionu, mimo ogromnego zapotrzebowania. Gdy zaczęło go brakować rzymscy arystokraci kupowali go na wagę srebra. Nic więc dziwnego, że nie przetrwał nadmiernej eksploatacji i wytępiono go około III wieku n.e. Za życia Chrystusa, był obok wielu innych tańszych środków powszechnie znany i używany w całym rzymskim imperium.

Ten bogaty arsenał doustnych środków antykoncepcyjnych i aborcyjnych występuje w różnych herbarzach i dziełach medycznych wydawanych przez całą starożytność aż do połowy średniowiecza, a przedrukowywanych i później. W najbardziej popularnym wówczas, pisanym pięknym heksametrem herbarzu Aemiliusa Macera, De Herbarum Virtutibus (polskie wydanie pod redakcją Szymona z Łowicza z 1532 r., drukarnia Unglera w Krakowie), piołun jest szeroko dyskutowany. Macer był biskupem włoskim z IX wieku. Wtedy jeszcze Kościół ograniczał swój sprzeciw tylko do aborcji po okresie, kiedy płód jest już „uformowany". Mimo polityki prokreacyjnej Kościoła wielu autorów średniowiecznych — większość z nich to księża — podawało praktyczne informacje o środkach antykoncepcyjnych i wczesnoporonnych. Jednym z najbardziej płodnych autorów zalecających te środki w licznych dziełach medycznych (m.in. w Skarbcu Ubogich), był Piotr z Hiszpanii (1210?-1277), kardynał i biskup Tuskulum, który w r. 1276 został wybrany papieżem jako Jan XXI. Długosz pisze o nim: „wszechstronnie wykształcony... dla zakonników niezbyt życzliwy. Przewyższał wielu znajomością medycyny". Ten wybór świadczy o ówczesnym tolerancyjnym podejściu Kościoła do kontroli urodzin.

Ani w Starym ani w Nowym Testamencie nie ma żadnego potępienia aborcji i antykoncepcji, zabiegów znanych od czasów starożytnego Egiptu i powszechnie stosowanych w Ziemi Świętej. Nie jest nim zasada Dekalogu: „Nie zabijaj", do której ani dawni Izraelici ani Kościół przez wieki całe raczej się nie stosowali. W Księdze Wyjścia tak oto sam Bóg objaśnia Mojżeszowi zasadę NIE ZABIJAJ: „Jeśli kto tak uderzy kogoś, że uderzony umrze, winien być śmiercią ukarany", ale gdy ktoś, w bijatyce, spowoduje poronienie to „zostanie ukarany grzywną, jaką nałoży mąż tej kobiety." A więc jest tu wyraźne rozróżnienie: czym innym jest zabicie człowieka narodzonego, za które Bóg nakazuje karać śmiercią, a zupełnie czymś innym poronienie płodu, za które należy się tylko grzywna, wypłacana mężowi.

Od czasów uznania przez Św. Augustyna, a potem Św. Tomasza, „wojny sprawiedliwej" za dopuszczalną, Kościół Katolicki (i niemal wszystkie inne wyznania chrześcijańskie) aż do ostatnich czasów nie sprzeciwiał się wojnom i masowemu zabijaniu (nie mówiąc o bestialskim mordowaniu kacerzy i „czarownic"), a często był ich inicjatorem. Św. Augustyn (r. 354 — 430) pytał: „Cóż komu szkodzi wojna?", a w r. 1959 niemiecki jezuita Gustaw Gundlach, rektor Akademii Gregoriańskiej w Rzymie, wyciągając wnioski z nauk Piusa XII o wojnie atomowej, stwierdził w kwietniowym numerze Stimmen der Zeit: „Prowadzenie wojny atomowej nie jest absolutnie sprzeczne z etyką". W tym samym czasie siedmiu niemieckich teologów katolickich opublikowało oświadczenie, że użycie broni jądrowej „nie zawsze jest sprzeczne z ładem moralnym i nie w każdym przypadku jest grzeszne". A więc masowa zagłada „nie zawsze" jest grzechem, ale grzechem jest aborcja. Nieco wcześniej, w dniu 5 sierpnia 1945 r., przed startem amerykańskiego samolotu z wyspy Tinian, niosącego bombę atomową dla cywilnych mieszkańców Hiroszimy, chrześcijański duchowny odmówił następującą modlitwę: „Wszechmogący Ojcze, który wysłuchujesz modlitw tych co Cię kochają, prosimy byś miał w opiece tych, którzy ośmielają się wznieść na wyżyny Twojego nieba i dalej prowadzić walkę z naszymi nieprzyjaciółmi". W r. 1958 inny niemiecki jezuita, teolog-moralista Hirschmann napisał przerażające słowa: „Odwaga aprobowania ofiary wyposażenia w broń atomową w obliczu aktualnej sytuacji, aprobowania mimo perspektywy śmierci milionów ludzi, może okazać się bliższą postawy świętego Franciszka i zawrzeć w sobie więcej z ducha teologii Krzyża …". Czy dopuszczając masową eksterminację dorosłych i dzieci, można mieć moralne prawo do stawania w obronie embrionów?

Brak zainteresowania aborcją i antykoncepcją w Piśmie Świętym jest znamienny dlatego, że sprawy seksu, masturbacji, prostytucji itp. wcale nie są mu obce. W czasach Chrystusa kontrola urodzin była ważnym społecznie zagadnieniem, którym zajmowały się władze. Dlaczego więc Chrystus, ten Dobry Pasterz uczulony na zło społeczne i troszczący się nawet o los prostytutek, nie wypowiedział się w tej sprawie? Może uznał to zagadnienie za mało ważne i postąpił zgodnie z rzymską zasadą prawną: "De minimis non curat pretor" — drobiazgami pretor się nie zajmuje? A może uznał, że wczesna aborcja zgodna jest z pradawnym hebrajskim prawem, które uznawało kobietę za ciężarną dopiero 40 dni po zapłodnieniu? W czasach antycznych w rejonie Morza Śródziemnego wyobrażenia o początkowej fazie życia zezwalały kobiecie na wczesne wstrzymanie ciąży, nawet bez uznawania tego aktu za aborcję. Stoicy uważali, że potencjalne życie zaczyna się wraz z koncepcją, ale dusza — anima — powstaje w chwili urodzenia. Tak jak u Żydów, w większości kultur antycznych istniały strefy prawnie i moralnie dopuszczające przerywanie ciąży pomiędzy poczęciem a „animacją". Drugi Sobór Nicejski stwierdził w r. 787, że płód męski otrzymuje duszę od Boga w czterdziestym dniu po zapłodnieniu, a żeński w osiemdziesiątym, i dopiero wtedy staje się człowiekiem. Wedle Św. Tomasza z Akwinu „aborcja nie jest grzechem, dopóki płód nie został obdarzony duszą" — a więc do 40 lub 80 dni od poczęcia. Zasadę te złamał Kościół Katolicki w r. 1869, kiedy papież Pius IX, w Konstytucji Apostolicae Sedis, zabronił aborcji w każdym okresie ciąży. Ale przez wiele wieków Europa akceptowała i praktykowała przerywanie ciąży i jej zapobieganie roślinnymi środkami farmakologicznymi. Potem o nich zapomniała.

W starożytności dość pilnie zajmowano się tym, co dziś nazywamy planowaniem rodziny. Platon radził w opisie swego miasta-ideału: „Jeżeli rodzi się zbyt wiele dzieci, to są na to sposoby kontroli". Aborcja i antykoncepcja były dozwalane lub zakazywane, zależnie od potrzeb. Tak np. za czasów Oktawiana Augusta (63 p.n.e. — 14 n.e.) Senat przestraszony spadkiem liczby urodzin zdelegalizował aborcję i antykoncepcję. Dane paleopatologiczne wskazują, że przyczyną spadku była mała liczebność porodów, a nie dzieciobójstwo czy wysoka umieralność niemowląt. Historycy uważają, że przyczyną ograniczonej wielkości rodzin w dawnych czasach były doustne środki przeciwpłodne. By zbadać trend populacyjny przeprowadzono w Imperium Romanum dwa spisy ludności w odstępie dwunastu lat (spis Saturninusa w 7 roku p.n.e. i Quirinusa w 6 roku n.e.). Jeden z nich odbył się w czasie narodzin Chrystusa. Chrystus musiał wiedzieć o demograficznych problemach Imperium, o sylfionie, i o innych powszechnie stosowanych metodach farmakologicznej kontroli urodzin. Wynika to nie tylko z oczywistych walorów Chrystusa jako wnikliwego obserwatora społeczności administrowanych przez Rzym ziem Izraela, ale również z jego atrybutu boskiej wszechwiedzy. Dlaczego więc nie mówił o tej kontroli i metodach? Dlaczego nie ma o nich ani jednego słowa w żadnej z czterech Ewangelii? Przypuszczam, że Chrystus, zgodnie z tradycją Izraela, uważał samą zasadę kontroli urodzin i metody farmakologiczne za etyczne i w Ewangeliach dał im swe milczące przyzwolenie.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Aborcja według św. Augustyna
Aborcja: Głos kobiety

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Riddle, J.M. and J.W. Estes, Oral contraceptives in ancient and medieval times. American Scientist, 1992. 80 (May-June): p. 226-223.

« Aborcja, edukacja seksualna   (Publikacja: 01-08-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Zbigniew Jaworowski
Ur. 1927. Profesor, lekarz, ekspert od wpływu promieniowania na zdrowie. Pracował w Instytucie Onkologii w Gliwicach, w Instytucie Badań Jądrowych w Warszawie, w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, gdzie kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej. Od 1993 roku pracuje w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, jest przewodniczącym Rady Naukowej. Obecnie na emeryturze. Jest członkiem wielu stowarzyszeń i organizacji naukowych w kraju i za granicą: m.in. Komitetu Ochrony Radiologicznej Państwa, Komitetu Naukowego Narodów Zjednoczonych, Rady Naukowej Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, Polskiego Towarzystwa Badań Polarnych, Norwegian Physical Society. Od 1973 r. jest członkiem Naukowego Komitetu ds. Skutków Promieniowania Atomowego przy ONZ (UNSCEAR); a w latach 1978-1979 był wiceprzewodniczącym, a w latach 1980-1982 przewodniczącym tego Komitetu. Był uczestnikiem, bądź przewodniczącym blisko 20 Grup Doradczych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) w latach 1970-78 i Programu Środowiskowego ONZ (UNEP). Autor 230 prac naukowych, czterech książek i setki artykułów popularyzujących naukę. Jego hobby to alpinizm i narciarstwo.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co nie będzie dyskutowane w Kopenhadze na szczycie o ograniczeniach emisji CO2
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5494 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365