|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Etyka świecka
Psychologia moralności i niezrozumienie religii [3] Autor tekstu: Jonathan Haidt
Tłumaczenie: Sławomir Szostak
3)
Moralność wiąże i buduje
Dawkins ma jasno sprecyzowany cel, którym jest utworzenie ruchu społecznego,
szerzenie świadomości, i uzbrojenie ateistów w argumenty, które będą im
potrzebne do walki z wierzącymi. Pogląd głoszący, że to "my"
jesteśmy prawi, a nasi oponenci źli, jest kluczowym krokiem w zjednoczeniu
ludzi dla wspólnej sprawy, i jest tego wiele w nowych książkach o ateizmie.
Drugim kluczowym krokiem jest rozpoznanie zdrajców w naszym obozie i ukaranie bądź
poniżenie ich. Jest w tych książkach wzmianka o ateistach mówiących o użyteczności
religii lub o ateistach argumentujących na rzecz rozdziału nauki i religii bądź o jakimś détente między tymi sferami, ale są oni traktowani na równi z Chamberlainem i jego ustępstwami
na rzecz Hitlera. Jak dla
mnie, ironią w stanowisku Dawkinsa jest to, że objawia on rodzaj religijnej
ortodoksyjności w jego absolutnym odrzuceniu doboru grupowego. David Sloan
Wilson uzupełnił pogląd Durkheima o religii (traktujący głównie o grupowej spójności) o ewolucyjne analizy proponujące traktowanie religii jako
środka, który przeciągnął ludzi poprzez "znaczący okres" w ewolucyjnej historii.
Dawkins
razem z Georgem Williamsem oraz innymi krytykami doboru grupowego uznaje, że
dobór naturalny operuje na grupach jak i na indywiduach, oraz, że selekcja
grupowa jest możliwa w myśl reguły ewolucji. Ale Dawkins polega na argumencie
Williamsa, że siła doboru na poziomie jednostki jest mocniejsza od tej na
poziomie grupy: istnienie free-riders będzie zawsze podcinało sugestie
Darwina,
że moralność wyewoluowała, ponieważ cnotliwe grupy przewyższały grupy
egoistyczne.
Niemniej
jednak Wilson w Katedrze Darwina wysuwa wniosek, że kultura oraz
religia zmieniają parametry w analizie Williamsa. Religie i ich praktyki zwiększają
niezmiernie ryzyko dla dezerterów (poprzez karanie oraz ostracyzm), zwiększają
także udział jednostki w wysiłku grupowym (poprzez kulturowe i emocjonalne
mechanizmy zwiększania zaufania), i zaostrzają biologiczne oraz kulturowe
granice pomiędzy grupami. Dorzućmy do tego świeże odkrycia, że ewolucja
genetyczna pracuje szybciej niż sądzono wcześniej, szeroko akceptowane prace
Pete’a Richersona i Roba Boyda o kulturowym doborze naturalnym i nagle dawny consensus co do grupowego doboru robi się przestarzały.
Nadszedł
czas aby przyjrzeć się temu pytaniu na nowo. Jednak Dawkins w wywiadach wyraża się
na temat
doboru grupowego jako o "herezji" a w Bogu
urojonym odrzuca ten pogląd bez dania przyczyny. W rozdziale 5.
swej książki przedstawia problem free ridera Williamsa i zaznacza,
że problem ten nie dotyczy religii, a następnie przyznaje, że Darwin wierzył w dobór grupowy, i przechodzi dalej. Odrzucanie wiarygodnej propozycji bez żadnych
powodów i nazywanie jej herezją (nawet jeśli z przymrużeniem oka) są oznaką
moralnego lecz nie naukowego myślenia.
4)
Moralność to coś więcej niż krzywda i uczciwość
W Liście do narodu chrześcijańskiego Sam Harris daje nam standardową
liberalną definicję moralności: "Pytania o moralność to pytania dotyczące
szczęścia oraz cierpienia. Pytania o moralność odnoszą się do stopnia w jakim nasze czyny oddziałują na
przeżycia innych w sposób negatywny bądź też pozytywny." Harris
pokazuje potem że Biblia oraz Koran brane dosłownie są książkami
niemoralnymi, ponieważ nie traktują w głównej mierze o szczęściu i cierpieniu, a w wielu miejscach doradzają krzywdzenie ludzi.
Czytanie
Harrisa jest jak oglądanie zapasów lub Harlem Globetrotters.
Jest to zabawne, z dużą ilością akrobacji, ale nie może być brane za
rzeczywistą rywalizację. Jeśli chcemy doprowadzić do uczciwej walki pomiędzy
religijną a świecką moralnością, nie możemy jednej z góry eliminować,
zanim rozpocznie się walka. Podaję tutaj moją definicję moralności, która
daje każdej stronie możliwość wypowiedzenia się:
"Systemy
moralne to powiązane systemy wartości, praktyk i zwyczajów, i wytworzone
psychologiczne mechanizmy, które działają razem, aby tłumić lub regulować
egoizm tak, aby życie społeczne było możliwe."
W trakcie
moich badań odkryłem, że są dwa zwyczajne sposoby, których kultury używają,
aby tłumić i regulować egoizm, dwie wizje, czym jest społeczeństwo i jak
powinno funkcjonować. Sposoby te nazwałem podejściem kontraktowym oraz podejściem
kolektywnym (ulopodobnym).
Podejście
kontraktowe traktuje jednostkę jako podstawowy fundament wartości. Podstawowym
problemem życia społecznego jest to, że jednostki krzywdzą się wzajemnie,
więc tworzymy niejawne umowy społeczne oraz jawne przepisy prawne
gwarantujące uczciwe, wolne i bezpieczne społeczeństwo, w którym jednostki
mogą spełniać swoje zainteresowania oraz rozwijać siebie i swoje związki
jak tylko chcą.
Moralność
dotyczy szczęścia oraz cierpienia (jak wyraził to Sam Harris a wcześniej
John Stuart Mill), więc kontraktualiści próbują bez końca dopasować swoje
prawa, zmieniać zwyczaje, rozszerzać swobody, w reakcji na zmiany otoczenia,
aby zmaksymalizować szczęście i zminimalizować cierpienie. Aby zbudować
moralność kontraktową, potrzeba tylko dwóch indywidualizujących podstaw:
krzywda/opieka oraz uczciwość/wzajemność. Pozostałe trzy założenia — i każda
oparta na nich religia — wchodzą w konflikt z dyrektywą: dajmy ludziom wolny wybór dopóki
nikogo nie krzywdzą.
Natomiast
społeczeństwo kolektywne (ulopodobne) obiera grupę oraz jej terytorium jako
podstawową wartość. Pojedyncze "pszczoły" rodzą się i giną tysiącami
lecz ul żyje długi czas, a każda jednostka gra swoją rolę w działaniu na
rzecz sukcesu ula. Dwoma elementarnymi problemami w życiu społecznym są ataki z zewnątrz oraz działalność wywrotowa z wewnątrz. Każdy z nich może
doprowadzić do śmierci ula, więc wszyscy muszą trzymać się razem, wykonywać
swoje obowiązki i poświęcać się dla grupy. Pszczoły nie muszą uczyć się
tego zachowania, ale dzieci tak, dlatego więc konserwatyści kulturowi przykładają
taką rolę do tego, co się dzieje w szkołach, rodzinach i w mediach.
Konserwatyści
mają generalnie bardziej pesymistyczny pogląd na ludzką naturę niż liberałowie.
Są w stanie bardziej uwierzyć w fakt, że jeśli damy dzieciom zbyt dużo
wolności i nie będziemy ingerować, to wyrosną one na płytkich,
egocentrycznych, niezdyscyplinowanych poszukiwaczy przyjemności. Konserwatyści kulturowi
pracują ciężko aby kultywować wartości moralne bazujące na założeniach
wewnątrzgrupowości/lojalności, autorytetu/respektu, czystości/świętości
oraz na uniwersalnych założeniach krzywdy/opieki i uczciwości/wzajemności.
Ideałem "ula" nie jest świat pełen maksymalnych swobód, jest to świat
porządku i tradycji, w którym ludzie są zjednoczeni poprzez efektywnie
narzucony, współdzielony kodeks moralny pozwalający ludziom ufać sobie
nawzajem oraz grać niezależne role. Jest to świat bardzo wysokiej kultury społecznej
oraz niskiej anomii.
Może
wydawać się oczywiste że społeczeństwa kontraktowe są dobre, nowoczesne,
kreatywne i wolne, podczas gdy społeczeństwa ulopodobne trącą feudalizmem,
faszyzmem i patriarchatem. Jako świecki
liberał zgadzam się z tym, że społeczeństwa kontraktowe, np. te
zachodnioeuropejskie, oferują największą nadzieję dla pokojowego życia w coraz bardziej odmiennych nowoczesnych narodach (chociaż dopiero będzie nam
dane przekonać się jak Europa poradzi sobie z bieżącymi problemami inności).
Chcę
zaznaczyć coś, co powinno skłonić kontraktualistów do zastanowienia się: sondaże wykazują,
że zwolennicy religijni w Stanach Zjednoczonych są bardziej szczęśliwi, dłużej
żyją oraz są bardziej szczodrzy, jeśli chodzi o dobroczynność, niż ludzie
świeccy. Większość tych efektów została także udokumentowana również w Europie.
Jeśli wierzymy, że moralność to głównie szczęście i cierpienie, to jesteśmy
zobowiązani przyjrzeć się uważniej, jak ludzie religijni faktycznie żyją i co właściwie robią.
Nie
odrzucajmy religii na podstawie powierzchownego czytania Biblii lub gazet. Czy
wspólnoty religijne mogą zaoferować nam wgląd w rozkwit ludzkości? Czy mogą
nauczyć nas, jak poprawić dobrobyt nawet w społeczeństwach kontraktowych?
Nie możemy używać Nowego Ateizmu jako przewodnika dla rozwoju. Nowi ateiści
przeprowadzają stronnicze rewizje literatury i konkludują, że nie ma żadnego
dobrego dowodu świadczącego o korzyściach z religii oprócz lepszej kondycji
zdrowotnej ludzi
religijnych. Daniel Dennett w swojej książce Breaking the Spell
zastanawia się, czy religia wydobywa z ludzi to co najlepsze:
"Być
może ekspertyza pokazałaby, że ateiści i agnostycy jako grupa respektują
lepiej prawo, są bardziej wrażliwi na potrzeby innych oraz bardziej etyczni niż
ludzie religijni. Z pewnością żadne godne zaufania badania nie
zostały przeprowadzone, aby pokazać, że jest właśnie odwrotnie.
Być może najlepszą rzeczą w religii jest to, że pomaga niektórym ludziom
osiągnąć poziom obywatelstwa i moralności, charakterystyczny dla "brights" ("zdolnych"
czyli ateistach). Jeśli to przypuszczenie wydaje się czytelnikowi obraźliwe,
powinien zmienić swoją perspektywę. (Breaking the Spell,
str. 55)
Kursywą
zostało zaznaczone zwykłe moralne myślenie zamiast użycia myślenia raczej
naukowego. Pierwszy przykład, jaki daje Dennett, to twierdzenie, że nie tylko
nie ma żadnego dowodu, lecz, że z pewnością nie ma żadnego godnego zaufania
dowodu, gdy w rzeczywistości badania poprzez dziesięciolecia potwierdzają, że
religijne praktyki są silną prognozą ludzkiej dobroczynności. Całkiem
niedawno Arthur Brooks analizował te fakty (w Who Really Cares?) i doszedł do wniosku, że ogromna hojność ludzi religijnych nie jest
zarezerwowana wyłącznie dla celów religijnych.
Wierzący dają więcej pieniędzy na cele świeckie oraz dla sąsiadów niż
ludzie świeccy. Poświęcają także więcej swojego czasu a także swojej
krwi. Nawet jeśli wytłumaczy się świeckich liberałów z dobroczynności, bo
głosują na programy socjalne, jest strasznie trudno wytłumaczyć, dlaczego
świeccy liberałowie oddają tak mało krwi. Wszystko sprowadza się do tego, jak
konkluduje Brooks, że każda forma dawania jest taka sama i zwiększa się
poprzez religijną partycypację i nieznacznie poprzez ideologię konserwatywną.
Fakty te są
skomplikowane i być może mogą być odwrócone ale w tym
momencie wydaje się, że Dennett myli się co do jego przeglądu literatury.
Ateiści może i mają więcej innych zalet, ale jeśli weźmiemy za miarę to,
co jest najmniej kontrowersyjne i najbardziej obiektywne, czyli poświęcanie
czasu, pieniędzy i krwi, aby pomagać obcym w potrzebie, to w tym wypadku
ludzie religijni jawią się jako lepsi niż ludzie świeccy.
1 2 3 4 Dalej..
« Etyka świecka (Publikacja: 29-10-2007 )
Jonathan Haidt Profesor psychologii na uniwersytecie w Wirginii, gdzie prowadzi
badania nad moralnością i emocjami oraz ich kształtowaniem się poprzez różne
kultury. Jest także autorem książki "Szczęście. Od mądrości starożytnych
po współczesne koncepcje" (The Happiness Hypothesis: Finding Modern
Truth in Ancient Wisdom).
Liczba tekstów na portalu: 2 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Odpowiedź polemistom | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5599 |
|