Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.422 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Wanda Krzemińska i Piotr Nowak (red) - Przestrzenie informacji

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Modlić się: Prosić, aby prawa rządzące wszechświatem zostały anulowane w interesie jednego wnioskodawcy, który na to jawnie nie zasługuje.
« Tematy różnorodne  
tego widoku już nie ma [2]
Autor tekstu:

gotujemy z przyjaciółką zielone szparagi

chu, chu, to takie niehumanitarne
rzekła chuchając w główkę szparaga
nie co?
zapytałam niewyraźnie
bo właśnie rozpuszczałam na języku
łyk wina z winnicy w Australii
ludzkie
humanitarne
z zaprzeczeniem nie przed tematem
jestem anty!
anty?
zawiesiłam głos
i widelec nad garnkiem
antyglobalistką naturalnie
wbiła nóż w warzywną pyszność
prosto z meksykańskiej farmy
jeszcze twarde
parę minut poczekajmy
rozlej wino
wypijmy za pokój
przegryziemy zielonymi szparagami
w sosie rodem z Holandii

*Zurich, w maju 2003*

stu lat urodzinowo...

...nie wypada życzyć poetkom
są przecież jak aniołowie
zawsze młode piękne
nieśmiertelne i uskrzydlone

inaczej co by było z Safo
wielbiłaby ją tylko Chloe
i kilku innych mieszkańców
tamtych wysp i tylko tamtych Aten

a tak gdy czasem wyznają sobie:
"Potrafimy się dzielić, och, prawda, my także.
Ale tylko na ciało i urwany szept.
Na ciało i poezję."

to mówią w nieskończoność

*Zurich, 2 lipca 2003, mój wiersz na 80. urodziny Wisławy Szymborskiej z fragmentem wiersza Wisławy Szymborskiej dedykowanym Halinie Poświatowskiej*

lekcja historii

gdy tylko lody puszczały
a wschody słońca z szarych
stawały się różowawe

mężczyźni się gotowali
czapki błyszczące od ozdób
haftowane kaftany
ich kobiety całe zimy nad nimi spędzały

wyszlifowane noże
świeże łuki ostre strzały
nowiutkie kindżały
kolorowe piękne jak diabli
nieustraszone hordy dżingis chanów

i wyruszali

zabijać gwałcić grabić
niejedno nasze DNA
nosi w sobie ich ślady

dziś gdy tylko można coś zarobić
sposobią się dzielne oddziały
menedżerów ludzkimi zasobami

mundury im zrobił Armani
zegarki zegarmistrz szwajcarski
skarpety mają jedwabne
laptopy w miejsce kindżałów
piekielnie wystylizowani

i oni ruszają

zarządzają podbijają
współcześni zdobywcy z lubością
stroją się zdobycznymi diamentami

jest i dłuższy koniec kija

Madryt

Nowy Jork

Waszyngton

Stambuł

Bali...

...Londyn to tylko kolejna
notatka w historii

*Świat, 7 lipca 2005*

nowe znajome

nazywa się Suchocka
Monika Suchocka
nagle wiem że była
właśnie dlatego że
jej już nie ma

jest i druga
której też już nie ma
Karolina
Karolina Glueck
szczęściara
zaklinali los rodzice

post scriptum
Anna Brandt
też teraz jest mi znana

*Kraków, 19 i 20 lipca 2005*

nowy rok szkolny rok później

dziwne świat i tak się kręci
świt pierwszego września budzi mnie
melodią w radiu włączyłam robiąc sobie kawę
w ogródku sroki wrzeszczą jak oszalałe
kot kot kot uwaga uwaga

wróg wróg wróg spiker czyta fakty
spokojnym wymodulowanym głosem
południe Ameryki po przejściu huraganu
na rzece Tygrys straszne rzeczy śmierć śmierć
Biesłan rok temu tylko więcej dzieci

a ja robię sobie drugą kawę
nic więcej nie mogę zrobić
kot łasi mi się o nogę

*Kraków, 1 września 2005*

Nowy Orlean

nigdy nie byłam w Nowym Orleanie
i nigdy już nie będę
tak jak nie kusi mnie już Bagdad
i coraz więcej miejsc na świecie

eliminuje się w miarę jak żyję
jak eliminowały się przede mną
krakowski Kazimierz Warszawa
a przecież chodzę ich ulicami

chodzę po końcu świata

*Kraków, 5 września 2005*

Katowice, 28 stycznia 2006, godz. 17. 15, -15°C

powiadają niektórzy
że gołębie usłyszały tchnienie śmierci
na krótko zanim z hukiem spadła

na to miejsce

ale może to zalążek legendy
i odgłos miażdżonej materii
a śmierć przyszła bezszelestnie

*Kraków, 28 stycznia 2006*

krety i papieże

zastanawia mnie
jak to znoszą krety
i czy wiedzą już z doświadczenia
że najpierw zaczyna się ruch
zaledwie wzmożony

walą młotki
rzężą elektryczne piły
słychać krzyki i nawoływania
a potem nadejdzie taki dzień
w którym cztery miliony stóp

tak na oko licząc
lub lepiej na kreci słuch
zadepczą ich kopce na płask
i będą im chodzić po głowach
a korytarze ledwo wytrzymają

apokalipsa na całych Błoniach
modlitwy zmieszane z ziemią
śpiewy i zawodzenia
i wreszcie ten dzień po
kreci czas zmartwychwstania

*Kraków, 16 maja 2006, na krótko przed wizytą papieża Benedykta XVI*

czas na właśnie

wyłączyłeś mi zegar cyfrowy
zawisłam w nagłym bezczasie
mój zegar wskazuje teraz 88:88*
a ja bawię się myślą o właśnie

właśnie istnieje na zawsze
właśnie nie kończy się nigdy
właśnie tak czuję się bez zegara
właśnie nie chce mi się go nastawiać

wczoraj miesza mi się z dzisiaj
dzisiaj rozciąga na wczoraj
poeci czytający wiersze
grosik znaleziony na Stolarskiej

czy być szczęśliwym i bogatym
czy być szczęśliwym i biednym
czy być szczęśliwym i pieprzyć finanse
pyta poeta jak najpoważniej

niech mnie nie stawia przed pytaniem
którą godzinę właśnie mamy
i czy to szczęście być bogatym
czy większe znaleźć grosz przypadkiem

*Kraków, w październiku 2006, Nagroda Kościelskich dla Jolanty Stefko i „Wielkie Nocne Czytanie" (Olga Tokarczuk, Adam Zagajewski, Jacek Dehnel, Tomasz Różycki, Artur Szlosarek...), *88:88 czyt.: osiem osiem dwukropek osim osiem*

podniebne przewiny

zawiniły drzewa
wyrosły zbyt wysoko do nieba
winny jest człowiek
zleciał za nisko cokolwiek
winne powietrze
powinno być mniej wietrzne
albo całkiem na odwrót
powinno szarpać i wiać
może tak byłoby bezpieczniej

zawinił deszcz
lub dokładniej że padał za mało
bo gdyby lało ach lało
a zimno
tak to zimno jest winne
bo gdyby było choć odrobinę mniej zimne
albo przeciwnie ciut ciut zimniejsze
a może to czas jest winien
nieodpowiedni w nieodpowiednim
miejscu i momencie

drzewa wygięłyby się w wietrze
zastygły gdy trzeba na chwilę
samolot zdążyłby przelecieć
i nikt by nawet nie pomyślał
że oto w pewien styczniowy dzień
o godzinie dziewiętnastej zero siedem
otarł się o włos o śmierć
z powodu wierzchołka drzewa
akurat w tym samym miejscu
w którym śmignął samolot
o jedną odległość dalej
niż niczym niezmącona przestrzeń

*Kraków, 25 stycznia 2008, dwa dni po katastrofie pod Mirosławcem*

Agata Mróz umarła

to nieprawda
że śmierć jest czarna
ta okropna pani
gustuje w wielu barwach

z czerwcowej gamy kolorów
złotko nam wykradła

*Polska, 4 czerwca 2008*

autoportret

kciukiem od lewej dłoni
palcem wskazującym prawej
kciukiem prawej — palcem lewej

wykrawam sobie z życia
mój własny odrębny kadr

jedno oko przymykam
— niech spogląda w głąb ego -
drugie tym ostrzej wyostrzam

i ruszam w pościg i jestem
i jestem wszędzie tam

gdzie zderza się miejsce i czas
wydarzeń na gorąco

bo oto wielki Voltaire
powiedział coś bardzo ważnego
na tym najlepszym ze światów

klik, klik, jest, jest, mam

i Chopin po kłótni z George Sand
horrendalnej i bardzo głośnej
usiadł do fortepianu (białego, białego)
w znienawidzonej Valdemosie

klik, klik, jest, siedzi, gra, klik — byłam tam!

a Lautrec w bezwstydnej pozie
w podupadłym burdelu
wśród syfilitek-kokot?

pstryk, pstryk, pstryk, pstryk
seria i jeszcze trochę
bo niby kto jak nie ja?

spojrzenie mam wyczulone
a jeszcze ostrzę i ostrzę
to moje osobiste, śmiertelne, żądne
skrzywienie zawodowe

być tam i tylko tam

gdzie delfin kocha się z falą

gdzie nikt jeszcze nie zebrał
szczęśliwych frutti di mare

gdzie cyklon błękitne oko
wytęża w stronę przestworzy
i dyszy świeżym ozonem

tam bawię i ja, i ja

uczeń skrzydlatych spojrzeń
wieczny tułacz fotograf
ja — paparazzo samotny

*Zurich, 13 marca 2001*


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Quiz Racjonalisty - 40 pytań
The Georgia Guidestones: amerykański Stonehenge

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (14)..   


« Tematy różnorodne   (Publikacja: 25-06-2008 Ostatnia zmiana: 26-06-2008)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Elżbieta Binswanger-Stefańska
Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie.

 Liczba tekstów na portalu: 56  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5941 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365