|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Pseudonauka, paranauka
MMR a autyzm czyli antyszczepieniowa paranoja [2] Autor tekstu: Ben Goldacre
Tłumaczenie: Maciej Twardowski
Każdy członek społeczeństwa ma bardzo dobre podstawy, by wierzyć, że MMR powoduje autyzm. Ponieważ media rozmyły wartość naukowych dowodów, propagując wybiórcze informacje sugerujące, że używanie MMR wiążę się z ryzykiem, przy równoczesnym ignorowaniu dowodów, iż jest to nieprawda. W przypadku badań nad reakcją łańcuchową polimerazy nt. istnienia wirusów odry w próbkach tkanek dzieci z problemami jelitowymi oraz autyzmem, fałsz ten jeszcze kilka miesięcy temu był „prawdziwy”.Wspomniałem już wcześniej, że Wakefield – współautor dwóch opracowań naukowych – znanych jako „Kawashima paper” oraz „O’ Leary paper” – twierdził, że znalazł na to dowody, czym zyskał duży rozgłos w mediach. Najprawdopodobniej nigdy nie słyszeliście o dokumentacji udowadniającej, że jego badania są bezwzględnie fałszywe. W 2006 roku w marcowym wydaniu Medycznego Magazynu Wirusologii, opublikowano opracowanie pod redakcją Afzel, które dotyczyło poszukiwania RNA odry u dzieci z autyzmem regresywnym, uprzednio szczepionych MMR. Naukowcy użyli bardzo potężnych urządzeń, zdolnych wykryć najdrobniejsze części RNA. Nie znaleziono żadnych dowodów na to, że istnieją szczepy wirusa mające coś wspólnego z MMR. Nikt w brytyjskich mediach nigdzie nie opisał wyników tych badań (oprócz mnie).
Nie był to przypadek odosobniony. Inna ważna publikacja została upubliczniona kilka miesięcy później, w wiodącym akademickim czasopiśmie „Pediatrics”. Naukowcy powtórzyli poprzednie doświadczenia w sposób bardzo dokładny, a w niektórych przypadkach nawet ostrożniejszy – biorąc pod uwagę możliwe ścieżki, dzięki którym mogłoby dojść do błędu pierwszego rodzaju (ang. False positive). Dokument ten, napisany pod redakcją D’Souza, podobnie jak w poprzedzającym badaniu Afzal, został przez media zupełnie pominięty. Wzmianki o tym eksperymencie, o ile mi wiadomo, pojawiły się w dwóch miejscach – w moim artykule oraz w agencji Reutersa. Nigdzie indziej (chociaż była wzmianka na miłosnym blogu głównego naukowca, gdzie pisał głównie o tym, jak bardzo dumny jest ze swojej dziewczyny).
Dziennikarze lubią chcieć „większej ilości badań”. Dostali to, o co prosili, ale zupełnie to zignorowali. Czy media nie poruszyły tej kwestii ze względu na to, iż cała historia zaczynała się nudzić? Na pewno nie. W 2006 roku, dokładnie w czasie, gdy nie chciano nawet wspomnieć o wynikach wyżej wspomnianych badań, na okładki gazet trafiły wyniki eksperymentów, posługujących się identyczną metodologią: „Amerykańscy naukowcy łączą autyzm z MMR” napisano w „The Telegraph”. „Naukowcy obawiają się związków między MMR i autyzmem” — piszczał „The Mail”.
Czym dokładnie były te nowe, przerażające dane? Te niepokojące historie opierały się na plakatowej prezentacji z konferencji, która dopiero miała się odbyć, nt. badania, które było w toku, autorstwa człowieka z dobrze udokumentowanymi przypadkami ogłaszania wyników badań, które nigdy nie znalazły się w żadnych poważnych czasopismach. Tym razem dr Arthur Krigsman twierdził, że znalazł genetyczny materiał odmiany wirusa odry ze szczepionek, w ciałach dzieci z autyzmem oraz problemamijelitowymi. Jeżeli byłaby to prawda, potwierdziłoby to teorię Wakefielda, która w roku 2006 była już praktycznie rozbita. Warto wspomnieć, że Wakefield i Krigsman pracują razem w Thoughtful House — prywatnej amerykańskiej klinice leczenia autyzmu.
Chociaż od momentu podania do wiadomości publicznej tych informacji minęło już 2 lata, badanie nadal nie zostało upublicznione.
Nikt nie może przeczytać, co dokładnie zrobił Krigsman podczas swoich eksperymentów, a więc nikt nie może tego powtórzyć. Czy kogoś powinno to dziwić? Nie. Krigsman twierdził w 2002 roku, że przeprowadził badania kolonoskopijne na dzieciach z autyzmem, dzięki czemu udowodnił negatywny wpływ MMR. Mimo potężnego medialnego tryumfu, cała praca nadal nie ujrzała światła dziennego. Dopóki dokładnie nie zobaczymy co zrobił, nie możemy być pewni, czy w jego metodzie były jakieś błędy, jako że nie ma żadnych dokumentów: mógł źle dobrać badanych, mierzyć niewłaściwe rzeczy. Jeżeli nie udokumentuje się w sposób formalny wszystkich uzyskanych danych, nigdy się tego nie dowiemy, ponieważ na tym polega praca naukowca: pisanie dokumentacji, dzięki czemu można stwierdzić, czy badania są dobre.
Pisząc w sposób bezwstydnie stronniczy na ten temat, brytyjscy dziennikarze wykonali swoją pracę bardzo dobrze. Ludzie podejmują decyzje zdrowotne, na podstawie tego, co przeczytają w gazetach. Stosowanie MMR gwałtownie spadło z 92% do 73%: nie ma wątpliwości, że przerażający stan dziennikarstwa medycznego jest obecnie poważnym problemem służby zdrowia. W 2005 roku przeżyliśmy epidemię świnki, a ilość wykrytych przypadków odry jest obecnie najwyższa od dekady. Nie są to najbardziej przerażające konsekwencje tej mistyfikacji, ponieważ media próbują w tej chwili oskarżać o swe własne zbrodnie jednego człowieka – Wakefielda.
To szaleństwo, wyobrażać sobie, że jedna osoba może stworzyć trwającą już 10 lat epidemię strachu. Niebezpiecznie jest także sądzić, że naukowcy powinni być zmuszeni to niewypowiadania swoich opinii, jeżeli byłyby nawet bardzo nędznie argumentowane. Osoby takie jak Wakefield mają prawo mieć złe pomysły. To media stworzyły oszustwo związane z MMR, konsekwentnie je utrzymując przez 10 lat. Nie umieją zauważyć, że fakty mówią jasno – dziennikarze niczego się nie nauczyli, a dopóki tego nie zrobią, będą wciąż popełniać te same zbrodnie, z coraz bardziej niebezpiecznymi konsekwencjami.
Fragment książki „Bad Science” (Zła nauka) autorstwa Bena Goldacre, wydanej przez Fourth Estate w dniu 1 września b.r. Opublikowano wcześniej w „The Guardian”, 30.8.2008.
1 2
« Pseudonauka, paranauka (Publikacja: 26-10-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6159 |
|