|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Teoria poznania
Zmierzch determinizmu albo wyzwolenie z tyranii Platona [4] Autor tekstu: Rafał Imos
Tymczasem scjentystyczna współlegitymizacja kompetencją nauki amorficznej rzeczywistości jako zmiennej właśnie, lecz nie absurdalnej, z której Popper wyprowadza (lub do której sprowadza) swoją metodę koresponduje z typem wiary określanej przez W. Pawluczuka mianem „wiary w sens codzienności”: „Na gruncie codzienności dokonuje się swoista mediacja między podmiotem a światem bez udziału transcendencji. W centrum stawiany tu jest podmiot ludzki, któremu przyporządkowany jest świat.(...) Odrzuciwszy zarówno immanencję w wersji animistyczno-magicznej, jak i transcendencję w wersji judeo-chrześcijańskiej człowiek ma do czynienia z samym sobą oraz z autonomicznym, ale martwym, podległym prawom mechaniki światem. Świat ten jednak stopniowo, niejako ‘od dołu’ wypełnia się treściami tkwiącymi w transcendentnej intersubiektywności, czyli tym, czym jest życie w ujęciu filozofii życia. Wypełniony jest ludzkim sensem, który jest sensem ludzkiej codzienności.” [ 34 ] Sens ten opleciony jest siecią naukowych uzasadnień, falsyfikowanych i wciąż zastępowanych przez nowe, równie prawomocne do momentu sfalsyfikowania, które jednak przyjmuje się bez zastrzeżeń na mocy ufności w autorytet nauki tak samo, jak bez zastrzeżeń akceptuje się naukowe prognozy, oraz, jeśli się nie sprawdzą, równie naukowe wyjaśnienia dlaczego się nie sprawdziły. Można powiedzieć, że są to uzasadnienia małe a prognozy krótkoterminowe, jednak codzienność jest sumą takich właśnie doraźnych sensów i prognoz. Berlin uważa, że scjentyzm odsuwa prawdziwe problemy, zamiast je rozwiązywać. Nie w tym rzecz; kto dąży do rozwiązania problemów jest człowiekiem religijnym, lub przynajmniej poszukującym, codzienności zaś potrzeba uzasadnień doraźnych. Jeśli palę, mogę tę praktykę uznawać za grzech, występek przeciw stworzeniu godzący w Stwórcę bo rujnuje Jego dzieło, za co poniosę karę doczesną lub wieczną (jest to argumentacja stosowana w terapiach odwykowych prowadzonych przez pewne związki wyznaniowe). Na co dzień jednak rezygnuję z mocniejszego tytoniu na rzecz słabszego, ponieważ według naukowych badań jest on mniej szkodliwy, po czym z powrotem wracam do mocniejszego, gdyż słabszy w świetle naukowych badań jest jednak bardziej szkodliwy bo zaciągam się nim głębiej, a przy okazji bez zażenowania gotów jestem obarczyć odpowiedzialnością za mój nałóg koncerny tytoniowe, które za pomocą niecnych praktyk w nałóg mnie wpędziły, co jest naukowo dowiedzione, by w końcu (wariant optymistyczny) przekonany naukowymi doniesieniami o wyrządzanych sobie szkodach rzucić palenie. Przykład być może banalny, jednak oddaje, jak sądzę, różnicę między uzasadnieniem przez odniesienie do wzorca, a uzasadnieniem bez wzorca. Jest to uzasadnienie nie zapośredniczone przez mit i tak właśnie legitymizowana jest naznaczona doraźnymi celami codzienność: prawami ekonomii, rynku, sondażami, prognozami, analizami, komentarzami , polemikami, poradami specjalistów, ocenami ekspertów, polityków, działaczy. Wszystkie nośniki informacji uciekają się do naukowych uzasadnień, fakt z zasady nie jest podawany jako nagi, bowiem oczekuje się, że zostanie zinterpretowany i to bynajmniej nie w duchu jedynej prawdy.
Jednak, jak się zdaje, tego typu współlegitymizacja realnie nie jest zjawiskiem uniwersalnym, dotyczy raczej społeczności o zawansowanej świadomości wolności negatywnej pozwalającej holistyczne sądy metafizyczne przesunąć w sferę indywidualnych, niezawisłych wyborów. Innymi słowy, to, co dotyczy kolektywnej sfery radzenia sobie z problemami jest sprawą doraźnych uzasadnień naukowych, zbawienie zaś jest sprawą indywidualną i wiąże się z indywidualną odpowiedzialnością. Jest to ten rodzaj współlegitymizacji, który obok wolnego rynku myśli postulowanego przez Poppera pozwala mówić o wolnym rynku religii. Niewiele społeczności wypracowało na tyle zaawansowany stopień scjentystycznej świadomości, by zaakceptować konkluzje tak śmiałe. Krótko mówiąc, obok społeczeństw, gdzie mit jest obecny funkcjonuje wiele takich, gdzie jest on wszechobecny. Świadczy o tym chociażby analiza postsowieckich realiów Ukrainy i Białorusi przeprowadzona przez W. Pawluczuka, [ 35 ] czy odmalowany przez J. Drużnikowa w jednej z nielicznych niemartyrologicznych powieści literatury dysydenckiej ZSSR, obraz sowieckiej codzienności epoki breżniewowskiej. [ 36 ]
Model Poppera przeciwstawiający społeczeństwo zamknięte — mityczne, magiczne, kolektywne, zinstytucjonalizowane, z tendencjami do trybalizmu i nacechowane świadomością wolności pozytywnej, społeczeństwu otwartemu (czy lepiej — otwierającemu się, gdyż społeczeństwo otwarte jest pewną konstrukcją idealną nie mającą odzwierciedlenia w rzeczywistości) — scjentystycznemu, zdezinstytucjonalizowanemu, indywidualistycznemu opartemu na świadomości wolności negatywnej, można odnieść do zaproponowanej przez J. Łotmana koncepcji społeczeństw binarnych i ternarnych. Łotman uważa, że społeczeństwa wschodnie cechuje eksplozyjność, bowiem jako społeczeństwa binarne nie są zdolne przyjąć nowości inaczej, jak tylko drogą rewolucji, ów wymóg „albo- albo” czytelny we wszystkich tekstach kultury z modą włącznie sprawia, że każdej istotnej zmianie towarzyszy wstrząs.
Nowość nie potrafi uprawomocnić się bez kompletnego zburzenia zastanego ładu. Inaczej rzecz cała wygląda w społeczeństwach zachodnich- ternarnych, gdzie opozycja binarna tonizowana jest przez mediujący czynnik trzeci. Tu nowość, choć dezorganizuje zastany ład zostaje na tyle płynnie włączona w rzeczywistość, że można mówić o ewolucji. Aktualny porządek jest tak higroskopijny, że zmiana inicjowana przez nowość nie narusza jego zrębów. Zdaniem Łotmana dlatego właśnie wschodnie wstrząsy, mimo zewnętrznego rodowodu ich postulatów były daleko bardziej brzemienne w skutki niż wstrząsy, które dotknęły społeczności zachodnie, gdzie myśl inspirująca rewolucyjne przewroty była wyjątkowo płodna. [ 37 ] Niewątpliwie istotnym czynnikiem była tu specyfika duchowości wschodniej i zachodniej — wskazują nań zarówno Łotman (zachodnia idea czyśćca jako element mediujący) jak i szerzej W. Pawluczuk. [ 38 ]
Na podstawie analizy myśli Poppera można jednak wyodrębnić inny jeszcze, pozaetniczny- by tak rzec — pozaterytorialny czynnik wynikający z zasięgu procedur intelektualnych konstruujących mit. Otóż specyfika świadomości krytycznej tak, jak prezentuje ją Popper, wyklucza ingerencję mitu w sferę nauki. Mit może realizować swój cel na planie naukowym tam, gdzie nauka posługuje się metodą indukcyjną, to jest tam, gdzie „nałogowo strukturalistyczna myśl ludzka” buduje konstrukcje binarne, drogą metaforyzacji anektowane przez mit dla rozstrzygnięcia kluczowych opozycji. Cała naukowa tradycja posługująca się metodą dialektyczną (obojętne- w metafizycznym, logicznym czy materialistycznym ujęciu) okazuje się podatna na mitologizację, choć nie koniecznie musi być mitologizowana. Metoda falsyfikacji natomiast, pojmowana jako ewolucyjny proces doraźnego eliminowania problemów drogą krytyki czyni obszar nauki bezużytecznym dla mitu: „Proces ten nie jest dialektyczny (...) albowiem sprzeczność (będąca czym innym niż krytyka) uznana jest tu za coś, czego na żadnym poziomie nie można zaakceptować, a tym bardziej witać z zadowoleniem.” [ 39 ] Jednak, co starałem się wykazać, tak rozumiana nauka ma moc legitymizowania rzeczywistości. Ponieważ zaś popperowski ideał społeczeństwa otwartego legitymizowanego wyłącznie przez naukę pozostaje konstrukcją idealną, o przyszłości której nie można orzekać by nie popaść w konflikt z samą myślą Poppera, należy przyjąć raczej, że nauka współlegitymizuje ludzki świat w jego warstwie powszedniej pospołu z sądami metafizycznymi i byłby to ów trzeci czynnik wskazywany przez Łotmana. Nadto ta współlegitymizacja nie jest zjawiskiem powszechnym, lecz dotyczy niektórych tylko społeczeństw. Pozwolę sobie więc na zaproponowanie wniosku, że eksplozyjne, binarne, rewolucyjne społeczności (niekoniecznie terytorialne) bez względu na to, jak mocno akcentowałyby naukowy charakter swego dogmatycznego determinizmu należy rozpatrywać w ich mitycznym i mistycznym wymiarze, inaczej niż społeczeństwa ternarne, którym równoważnik w postaci uzasadniającego czynnika scjentyzmu pozwala rozwijać się bezkolizyjnie, w przeciwnym razie zbyt łatwo uzna się to, co zmierza do ostatecznych rozstrzygnięć za nieudolny wkład w wiedzę obiektywną — chybioną próbę oswajania absurdu. Tak właśnie krytykują marksizm i psychoanalizę Popper, Berlin i Gellner.
Mit w społeczeństwach ternarnych nie ma szansy na szczególne względy czy specjalne prawa nie mówiąc już o sprawowaniu nadrzędnej roli, bowiem zgodnie ze standardami efektywnego sceptycyzmu rzeczywistość przestała być dwuwartościowa; nie ma już dwóch wyborów, jest ich potencjalnie nieskończenie wiele. W optyce mitu istnieją dwie możliwości, absurd natomiast można oswajać na wszelkie możliwe sposoby nie ryzykując — jako że związek osoby i idei został rozerwany — nic ponad pomyłkę. Mit, podobnie jak każdy inny pogląd, podlega zakwestionowaniu bez sankcji, jak pisze W. Pawluczuk: „codzienność jest zdegradowaną formą mitu” [ 40 ] Mit nie jest tu już prawdą lecz hipotezą.
Europa nie posiada jeszcze postulowanej przez Poppera świadomości, nie jest zatem gotowa na zaakceptowanie amerykańskich rozwiązań. Tu nadal mit (religia i qasireligijny światopogląd) ma kolektywny charakter i nie jest sprawą indywidualnych wyborów podejmowanych dla własnego komfortu psychicznego. I odwrotnie — etos nauki gwarantujący postęp, dobrobyt i demokrację nie urasta do rangi najwyższego dobra integrującego ludzkość. Współlegitymizacja rzeczywistości w Europie i Ameryce ma odmienne proporcje.
1 2 3 4
Przypisy: [ 34 ] W.Pawluczuk, Wiara..., s.59-61. [ 35 ] W.Pawluczuk, Ukraina. Polityka i mistyka, Kraków 1998. [ 36 ] J.Drużnikow, Anioły na ostrzu igielnym, Kraków 2001. [ 37 ] J.Łotman, Kultura i eksplozja, Warszawa 1999. [ 38 ] W.Pawluczuk, Potoczność i transcendencja, Kraków 1994, s. 261-263. [ 39 ] B.Magee, Popper..., s. 73. [ 40 ] W.Pawluczuk, Potoczność..., s. 239. « Teoria poznania (Publikacja: 05-12-2008 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 6235 |
|