Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.031.695 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 288 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Im więcej zainwestowałeś w swoją religię, tym mocniej jesteś motywowany do ochraniania tej inwestycji.
 Prawo » Prawo karne i nauki penalne

Społeczne niebezpieczeństwo czynu jako problem kodyfikacyjny [4]
Autor tekstu:

3. Inna sprawa, że z lektury niektórych orzeczeń SN, a także z wypowiedzi jego Pierwszego Prezesa, [ 30 ] odnoszę wrażenie, że akceptacja niekiedy formułowanych tam tez, czy wyrażanych poglądów mogłaby wynikać jedynie z nadmiaru dobrej wiary ich czytelnika.

W tym miejscu wydaje się, że warto odnieść się, chociaż na zasadzie pewnego tylko ekskursu, do tych orzeczeń Najwyższej Instancji Sądowej, które w okresie transformacji ustrojowej, jakby wychodząc poza granice konkretnych przypadków usiłowały dokonać generalniejszego społecznego przewartościowania takich czynów, o których dziś zwykło się mówić, iż wynikały one najogólniej ze sprzeciwu i opozycji politycznej do dawnego reżimu. Przykładowo mam tu na myśli dwie tezy SN z 1991 i 1994 roku. Według pierwszej — „działanie będące próbą przeciwstawienia się systemowi totalitarnemu podjęte w celu krytyki i naprawy istniejącej rzeczywistości i będące realizacją przysługujących każdej jednostce praw politycznych, chociaż formalnie wyczerpuje znamiona ustawy karnej (np. art. 270 § 1, art. 271 § 1 lub art. 282 k.k.) nie jest przestępstwem ze względu na brak w takim czynie społecznego niebezpieczeństwa." [ 31 ] W drugiej wyrażony został ogólniejszy pogląd, że „społeczne niebezpieczeństwo czynu nie może być ocenione z punktu widzenia politycznych interesów grupy sprawującej władzę i w takim aspekcie uznawane za "niebezpieczne". Gdy niebezpieczeństwo odnosi się do interesów politycznych grupy, a nie społeczeństwa, nie jest niebezpieczeństwem społecznym, o jakim mowa w art. 1 k.k.". [ 32 ]

4. Tak sformułowane stanowisko SN budzić może wątpliwości zasadniczej natury. Jeśli, z punktu widzenia już nowych założeń aksjologicznych, nie bez powodu chcemy uznać i uznajemy ówczesną działalność będącą wyrazem „oporu społecznego" — za zachowania dzisiaj społecznie dodatnie, to czynimy to dlatego i tylko dlatego, że osłabiały one istniejący wtedy w Polsce niedemokratyczny porządek polityczny, i że z tego względu mając charakter destabilizujący ów porządek, posiadały dla tamtego systemu oczywiście swoją społecznie szkodliwą dla niego wymowę i treść. I w istocie jako szkodliwe dla tamtego ustroju były postrzegane również przez samych jego przeciwników, gdyż w przeciwnym razie nie podejmowali by oni działań przeciwko temu porządkowi, gdyby uważali, że leżą one akurat w interesie tego reżimu.

5. Sąd Najwyższy formułując swoje stanowisko na użytek, jak sądzę, doraźnych tylko celów politycznych, jakby w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że społeczna szkodliwość wyraża zawsze relację szkody do korzyści i bez uwzględnienia tej relacji nie da się sensownie ustalić, gdyż nie ma zarówno szkody jak i korzyści absolutnej czy oderwanej. Z tego wynika dalej, że ocena społecznej szkodliwości ma charakter zawsze relatywny i jest dokonywana zawsze z określonego punktu widzenia, co sprawia, że ten sam czyn dla jednych przedstawia się jako „szkodliwy" "niepożądany", dla drugich jako „korzystny", „pożądany". Świadomie upraszczając sprawę powiemy tu, że nawet w zakresie przestępstw najbardziej pospolitych kradzież postrzegana jest jako czyn szkodliwy, i dlatego nieakceptowalny, przez właścicieli mienia, nigdy zaś, a w każdym razie chyba zupełnie wyjątkowo, przez samych złodziei.

6. Z tego punktu widzenia chybiona jest także, i to przynajmniej z dwóch powodów, teza SN, według której czynem społecznie ujemnym, może być tylko taki, który jest szkodliwy dla całego społeczeństwa , nie zaś, gdy narusza tylko interesy polityczne grupy sprawującej władzę.

Teza taka po pierwsze wynika z przyjęcia fałszywej konsensualnej wizji społeczeństwa, jako jednolitej i zintegrowanej struktury, której funkcjonowanie oparte jest na domniemaniu pełnej społecznej aprobaty dla treści prawa karnego, jak i dla przyjętych w danym porządku prawnym zasad wymiaru sprawiedliwości. Jak uczy doświadczenie zbiorowe, takiego jak dotąd społeczeństwa nie zbudowano..

Ujmując społeczeństwo tak jak ono przedstawia się w swoim rzeczywistym wymiarze, a więc jako zbiorowość daleko zróżnicowaną pod względem nie tylko swoich potrzeb, dążeń i interesów, ale także podzieloną w zakresie przyjmowanych wartości i ich preferencji, teza SN, że społecznie ujemne może być tylko to co jest szkodliwe dla całego społeczeństwa, stanowi w istocie mistyfikację dla podtrzymywania złudzeń, że prawo stanowiąc formę woli zbiorowej jest wyrazem wspólnoty interesów całego społeczeństwa

W omawianych orzeczeniach Sąd Najwyższy przyjmując, że o ocenie tego co dla danego porządku prawnego jest lub nie jest społecznie szkodliwe, rozstrzygać mogą miary społecznego wartościowania, obowiązujące w całkowicie odmiennym pod względem aksjologicznym systemie prawnym, wyraża w istocie i po drugie takie stanowisko, które jak dotąd nie potwierdza żadne doświadczenie historyczne, i które, jak sądzę, nie da się uzasadnić również na podstawie jakiejkolwiek doktryny prawa.

V

W charakterze pewnej już końcowej refleksji nawiązać chciałbym do tych fragmentów Uzasadnienia projektu kodeksu karnego, z których miałoby wynikać, że tworząc nowy kodeks karny, jego twórcy nie dopuszczali nawet myśli aby jego rozwiązania mogły być instrumentem polityki czy wyrażać deklaracje ideologiczne. [ 33 ]

Założenie, w myśl którego prawo karne może być wytrawione z pierwiastków polityki czy ideologii co prawda myślowo wyobrażalne, w konfrontacji z empirią przedstawia się jako zwyczajne złudzenie.

Relacja jaka w rzeczywistości zachodzi, bądź zachodzić powinna miedzy rolą prawa jako instrumentu władzy publicznej oraz jako nośnika i obrońcy wartości, jest jednym z najżywiej w nauce dyskutowanych zagadnień i zarazem jednym z najistotniejszych z punktu widzenia praktyki tworzenia i działania prawa. Archetypem sporów wokół tej kwestii jest dramat Antygony i Kreona z klasycznej tragedii Sofoklesa. [ 34 ]

Prawo instytucjonalne, pochodząc od organów władzy publicznej (najczęściej państwowej), doznając z tego powodu ich wsparcia, zostaje nieuchronnie uwikłane w procesy sprawowania władzy. Problem nie polega więc na tym, aby usiłować pozbawić politycznego charakteru prawa, gdyż ta właściwość tkwi w samej jego naturze. Problem i jego osobliwa trudność polega natomiast na takim jego ukształtowaniu, aby prawo w urzeczywistnianiu celów, jakie zakłada władza publiczna, nie naruszało jednocześnie podstawowych a społecznie akceptowanych wartości. W takim ujęciu prawo przedstawia się jako pewien ideał, od którego bądź się oddalamy, bądź się niekiedy do niego zbliżamy, ale którego nigdy w pełni nie osiągamy.

Jeden z sądów już III Rzeczypospolitej, skazał lidera „Samoobrony" na karę pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem, za to, iż ten, brutalizując życie polityczne w Polsce, nazwał niegdysiejszego Marszałka Senatu — „gamoniem", przez co dopuścił się czynu o znacznym stopniu społecznego niebezpieczeństwa.

W kilka dni później media przekazały, że z kolei Prokuratura Rejonowa umorzyła, z powodu znikomego stopnia społecznego niebezpieczeństwa czynu, postępowanie karne wobec bojówkarzy z Ligi Republikańskiej, którzy Prezydenta RP obrzucili m. in. epitetem „świńskiego ryja".

Informacje te zdają się potwierdzać wcześniej wyrażoną przeze mnie myśl, że o wynaturzeniach praktyki sądowej nie decyduje samo pojęcie społecznego niebezpieczeństwa czynu, lecz zła wola osób, które chcą się nim posługiwać w sposób czysto instrumentalny.


1 2 3 4 

 Zobacz także te strony:
Społeczna szkodliwość czynu a prawo karne skarbowe
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wywiad z Mariuszem Wilkiem
Szwajcarskie TAK dla: NIE minaretom

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 30 ] Patrz: A. Strzembosz: Ułomnościami się chlubię, „Rzeczypospolita" z 24 marca 1997, s. 11-12.
[ 31 ] Postanowienie SN z 25 kwietnia 1991 (WRN 45/91)
[ 32 ] Wyrok SN z 20 stycznia 1994 (IIKRN 377/93), Wokanda nr 6 /94, s. 10.
[ 33 ] Uzasadnienie do Projektu kodeksu karnego, Wkładka do zeszytu nr 3/1994 „Państwa i Prawa", s 3 i 4.
[ 34 ] Tak: T. Stawecki, P. Winczorek: Wstęp do prawoznawstwa, 2. wydanie, C.H. Beck 1997, s. 30.

« Prawo karne i nauki penalne   (Publikacja: 03-12-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Tomasz Kaczmarek
Czołowy polski specjalista od prawa karnego, profesor zwyczajny Uniwersytetu Wrocławskiego, wieloletni kierownik Katedry Prawa Karnego Materialnego, członek Komisji Kodyfikacyjnej odpowiedzialnej za nowy Kodeks Karny (1997). W 2006 r., w 40-lecie pracy naukowej, wydano monumentalne "Rozważania o przestępstwie i karze" (ss.838) - antologię rozpraw naukowych T. Kaczmarka, jako jedyny tego rodzaju projekt w powojennym prawie polskim.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 10  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Stan polskiej dogmatyki prawa karnego w okresie zmian ustrojowych
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6985 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365