Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.025.747 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 284 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Duma homo sapiens jest określeniem na wyrost, albowiem człowiek - istota namiętna - lubi sięgać po rozum dopiero po wypróbowaniu innych możliwości.
 Światopogląd » Dotyk rzeczywistości

Kilka słów do debaty o dialogu
Autor tekstu:

(konfrontacja czy porozumienie pro publico bono)

Trzeba podważyć wszystko, co się da podważyć
gdyż tylko w ten sposób można wykryć to,
co podważyć się nie da.

Prof. Tadeusz Kotarbiński

Podczas panelu odbytego w dn. 15.11.2008 na Uniwersytecie Warszawskim, organizowanym przez Towarzystwo Kultury Świeckiej i Redakcję Dwumiesięcznika „Res Humana", a poświęconemu "Współczesnym problemom sekularyzacji w Europie i w Polsce", prof. Janusz Kuczyński (znany filozof ze stołecznego Uniwersytetu, orędownik i promotor dialogu między-światopoglądowego) w swoim wystąpieniu podkreślił na kanwie problematyki sekularyzacyjno-laicyzacyjnej nadrzędność dialogu jako podstawowej wartości dyskutowanych zagadnień; a w zasadzie — wobec wszelkich problemów współczesnego świata. Zaznaczył w swym wystąpieniu, że wybór formy dyskursu i porozumienia między ludźmi dobrej woli dziś opiera się na opcji rozpostartej pomiędzy nihilizmem, a uniwersalizmem. Dialog jest bowiem omnipotentną i naczelną wartością dzisiejszej egzystencji człowieka, bez względu na jego konsekwencje, intencje przystępujących do niego stron jak i kondycję psychiczną ludzkości.

Jest to niezwykle nośna i popularna dziś teza, z którą trudno polemizować. Warto jest jednak zagłębić się, choć na krótko, w meandry tego pojęcia i doprecyzować jego niuanse. Bo jak się wydaje różni ludzi różnie rozumieją zakres tego określenia, a jego znaczenie i niewątpliwe wartości są nader często nadużywane oraz trywializowane.

W dyskusji panelowej — która oddaje w zasadzie clou tego istotnego problemu — podniesiono na bazie tych stwierdzeń prof. Janusza Kuczyńskiego m.in. fragment wystąpienia Jana Pawła II w których papież wypowiada następujące słowa: "Śmierć Boga w sercu i życiu człowieka jest śmiercią człowieka" [ 1 ]. Zaprezentowano więc w tym cytacie wątpliwości, jakie się nasuwają w kontekście i wedle znaczenia tych słów oraz praktyki stosowanej przez Kościół rzymski w ostatnich latach (szczególnie w naszym kraju). Jak ma się więc w świetle nauczania papieskiego traktować ów dialog — zwłaszcza wierzących z niewierzącymi. Winien on bowiem być — i tak należy rozumieć każde ze słów wypowiedzianych przez Pana Profesora: jako apologia tej cywilizowanej i demokratycznej formy komunikacji społecznej — bez przymiotnikowy, nie konfrontacyjny i przede wszystkim bez intencyjny (w utylitarnym i powszechnym rozumieniu).

Czy jeżeli jednak nie-wiara w Absolut jest a priori uważana za dramat (rodzi się tu od razu pytanie — czyj dramat: pojedynczego człowieka, Kościoła rzymskiego czy świata, bo od umiejscowienia tego dramatu mamy różnorodne wytłumaczenia i argumentacje) to ów dialog może być uznany za demokratyczny, bez przymiotnikowy i wolny od ukrytych intencji? I czy może być on w takim razie spotkaniem dwóch osób ludzkich [ 2 ], takich samych pod względem przyrodzonej godności, praw obywatelskich i wolności sumienia ?

A jeżeli na ważkim spotkaniu, które jest poświęcone dialogowi wierzących z niewierzącymi w innych niż dziś warunkach społeczno-politycznych — bardziej niekorzystnych dla Kościoła kat. (sympozjum "Niewierzący a Kościół" — maj 1988, Sekretariat Episkopatu Polski) — padają z ust jednego z najbardziej prominentnych przedstawicieli polskiego katolicyzmu otwartego słowa, iż "źródłem nieprawd są zmysły i rozum" [ 3 ] i kiedy wiadomo, iż niewierzący niemal zawsze odwołują się w swej nie-wierze do rozumu i racjonalizmu — to czy ów dialog jest rozmową dwóch autonomicznych, równoprawnych i identycznych podmiotów, osób człowieczych, dwojga ludzi? O godności tej nie-wierzącej strony dyskursu, jej przekonaniach czy systemie wartości nie wspominając.

A czy np. w dylemacie stawianym przez prominentnego publicystę polskiego i specjalistę „od spraw religijnych", człowieka „dialogu" i liberała światopoglądowego (jak się sam określa) — Adama Szostkiewicza — który brzmi "Bóg potrzebuje człowieka" (A.Szostkiewicz formułuje go za wybitnym religijnym myślicielem żydowskim, Abrahamem Heschelem) nie czuć tych paternalistycznych postaw wierzących wobec nie-teistów: bo dlaczego każdy musi w coś irracjonalnego, nie doczesnego, transcendentalnego wierzyć? Dlaczego to nie "człowiek potrzebuje Boga" jak uważają nie-teiści (celowo używam określenia nie-teiści, szerszego niźli moim zdaniem pojęcie — ateiści)?

Jak wiemy obowiązkiem wierzącego chrześcijanina jest ewangelizacja i misyjność [ 4 ] względem „Innego". W dosłownym rozumieniu zacytowanego wcześniej papieskiego wystąpienia podczas Kongresu nt. "Ewangelizacji i ateizmu", jeśli teiści mają za zadanie "pomóc" niewierzącym, zakłada się tym samym ułomność, chromość, niepełnowartościowość — czyli summa summarum gorszość nie-teistów. I gdzież jest w takim razie partnerstwo, gdzie jest poszanowanie odrębności i godności drugiego człowieka, gdzie wolność sumienia i wolna wola osoby ludzkiej? Chyba, że człowiek "w którym umarł Bóg" nie jest pełnowartościowym człowiekiem (a może w ogóle nim nie jest w świetle przytoczonej wcześniej enuncjacji Jana Pawła II?). Byłaby to jednak nader groźna konstatacja bądź logiczny ciąg myślowy.

Prawdą jest, iż efektem dialogu może być przekonanie jednej ze stron dyskursu o swojej dotychczasowej miałkości intelektualnej, o błędności swych wyborów i nieprawdziwości swych przekonań. Choć nagłe iluminacje są sprzeczne z zasadami rozumu i oświeceniowym kultem nauki nie można takich sytuacji teoretycznie wykluczyć. Jednak uczestnicząc w takim spotkaniu, w tego typu debacie człowieka z człowiekiem (o którym wie każda ze stron, że jest on „Innym") o najistotniejszych kwestiach egzystencjalnych i niesłychanie intymnych zagadnieniach (jak np. pojęcie sacrum) nie możemy, nie wolno nam (ze względu na szacunek do jednostki jako samodzielnego i najwyższego bytu i biorąc pod uwagę podstawowe pryncypia demokracji oraz społeczeństwa obywatelskiego) przystępować do takiego dyskursu z ukrytymi intencjami. A takimi są ze wszech miar pojęcia misji, nawrócenia, usilne przekonanie „Innego" do swoich - jedynie-prawdziwych — racji. Tu winien królować Sokrates z "wiem, że nic nie wiem".

Na pewno nihilizm jest poważnym zagrożeniem dla kondycji etyczno-moralnej współczesnego człowieka. Jednak może on mieć — to po pierwsze — różnorodne twarze i figury. Istnieje bowiem nie tylko po stronie nie-teizmu (jak brzmią liczne enuncjacje obozu fideistycznego) i wywodzi swoją genezę z negacji siły sprawczej Absolutu w realnej rzeczywistości. Aprioryczne odrzucenie „Innego" i jego sposobu percepcji świata też ma w sobie pierwiastki nihilistyczne - zaprzecza przyrodzonej godności osoby ludzkiej i negując jej wolną wolę, ignoruje tym samym podstawowe paradygmaty społeczeństwa obywatelskiego (czyli czegoś co dziś jest „powszechnikiem"). A po drugie — jak mawiał patron Towarzystwa Kultury Świeckiej prof. T.Kotarbiński (patrz motto niniejszego materiału) przyrodzony człowiekowi sceptycyzm jest elementem sprawczym, poznawczym i twórczym zarazem.

Jeszcze raz wypada podkreślić, iż czystość zamiarów i bezinteresowność intencji są nie mniej ważne dla wartości i efektów przedsięwzięcia zwanego dialogiem niźli pryncypia demokracji, pluralizmu i podstaw społeczeństw obywatelskiego. Oczywiście wypada się zgodzić z prof. J.Kuczyńskim, że liczba spalonych czarownic czy wybory ideowe ludzi sprzed pół wieku nie mogą rzutować na jakość czy zasięg dialogu bądź na pozycję jego uczestników. Ale również odwoływania się do „brunatnego" i „czerwonego" terroru państwowych systemów ateistycznych XX wieku wobec religii w przedmiocie odpowiedzialności en bloc ateizmu jako określonego systemu wartości czy opisu świata nas otaczającego (czy ambiwalentności prześladowań religijnych samych-w-sobie) nie wytrzymują krytyki [ 5 ]. I nie chodzi nawet o sam czasokres trwania tych prześladowań. W świetle władzy Kościoła katolickiego w Europie i wpływu chrześcijaństwa na kulturę europejską (to ponad 20 razy dłużej [ 6 ]) można nawet mówić, iż zarówno nazizm jak i komunizm pod względem tępienia „Innego", metod i form, wyciągnęły niesłychanie wiele praktycznych wniosków z totalnej władzy religii chrześcijańskiej na Starym Kontynencie przez ponad 15 wieków. Bo jak chce wielu fideistów kultura europejska ma przecież wyraźną konotację religijną — i to jedynie chrześcijańską. To jedynie konsekwencja takich stwierdzeń czy tez.

Warto o tym zawsze pamiętać. Nawet w niewinnym (dziś) "abyśmy byli jedno" wobec podniesionych zastrzeżeń czy dylematów pobrzmiewać musi nieśmiały głos zwątpienia, niepewności, nieufności, dystansu. Zwłaszcza, że nie-teiści to w znaczącej mierze sceptycy. A w Polsce w mniejszości……


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Agora - opowieść o Hypatii
Perypatetyk w sieci

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (9)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Wystąpienie Jana Pawła II na spotkaniu ze studentami w dn. 11.05.1980 w Yamoussoukro (Wybrzeże Kości Słoniowej), [w]:„l'Osservatore Romano" (wyd. polskie) 1980, nr 6, s. 21
[ 2 ] Odwołanie do podstawowych zasad „filozofii dialogu": M.Buber, F.Rosenzweig i E.Levinas.
[ 3 ] [za]: „Polityka" — "Niezbędnik Inteligenta"/Religie Świata, /w/: A.Szostkiewicz, "Czas Zacheuszy" ss. 123-125
[ 4 ] "Toteż chcemy wam (ateistom i niewierzącym — dod. RSCz)) pomóc byście mogli odkryć i dzielić z nami radosną nowinę miłości Boga.…" : wystąpienie Jana Pawła II na Kongresie"Ewangelizacja i ateizm", 10.10.1980, [w]: „Jan Paweł II — Nauczanie społeczne 1980", Warszawa 1984, s. 146
[ 5 ] A.Szostkiewicz, "Czas Zacheuszy", [w]: „Polityka" — Niezbędnik inteligenta, dz.cyt.
[ 6 ] Chodzi o okres między rokiem 313 n.e. (edykt tolerancyjny Konstantyna Wielkiego), a końcem XIX wieku — kryzys modernistyczny i Vaticanum

« Dotyk rzeczywistości   (Publikacja: 11-03-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Radosław S. Czarnecki
Doktor religioznawstwa. Publikował m.in. w "Przeglądzie Religioznawczym", "Res Humanie", "Dziś", ma na koncie ponad 130 publikacji. Wykształcenie - przyroda/geografia, filozofia/religioznawstwo, studium podyplomowe z etyki i religioznawstwa. Wieloletni członek Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Mieszka we Wrocławiu.

 Liczba tekstów na portalu: 129  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Return Pana Boga
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7195 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365