Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.558.371 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Słowo 'dusza' ma zasadniczo niejasne znaczenie, a domniemany byt, który słowo to ma desygnować, nie jest naukowo weryfikowalny ani potrzebny do wyjaśnienia zachowań człowieka.
« Felietony i eseje  
Jak to science-fiction igrało z Bogiem [3]
Autor tekstu:

Czyż bóg samolubny, takie wszechmocne, wieczne dziecko, które nie chce zwracać uwagi na nieciekawe mrówki tłoczące się u jego stóp, być może bardziej zajęte gaszeniem i zapalaniem dla zabawy odległych słońc nie był by, tak jak uznał główny bohater powieści - Kris, jedynym bogiem w jakiego skłonni bylibyśmy uwierzyć bez większych oporów?

Być może największą trudnością w zaakceptowaniu takiego postawienia spraw, jest właśnie fakt odrzucenia ludzkości, jako niegodnej uwagi. Bóg nie poświęcający dla nas swojego potomstwa, nie zajmujący się wciskaniem swojego przemądrzałego nosa w każdą dziedzinę naszego życia, nie próbujący nas przekonać do siebie ckliwymi formułkami o wszechobecnej miłości, istota organiczna pozbawiona duchowych wartości — czyż nie jest to idealny Bóg w tym zepsutym świecie, taki na jakiego ów świat zasługuje, taki na jakiego my zasługujemy?

Nie przeczę, nasz gatunek wydał na świat wiele osobowości godnych naśladowania, zwyczajnie dobrych bądź o niezwykłej inteligencji, lecz obserwacja jak każdy kolejny pomysł na ułożenie społeczeństwa w pewnych, akceptowalnych ramach kończy się mniej bądź bardziej subtelnym zniewoleniem jednostki, każe przypuszczać, iż cnotliwa istota wyższa, zwyczajnie nie ma tu prawa bytu.

Być może Solaris był kiedyś podobnym nam społeczeństwem aż do momentu gdy uległ drastycznemu w założeniach skokowi ewolucyjnemu, być może osiągnął swój status poprzez degradację organiczną, nie jest to w tym wypadku ważne. Ważne jest, iż jako istota boska mógłby wypełnić ogromną lukę jaką nasza potrzeba kontaktu z czymś wyższym i lepszym od nas, nadal drąży w próbach naukowego ogarnięcia problemu życia przez wciąż zacofane pod tym względem społeczeństwo. Mimo, iż zawsze starałem się nie zamykać za sobą furtki prowadzącej do możliwości istnienia sfery duchowej w religijnym tego słowa znaczeniu, wydaje się, iż najlżejszy podmuch wiedzy o wszechświecie wystarczył by dość solidnie ją zatrzasnąć.

A może by tak o krok dalej?

Na sam koniec spróbuję podejść do problemu boskości w science-fiction z odrobinę innej perspektywy. Bez przedłużania stanu niepewności, zdradzę, iż zainspirowała mnie do tego powieść Arthur'a C. Clarke’a pod tytułem 2001: Odyseja Kosmiczna. Powieść ta, dość różna w wydźwięku od swojej znanej powszechnie ekranizacji, stara się koncentrować bardziej na technicznym utorowaniu drogi istotom biologicznym do stanu bóstwa. Arthur C. Clarke, w pewnym momencie roztacza przed nami wizję, zupełnie pominiętą w filmie Stanleya Kubricka, mechanicznej ewolucji właśnie poprzez pewnego rodzaju uświęconą naukę.

Nauka, traktowana przez obce istoty jako świętość, jako pewnego rodzaju bóstwo, pozwala im na niekomplikowane przez kwestie moralne porzucenie organicznych ciał, przybranie formy, którą porównać można jedynie do formy duszy, z początku związanej z mechanicznymi wytworami obcej technologii, później jednak wyrwanej z jakichkolwiek ograniczających ram. Z pominięciem koncepcji upośledzonego boga z powieści „Solaris" oraz postaci Leto II, również poprzednie przykłady przeze mnie przytoczone wydają się mniej bądź bardziej odnosić do naukowego rozwoju istot żywych.

Clarke, bez względu na to jakie motywy kierowały nim podczas tworzenia obrazu rozwoju obcych, wydaje się ostrzegać nas (nie zgodzę się ze zdaniem tych, którzy twierdzą iż jest to zachęta) przed nadmiernym zawierzeniem w boga-naukę, gdyż prędzej czy później doprowadzi to do porzucenia tego co uważamy za tak cenne, porzucenia naszego człowieczeństwa wiążącego się z fizycznym odczuwaniem bodźców.

Stan w jakim znaleźli się obcy po przebyciu sterowanej mechanicznie ewolucji pozwalał im na dokonywanie wielkich rzeczy, na nieograniczone podróże międzygwiezdne oraz obserwowanie życia rodzącego się i umierającego we wszechświecie, ale również na decydowanie o losie gatunków, które mogły według ich przewidywań wyrządzić jakąś szkodę wszechświatowi. Zdecydować się na zagładę całej rasy?

Wydawać by się mogło, iż istoty podejmujące takie decyzje muszą być całkowicie pozbawione sumienia, a najprostszą do tego drogą jest pozbycie się ważnej części własnej osobowości, gdyż wbrew pozorom, zrzeknięcie się ciała materialnego, implikuje również zrzeknięcie się cząstki własnego jestestwa i musi prowadzić do groźnych anomalii w sposobie postrzegania świata. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, iż istnieje jakiś złoty środek do bezustannego rozwoju technologicznego, bez konieczności ustawiania jego statutu jako boga, oraz nie powodujący konieczności wyzbycia się resztek naszej moralności.

Zejście.

Eddie Izzard rzekł kiedyś, że religie nie są tak naprawdę religiami, a jedynie filozofiami, jedne z ciekawymi założeniami, a inne z (tu wstawić można niecenzuralne słowo zaczynające się na literę, której nawet nie śmiem przytaczać) dziwacznymi [ 3 ]. Jeśli więc „zdarza" się ludziom akceptować zupełnie nielogiczne filozofie i opierać na nich swój światopogląd, czemu nie mielibyśmy rozważać innych, równie lub bardziej fantastycznych?

Bibliografia:

1. Herbert Frank, Bóg Imperator Diuny, Rebis, Poznań 2009.
2. Strugaccy Borys i Arkadij, Trudno być bogiem, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
3. Simmons Dan, Hyperion, Mag, Warszawa 2007.
4. Simmons Dan, Upadek Hyperiona, Mag, Warszawa 2008.
5. Simmons Dan, Endymion, Mag, Warszawa 2008.
6. Simmons Dan, Triumf Endymiona, Mag, Warszawa 2009.
7. LemStanisław, Solaris, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002
8. Clarke Arthur C., 2001: Odyseja kosmiczna, Vis a vis/Etiuda, Kraków 2008.


1 2 3 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kontrola społeczna – zanika, czy ewoluuje?
Kapuściński non-fiction - biografia w czasach tabloidów

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (15)..   


 Przypisy:
[ 3 ] Eddie Izzard, Circle Live Stand Up Comedy.

« Felietony i eseje   (Publikacja: 15-03-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Łukasz Kubasiewicz
Student kulturoznawstwa, pasjonat astronomii, grafiki komputerowej, nauki i techniki oraz literatury.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Pascalowska: Wiekuista cisza tych nieskończonych przestrzeni
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7201 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365