Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.054.015 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Na terenie filozofii Boga sprawa jest trudniejsza. Jesteśmy bowiem zdani tylko na nas samych, podczas gdy Druga Strona milczy.
« Listy i opinie  
Dlaczego monarchia oświecona może lepiej chronić wolność niż demokracja [2]
Autor tekstu:

Peter Gay uważa go za przykład typowego practical philospoher godzącego się na kompromisy polityczne i akceptującego polityczną rzeczywistość, byle tylko posunąć naprzód sprawę oświecenia i tolerancji religijnej , lecz z drugiej strony mającego wyraźne poglądy polityczne , które, o czym już wspomniałem, określa mianem „konstytucyjnego absolutyzmu".

Konstytucyjny absolutyzm Voltaire’a polegał na tym, iż popierał on wszelkie pomysły zmierzające do osłabienia pozycji i i przywilejów politycznych szlachty, zwłaszcza tej skupionej w parlamentach (dlatego chwalił antyfeudalną wizję historii Francji przedstawioną przez ks. Dubosa), przy jednoczesnym zabezpieczeniu w jakichś sposób praw ludu (tu podobały mu się propozycje gminowładztwa przedstawione przez jego przyjaciela d'Argensona). Stąd pochodziła niechęć jaką darzył arystokratycznych pisarzy takich jak Montesquieu (podziwiał jego metody badawcze, choć nie do końca je pojmował, ale krytykował wnioski). Voltaire włączał się w każdą akcję mogącą ograniczyć wpływy parlamentów. Gdy w 1750 roku było widać, że rojalistyczny minister Machault (powiązany z d'Argensonem, markizą de Pompadour i Voltaire'm — tzw. „partią króla") nie zdoła przeprowadzić tego planu, wskutek braku dostatecznej śmiałości samego króla Ludwika XV, Voltaire był bardzo zrezygnowany (jego pamflet: „Głos mędrca" — La voix du sage nie przekonał stronników „partii króla" ani samego władcy do energiczniejszego działania i parlamenty przetrwały burzę, wyczuwając lęk i niezdecydowanie króla. Rezygnacja przywiodła Voltaire’a do Prus, gdzie miał nadzieję obcować ze skuteczniejszym władcą.

Zupełnie odwrotnie niż Montesquieu, Voltaire pokładał ufność we wzmocnieniu władzy królewskiej, o ile oczywiście władca będzie człowiekiem oświeconym i tolerancyjnym — jakim był np. Fryderyk II Pruski. Miał nadzieję, że frakcja filozoficzna na dworze weźmie w końcu górę (wielkim rozczarowaniem był upadek liberalnego ministra Choiseula w 1770 roku), co doprowadzi do zlikwidowania przejawów nietolerancji religijnej, egoizmu szlachty, „politycznej władzy religii" (określenie Pierre’a Manenta) i zniesienia takich despotycznych elementów rządu jak lettres de cachet. Te cele zostały zrealizowane, lecz niestety dla Voltaire’a nie we Francji, lecz w Austrii, Prusach, Toskanii, Hiszpanii, Szwecji i Portugalii.

Porównajmy przez chwilę dzisiejszą demokrację z XVIII-wieczną monarchią, taką jaka stara się być oświeconą. Zobaczymy zaraz, że np. ówczesny król Sabaudii był bardziej dostępny niż dzisiejszy prezydent Włoch (Rousseau mogący swobodnie rozmawiać z włoskimi książętami versus przepaść społeczno-obyczajowa na linii prezydenci dzisiejszych republik a obywatel). Zobaczymy, że Maria Teresa Habsburg otaczała się doradcami mądrzejszymi od siebie, podczas gdy dziś demokratyczny premier raczej tępi bystrzejszych od siebie jako konkurentów. Król nie musi schlebiać i kadzić narodowi, lecz czyni to co uważa za słuszne. Ta niezależność od ludu jest zaletą rządu a nie wadą, czyni rządy bardziej fachowymi. Pamiętajmy, że filozofowie mogli niemal bezkarnie krytykować monarchów, a handlarze rybami, jak pisze p. Bartyzel, nie słuchali próśb królów by usunęli stragany z dziedzińca Luwru.

Charakterystyczny dla monarchii wyraźny podział na rządzących i rządzonych, powoduje unikniecie demokratycznej schizofrenii politycznej, powodującej, że każdy ukryje przeciwnika króla, ale mało który obywatel ukryje przeciwnika władzy, która „niby" reprezentuje tego obywatela — a wiec demokracja otwiera drogę tyranii. Monarchia może zbankrutować i nie musi to pociągać za sobą bankructwa narodu, bo ten jest w dużym stopniu niezależny od finansów władcy. Mając za sobą mityczne poparcie ludu, demokratyczni politycy w ich imieniu godzą się na wszystko, narzucają wszystko i nawet przepraszają (np. „Francuzi" — „Niemców") za wszystko nie spytawszy o zdanie obywateli. W monarchii wojsko i wojna ograniczają się do królewskich sił wojskowych i nie angażują całego narodu, podczas gdy demokratyczny pobór powszechny przyniósł rzezie czasów napoleońskich i I wojny światowej (prowadzonej przez demokratycznych ministrów i demokratycznych ministrów marionetkowych cesarzy). Pisarz Laurence Sterne bawiący we Francji w czasach wojny siedmioletniej nie wiedział nawet, że jest wojna, bo wojna to sprawa książąt — nie ludu. Lud nie ma w niej nic do wygrania, więc takie postawienie sprawy jest uczciwe. Monarcha był w stanie rozsądzić spór między np. władzą ustawodawczą i sądowniczą, dziś takiego arbitra bardzo brakuje. Własność prywatna jest bardziej zagrożona w demokracji niż w monarchii, bo istnieje w niej: „sprawiedliwość społeczna" — tj. kradzież w majestacie prawa.
Dla monarchy etniczność nie ma znaczenia, liczy się za to lojalność, stąd era monarchii nie znała nacjonalizmu, a wiemy jakie mogą być skutki rozbudzonego nacjonalizmu… Z pewna przesadą można też stwierdzić, że
w demokracji prawda rzadko przebija się w gąszczu ideologii i mitów, bo tylko suwerenny monarcha ma interes w jej poznaniu, gdyż musi on zostawić swe państwo w jak najlepszym stanie dla potomków-dziedziców. Monarchia absolutna nie jest tez tak przegadana jak demokracja, i oszczędza ludzką energię.

Jak już wspomniałem, modne jest przeciwstawianie XVIII-wiecznej mało oświeconej monarchii francuskiej, brytyjskiej quasi-monarchii, będącej tak naprawdę rodzajem parlamentarnej arystokracji podobnej do niderlandzkiej arystokracji burmistrzów miast i innych dostojników tzw. Regentów. Otóż tak jak w Paryżu spalono ręką kata „Listy perskie" Montesquieu, tak w Londynie palono pisma jakobińskie również ręka kata. Jak w Paryżu więziono Diderota za ateistyczne listy o ślepcach, tak w Londynie więziono Wilkesa za zbyt bezpośrednią krytykę polityki króla. W obu państwach, tak jak i w Holandii w XVIII wieku nie można było publicznie krytykować panującego ustroju, co wynikało z prowizoryczności ówczesnych rządów. Dziś nasze demokracje mają — dzięki postępowi technologii — pełną kontrolę nad populacją, więc nie musza już reagować tak ostro.

Na koniec dodać można, że ogromna większość klasycznych filozofów gardziła demokracją lub bała się jej. Jefferson demokrację rozumiał jako rodzaj wybieralnej arystokracji, co do dziś powoduje błędne wnioski. Wyjątkami byli Spinoza, van der Enden i Rousseau; wszyscy trzej nie do końca władni nad własnymi myślami.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czy grozi nam nowe średniowiecze?
Nowy spór o teodyceę

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (49)..   


« Listy i opinie   (Publikacja: 29-11-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Napierała
Urodzony w 1982r. w Poznaniu - historyk; zajmuje się myślą polityczną oświecenia i jego przeciwników i dyplomacją Francji i Anglii XVIII wieku, a także kwestiami związanymi z ustrojem państw (Niemcy, Szwecja, W. Brytania, Francja) w tej epoce.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 74  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bernard-Henri Lévy American Vertigo
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7575 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365