Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.186.090 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jedna z najsmutniejszych lekcji płynących z historii ludzkości brzmi: Jeśli oszukiwano nas przez wystarczająco długi czas, to mamy tendencję do odrzucania jakichkolwiek dowodów na występowanie tego oszustwa. Nie jesteśmy zainteresowani odnalezieniem prawdy. Oszustwo nas pochłonęło. Po prostu zbyt bolesne byłoby przyznanie się nawet przed samym sobą, że zostaliśmy oszukani."
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia

List do Rodziców [2]
Autor tekstu:

Poza tym ani Boże Narodzenie ani Wielkanoc nie są wymysłem chrześcijan. Nie bez powodu imprezy te zostały umiejscowione w kalendarzu w czasie przesilenia zimowego i wiosennego. Rozmyślnie wprowadzono je w miejscach świąt pogańskich związanych ze zjawiskami przyrodniczymi. To pierwsze mogłoby się nazywać świętem Najdłuższej Nocy a to drugie Świętem Wiosny. Przecież te dni były od prawieków świątecznie obchodzone przez pogan. Pogan — czyli ludzi nieochrzczonych. Polityczne zaintrodukowanie chrześcijaństwa spowodowało konieczność wyrugowania ludowych obrzędów. Teraz niech się księża nie krzywią gdy w miejsce Wszystkich Świętych wkracza Helloween. To chichot historii.

Wasz udział w moim wychowaniu religijnym

Domyślam się, że odczuwacie duży dyskomfort z tytułu tego o czym piszę. To zrozumiałe rozczarowanie. A ja jednak mogę Wam być wyłącznie wdzięczny właśnie za to, że do niczego mnie wtedy nie przymuszaliście. W zasadzie chodzenie na religię, udział w kolejnych stopniach wtajemniczenia (komunia, bierzmowanie) było czymś oczywistym. Tak się wtedy robiło i to było normalne. Wszyscy chodziliśmy zgodnie na salkę katechetyczną. Był to rodzaj uczestniczenia w życiu wspólnoty. W głowach nam wtedy nie powstało, że można nie chodzić na religię albo do pierwszej komunii. Zresztą, wtedy do kościoła nie chodzili tylko komuniści. Ty Mamo zawsze pamiętałaś o świętach w dni powszednie i mówiłaś kiedy trzeba iść do kościoła, do spowiedzi, na rozmaite nabożeństwa. Niechętnie, ale chodziłem, bo wtedy uważałem, że tak trzeba. Oczywiście, w głębi ducha miałem odczucia negatywne, ale w swojej naiwności dziecięcej starałem się je w sobie tłumić. Szczerze mówiąc zawsze czekałem na te ostatnie dzwonki, po których można było wreszcie iść do domu. Nigdy nie doznawałem w kościele niczego wzniosłego. Raczej oszukiwałem się i wmawiałem sobie, że to ma jakąś wartość. Na próżno — nie udało się.

W odróżnieniu od Was były jednak osoby, które nachalnie próbowały nas katechizować. Pamiętam do dziś, że babcia Krysia często zmuszała nas do „paciorka". Te wspomnienia utwierdzają mnie w moich dzisiejszych poglądach na wychowanie religijne. To samo ciocia Helenka. Chyba rozumiecie, że te wymuszone modlitwy przy posiłkach budziły mój kategoryczny, wewnętrzny sprzeciw. Kotłowało się wtedy we mnie i narastała złość. Od tych modłów nie zrobiłem się ani lepszy ani bardziej religijny. Wręcz przeciwnie.

A wujek Zbyszek — ksiądz? Bardzo go lubiłem. On nigdy do niczego nas nie zmuszał. W swoich sugestiach był zawsze bardzo delikatny mimo, że z racji pełnionego zawodu mógł, tak jak inni księża traktować nas z góry. Nigdy nawet nie ważył się wpływać na nas w sposób nachalny. Żywię za to do niego najwyższy szacunek i wspominam go bardzo ciepło.

I co dalej?

Czy można być dobrym człowiekiem będąc niewierzącym? Tak. Ateista to, wbrew kłamliwej i rozpowszechnianej przez wierzących opinii, nie jest człowiek pozbawiony zasad moralnych. Podróżując po świecie poznałem wielu ludzi, którzy nigdy nie zaprzątali sobie głowy bogami. Byli to ludzie nadzwyczaj porządni. Ich moralność wypływała z wychowania, a nie z poczucia, że są ciągle obserwowani przez Wielkiego Podsłuchiwacza, a za każdy czyn będą nagradzani bądź karani. Człowiek, który ma kręgosłup moralny postępuje zgodnie z zasadami nie ze względu na karę lub nagrodę lecz ze względu na potrzebę życia w zgodzie z samym sobą. To jest właśnie prawdziwa wartość. A zasady moralne są uniwersalne. Nie trzeba wierzyć w rozmaitych bogów aby wiedzieć, że kradzież, gwałt, zdrada, fałsz są moralnie naganne. Wpajanie zasad moralnych należy do zadań rodziców, nie katechetów! Jeżeli takowe dzisiaj wyznaję to jest to Wasza zasługa, a nie tych rozmaitych sióstr zakonnych i księży, których napotykałem na swojej drodze. Gdyby od nich zależało moje wychowanie, to byłbym dzisiaj fałszywym i zdemoralizowanym szują. Na szczęście nie brałem ich zbyt poważnie.

Mnie nie zależy na tym, aby wszyscy ludzie, z którymi się spotykam podzielali mój światopogląd. Jednocześnie, nikomu nie pozwolę na ingerencję w moją prywatną sferę. Tak zresztą postępowałem do tej pory. Wszelkie próby prymitywnego ewangelizowania traktowałem z najwyższą dezaprobatą.

Mogę się domyślać, że moje wyznanie jest dla Was trudne do przyjęcia. Nie szukajcie winy w sobie, bo właśnie wszystko co do tej pory robiliście było według mnie słuszne. O nasze zbawienie też się nie martwcie bo jeżeli „on" rzeczywiście istnieje to na pewno nie zależy mu na naszym ślęczeniu w budynku kościelnym, czołobitności, fałszywych śpiewach, zjadaniu opłatków, szeptaniu grzechów jakiemuś zboczeńcowi w konfesjonale, czy pokutnych paciorkach. Jeżeli są jakieś wartości, na których „jemu" mogłoby zależeć to powinny się one raczej objawiać w stosunku do innych ludzi - „wszystko coście uczynili jednemu z tych najmniejszych braci moich — mnieście uczynili". Chodzenie do budynków kościelnych, lekcje religii, branie udział w zwyczajach — dla świętego spokoju, jest dla mnie wstrętne i czułbym się podle, gdybym się na to godził. Zgodnie z przykazaniem miłości, gdybym był oszustem w stosunku do samego siebie nie mógłbym siebie miłować i w konsekwencji nie potrafiłbym miłować bliźniego swego. Najpierw bowiem należy być w porządku z samym sobą — to właśnie prawda, która wypływa z Przykazania Miłości. Mało kto to rozumie, a szczególnie księża, którzy często prowadząc podwójne życie mają pretensje do bycia autorytetem moralnym dla innych.

Mam nadzieję, że spróbujecie mnie zrozumieć i nie będziecie żywić do mnie żalu. Bardzo mi na tym zależy. Pozostaję otwarty na wszelkie dyskusje.

Wasz Robert


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (35)..   


« Ateizm i Ateologia   (Publikacja: 28-10-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Robert Gburek
Inżynier.

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: O Hello Kitty, pedofobii i seksie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8462 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365