Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.154.049 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Niektórzy z moich przyjaciół chodzą czasem do kościoła lub wybierają inne spokojne miejsce, gdzie mogą rozmawiać z niewidzialną, wszechobecną istotą, która zawsze wie, co powiedzą, ponieważ wie wszystko.
 Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie

O Hello Kitty, pedofobii i seksie
Autor tekstu:

Kościół jak każda firma ma swoją strategię. Strategia większości kościołów i innych podobnie zbędnych organizacji polega na kreowaniu na własne potrzeby problemów lub konfliktów w celu legitymizowania własnego istnienia. Bez właściwej postawy wobec stworzonego problemu światu grozi jego eskalacja. Taką strategię powszechnie stosują organizacje ekologiczne, związki zawodowe jak i partie polityczne. W zależności od potrzeb kreują problem, wobec którego przyjmują właściwą postawę dając światu do zrozumienia, że muszą istnieć. Ergo — należy je wspierać.

Cóż warta jest organizacja ekologiczna bez wywieszania swoich członków na kominach hut i fabryk, cóż wart jest związek zawodowy bez szumnych akcji protestacyjnych? Któż chciałby wspierać organizację, której aktywność nie jest widoczna na czołówkach gazet? To między innymi po to wymyślono efekt cieplarniany, dziury ozonowe czy choćby kondominia uzbecko-nikaraguańskie, aby postawić się po właściwej stronie konfliktu, w każdym razie nie tam gdzie niegdyś stało ZOMO.

Nasza rodzima katolicka organizacja kościelna jest mistrzem w tej dziedzinie i to nie od dziś. Oczywiście inne kościoły również, ale ponieważ „Polska jest krajem katolickim" ograniczę się do analizy tej jednej instytucji.

Kościół nie mogąc się przyznać do faktycznych przyczyn, dla których funkcjonuje [ 1 ] ucieka się do wykreowanych przez siebie problemów lub konfliktów. Wymienię tylko niektóre: obrona krzyża, antykoncepcja, in vitro, eutanazja, cywilizacja śmierci, liberałowie, prawdziwe wartości, a także konsumpcja i hipermarkety, wreszcie Harry Potter i Halloween. Za sprawą jednego z czujnych duchownych z Podkarpacia do tego niechlubnego grona dołączyła również pozornie niewinna Hello Kitty. Wcześniej była jeszcze Unia Europejska ale od czasu kiedy dobrze nam się z nią żyje hasło to zaczęło wzbudzać niejednoznaczne skojarzenia i to nawet w samym Kościele. Toruński oddział KrK wykreował swoje własne, jeszcze groźniej brzmiące problemy: geotermia i multipleks zwany również MUX-em pierwszym oraz niezwykle niebezpieczne i podstępne media. To ostatnie wzbudza nasze zrozumiałe zdziwienie. Bądź co bądź to, co stanowi o sile toruńskiego Capo di tutti capi to właśnie media. Czyżby autoironia? Nie podejrzewam — zdolnością do autoironii cechują się ludzie inteligentni.

Wymienione hasła opisujące zmyślone, marginalne i najczęściej trudne do zdefiniowania problemy to powody, dla których instytucja kościelna musi nomen omen TRWAĆ! Od bojówkarzy kościelnych, których dość łatwo rozpoznać po mechatym nakryciu głowy, raczej trudno oczekiwać odpowiedzi na pytanie co to takiego jest ten liberał, in vitro, eutanazja czy Halloween. Wiadomo jednak, że to coś złego i trzeba o tym mówić i z tym walczyć. A kto inny jak nie nasz Kościół, jedyny depozytariusz prawdy i moralności, jest w stanie obronić świat przed tymi strasznymi zjawiskami?

W Kościele, jak w dobrej firmie, znajdzie się problem dla każdego. A zatem dla najmłodszych jest Harry Potter, Hello Kitty, Halloween. To jednak nie wszystko. O okultyzm i kontakty z Szatanem podejrzewa się również Barbie, Pokemony i Batmana! Dzięki tym problemom w małych i pozornie niewinnych serduszkach można przy okazji katechezy z łatwością wzbudzić głębokie poczucie winy by zwrócić zapłakane oczka w kierunku tego jedynego, którego tatuś tak nas ukochał, że syna swojego jedynego umiłowanego wysłał, aby ten w każdy piątek a szczególnie w okresie Wielkiej Nocy cierpiał męki na krzyżu za to, że Jurek oglądał film o małym czarodzieju, Krysia założyła skarpetki z podejrzanym różowym kotkiem a Zosia uczestniczyła w zabawie z dyniami.

Dla dorastającej młodzieży mamy problemy z gatunku: kult dziewictwa, czystość i antykoncepcja. Dla dorosłych zaś są wyrzuty sumienia z powodu wizyty w hipermarkecie w drugą niedzielę zwykłą albo, z powodu tego, że dali się ogłupić przez media i zagłosowali na liberałów, którzy propagują in vitro.

Ponad dwie dekady temu za te wszystkie liczne problemy wystarczyła jedna tylko stara dobra komuna. To były piękne czasy. Nikomu wtedy nie przychodziło do głowy aby krytykować księdza czy kwestionować potrzebę budowy nowej świątyni. Niestety, wraz ze zmianami ustrojowymi problem komuny przestał być nośny i należało szybciutko wymyślać nowe, dzięki którym można uzasadniać potrzebę trwania Kościoła katolickiego.

Kreowanie i zarządzanie problemami w kościele to wcale nie wymysł ostatnich czasów. W wiekach średnich, kiedy to kreatywność managerów kościoła osiągnęła swoje maksimum stworzono listę ważnych problemów. Niektóre z nich pozostały aktualne i również dzisiaj napędzają kościelne perpetum mobile. Członek Kościoła nie ma na nie żadnego wpływu. Nie ma też sposobu aby od nich uciec.

Jeden z nich to grzech pierworodny. Jest to problem, którym Kościół obciążył nas na długo zanim komórki płciowe naszych rodziców złączyły się w zygotę w najważniejszym i zarazem wstydliwym momencie poczęcia, który to akt ze względu na płciowy charakter zwany jest również „pokalaniem". Grzech pierworodny to wrodzona wina i powód, dla którego każdy z nas musi zostać ochrzczony, czyli wstąpić w szeregi Kościoła. Innego wyjścia nie ma. W tym miłosiernym sakramencie zmywamy z siebie, albo raczej pan ksiądz za radosnym przyzwoleniem naszych rodziców zmywa z nas grzech naszych ojców. A raczej ojców naszych ojców. Ojców, których nawet ojcowie naszych ojców nie pamiętają. Czy jest inny sposób na pozbycie się tego problemu niż wstąpienie do Kościoła w akcie chrztu? Nie! Spróbujmy się tylko nie ochrzcić — czeka nas męka i potępienie wieczne. I żeby było jasne — nie ma odwrotu. Nie da się od-ochrzcić. Dzięki temu liczba polskich katolików jest stała i niezmiennie wynosi 95% populacji nadwiślańskiej krainy.

Inny, umiłowany przez Kościół katolicki problem to — cielesność, chuć i seks. O ile z grzechem pierworodnym jakoś sobie radzimy to jednak z seksem nie jest już tak łatwo. Ten problem towarzyszy nam praktycznie zawsze. Kościelni specjaliści od marketingu nie mogli wymyśleć niczego lepszego. Dzięki uznaniu naturalnego popędu płciowego za przyczynę grzechu zagwarantowali ludziom samopowtarzalny powód wyrzutów sumienia a sobie przyczynę dla odczyniania rozmaitych czynności pokutnych. Dzieci dość szybko dowiadują się, że dobry pan Bóg wyposażył ich w zabawki i jednocześnie zakazał się nimi bawić. Czy to aby nie złośliwość? Pomysł aby sferę seksualną uznać za nieczystą wcale nie jest tak stary jak chrześcijaństwo. To perwersyjne opętanie seksem urzędników kościelnych nastąpiło wiele wieków po mitycznej śmierci Jezusa na krzyżu.

Ponieważ niewiele różnimy się od zwierząt, genetycznie plasujemy się gdzieś pomiędzy szczurem a ziemniakiem, naszym życiem sterują popędy typowe dla świata zwierzęcego, z których popęd płciowy jest tym najważniejszym, decydującym o większości naszych życiowych poczynań. Ludzie wierzący, którzy nauki Kościoła biorą sobie zbyt poważnie do serca mają problem, z którym muszą borykać się przez całe swoje życie. Ci, którym udało się stłumić zew natury w nagrodę zostali świętymi. To nie przypadek, że na kartach żywotów świętych większość stanowią „niepokalane męczennice dziewice".

Któż może nam lepiej pomóc w tej walce z chucią jeśli nie cierpliwy duszpasterz, do którego udręczeni wyrzutami sumienia udamy się po „naukę, pokutę i rozgrzeszenie"? Ileż to młodzieńczych nerwic ma u źródeł bezsensowną walkę z popędem. Ileż to ludzi świadomie rezygnuje z tej przyjemnej sfery życia w imię ran „pana jezusowych". Pamiętamy przecież, że przez uleganie cielesnej chuci zadajemy mu ból, otwieramy krwawiące rany na umęczonym ciele tego, którego tatuś tak nas umiłował, że syna swojego...

Gdyby się tak trochę zastanowić, to znalazłoby się wiele ważnych i rzeczywistych problemów, którymi ta nikomu niepotrzebna organizacja mogłaby się zająć dla dobra ludzkości. Praworządność, uczciwość, szacunek dla pracy, miłość, empatia, tolerancja dla inności, pogarda dla zawiści, poszanowanie prywatności, szacunek dla zwierząt, szacunek dla przyrody,… Dość! Nie, to hasła niezrozumiałe, niekonfliktowe, nienośne. Nie powodują wydzielania adrenaliny i nie nadają się na pierwszą stronę Gościa Niedzielnego. Poza, tym któżby miał podjąć te problemy? Tiszner? Twardowski? Gocłowski? Zdaje się, że ci już nie żyją. Pieronek? Bocheński? Oni gotowi są rozmawiać nawet z Nergalem albo co gorsza z samym Michnikiem. Na Boga, tylko nie oni!

Trudno jednak oczekiwać aby ci generalnie mało inteligentni funkcjonariusze kościelni, rekrutujący się przeważnie z zapadłych przysiółków Podkarpacia podejmowali problemy, których sami nie dostrzegają i przede wszystkim sami nie rozumieją. Zresztą nie muszą, wśród społeczności Kościoła nie widać zapotrzebowania na roztrząsanie niezrozumiałych i nienamacalnych problemów egzystencjalnych. Zamiast tego przy okazji ważniejszych świąt kościelnych słuchamy i czytamy wypowiedzi naszych arcykapłanów spod znaku KEP grzmiących z ambon o in vitro, cywilizacji śmierci, Halloween, hipermarketach i multipleksach czy ostatnio również o pedofobii [ 2 ].

Te miałkie kazania, wypowiedziane jednak z wyuczoną jeszcze w seminarium intonacją, przez kolejny tydzień stanowią pożywkę dla wszystkich mediów, nawet tych niedobrych, tych polskojęzycznych. Dzięki temu organizacja budzi skrajne emocje, zapewnia sobie darmową reklamę i obecność na nagłówkach poczytnych gazet oraz w umysłach wszystkich — tych wierzących i tych niewierzących. Gdyby nie te problemy, które Kościół sam sobie wymyśla i którymi może dowolnie żonglować to instytucja ta wraz z jej całym ubogim intelektualnie personelem zamiast zajmować czołówki gazet i panować w ludzkich sumieniach trafiłaby do kruchty — czyli tam gdzie jej właściwe miejsce. Amen.

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (16)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Przyczyny są oczywiste. Począwszy od apostołów, którzy dali się nabrać na rychłą paruzję, przez globtrotera i managera chrześcijańskiego Pawła, filozofów Augustyna i Tomasza kościół służy przede wszystkim utrzymaniu rzeszy swoich funkcjonariuszy. Moje i Twoje zbawienie jak również rany jezusowe interesują go tyle co zeszłoroczny śnieg. Myślisz, że jest inaczej? Spróbuj mnie o tym przekonać.
[ 2 ] Genialny ten twór został wymyślony przez arcykapłana Hosera przy okazji świąt wielkanocnych. Wydaje się, że to nowe pojęcie jest antonimem pedofilii, w której to dziedzinie księża katoliccy mają swoje szczególne osiągnięcia.

« Doktryna, wierzenia, nauczanie   (Publikacja: 05-04-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Robert Gburek
Inżynier.

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: I tak się trudno rozstać…
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8880 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365