|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka E-wolucja zamiast (r)ewolucji [3] Autor tekstu: Anna Salman
Odejście posła z partii w trakcie kadencji byłoby równoznaczne z jego odejściem z parlamentu. Wyborca głosujący
na określony program polityczny musi mieć pewność, że osoba, która otrzymała
mandat będzie te właśnie postulaty realizowała.
Inicjatywa obywatelska oraz referenda
Każdy
projekt obywatelski traktowany powinien być priorytetowo, a jego odrzucenie bez
głosowania możliwe tylko z uwagi na błędy formalne. W systemie wirtualnego
parlamentu powinno być przewidziane miejsce dla umieszczania projektów ustaw
obywatelskich z możliwością dodania swojego poparcia, przy czym ta strona byłaby
dostępna dla wszystkich osób pełnoletnich.
Kwestie dotyczące praw
obywatelskich, w tym konstytucja oraz wszystkie określane obecnie, jako światopoglądowe
(aborcja, In vitro, związki partnerskie) wymagałyby referendum ogólnokrajowego.
Celowo nie sugeruję konkretnych zmian w prawie i w sposobie
funkcjonowania instytucji publicznych, za wyjątkiem parlamentu, gdyż są one
drugorzędne. Ponadto mamy wielu (chyba nawet zbyt wielu) specjalistów, którzy
uważają, że korekty w obrębie istniejącego systemu spowodują jego
radykalne uzdrowienie.
Nie zamierzam również wchodzić w zbędne szczegóły, bo takie rzeczy powinny być poddane społecznym
konsultacjom. Chodzi jedynie o zmianę sposobu myślenia o sobie / o nas w kategorii decydenta, a nie tylko poddanego.
Poczucie
rzeczywistego wpływu na własne życie sprawia, że ludzie nabierają pewności
siebie, a w konsekwencji odwagi, aby realizować cele życiowe. Jednak wybory życiowe
to nie wybory konsumenckie, jak nam się wmawia od dłuższego czasu. Faktem
jest, że początek okresu transformacji wywołał euforię, ponieważ skończyła
się gospodarka niedoborów — po raz pierwszy w historii zdecydowana większość
społeczeństwa mogła powiększyć swój stan posiadania. Nastąpił gwałtowny
wzrost konsumpcji wywołany „efektem demonstracji" [ 4 ],
niestety nie przełożyło się to na równie intensywną adaptację innych -
pozamaterialnych wzorców życia.
Zajęci nadrabianiem zaległości
konsumenckich nie zauważyliśmy, że pozostałe dziedziny życia, w dodatku te
istotniejsze, zaczynają wymykać się spod kontroli. Po latach, dostrzegając
już efekty zaniedbań, nie potrafimy określić, które elementy działają nie
tak i dlaczego. Wyrywkowe postrzeganie rzeczywistości skutkuje równie
fragmentarycznymi receptami na poprawę. Tymczasem naprawianie demokracji może
odbywać się tylko w jednym kierunku — zwiększania jej zakresu aż do osiągnięcia
demokracji rzeczywistej, czyli partycypacyjnej, w której słowo obywatel
odzyska właściwe znaczenie. Ostatecznie vox populi — vox Dei.
Na koniec
nasuwa się oczywiście jedno pytanie — kto miałby zająć się opracowaniem
takiego projektu? Nie bardzo wierzę w inicjatywy, które wymagają wprowadzenia
jakiejś dodatkowej siły do parlamentu. Z reguły kończy jak zwykle -
utworzeniem dodatkowej partii, która albo nie ma siły przebicia albo szybko
przywiązuje się do uzyskanych przywilejów. Taki projekt może powstać tylko
poza parlamentem i zostać wdrożony jako inicjatywa obywatelska, w drodze
referendum. Uważam też, że mamy odpowiednie zasoby ludzkie, dotychczas w ogóle
niewykorzystywane, bo funkcjonujące niejako w opozycji do systemu — są to
anarchiści.
Tym, którzy dopiero teraz
poczuli lekki zawrót głowy, wyjaśniam — to jedyne środowiska realizujące w praktyce ideę samoorganizacji obywatelskiej, opartej na pełnym
egalitaryzmie. Ponadto do tej grupy zaliczam hakerów, którzy jako specjaliści w dziedzinie informatyki, stanowiliby najlepsze wsparcie przy tworzeniu
bezpiecznego i dobrze działającego systemu, nie wspominając już o kosztach i terminie realizacji.
Czy po wprowadzeniu powyższych zasad nastąpiłaby w Polsce era
powszechnej szczęśliwości? — Nie, a już na pewno nie w ciągu kilku
pierwszych lat. Na pewno też nie obudzimy się następnego dnia młodsi, piękniejsi,
bogatsi (chyba, że w nowe doświadczenie), raczej mocno wystraszeni.
Czy wobec tego warto? Podobno
najgłupszą rzeczą pod słońcem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych
efektów. Tworzenie nowych partii (z reguły na bazie starych), transfery
polityków, zmiany układu sił w parlamencie to w dalszym ciągu jedynie
mieszanie nieposłodzonej herbaty, tyle że z coraz większą energią. Wydaje
mi się, że dojrzeliśmy do momentu, żeby wykonać jakiś naprawdę radykalny
ruch w stronę ponownego upodmiotowienia społeczeństwa.
Dzisiejsze
dywagacje na temat wejścia do strefy Euro lub budowy Europy federacyjnej są
nieco na wyrost. Tak jak nie zaczyna się budowy domu od dachu, tylko od
fundamentów, tak bardziej złożone projekty polityczne muszą się zaczynać
od stworzenia silnego — obywatelskiego społeczeństwa. Wiadomo, że ludzie
potrzebują czasu, aby oswoić się z nową sytuacją. Po kilku latach dość nędznej
frekwencji w głosowaniach, zacznie się ona zapewne zwiększać. Skoro trwonimy
nasz (i tak ubogi), kapitał społeczny, to trzeba się uzbroić w cierpliwość i stopniowo go odbudować. Nie oglądając się już, kto w świecie nas
wyprzedza, a kto zostaje w tyle, możemy zrobić coś, co nam samym się przyda.
Prawdę powiedziawszy mało jest rzeczy, w które wierzę, jednak jedną z nich jest przekonanie o możliwości uruchomienia potencjału społecznego, i to mimo naszych historycznych zaszłości. Czas kryzysu sprzyja temu
najbardziej, bo w sytuacjach skrajnych mamy dwie możliwości — zmiana sposobu
widzenia świata albo rozwiązania siłowe.
Ja akurat jestem zbyt leniwa, żeby
budować barykady — wybieram komputer.
1 2 3
Przypisy: [ 4 ] Efekt demonstracji — efekt pokazowy, polegający na ostentacyjnej,
nadmiernej niekiedy konsumpcji mający źródło w porównywaniu standardu własnego
życia z życiem innych osób / społeczeństw. « Państwo i polityka (Publikacja: 13-04-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8897 |
|