Złota myśl Racjonalisty: Ileż próżności trzeba ukrywać (..) usiłując stwarzać pozory, że jest się zamierzonym elementem boskiego planu? Ileż szacunku wobec siebie należy poświęcić po to tylko, by nieustannie tarzać się w świadomości własnych grzechów?
Religie,
poza tym, że przesłaniają prawdę o rzeczywistości, potrafią być bardzo
groźne dla innych. Karty historii aż uginają się od wszelkiego rodzaju
krucjat, dżihadów, wojen religijnych, czy też zbrojnych w pogardę dla innego
akcji misyjnych. Wielu naszych przodków ginęło, lub zabijało w imię tej,
lub innej religii. Ale to oczywiście nie wszystko, ofiarami wierzeń nie są
tylko ludzie.
Mityczny
bóg Jahwe nie jawi się w Biblii jako postać miła i sympatyczna. Za drobne
przewinienie skazuje mitycznych protoplastów ludzkości na śmierć i choroby,
zaś kobiecie dodatkowo dorzuca bóle porodowe i nakaz całkowitego posłuszeństwa
wobec męża. Jednocześnie ta mityczna postać stwierdza, iż daje ludziom
ziemię w posiadanie. Dla wyznawców Jahwe musi być zatem oczywiste, że zwierzęta
są ich własnością i że mogą je traktować gorzej, niż traktuje ich samych w mitach mityczna postać Jahwe. Choć mity nie są prawdziwe, to jednak okrucieństwo
wynikające z ich naśladowania jak najbardziej należy do prawdziwych postaw
kreujących rzeczywistość.
Na szczęście minęły już w Europie czasy, kiedy do płonących na
stosach heretyków dorzucano złapane w worki „diabelskie" koty. Ideały
oświecenia zaraziły część Europejczyków szacunkiem do natury. Powoli zaczęliśmy
się zastanawiać nad tym, czym są zwierzęta, jeśli odrzucimy stare i nieprzekonywujące dogmaty. Ruch ten nasilił się na szczęście ostatnio.
Przykładowo, 7 sierpnia 2012 roku podczas konferencji
neurologicznej dedykowanej pamięci Francisa Cricka została ogłoszona tzw.
Deklaracja z Cambridge, w której wielu czołowych specjalistów z obszarów
nauk neurobiologicznych i kognitywnych ogłosiło jednoznacznie, że bez wyjątku
wszystkie ssaki i ptaki posiadają neuroanatomiczne, neurochemiczne i neurofizjologiczne substraty stanów świadomych, co w praktyce stanowi poważną
przesłankę do twierdzenia, iż są świadome. Prócz tego, uznano, że brak
kory nowej nie wyklucza przeżywania przez organizm stanów afektywnych
(emocjonalnych). Co oznacza, że pewne stany świadomości mogą być udziałem
również innych zwierząt takich jak np. mięczaki.
Coraz więcej przesłanek wskazuje zatem na to, iż nie jesteśmy jedynym
gatunkiem na planecie Ziemia, który zdaje sobie sprawę z własnego istnienia.
Oczywiście na tympolu wciąż
jesteśmy dopiero na początku drogi. Pojawiają się trudne do ogarnięcia z naszej mentalnej perspektywy pytania. Czy można być świadomym, a jednocześnie
nieświadomym własnego istnienia? Czy można włączać i wyłączać własną
świadomość? Czy świadomość może być cząstkowa, niepełna, zależna od słabej,
ulotnej pamięci niektórych gatunków? Wreszcie — co jest instynktem, a co jest
działaniem świadomym (to ostatnie pytanie dotyczy również Homo sapiens -
zastanówmy się choćby nad zjawiskiem mowy...). Pomimo tych niejasności i wątpliwości,
możemy jednak założyć, że wiele zwierząt, które nas otaczają, odczuwa ból i cierpienie, nawet jeśli ich jaźń jest czymś całkowicie rozmytym przy porównaniu
do naszej jaźni.
Niedawno
członkowie oddziału lubelskiego PSR przygotowali w imieniu całego naszego
stowarzyszenia przygotowali petycję, odwołującą się do wydarzeń w polskim
rządzie i parlamencie, mających na celu przywrócenie prawa do uboju
rytualnego. Ministerstwo
Rolnictwa zaproponowało, by w ustawie uchylić art. 34 ustęp 1, w którym
wskazano, że uboju zwierzęcia można dokonać tylko po uprzednim jego ogłuszeniu. W odpowiedzi Rada Ministrów omówiła projekt nowelizacji ustawy o ochronie
zwierząt, zezwalający na ubój rytualny. Zalecono przeanalizowanie możliwości
łagodzenia cierpienia zwierząt podczas ich uśmiercania w zgodzie z obrzędami
religijnymi, jak podało Centrum Informacyjne Rządu.
Oczywiście mówienie o łagodzeniu uboju rytualnego to czysta
hipokryzja. Pozyskiwanie mięsa zgodnego z nakazami islamu, czy judaizmu wymaga
wykrwawienia w pełni świadomego zwierzęcia. Gdzie tu możliwość łagodzenia
cierpienia?
Propagowaniem uboju rytualnego w Unii Europejskiej rządzą dwie główne
przyczyny. Po pierwsze, hodowcy chcą zarobić. Mają do tego oczywiście prawo,
ale jednak powinny istnieć pewne granice. Nie po to istnieją regulacje nakazujące
humanitarne traktowanie zwierząt, aby je łamać dla zysku z uwagi na
wierzenia sprzed tysięcy lat. Etyka świecka powoli zaczęła obejmować też
inne od naszego gatunki zwierząt i należy to uznać za ogromny sukces w powolnym zrywaniu z upiorami ciemnej, zabobonnej przeszłości. Zwycięstwo
wykrzywionej moralności religijnej nad etyką świecką to krok do tyłu dla
naszej cywilizacji. Nawet, jeśli pewna grupa
osób wspaniale na tym zarobi...
Drugą przyczyną propagowania uboju rytualnego w cywilizowanej Europie
jest kulturowy postmodernizm, czyli fałszywe i często prowadzące do okrucieństwa
przekonanie o autonomii wszelkich narracji kulturowych i braku wspólnego
mianownika dla tego, co jest faktycznym cierpieniem, faktyczną wolnością i faktyczną walką o prawa człowieka, jak i również o prawa zwierzęcia.
Radykał kulturowego postmodernizmu jest w stanie usprawiedliwiać obrzezanie
kobiet, czy zabójstwa honorowe, bo przecież są to „narracje innych
kultur i nie mamy prawa ich postkolonialnie oceniać". Ubój rytualny z pewnością nie znajdzie potępienia u radykalnego postmodernisty kulturowego. Cóż,
świat życia nie jest z papieru, nie pasuje też zanadto do rojeń modnych
ideologów. Krew, okaleczenia i krzyki agonii nie są zdaniami z modnej powieści,
czy modnego manifestu. To dzieje się naprawdę.
Dalsza część moich rozważań zawarta jest jak zwykle w kolejnej
filmowej bezbożnej pogadance:
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów. Historyk sztuki, poeta i muzyk, nieco samozwańczy indolog, muzykolog i orientalista. Publikuje w gazetach „Akant”, „Duniya” etc., współtworzy portal studiów indyjskich Hanuman, jest zaangażowany w organizowanie takich wydarzeń, jak Dni Indyjskie we Wrocławiu.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.