Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.063.946 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Rozszerzenie zakresu swobodnych decyzji osób niewierzących w odniesieniu do ich własnego życia nie jest żadnym uszczupleniem zakresu swobodnych decyzji wyznawców takiej czy innej religii w odniesieniu do ich życia.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Jak Niemcy Polakom Żydów... [2]
Autor tekstu:

Zupełnie niezgodne z oficjalną „szkolną" wersją jest też udokumentowane wielokrotnie twierdzenie, że Polacy niejednokrotnie i bez tej najpodlejszej, wydawałoby się, materialnej motywacji, demaskowali i denuncjowali Żydów. Wstrząsające są relacje uciekinierów z obozów koncentracyjnych, na przykład w Treblince, którzy nie tylko mieli kłopoty ze zaciągnięciem się do oddziału partyzanckiego, aby walczyć, lecz gdy ujawnili, że są Żydami lub zostali za takich uznani, musieli uciekać, by ocalić życie. Wielu z nich i tak zostało zabitych przez partyzantów. Antysemityzm był przekuwany w zbrodniczy czyn nie tylko przez Narodowe Siły Zbrojne czy Wolność i Niezawisłość, lecz także przez Armię Krajową. Polowanie na Żydów, pomimo braku rozkazów dowództwa AK, jak wynika ze źródeł cytowanych przez Zgliczyńskiego, miało więc miejsce. Z niektórych relacji wynika, że w czasie wojny Żydzi bardziej obawiali się Polaków niż Niemców.

Uciekinierów czy wyzwoleńców z nazistowskich obozów koncentracyjnych często spotykała śmierć z rąk Polaków. Nic dziwnego, że spora część Żydów po wojnie wybrała obozy dla bezpaństwowców w Niemczech, chcąc schronić się przed polskim antysemityzmem. Schronienia za granicą szukać też musiały osoby, które ukrywały i ratowały Żydów w czasie okupacji, gdyż ostracyzm społeczny ze strony innych Polaków, z jakim się spotykały po wykryciu swoich „niemoralnych" czynów, a niekiedy też zawistne posądzanie o wzbogacenie się kosztem ocaleńców, uniemożliwiał normalne życie, niekiedy zaś narażał ich na zemstę ze strony zbrojnego podziemia. Bycie „Sprawiedliwym wśród Narodów Świata" nie było powodem do dumy, a wręcz przeciwnie — często było skrzętnie ukrywane. Nic dziwnego, skoro narażało na nieprzyjemności i szykany, z wykluczeniem społecznym włącznie.

Z materiałów cytowanych przez Autora wynika też jednoznacznie, że powrót ocalałych z Zagłady Żydów do swoich domostw, próba odzyskania warsztatów pracy czy choćby części pozostawionego w czasie wojny lub oddanego na przechowanie mienia, nie tylko nie były możliwe, lecz wiązały się z zagrożeniem ich życia. Polscy następcy nie cieszyli się z ich powrotu. Wręcz przeciwnie — byli sąsiedzi wyrażali zdumienie, zniechęcali do pozostania na dawnych włościach, straszyli i uniemożliwiali ponowną asymilację. Zresztą tylko w nielicznych przypadkach całe społeczności Żydów podejmowały próby odtworzenia swojego przedwojennego habitatu. Na przykładzie Częstochowy pokazane zostało w książce niepowodzenie takich przedsięwzięć.

Szokujące wydaje się także powracające w wielu kontekstach twierdzenie, że Hitler był dobroczyńcą Polaków w walce z Żydami i że należałoby mu postawić pomnik. Po raz pierwszy zadeklarował takie uhonorowanie niemieckiego rasisty i późniejszego ludobójcy przedwojenny ambasador Polski w Berlinie Józef Lipski, a później stało się ono częścią ludowej mądrości, krążącej w wagonach kolei i na ulicach.

Zaletą „Jak Polacy Niemcom…" jest bogata baza źródeł. Oprócz znanych książek Jana Tomasza Grossa czy Anny Binkot, należą do nich między innymi bardziej specjalistyczne opracowania Aliny Całej, Barbary Engelking, Jana Grabowskiego, Tadeusza Markiela i Aliny Skibińskiej, Haliny Zawadzkiej, a także obszerne, wstrząsające świadectwa wrogości Polaków wobec Żydów Calka Perechodnika i Emanuela Ringelbluma — naocznych świadków, którzy nie przeżyli wojny. Pośród kilkuset przypisów raz po raz pojawiają się także adresy bibliograficzne zagranicznych autorów, choćby Philipa Baialowitza, Tomasza Toivi Blatta, Christophera R. Browninga, Saula Friedländera, Raula Hilberga, Christophera Halle, Ronalda Modrasa, Gunnara S. Paulssona, Marcela Reicha-Ranickiego czy Samuela Willenberga. Choć sam autor deklaruje, że ma ambicje jedynie popularyzatorskie, to trzeba dostrzec trud, jaki zadał sobie, by w rzetelny sposób dokonać przeglądu i selekcji tekstów źródłowych i opracowań historycznych, by udokumentować tezę, którą postawił w tytule.

Choć książkę Zgliczyńskiego uznać można za niezwykle wartościową, a na polskim rynku unikalną, nie jest pozbawiona wad. Poszczególne jej części krążą wokół tych samych spraw, bo w każdej znajdujemy informacje o podobnego rodzaju niegodziwościach Polaków wobec Żydów. Już w pierwszej podane zostały informacje o złym traktowaniu, dyskryminowaniu i mordowaniu rodaków innego wyznania czy tylko pochodzenia etnicznego. W dwóch następnych, zatytułowanych „Kolaboracja" i „Mord" właściwie nie ma wyraźnego rozgraniczenia między tytułowymi zjawiskami. Choć największe pogromy — w Jedwabnem, w Radziłowie i w Wąsoczu opisane są, z charakterystycznymi dla całej książki obszernymi, niekiedy parustronicowymi cytowaniami zeznań świadków, w jednym rozdziale, to poczucie, że pewne wydarzenia powracają raz po raz, na przykład te z dwóch warszawskich powstań, wyzwala pragnienie większego porządku w relacjach. Być może pewnym rozwiązaniem umożliwiającym jego zaspokojenie byłoby ściślejsze trzymanie się chronologii, jednak jej brak, czy też jedynie szczątkowa obecność, nie jest minusem jakoś poważnie utrudniającym lekturę.

Trudno też, wobec natłoku bardzo rzetelnie wprawdzie przytoczonych, konkretnych relacji ze zdarzeń i wyrywkowych danych, wyrobić sobie zdanie o skali udziału Polaków w Holokauście. Wydawałoby się, że w ogóle nie byłby on możliwy bez pomocy miejscowej ludności i lokalnej policji. Jeśli tak, to liczba 120 czy 150 tysięcy śmierci, do których aktywnie (a nie tylko przez zaniechanie) przyczynili się Polacy, byłaby zaniżona. Zestawienie liczb żydowskich ofiar, których śmierci winni byli polscy współobywatele z całkowitą ich liczbą pozwoliłoby zachować jakąś szerszą perspektywę. Kłopot z tym, że takich szczegółowych danych, poza bardzo ograniczonymi terytorialnie, brakuje. 

Szczegółowo opisywane sceny tortur, znęcania się, poniżania, okaleczania i powolnego konania przypominają te, które przywoływane były przez świadków ukraińskiego ludobójstwa na kresowych Polakach. Tyle, że tutaj sprawcami byli nasi przodkowie, a ofiarami rodacy wykluczeni z narodowej i kulturowej społeczności. Niełatwo jest się tym pogodzić nawet komuś, kto, jak ja, nie przykłada do swojej narodowej tożsamości zbyt dużej wagi.

Tytuł, który lewicowy publicysta nadał swojej książce w pierwszej chwili wydaje się szokujący, jednak po lekturze całości nie tylko przestaje, lecz domaga się korekty: „Jak Niemcy Polakom Żydów…"

Stefan Zgliczyński: Jak Polacy Niemcom Żydów mordować pomagali. Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2013, ss. 270.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (22)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 08-07-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Spełnione życie psychologa społecznego
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9089 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365