Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Unijno-rosyjska wojna energetyczna [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Narastający konflikt wokół Ukrainy, udekorowany w różne wzniosłe idee, jak zwykłe ma podłoże przede wszystkim energetyczne. Konflikt między Europą a Rosją
nie jest jednak pochodną sytuacji na Ukrainie, lecz rozwija się juz od pewnego czasu. Warto przyjrzeć się tym uwarunkowaniom, by lepiej zrozumieć to, co
się obecnie rozgrywa.
Europejska polityka klimatyczna często jest postrzegana jako interes Rosji, gwarantujący zbyt na rosyjski gaz. Nawet jeśli jest tutaj coś na rzeczy, to
obecnie europejska ekologia wpędziła Rosję w duże tarapaty ekonomiczne.
Zacznijmy od tego, że trudno jest winić Putina za to, że chce sprzedawać Europie gaz. Jest to rosyjska racja stanu, ponieważ przychody z gazu stanowią
znaczącą część rosyjskiego budżetu. Rosja jest tutaj podmiotem przewidywalnym i racjonalnym. Z kolei Unia Europejska w polityce energetycznej jest zupełnie
nieprzewidywalna i często irracjonalna. To właśnie dało podłoże dla eskalacji konfliktu Europy z Rosją.
Energetyką w Unii rządzą zmienne klimaty i chwilowe porywy. Awaria elektrowni atomowej w Fukushimie niemal z dnia na dzień wywróciła niemiecką energetykę
jądrową wiosną 2011, zadając gospodarce niemieckiej wielomiliardowe straty. Inny przykład: Europejskie projekty dywersyfikacji dostaw gazu nie mogły ruszyć
z miejsca ze względu na zmienny stosunek poszczególnych krajów dla tych koncepcji.
Energetyka i psychologia tłumu
Energetyka jest tak fundamentalną gospodarczo sprawą, tak twardą rozgrywką między poszczególnymi państwami, że nie ma tutaj miejsca na ideały czy racje
oderwane od interesów gospodarczych. Wszystko jest tutaj pochodną twardej gry interesów. Każda gałąź energetyczna wykształca nie tylko swą siłę przebicia,
ale i sposoby osłabiania konkurencji. Mówiąc inaczej, każdy praktycznie typ energetyki ma swoje wędzidła, które ograniczają jego ekspansję.
Można zauwazyć różnicę w prowadzeniu wojen o tradycyjne surowce energetyczne: ropa i gaz konwencjonalny, które ugruntowały się przed epoką ekologii, dziś
nie są trapione zarzutami ekologicznymi, a wszelkie wojny o te surowce mają charakter tradycyjny: batalii politycznych i militarnych.
W ramach UE wynaleziono nowy sposób wojen energetycznych poprzez wykorzystanie wojny psychologicznej. Większość walk o nowe i niekonwencjonalne źródła
energii posługuje się już konsekwentnie metodą psychologiczną. Zaczęło się od węgla, który został skrępowany lękiem przed globalnym ociepleniem. Dzieki
temu w Europie zaczęto zwalczać jedyny wydobywany przez siebie surowiec energetyczny. Odtąd nie pojawiła się żadna nowa technika wydobywcza, żaden nowy
surowiec czy niekonwencjonalne źródło surowców, by nie nadciągnęła wraz z nim zapowiedź potwornej katastrofy ekologicznej.
Można wierzyć, że współczesna ekologia wykształciła spontanicznie i „naukowo" te wszystkie „haki" na wszelkie alternatywne źródła energii wobec ropy czy
gazu konwencjonalnego. Dorzeczniej jednak postrzegać to jako twarde instrumenty wojen energetycznych.
Gaz łupkowy jest zwalczany poprzez groźbę zanieczyszczenia wód gruntowych i ryzyko trzęsień ziemi. Antyłupkowe kampanie psychologiczne opierają się na
analogicznych metodach eskalowania leku społecznego, który ma wymuszać na politykach decyzje ...pozostania przy imporcie dotychczasowego surowca.
Bodaj najbardziej spektakularnym przejawem wojen psychologicznych w energetyce są awarie elektrowni jądrowych. To co jest najbardziej zdumiewające w trzech
najgłośniejszych: Three Mile Island (1979), Czarnobyl (1986), Fukushima (2011) — to że pojawiły się akurat wtedy, kiedy ich
skutki mogły odegrać istotny wpływ w wojnach surowcowo-energetycznych. Nie pojawiały się bez konkretnego kontekstu, nie przynosiły skutków infekujących
różne i przypadkowe ofiary. Zawsze niosły ciężkie konsekwencje dla określonej strony, nie czyniąc znaczących szkód stronie przeciwnej danego konfliktu
energetycznego. Awaria Three Mile Island miała miejsce w roku światowego kryzysu energetycznego i sparaliżowała na lata amerykańską energetykę jądrową.
Analogiczne skutki nie pojawiły się w energetyce atomowej konkurencji energetycznej USA. W tym jednym przypadku służby snuły podejrzenia ataku sabotażowego. Por. The China Syndrome
W jeszcze bardziej newralgicznym momencie pojawiła się awaria w Czarnobylu. Tuż przed rozpadem Bloku Wschodniego, całkowicie wykoleiła ona energetykę
jądrową w krajach satelickich ZSRR, skazując je na zależność energetyczną od Rosji. Nie miała negatywncyh skutków ani dla energetyki jądrowej Rosji ani
Stanów Zjednoczonych. Do dziś żywe są spory o wyolbrzymienie w mediach negatywnych efektów tego zdarzenia.
Równie ciekawe skutki energetyczne wywarła Fukushima: niczym cięcie skalpelem wywróciła energetykę jądrową w byłych państwach Osi: 2011 to rok w którym z
energetyką jądrową pożegnały się Niemcy, Włochy i Japonia i we wszystkich była to konsekwencja Fukushimy. Rosnąca potęga Niemiec, które z kraju pokonanego
i podzielonego po ostatniej wojnie, stały się znów siłą ekonomiczno-polityczną nr 1 w ramach Unii Europejskiej, musi niepokoić architektów powojennego
podziału świata. A seriale rehabilitujące niemieckie „matki i ojców" niepokój ten muszą eskalować. To ciekawe, że Fukushima okazała się przy tym zupełnie
niegroźna dla innych gospodarek opartych na atomie. Postulat francuskich zielonych domagających się referendum dotyczącego energetyki jądrowej we Francji,
rząd zbył milczeniem. Rząd Japonii za to składa oficjalne skargi we francuskiej ambasadzie na kpiny francuskich mediów z awarii w Fukushimie. Naturalnie
można wykpić przywoływanie podziałów Osi-Alianci siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny, zauważmy jednak, że niedługo później awantura wokół łupów
wojennych Armii Czerwonej będzie najgłośniejszą awanturą rosyjsko-niemiecką ostatnich miesięcy przed rewolucją na Ukrainie, a tematyka wojenna zaczyna
zawsząd wypełzać z powodów które nie bardzo dają się zrozumieć.
Nie jest zaskakujące, że kiedy po wykastrowaniu energetyki jądrowej, Japończycy zapoczątkowali nowe spektakularne źródło energii, informując dwa lata po
Fukushimie, że udało im się uzyskać gaz ziemny z podwodnych złóż hydratów metanu, z miejsca ruszyły zielone służby, strasząc nową katastrofą ekologiczną,
mobilizując społeczeństwa zachodnie do ratowania Arktyki i strasząc zagładą życia w oceanach.
Dywersyfikanci
Energetyka jest najbardziej fundamentalną częścią każdej gospodarki i jednocześnie przesądzającą o tym, kto na arenie międzynarodowej gra pierwsze
skrzypce, a kto jest zależny. Unia Europejska w obecnej postaci jest tworem bez perspektyw, ponieważ odrzucono wspólną politykę energetyczną. Poszczególne
kraje zaczęły zawierać własne układy energetyczne, nierzadko wzajemnie sprzeczne ze sobą tudzież sprzeczne z projektami wspólnoty. I właśnie Niemcy oraz Włochy były głównymi barierami w rozwoju dywersyfikacji źródeł energii UE oraz uniezależnienia dostaw od Rosji. Po Fukushimie przemiana był całkowita: główni rzecznicy interesów Gazpromu w Unii nagle stali się liderami budowy niezależności od Rosji...
Początek konfliktów gazociągowych między Rosja a Europą przyniosła tzw. pomarańczowa rewolucja na Ukrainie. Po jej zakończeniu Rosja uznała, że Ukraina
przestała być państwem partnerskim i powinna zostać objęta nowymi cenami za gaz, tak jak w krajach europejskich.
W 2005 Julia Tymoszenko zaproponowała uniezależnienie Unii od rosyjskiego gazu poprzez budowę gazociągu Biały Potok biegnącego z Azerbejdżanu, przez
Gruzję, Krym i Ukrainę — do Europy, z pominięciem Rosji. Początkowo nazwano go gazociągiem Gruzja-Ukraina-UE. Prawdopodobnie była to koncepcja powstała w
USA, na co może wskazywać fakt, że firmą odpowiedzialną za ten projekt została GUEU — White Stream Pipeline Company, konsorcjum o nieznanym w pełni
składzie, tworzone przez londyńską firmę inżynierską oraz amerykańską firmę konsultingową Radon Inhizumi Corp. W marcu 2006 projekt zaprezentowano w Gruzji. 28
maja 2008 Komisja przyznała mu status projektu „wspólnego interesu".
W 2006 w UE powstał alternatywny projekt gazociągu Nabucco, z Iranu do Europy, lecz z pominięciem Ukrainy. Został on oficjalnym projektem unijnym. Nie
przewidywał więc wciągania Ukrainy do europejskiej strefy wpływów kosztem Rosji. Nabucco miał zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Europy, lecz nie był
tak jednoznacznie antyrosyjski jak projekt Tymoszenko. Do 2009 był blokowany przez Niemców. Kiedy w końcu udało się skłonić Niemców do Nabucco, już w 2010
Gazprom zawarł strategiczne porozumienie w niemieckim filarem Nabucco — RWE. W następnym roku sojusz się rozpadł.
Już wówczas widząc niepewną sytuację na Ukrainie, Rosja przedłożyła z kolei własny projekt dywersyfikacji dostaw poprzez budowę nowego gazociągu do Europy
Zachodniej, który pozwalałby ominąć niepewną Ukrainę (Południowy Potok).
W ten sposób pojawiły się trzy konkurencyjne projekty dywersyfikacji dostaw gazu do Europy:
1. Amerykański: gazociąg Gruzja-Ukraina-EU [bez Rosji]
2. Unijny: Nabucco [bez Ukrainy]
3. Rosyjski: Południowy Potok [bez Ukrainy]
Wielokrotnie demonizowano w Polsce Gazociąg Północny, łączący Rosję z Europą Zachodnią poprzez Bałtyk. Pomijano przy tym, że te kosztowne dla Rosji
projekty oznaczały dodatkowe szanse uniknięcia przerodzenia się konfliktów energetycznych w konflikty militarne. Zamiast kosztownych projektów omijania
Ukrainy, Rosja mogłaby przyjąć, że Ukraina jest satelitą Rosji i jej suwerenność nie sięga możliwości blokowania dostaw gazu do Europy, a próba takich
praktyk zostanie przełamana siłą. Gdyby Rosja nie miała alternatywnego gazociągu do Europy jak tylko przez Ukrainę i Polskę, to w sytuacji, gdy u steru
któregoś z tych państw stanąłby polityk dążący do konfrontacji i do zablokowania tych dostaw — wówczas Rosji pozostałaby alternatywa: wojna lub katastrofa
ekonomiczna. Polska niewątpliwie powinna czerpać profity za rolę transgraniczną w dostawach gazu dla Europy, lecz domaganie się monopolu na te dostawy,
jest obiektywnie bezpodstawne. A jeśli już ktoś jest winny, to nie niezależna Rosja, lecz nasi unijni przyjaciele. Zauważmy, że Rosja początkowo nie brała
pod uwagę omijania Polski i planowana była nawet budowa drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego. Ostatecznie zakończyło się na gazociągu po dnie Bałtyku,
wybudowanego w ramach sojuszu Rosji z Niemcami, Holandią i Francją.
Osi tracą atom
1 2 3 Dalej..
« Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 13-03-2014 Ostatnia zmiana: 17-03-2014)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9602 |