Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.749.635 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 623 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wiara w wiarę w Boga sprawia, że ludzie nie są gotowi potwierdzić czegoś, co jest oczywiste - tego mianowicie, że większość tradycyjnych opowieści o Bogu nie jest bardziej wiarygodna niż opowieści o Świętym Mikołaju i Wonder Man.
 Filozofia » Antropologia filozoficzna

Uczta z głupim czyli nocne rozmowy o tym, dlaczego sensowność jest urojeniem [1]
Autor tekstu:

Koło z natury swej ontologicznej jest okrągłe.
To dobrze. Jednak cały ambaras zaczyna się
wtedy, kiedy w koło wpadniemy i ουσία
tego koła zamyka nas w obłędzie.
Straszniejszej ponad to rzeczy nie znam.

Wstęp

Byłem niedawno uczestnikiem pewnej dyskusji. Temat jej przebiegał, w całej swej rozciągłości, bardzo filozoficznie. Nawet mimo tego, że odbywała się na przyjęciu u przyjaciela, gdzie zdecydowana większość gości była zainteresowana zupełnie czymś innym. Była to późna noc, długo po północy, a większość z uczestników już dawno miała dość i zmęczona udała się na spoczynek. Mój przyjaciel Gospodarz był znany z tego, że zawsze na swoje przyjęcia zapraszał pewnego osobnika — bardzo nielubianego przez nas wszystkich. Nie wiem jakie pobudki kierowały Gospodarzem, ale póki zapewniał nam rozrywkę — nikt nie oponował. Desmond — bo tak był przez nas nazywany ów jegomość — za każdym razem się z kimś wykłócał, zaprzeczając prawdom oczywistym i pewnym! A były one tak jasne i wyraźne, że (w imię zasady Descartesa) każdy rozumny człowiek uznawał je za prawdziwe. Jak można przeczyć oczywistej oczywistości, naprawdę nie wiem.

Co prawda zawsze wspólnymi siłami wykazywaliśmy błędy Desmodna, ale on dalej wierzył w swoje urojenia. W końcu zacząłem studiować filozofię i szukać Wielkich Myślicieli, którzy wyraźnie i dostatecznie wykazali, że to on się myli — a my mamy rację!

Przyczynkiem do napisania tej pracy była ogromna potrzeba ostrzeżenia wszystkich normalnie myślących ludzi przed tym szarlatanem i jego sofizmatami. Niestety, zdarzają się takie złe i okropne jednostki w naszym społeczeństwie. Dobrze byłoby się zapoznać z jego argumentacją by nie dać się oszukać i wiedzieć, że my się mylić nie możemy, bo jesteśmy przecież posiadaczami prawdy. Rozum nas dostatecznie o tym informuje, a i kilka innych instytucji także.

I jak mi powiedział pewien lekarz — nie można rozdrabniać się i tak wszystkiego szczegółowo analizować. Ludzie ci [myślący] z życia nic nie mają, a tylko je innym uprzykrzają. Bo on znał takich ludzi i stwierdził, że zadawanie się z nimi to istna mordęga, porównywalna z katorżniczą pracą na Syberii.

Zatem opowiem Wam jak wyglądała uczta z głupim, z którym nie warto się zadawać, tak by ominęła Was zsyłka do gułagu.


  UCZTA Z GŁUPIM

OSOBY DIALOGU:

Desmond

Olek

Kamil

Dawid

Gospodarz

Część I

[wchodzę do pokoju]

Wszedłem do pokoju i akurat usłyszałem fragment rozmowy Desmonda i Gospodarza. Ten pierwszy z poważną miną mówił jakby to była kwestia życia i śmierci. Ten drugi słuchał, ale jakby z lekceważeniem.

— (...) i wychodzi na to, moim zdaniem oczywiście, że ontologia nie powinna być niczym innym jak ontologią antropologiczną. Innej nie można uprawiać. Wszystko co jesteśmy w stanie nazwać bytem odnosi się tylko do pojmowania ludzkiego. Do reszty nie dotrzemy. Zatem należy zająć się człowiekiem, a nie metafizycznym ubzduranym bytem samym w sobie, bo to bajdurzenie zwykłe. Jakby nie było, wszystko jest antropologią. Toteż nie ma nauki większej od niej.

A to ciekawe pomyślałem i postanowiłem wtrącić się do dyskusji.

— Drogi Desmondzie, wszedłem w trakcie i usłyszałem konkluzję, ale nie to co cię do niej skłoniło. Mógłbyś mi może wytłumaczyć?

— Z całym mym szacunkiem do istot żywych, ale jestem zmuszony stwierdzić, mój drogi Kamilu, że głupi jesteś, człowiekiem o naprawdę bardzo małym rozumku, więc nie zrozumiesz — powiedział Desmond, a ilekroć kogoś obrażał uśmiechał się bardzo przyjaźnie.

— Oj, nie Desmondzie — stwierdził mój przyjaciel Olek, który widać jakiś czas siedział z boku, musząc przysłuchiwać się rozmowie. — Tego już za wiele. Mogę słuchać Twoich bredni, ale obrażać innych nie pozwolę. Zważ na to, że to ty się tu mylisz — wszyscy zebrani ci to powiedzą. Koniec, miarka się przebrała. Wychodzę!

— Ależ nie, Olku, źle mnie zrozumiałeś, poczekaj!

[Olek opuszcza pokój]

— I coś narobił? — zapytałem Desmonda, który nie przejmował się konwenansami.

— Nie, źle mnie zrozumieliście. Olek dlatego się obruszył, bo pomieszał dwa różne pojęcia! Już śpieszę z tłumaczeniem. Byłem razu świadkiem przemowy pewnej kobiety. Dziwiła się ona nad taką kwestią: jak to możliwe, że skoro ludzie są tacy mądrzy (rozwój naukowo-kulturalny) — dalej prowadzą wojny, zabijają się nawzajem i są dla siebie niemili. Chciałem wtedy wyraźnie oponować, ale kobieta ta była autorytetem, a z tym walczyć się nie da. Bo nie ważne czy ludzie na piedestale rację mają, czy też nie — i tak 9/10 ludzkości pójdzie za ich bałamuceniem [1]. Z tej racji powstrzymałem się wtedy od komentarza. Ale tobie Kamilu już tłumaczę, czemu nazywając cię głupim, wcale ciebie nie obraziłem! Ludzie mają olbrzymią tendencję do mieszania pojęć. A te, im dalszy dystans przebyły na drodze abstrakcji rozumowej, stają się coraz bardziej puste [2]. Nie można mieszać mądrości z inteligencją! A ta kobieta to zrobiła! A to dlatego, że drugie pojęcie wyraża empirycznie mierzony współczynnik zdolności naszego intelektu, umiejętność wrodzoną, tego na ile trafnie jesteśmy w stanie ujmować związki przyczynowo-skutkowe na różnych podłożach [3] i nic poza tym. Gdybym stwierdził, że jesteś bardzo nieinteligentny — wyraźnie bym Cię obraził. Co się natomiast tyczy mądrości i głupoty: nie można jej empirycznie niczym zmierzyć. Stwierdzając, że jesteś głupi, wyraziłem się tylko, że nie mieścisz się w moim paradygmacie myślenia. Bo tym właśnie jest mądrość — niczym innym a nazwą na oznaczenie ludzi podobnie mi myślących. I o ile Hegel był z pewnością człowiekiem szalenie inteligentnym, o tyle całkowicie głupim. I stąd też ludzie dokonują postępów i zabijają się od zarania swych dziejów — bo jesteśmy inteligentni i dlatego rozwijamy się na polu naukowo-kulturalnym, ale zarazem głupi dla kogoś, kto uważa, że zabijanie jest złe. Pierwsze jest empirycznie potwierdzalne, drugie to tylko paradygmat myślenia, bardzo subiektywny. Również fakt, że inteligentny i mało inteligentny może zabijać zmusza nas do oddzielenia tych dwóch wyrazów — inaczej powstają nieporozumienia.

— Bez sensu to całe rozróżnienie — stwierdziłem. — Zbytnio się rozdrabniasz. Poza tym, czy ty właśnie zasugerowałeś, że zabijanie nie jest czymś złym? Każdy ci zaprzeczy! Spójrz na naszą cywilizację i nasze prawo! Jesteś aż tak zdemoralizowanym degeneratem? — oburzyłem się święcie.

— Prawo jest tylko konwencją ludzką, więc nie dowodzi dobroci i zła danych czynów. Jest nadbudową obecnej kondycji ludzkości [4], przez co nie jest podstawą dostateczną dla moralności. I nie rozumiem czym się tak ekscytujesz. Wy wszyscy ludzie mówicie o moralności z taką pewnością i taką oczywistością. A ta ciągle ulega zmianom i modyfikacjom. Pamiętasz chociażby Kodeks Hammurabiego? Dziś już zdezaktualizowany. Obiektywne istnienie moralności jest tylko naszym złudzeniem, tak samo jak wolna wola i kilka innych rzeczy, o których nie wspomnę ze względu na szacunek dla Gospodarza.

— Po pierwsze Kodeks został spisany około XVIII wieku przed naszą erą — zaprotestowałem. — To były czasy barbarzyńskie, kiedy człowiek jeszcze nie korzystał ze swego rozumu. Ludzie ci nie dorośli do prawdziwej moralności. Po drugie, z tobą jest coś nie tak. Przeczysz moralności i wolności woli! Przecież one narzucają się w tak oczywisty sposób, że nie sposób im zaprzeczyć! Każdy wie, że zabicie drugiego jest złe. A wolność? Przecież mogę robić to, co chcę! Oczywiście, jeśli nie ogranicza mnie jakaś przeszkoda fizyczna [5] — jak np. niewolnika jego pan. Ale poza tym jestem wolny! Przecież nikt mnie nie zmusza do robienia tego, co robię!

— Odpowiem po kolei: mówisz, że były to czasy barbarzyńskie. I widzę, że chcesz łączyć rozum z moralnością i ją obiektywizować. Ostrzegam cię, nie idź tą drogą. Już Kant ze swoim imperatywem kategorycznym próbował to zrobić. Jak sam widzisz, nie wyszło mu. Dlaczego? Ponieważ nikt nie stosuje się do nakazów rozumu praktycznego. Czynienie zła jest u Kanta czymś zaprawdę niewytłumaczalnym. Zważ także na to, że obiektywizowanie moralności na wzór nauki jest wysoce niebezpieczne. Przykładem może być tu cała nazistowska propaganda o rasie aryjskiej i nadczłowieku, gdzie próbowano pseudonaukowo udowodnić wyższość Niemców! A działo się to w wieku XX, a nie w czasach panowania króla Hammurabiego. Z całą pewnością nie można łączyć intelektu (czy wyrażonego punktowo jego ilorazu) z poczuciem moralności. Może jest Ci znany przypadek Theodorea Kaczyńskiego? Studiował m.in. na Harvardzie. Zajmował się matematyką, a jego IQ wynosiło 170 w skali Stanforda-Bineta. Powiesz: człowiek szalenie mądry. Na pewno wie, czym jest prawdziwa moralność. Niestety, zmartwię cię. Kaczyński przez siedemnaście lat wysyłał listy-bomby, bo uważał, że technika niszczy wolność człowieka (sic!). Stąd właśnie należy rozróżniać inteligencję od mądrości. Ta pierwsza nie niesie z sobą niczego ponad percepcyjną zdolność gorszego, bądź lepszego dostrzegania związków koniecznościowych zachodzących w świecie. To, co należy do mądrości i tego, jakie jej kryteria stawiamy — jest sprawą konstytucji charakterologicznej człowieka, czyli większej bądź mniejszej wrażliwości. Porównaj sobie jeszcze stanowisko intelektualizmu etycznego Sokratesa [6]. Tu także zachodzi kwestia mylenia pojęć. Ten starożytny filozof stwierdza mniej więcej coś takiego: ludzie nie czyniliby zła, gdyby wiedzieli, co jest dobre. Ale co to znaczy wiedzieć? Bo można:

1) wiedzieć i mieć coś w intelekcie, na zasadzie ujmowania intelektualnego, które pozwala mi więcej pojmować i więcej pamiętać, co bezpośrednio nie wiąże się z moralnością;

2) wiedzieć i mieć coś w rozumie, na zasadzie ujmowania abstrakcyjnego, kiedy operując pojęciami najbardziej uogólnionymi i najbardziej pustymi uzyskanymi dzięki rozumowi [7], wychodzę poza obszar ujmowania przyczynowo-skutkowego i oddaję się beztroskiemu mieszaniu podstaw dostatecznych i bezowocnemu wynikaniu [8].


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (5)..   


« Antropologia filozoficzna   (Publikacja: 13-10-2014 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Kamil Wieczorek
Student filozofii na UŚ

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Rola a wola i ich znaczenie antropologiczne
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9747 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365