|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Idee i ideologie
Problem z tolerancją [2] Autor tekstu: Piotr Jaskółka
Należy, jak się wydaje, zaproponować postawę, która będzie akceptowalna bez względu na wyjściowy światopogląd i dzięki której spory staną się
rozstrzygalne, której przyjęcie zaowocuje tolerancją. W tym, niemożliwym zdawałoby się zadaniu z pomocą, jak wielokrotnie w naszej historii bywało, znów
może przyjść nam filozofia. Jeśli będziemy pamiętać, by wyraźnie oddzielić porządek filozoficzny i światopoglądowy[3].
"Określenie filozofii jako poznania teoretycznego oznacza w pierwszej kolejności, że jest to działanie, którego celem jest poznanie istnienia takim, jakie
przedstawia się poznającemu podmiotowi. A więc jest to działanie mające na celu adekwatne ujęcie pojęciowe rzeczywistości. Jest to również działanie ze
względu na wartość jaką jest prawda. Jednocześnie o światopoglądzie pisałem jako o odpowiedzi na pytanie o sens, a więc o sens życia czy też o sens
świata."[4]
W ramach mojego światopoglądu kieruję się określonymi wartościami. Jeśli taką wartością będzie prawda oznacza to tylko tyle, że (ja) mam wystarczającą (dla
mnie) ilość właściwej (dla mnie) jakości argumentów, które pozwalają (mi) formułować określony pogląd. Pogląd ten zawsze będzie subiektywny i przyjmę go
nie jeśli jest prawdziwy w kategoriach teoretycznych, ale jeśli ma dla mnie sens.
"[...]nie sposób mówić o światopoglądzie w kategoriach teoretycznych prawdy lub fałszu. Nie można zatem określać pewnych światopoglądów jako prawdziwe,
innych natomiast jako fałszywe. To o sądach, których przedmiotem są określone światopoglądy, można twierdzić, że są prawdziwe bądź fałszywe.
Nie oznacza to jednak, że pojęcie prawdy nie funkcjonuje w myśleniu światopoglądowym. Niemniej jego zasadność jest wyznaczana granicami zasadności
światopoglądu, w ramach którego zostało ono sformułowane i funkcjonuje. A zatem można mówić o prawdzie jako kategorii światopoglądowej. Tak rozumiane
pojęcie prawdy, jak i światopoglądu, ma charakter konkretny, jako że związany z określoną subiektywnością bytu ludzkiego. W tym sensie jest ono również
subiektywne. W rezultacie też to, co uznawane jest za prawdziwe w ramach jednego światopoglądu, nie zawsze będzie takie w ramach innego. Niejednokrotnie
nie poddaje się ono kryterium intersubiektywności. Co więcej, fakt, że treści światopoglądowe nadbudowują się na różnych doświadczeniach życiowych, nie
wyklucza i takich sytuacji, że z perspektywy myślenia teoretycznego światopogląd może łączyć treści wzajemnie z sobą sprzeczne. Inaczej sytuacja pod tym
względem przedstawia się w przypadku poznania teoretycznego. Tutaj sądy sprzeczne wzajem się negują. Dodam, że tego rodzaju sprzeczności, o których można
mówić w przypadku światopoglądu, nie wykluczają również i inne dziedziny, np. religia czy mit. Nie jest to jednak jednoznaczne z ich autonegacją." [5]
To jednak nie wystarczy. Jeśli zatrzymalibyśmy się tutaj bez sięgnięcia dalej, oznaczałoby to jak się wydaje przyjęcie relatywizmu. I choć takie stanowisko
może być uzasadnione na gruncie filozoficznym, a w przypadku światopoglądu owocuje tolerancją, zdaje się nie być postawą której szukamy. Poza ryzykiem
wprowadzenia chaosu, jeśli główną wartością w jego ramach będzie tolerancja, istnieją jeszcze inne wady przeniesienia go na grunt światopoglądowy w takiej
formie. Warto o nich wspomnieć.
W życiu codziennym, przy podejmowaniu decyzji kierujemy się raczej tylko częścią naszych poglądów (być może dlatego właśnie możliwe jest funkcjonowanie w
ramach światopoglądu sprzecznych sądów) — wystarczy, że nie pojawią się one w tym samym momencie i nie spowodują dysonansu poznawczego. Jeśli nie
przyjmiemy pewnych punktów odniesienia, jakiejś miary, która pozwoli nam postępować spójnie i oceniać argumenty, nasze postępowanie może być dość
chaotyczne, a same poglądy bardzo zmienne (sensownie uzasadniona prawda może być kryterium wartościującym w ramach światopoglądu, tolerancja zdaje się
takim kryterium nie jest). Brak punktów odniesienia powoduje, że w zasadzie nie mamy określonej postawy. W czasach spokojnych nie musi to być problemem,
kiedy jednak spokój zostanie zburzony brak postawy zrodzi niepewność, która — jeśli nie widzimy innego rozwiązania — popycha w stronę uznawania absolutnych
wartości i radykalnych stanowisk. Nawet, jeśli takie punkty odniesienia uda się sformułować w ramach naszego światopoglądu, pozostaniemy z problemem
„różnych prawd", które pozwalają wzrastać fundamentalistom. Być może taki światopogląd zbudowany od podstaw znajduje uzasadnienie, ale dla absolutysty
propozycja (często skrajnego) relatywizmu już z założenia będzie pozbawiona sensu, bo wymaga uznania z poziomu aktualnego absolutystycznego światopoglądu,
że inne wartości (inne prawdy) mają sens i są równoprawne, choć przecież z jego punktu widzenia nie mają.
Relatyzm światopoglądowy
Istnieje jednak odmiana umiarkowanego relatywizmu[6], z której możemy zaczerpnąć — to relatyzm [7]. Uznawać za prawdę (absolutną) w ramach systemu można coś, dopóki nie ma nowych argumentów, które pozwolą sądzić
inaczej. W danej chwili nie ma po prostu informacji świadczących o tym, że prawda jest inna — ale pozostaję na nie otwarty. Dopóki nie pojawią się nowe,
przekonywujące argumenty, prawda taka pełni rolę dokładnie taką samą, jak w przypadku uznania jej za absolutną w przypadku pierwszego przykładu postawy,
stanowi punkt odniesienia. Oznacza to także, a może przede wszystkim, że istnieją warunki, pod którymi zmienię zdanie na dany temat (warto zadać sobie
pytanie, jakie są te warunki w odniesieniu do ważnych dla nas, najbardziej emocjonujących kwestii). Wówczas pozostaję otwarty na rozmowę, na poznawanie
argumentów innych osób, świadomie doskonalę swój światopogląd — przy jednoczesnym zachowaniu prawa do obrony i wyznawania moich wartości.
Przyjmując taką postawę mogę zachować własne, dotychczasowe poglądy czy wartości. Potrafię je uzasadnić (a jeśli nie, to szukam tego uzasadnienia) i ich
bronić, dopuszczając istnienie innych i traktując poważnie sensowne argumenty za nimi stojące. Konieczna jest więc umiejętność przyznania się do błędu,
umiejętność zmiany zdania czy poglądów, przyznania komuś racji. Potrafię więc (i jestem gotów to zrobić) określić kryteria oceny tego, co wg mnie jest
prawdą a co nią nie jest. Dlaczego uważam tak a nie inaczej. To właśnie te kryteria są niezmierne ważne, a ich ustalenie czy też wypowiedzenie zdaje się
być korzystne choćby z punktu widzenia własnego rozwoju. Nie uznaję więc istnienia innych prawd — ale mogę zostać przekonany, że prawda jest inna, niż
sądziłem. Postawa taka zawiera w sobie mechanizm, który pozwala przyjąć ją z ewentualnymi błędami, by następnie te błędy eliminować. Ten sam mechanizm
pozwala udoskonalać postawę i dostosowywać ją do zewnętrznych warunków, nowych informacji, nowego otoczenia. Jej przyjęcie będzie więc korzystne także z
punktu widzenia rozwoju osobistego.
Jeśli zgodzimy się co do tego, że tolerancja (czy jej brak) będzie wartością wynikającą z postaw, a nie wartością, na której budujemy postawę, czy
wartością, którą możemy zwyczajnie dodać do tych, którymi się kierujemy to zdaje się, że w ostatnim przypadku tak się właśnie stanie. Będzie to wynikiem
rozsądnego ważenia racji, odrzucenia własnej nieomylności z zachowaniem prawa do własnego zdania („znam prawdę, ale mogę się mylić"). Postawa taka zdaje
się zachowywać korzyści wcześniej wymienionych i być pozbawiona ich wad.
Dlatego zamiast promować „postawę tolerancyjną" (co wydaje się pustym pojęciem) lub samą tolerancję (która może być albo zgubna, albo niemożliwa do
przyjęcia), lepszym rozwiązaniem wydaje się promocja postawy, którą — jeśli takie zaczerpnięcie z filozofii nie będzie nadużyciem — można byłoby nazwać
relatyzmem światopoglądowym.
Wobec czego jednak taka postawa byłaby relatywna? Bo jeśli wobec innych światopoglądów czy postaw znów wrócilibyśmy do relatywizmu. Otóż nie. Byłoby tak,
gdyby jednostki nie łączyły z innymi jednostkami relacje. Kiedy takie bezpośrednie relacje pomiędzy równymi sobie jednostkami powstają, powstaje system, w
którym warto dążyć do ujednolicenia poglądów w oparciu o wspólne zasady. W ten sposób zachowujemy postawę otwartą na istnienie i wpływ innych
światopoglądów, uznajemy sensowne dla nas argumenty, a jednocześnie zachowujemy możliwość wpływania na innych, na nasze otoczenie. Mówimy tutaj ciągle o
światopoglądzie i możliwościach pojedynczej jednostki. Relacja jednostki z inną jest więc właściwym poziomem ścisłości, na jaki to zagadnienie pozwala.
Wyobrażenie, jakoby podziały istniały pomiędzy grupami społecznymi wydaje się nie tyle może błędne, co nie najlepsze — podziały takie istnieją między
pojedynczymi ludźmi i to tutaj można pracować nad ich usunięciem. Autorytety, ideologie zdają się mieć możliwość proponowania rozwiązań, które te podziały
pogłębiają, ale nie mają mocy ich tworzenia jeśli sami na to nie pozwolimy. Jest to więc odpowiedzialność każdego z nas. Rzecz jasna podziały nie występują
we wszystkich sprawach. Ogromna większość poglądów nie stanowi kwestii spornych — z bliskimi nam osobami jesteśmy często podobnie wychowani, posługujemy
się podobnym językiem, podlegamy temu samemu prawu itd. — podobne rzeczy wydają nam się sensowne, bo nasze światopoglądy budujemy w oparciu o podobne
doświadczenia. Przyjęcie takiej postawy nie wydaje się więc wiązać z jakimś specjalnym, spektakularnym aktem czy wyrzeczeniami. W tych jednak niewielu
spornych kwestiach konieczne będą reguły, które pozwolą je rozwiązać. W praktyce sprowadzi się to, jak się wydaje, do ustalenia właściwych reguł rozmowy i
odrzuceniu błędnego przekonania, że reguły takie są z góry jasne dla obu stron.
Głównym zadaniem dla tego, kto chciałby taką postawę przyjąć bez względu na „wyjściowy" światopogląd będzie ustalenie wspólnie z rozmówcą kryteriów, na
podstawie których możemy wypracować wspólne stanowisko na dany temat. To, jak się wydaje, może zrobić każdy, kogo pogląd nie daje się sprowadzić do wiary.
Ponieważ wciąż mówimy o światopoglądzie, jedynym warunkiem, jaki muszą spełniać takie kryteria jest ich sens dla obu stron — żadne zewnętrzne kryteria nie
muszą mieć tutaj znaczenia, bo mogą one nie mieć sensu dla któregoś z rozmówców. Bez ustalenia takich warunków spór o cokolwiek wydaje się być bezcelowy i
jeśli jakiś zostaje rozstrzygnięty to tylko dlatego, że te warunki istnieją, nie zostały jedynie wypowiedziane. Wydaje się, że jeśli obie strony ustalą
takie wspólne warunki, przyjmą właśnie taką — właściwą w mojej ocenie — postawę.
1 2 3 Dalej..
« Idee i ideologie (Publikacja: 16-04-2016 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9994 |
|