Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Koraszewski - Postmodernizm w socjologii 17 na 19 Ileż tu niechęci, nienawiści zgoła do tego, że ludziom żyje się łatwiej i lepiej, że mogą sobie kupować towary niemal jakie chcą, że wybrani nie są już tacy wybrani, ale dostęp do dóbr ma również "pospólstwo". Publikujemy, bo jest to główny nurt nauk humanistycznych. Tego uczą, to wbijają na uniwersytetach studentom do głów. To nic, że centra handlowe były punktami, wokół których rozwijały się pierwsze miasta tysiące lat temu, że pierwsze kryte galerie handlowe były znane dwa tysiące lat temu, że średniowieczne miasta powstawały wokół rynków. Centra handlowe wpływały na urbanistykę i architekturę i będą wpływać na urbanistykę i architekturę. Warto o tym pisać. Warto pisać inaczej. Tu to nowe jest straszne, bo dostępne, bo tak różne od Ślepców Bruegela, że aż przerażające swoją dostępnością. Ten materialistyczny hedonizm naprawdę musimy bezwzględnie zwalczać. Ciekawe jak daleko postmodernizm zajdzie w naukach społecznych?
Reklama
Maddy - Horror? 14 na 18 Czytając ten tekst miałam uczucie jakbym czytała klasyczny horror. Coś jak z Poe - zło (a raczej ZŁO) czai się dookoła, jest kuszące a cichcem wysysa z nas energię życiową itp itd. Niestety, w odróżnieniu od prozy Poe autorka nie pozostawiła mnie z cierpnąca skorą a jedynie z pytaniem - ok, i co w tym wszystkim złego? I czego się tu bać? Galerie handlowe to nie są monstra wsysające biednych, naiwnych Elojów. Ludzie je wymyślili, ludzie z nich korzystają. ludziom się podoba to zjawisko. A kto nie lubi albo ma lęki, nie musi tam chodzić. We mnie większy niepokój wzbudzają olbrzymie pałaco-świątynie które wznosi KK niż budynki, w których pod jednym dachem zgromadzono kilkadziesiąt różnych sklepów i punktów usługowych. Te przynajmniej mają praktyczne zastosowanie. Ale autorka chyba nie lubi rozwiązań, które ułatwiają i jeszcze przy okazji umilają życie? ps. Takie straszenie niestrasznymi rzeczami jest dość dziecinne.
Autor:
Maddy Dodano:
20-07-2011 Rigoletto - Czy na pewno Utopie? 9 na 13 Określanie centrów handlowych mianem "utopii" jest moim zdaniem pomyleniem pojęć. Nie widzę nic utopijnego w centrum handlowym. Jest to miejsce stworzone w jak najbardziej konkretnym celu - sprzedaży towarów. I tyle. Dorabianie do tego dziwacznych ideologii podobnych tej z cytatu o Disneylandzie (który moim zdaniem został powołany do życia aby przynosić zysk, a nie aby cokolwiek "przykrywać"), wydaję mi się zbędne.
El Fique 3 na 3 Brawo dla autorki za odwagę umieszczenia tekstu inspirowanego Baudillardem na racjonaliście gdzie wielu czytelników podchodzi do szeroko rozumianego postmodernizmu ze sporą niechęcią. Wypadałoby jednak zapoznać czytelnika z teorią SYMULAKRÓW bo obawiam się ,że bez tego artykół może być źle lub całkiem niezrozumiały. No i komentarze czytelników (Koraszewski, Maddy) którzy odebrali tekst jako krytykę hipermarketu - demona sa całkiem słuszne. Baudillard nie posunął się tak daleko nawet mimo tego, że był z nigo kawał lewaka ;)
CHOLEWA - Autorka nie rozumie 0 na 4 świata, boi się przyszlości (fizycznej i kultury z niej wynikającej). Pozornie jest Ona w spoczynku w swoim samochodzie poruszającym się. Ale gdy hamuje, ulega zmianie prędkość samochodu. Siła bezwładności jako siła pozorna powoduje wypchnięcie Jej do przodu, bowiem każde z cial dąży do zachowania swojego stanu kinetycznego( to antyUtopia). To fotel samochodu zachowuje się dziwnie; każde z ciał per se podtrzymuje ruch z konkretna prędkością, i to bez udziału innych sił. Zasadę bezwładności nie jesteśmy w stanie do dziś wyprowadzić z innych głównych praw fizyki. Być może rozerwanie kwarków wyjaśni tę tajemnicę. Nie wiemy dlaczego ciała są bezwładne i dąza do zachowania prędkości. Tak zachowawczo dziala umysł Autorki; i tak z reguły ta pozorna siła zwaną siłą bezwładności dziala na nasz mózg i umysł. Z takim światem musimy się pogodzić jak też z rzeczywistością wykreowaną na miarę postępu. Ja boję się przyszłości, w której na mocy prawa wszczepi się mi czip z GPS. Odtąd żegnaj wolności.
El Fique - @CHOLEWA 7 na 7 A ja nie rozumiem tego komentarza. Oprócz tego, że sugeruje pan istnienie jakiegoś słusznego rozumienia świata i że kulura wynika z jego fizyczności. Jedynym nawiązaniem do artykułu jes wyraz "autorka".
CHOLEWA - El Fique 4 na 8 Analogia: nasze mózgi podlegają tym samym prawom fizyki jak zjawiska podczas hamowania lub przyspieszenia dodatniego samochodu. Inercja umyslowa jest powodem irracjonalnych, kassandrycznych wypowiedzi. Do nich należy tekst Autorki.
El Fique - @CHOLEWA 4 na 4 Analogia: Owe prawa fizyki sa wymyslone przez kulturę. BTW nasze śledziony też im podlegają. I co z tego? Uff ale dużo trudnych wyrazów (dzięki ci wikisłowniku, że jesteś :D) Czyli lenistwo, bierność umysłowa skutkuje nieracjonalnym i zapowiadającym nieszczęścia tekstem. Nie jestem ani o kilogram mądzrzejszy ;)
CHOLEWA - @El Fique 2 na 2 Kolego, nieważniki decydują; do nich należy umysł a mózg to więcej niż kilogram. Biorę na siebie odpowiedzialnośc za niezrozumiałą treść mojego komentarza. Trudno, może dziś jestem w gorszej kondycji. Istnieją ku temu obiektywne powody. A może nadajemy na różnych falach?
El Fique - @CHOLEWA 4 na 4 Mózg waży kilogram do półtora.. A tak zupełnie serio: czepiam się tylko jednego - braku związku komentarza z samym tekstem a jedynie jego związkach ze stanem umysłowym autorki. W swoim pierwszym komentarzu zarzuciłem autorce, że nie wyjasniła na czym polega teoria symulakrów Baudillarda. Czytelnik zapoznany z ową mógłby inaczej spojrzeć na tekst, odczytujac go nie tylko jako wyraz strachu przed komercja w postaci supermarketu. Polecam lekturę Symulakry i symulacja J.Baudillarda. Naprawdę ciekawy pomysł na opisanie zjawisk współczesnej kultury. Mimo tego, że autor był lewakiem, postmodernistą i kumplem Sartra ;)
kanalje 3 na 5 Takie centra zweryfikuje rynek. Obecna tendencja jest taka aby nie tylko tworzyc centra ale wlasnie budynki mieszkalne blisko takich center/centrow? Jest wiele ludzi, szczegolnie w starszym wieku, ktorzy cenia bliskosc takiego kontaktu z ludzmi. Nie chodzi mi tu o mozliwosc zakupow tylko ze cos sie dzieje, widac ludzi. Nie wszyscy lubia spokojne zycie na wsi czy poza miastem obserwujac tylko i wylacznie przyrode.
CHOLEWA - @El Fique 2 na 10 W latach 80. ubw ktoś na ścianie budynku napisał: Ludzie, ratunku, nie nadążam za światem. Ja wysiadam! To częściowa prawda o Autorce, i nie tylko.
KORIUS 8 na 8 Hmm...a tak przy okazji ogólnie o hipermarketach. Piekielnie wygodna rzecz, tak żeby nie łazić po całym mieście, nie stać w korkach, nie dojeżdzać, wszystko co trzeba pod jednym dachem. Idealna sprawa na większe zakupy, ale...masakra się zaczyna gdy chcemy kupić tylko jedną rzecz, choćby pączka do kawy, a najbliższy sklep....200 m ale za to wielki. Dojście do niego, podróż z wózkiem, znalezienie działu z pączkami, odstanie swojego w kolejce, powrót, godzina? Plusy i miusy jak niemal wszędzie.
Autor:
KORIUS Dodano:
20-07-2011 don vito - Uffff, jak to dobrze, 5 na 5 że skończyłem tą moją filologię polską wiele lat temu. Juz wtedy trzeba było czasem przebrnąć przez teksty podobne do powyższego artykułu. Był jeden taki zajadły doktor derridolog. Zakładam, że teraz takich wypracowań z cyklu "humanista na tropie" może być tam więcej. No cóż, rano muszę udać się do tej utopijnej hiperrzeczywistej enklawy na grubsze zakupy. Czy ich efektem będzie moje hiperszczęście? Nie wiem, wszystko zależy od tego czy drewniane płyty z Leroy się nie porozklejają, nie odpadną podeszwy od butów do wędrówki górskiej i czy kiełbasa mnie nie podtruje. Jak widać niewiele potrzeba mi do bycia hiperszczęśliwym. Czasem baaaardzo nadęty tekst potrafi mnie w takowy stan wprowadzić.
Scarabaeus - centra handlowe, przeszłość a nie.. 4 na 4 Centra handlowe to żadna przyszłość, ani tym bardziej "zamknięte utopie". Zwykły biznes połączony z chwilową modą. Właściwie taka, chyba jedna z ostatnich prób, obrony handlu w takim modelu jaki go znamy. Przy dzisiejszym postępie technologicznym i powszechności internetu widzenie przyszłości w centrach handlowych to dla mnie nieporozumienie.
jankes1234 - i tak i nie 6 na 6 Z jednej strony taki hipermarket ułatwia życie , można kupić wszystko w 1 miejscu i jeszcze się rozerwać.Z drugiej jest to zwykły brutalny biznes nastawiony na wykorzystywanie ludzkich słabości i oszustwo - typu różne "okazje i promocje".No , ale jak ktoś myśli, to kupi co mu potrzeba i wyjdzie.Nie wszyscy potrafią...Ja chodzę z kartką i tylko to co na kartce- nic więcej.Da się, choć nieraz kusi... Gorszą sprawą jest traktowanie pracowników tych rajskich hipermarketów...To woła o pomstę do nieba i Sądu Pracy.
etyk - hiperproblem - I 5 na 11 „Istnienie hipermarketu jest nieodłączne od istnienia okalających i karmiących go autostrad, parkingów z ich kolejnymi warstwami samochodów, komputerowych terminali — i jeszcze dalej, w koncentrycznie rozchodzących się kręgach, od całego miasta jako totalnego funkcjonalnego ekranu aktywności". Hipermarket jest strukturą nakierowaną na zglajszachtowanie człowieka, omamienie go blichtrem, szerokim asortymentem dóbr materialnych, najbanalniejszą z możliwych rozrywką. Jest lady Ga - gą handlu i rzemiosła. Funkcjonowanie kompleksów usługowo - handlowych ma w swym ostatecznym i jedynym celu przekształcenie czlowieka w ogłupiałego konsumenta, uzależnionego od stulu życia i zachowań mu narzucanych, po to aby bez problemów, niemalże w sposób zaprogramowany drenować go z pieniędzy i wpędzać w w szereg stadnych zachowań. Powstawanie kompleksów uslugowo - handlowych jest problemem ekologicznym. Cytat otowierający mą wypowiedż zaświadcza jak ogromne przestrzenie są przez nie pożerane, ze szkodą dla przyrody i dla nas.
Autor:
etyk Dodano:
21-07-2011 brzezińska43 12 na 12 Jest coś w aparacie pojęciowym, używanym przez autorkę, co mi przeszkadza.Slowo "utopia" ma konotację dość jasno określoną, a jego znaczenie w tekście jest inne i przez swą nieprecyzyjność niejasne.Nazywanie rzeczywistości utopią budzi sprzeciw.Tym bardziej, że w kontekście nabralo zlowieszczego znaczenia. Nie przemawia do mnie zarzut oszustwa, tworzenia opisanych obiektów celem zafalszowania świata realnego, by korzystających zeń utrzymywać w jakimś wyimaginowanym blędzie.Z tekstu wynikaloby, że takie centra handlowe tworzy się by latwiej rządzić wprowadzonym w bląd tlumie.Nie prostszym jest przyjęcie, że takie "kombinaty" powstają dla wygody życia,zaspokojenia potrzeb użytkowników, którzy doskonale wiedzą, że uslugi towarzyszące zakupom mają pozwolić im na skupienie się na nich, a nie np. walkę z rozbrykanymi dziećmi?I jeśli ktokolwiek wydaje na zakupy więcej, niż może, to nie z powodu oferowanych wygód, a z cech charakteru niezależnych od tego, w jakim sklepie kupuje.Zagrożeniem nie są centra handowo-uslugowe, a wiedza ekonomiczna i pragnienia klientów, często realizowane ponad status ekonomiczny.Raczej w poziomie oferowanej edukacji upatrywalbym zagrożeń, których zauważenie jest zaslugą autorki.
etyk - hiperproblem - II 10 na 12 Powstawanie ich to także problem natury społeczno - ekonomicznej, bo ich powstawanie prowadzi do bankructwa małych rodzinnych przedsiębiorstw/sklep z za rogiem/ funkcjonujących w przestrzeni lokalnej i zakotwiczonych w tejż eprzestrzeni. Hipermarket jest swego rodzaju pasożytem, który pasie się na pastwisku lokalnym ale dojony jest gdzieś daleko poz ahoryzontem. Powstawanie i funkcjonowanie hipermarketów generuje ogromne problemy w zakresie prawa pracy. Hipermarkety przodują w wyzywającym łamaniu tych praw, dając bardzo negatywny przykład do naśladowania innym przedsiębiorcom, chętnym do uprawiania kapitalizmu rodem z 19 wieku. Powstawanie i funkcjonowanie hipermarketów jest w istotnym stopniu odpowiedzialne za wykształcenie się konsumcyjnego, całkowicie nieodpowiedzialnego stylu życia na kredyt, co skutkuje na naszych oczach zapaścią ekonomiczną wielu krajów. Problem dotyczy także Polaków. Blichtr materii kuszącej na wystawach w hipermarketach jest w zasięgu ręki. Wystarczy tylko trochę pożyczyć.
Autor:
etyk Dodano:
21-07-2011 etyk - hiperproblem - III 9 na 11 Hipermarkety są w jakimś sensie namiastką dawnych jarmarków, ale są one raczej ich karykaturą, a nie twórczym rozwinięciem. Jarmarki bowiem wykształacały i wzmacniały bezpośrednie więźi i relacje międzyludzkie/targowanie się, negocjacie, instytucja litkupu), hipermarket promuje bezrozumne wydawanie pieniędzy w samotności. Na końcu uwaga natury formalnej do autorki. Byłem kiedyś na wykładzie Innocentego Marii Bocheńskiego - "Dominikanina w ostrogach" bez dwóch zdań trochę szalonego - tym niemniej wcale dobrego logika, profesora filozofii na uniwersytecie we Fryburgu. Po prelekcji jakiś profesor zadał mu pytanie tak nafaszerowane naukową/lub raczej pseudonaukową/nowomową, iż Bocheński z rozbrajającą szczerością oświadczył, iż nie rozumie, prosi o potraktowanie go jak przedszkolaka i zadanie pytania z użyciem zrozumiałego języka. Proste jest piękne i proste - wbrew pozorom - jest wcale trudne. Zachęcam do posługiwania się prostym, komunikatywnym językiem.
Autor:
etyk Dodano:
21-07-2011 stockholm1 -1 na 1 Chodzi o konkurencje...t.zw. komercjalizm umozliwia szerokim masom kozystanie z dobr materialnych i doznawania zadowolenia z tego powodu. Ludzie nie sa calkiem glupi, wiec wola spedzac czas w Galerii handlowej niz n.p. w kosciele gdzie sprzedaje sie drogo puste frazesy, obietnice bez pokrycia i klamstwa. Czym jest n.p. zaklinanie bostwa i modly o "daj nam chleba powszedniego" jak nie wlasnie tesknota za dobrami materialnymi. Ideologia religijna nie ma konceptu jak produkowac takie dobra i w zamian daje zludzenia i t.zw. "wartosci duchowe". Gust masowy jest kiczowaty, ale przedstawienia religijne podobnie... Komercjalizm napedza machine postepu, z przerabiania i produkowania powstaje nadwyzka i innowacje ktore maja pozytywny wplyw rowniez na nauke technike i medycyne. Przeciwnicy postepu to przewaznie metna grupa jakichs zielonych, kwazikomunistow, religijnych fanatykow, uduchowionych antyintelektualistow, romantykow itd, tracacych wplywy w spoleczenstwie.
Elżbieta Binswanger-Stefańska - kredyty na konsumpcję I 9 na 11 A w Krakowie jeszcze do niedawna... gdy szłam z Rynku Szewską, Karmelicką i Królewską do domu, mijałam szereg różnych sklepów. Teraz coraz więcej sklepów zamieniło się w banki, kasy pożyczkowe, ew. salony telefonii komórkowych, banków na tym odcinku jest bodaj 18. Szymon Majewski dostał za reklamę dla banku 3 mln zł (3,3 mln?). Dla Sz.M. super, gorzej dla tych, którzy to finansują, czyli tych wszystkich, którzy na konsumpcję wezmą sobie np. "miniratkę". Jeśli w którymś momencie nie będą mogli jej spłacić, wezmą kredyt na spłacenie długu. Ale (co nie daj Boże, tyle że Bóg daje), stracą pracę, to i tego nie będą mogli spłacić, wtedy przychodzi komornik i zabiera co mają, zostawiając im tylko to, czego nie da się spieniężyć. Tak biednieje całe społeczeństwo. Grecy dostawali np. kredyty na wakacje... Teraz wyrzucają bankom niemieckim, francuskim: "Dawaliście nam kredyty na konsumpcję!" Kiedyś pisząc o historii Sukiennic z perspektywy handlu i kupców, nazwałam S. średniowiecznym hipermarketem. Różnica jest jednak zasadnicza: w S. była to wymiana towarów, w nowoczesnym hipermarkecie jest to wysysanie pieniędzy ze społeczeństwa (a już zwłaszcza w takim kraju jak PL, gdzie właścicielami h. są cudzoziemcy), "Wywal starą sprzed dwóch lat (!) lampę, weź miniratkę, kup sobie nową lampę!"
aljen 2 na 2 Cóż, trzeba było 1989 głosować na komunistów, wtedy nie byłoby w Polsce nadal tych brzydkich, niedobrych, kapitalistycznych, neoliberalnych, zdehumanizowanych... superchimermarketów. Gdzie indziej są takowe już od dziesięcioleci - i jakoś nikt z tego powodu nie umiera. Sam korzystam, gdy robię zakupy na weekend, podobnie jak większość z Państwa, jak mniemam. W krajach, gdzie tego typu centra istnieją już trochę dłużej niż w Polsce, daje się zaobserwować stagnacja tych rozwiązań. Ma to trochę wspólnego z powrotem ludzi do miast, trochę też z obaw przed monopolizacją rynku. Że ta ostatnia jest już faktem, można sprawdzić próbując kupić w jakimś dużym niemieckim mieście jakikolwiek artykuł elektryczny. Poza kącikami w domach handlowych (ze skrajnie okrojonym asortymentem) nie ma szans - wszystko albo Saturn, albo Media Markt, czyli wio z miasta na zieloną łączkę. Ludzie powolutku mają tego dość, zwłaszcza biorąc pod uwagę skrajną drożyznę Saturna i MM. Czy miasta wrócą do starej formy z małymi sklepikami etc.? Mam nadzieję, że nie. Internet odmienił oblicze centrów miast na zawsze. Kto tego nie widzi, śpi.
Autor:
aljen Dodano:
21-07-2011 Elżbieta Binswanger-Stefańska - kredyty na konsumpcję II 10 na 10 Dawniej wokół centr handlowych (rynków) powstawały miasta, zauważmy jednak, że od rynków odchodziły ulice, przy których odbywała się produkcja, stąd takie nazwy ulic jak Szewska czy Stolarska... W Krakowie było 47 baszt w okalających miasto murach, a każda od innego cechu, piekarzy, kuśnierzy, rzeźników, czapników, złotników... Człowiek był zarazem producentem jak i nabywcą. Czasami tylko kupcem, pośrednikiem. Młodzi ludzie mieli pojęcie o tym, jak co się robi. Droga od produktu codziennego użytku do sklepu była krótka. Dziś produkcja jest przeniesiona do odległych fabryk, gdzie ludzie (najczęściej) pracują na warunkach niewolniczych (dzieci nie widzą swoich matek, matki nie widzą ojców swoich dzieci). Kupujący u nas (młodzi!!!) nie mają pojęcia ani o cyklu produkcyjnym, ani o warunkach, w jakich owe produkty powstają. Transporty samolotami i statkami pożerają ogromne ilości energii. Kto kiedyś był w tzw. "krajach mniej rozwiniętych" poza centrami turystycznymi, ten wie, jak bezwzględna i wyniszczająca jest gospodarka w tych krajach. Tam się nikt nie bawi w ochronę środowiska. My zaś coraz szybciej kupujemy i wyrzucamy. W krajach bogatszych ciągle podnosi się świadomość obchodzenia się ze śmieciami, w krajach biedniejszych, jak w PL, odpady, nadmiar wyrzuca się do lasów.
lipschitz 4 na 4 Raczej nie chodzi o to, że centra handlowe są złe, leczo o to, że dla wielu stały się sposobem na życie. To dobrze, że obecnie jest powszechny dostęp do różnego rodzaju dóbr, czasem rzeczy o naprawdę najwyższej jakości, ale chyba nie jest dobrze, kiedy to życie realizuje się na jarmarku. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś wskazuje na złudę takiego szczęścia, na jego nierealistyczny charakter.
Elżbieta Binswanger-Stefańska - kredyty na konsumpcję III 6 na 6 Że mielibyśmy głosować na komunistów??? Kapitalizm jest systemem w dużej mierze samoregulującym się, ponieważ sterują nim prawa ekonomiczne a nie ideolodzy. W kapitalistycznych wysoko rozwiniętych krajach obok przenoszenia produkcji do tańszych (i znacznie mniej chronionych prawem pracy!) krajów równocześnie rozwija się świadomość tego, o plusach i minusach globalizacji pisze się wiele, hossa dla obecnych globalproducentów skończy się, jak to hossa. W niektórych szkołach już wprowadza się lekcje "obchodzenia się z konsumpcją". Dzieci chodzą na zakupy w ramach "lekcji wybierania i rezygnowania". Bo wbrew pozorom, to nie o "uszczęśliwianie" człowieka zwanego konsumentem chodzi, bo kto jest szczęśliwy, jak kupuje i wyrzuca i ciągle mu mało? Kto jest szczęśliwy, jak wisi nad nim kredyt? Kto jest szczęśliwy, jak nie może nastarczyć, bo dziecko już wyciaga z niego pieniądze na nowe buty, choć stare nie miały szans się zestarzeć? Kto jest szczęśliwy, jak uświadomi sobie, jak w % rozkłada się cena przedmiotu, który sobie (często niepotrzebnie) sprawił? Pi razy drzwi: 3% dla dostawcy surowca, 2% dla rąk pracy, 5% dla prowadzącego fabrykę na peryferiach świata za trzymanie dyscypliny, 20% na transport, 6% na utrzymanie sklepu i 4% na pensje dla sprzedawców, 60% dla właściciela biznesu?
aljen 3 na 3 Nie uwłaczając nikomu: Piękny zestaw truizmów, Pani Elżbieto, Pani tu zaserwowała. Cóż ma on jednak wspólnego z rosnącymi centrami handlowymi albo z kredytami na cokolwiek bądź? Czytałem Pani wypowiedź z rosnącym zainteresowaniem, bo wynika z niej, że moda na tzw. "Gutmenschen" nie omija Polski. Co w niczym nie zmienia faktu, że wyrzucanie śmieci do lasu jest smętne. Ale z bogactwem nie ma mym zdaniem wiele wspólnego, już raczej z wpojoną kulturą - oraz z możliwymi konsekwencjami takiego postępowania. Ale to już zupełnie offtopic...
Autor:
aljen Dodano:
21-07-2011 Elżbieta Binswanger-Stefańska - @aljen 5 na 7 Piękny zestaw truizmów? A może tylko inne lektury? Postrzeganie świata bardzo zależy od tego, jaką mamy świadomość, a ta bardzo zależy od tego, ile wiemy i ile z tego rozumiemy, inaczej w ogóle nie byłyby potrzebne szkoły, książki: Benjamin R. Barber: "Skonsumowani. Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli"; Eric Schlosser: "Kraina fast foodów"; Barbara Ehrenreich: "Za grosze pracować i (nie) przeżyć"... O Naomi Klein nawet nie wspomnę, bo bardzo tu przez niektórych nielubiania. Ale Zygmunta Baumana wspomnę: "Życie na przemiał" i inne. Mam miejsce, więc cytacik z Barbera: "Na etos [nowoczesnego kapitalizmu] złożą się w równych częściach etyka zdziecinniałych konsumentów i teologia zdziecinniałych wyznawców. /.../ Nowa religia zakupów, wprowadzająca dzieci do katedr komercji nadała tym nowym potrzebom charakter sakralny. Na przełomie tysiącleci wydatki amerykańskich konsumentów szacowano na 6 bilionów $ rocznie, czyli ponad 21 tys. $ na osobę. Hipercentra handlowe, jak Mall of America pod Minneapolis, Potomac Mills w Wirginii /.../ istotnie sprawiają wrażenie przeznaczenia Ameryki, które stało się objawionym. /.../ 'Niczego nie potrzebowałem', mówi typowy zakupowicz." Towar jest dla 3/4 konsumentów, którzy kupują pod wpływem impulsu.
rysiek - nie ma tego "złego" co.. 0 na 2 Benjamin R. Barber, Eric Schlosser, Barbara Ehrenreich, Naomi Klein, Zygmunt Bauman... To tylko kilku z wielu autorów, którzy nieźle zarabiają i zyskują sławę, ostrą krytyką tych i podobnych "zamkniętych Utopii".
Autor:
rysiek Dodano:
21-07-2011 Jarek B. - E. Binswanger-Stefańska -1 na 1 Kapitalizmu de facto od kilkudziesięciu lat nie ma. Kapitalizm przeobraził się w globalny rynek, a kultura gospodarcza ludzi w krajach Europy zachodniej nie jest taka jak na początku ubiegłego wieku. W minionej epoce było tak, że ludzie nastawieni byli na przedsiębiorczość, a dzisiaj siłą rzeczy w wyniku olbrzymiego nagromadzenia towarów więcej ludzi coraz częściej funkcjonuje w roli konsumentów. Wobec tego i kultura gospodarcza się zmieniła i dzisiaj społeczeństwa charakteryzują się postawą roszczeniową; coraz więcej ludzi myśli kategoriami co im się od społeczeństwa należy (wszakże są konsumentami), a nie ile mogą społeczeństwu dać. @autorka - Centra handlowe do nieodzowna część tego systemu gospodarczego (nie wiem jak go nazwać, ale nie jest to kapitalizm). Nikt nie powiedział, że wszyscy konsumenci muszą być zadowoleni ani, że wszyscy muszą być konsumentami. Gdyby nie te centra to wielu ludzi straciło by pracę; raz, że sprzedawców byłoby mniej, a dwa, że produkcja by siadła bo było by mniej konsumentów właśnie. Standard życia poleciałby na łeb na szyje i wszyscy byliby równiejsi w klepaniu biedy. Nie ma raju, ale i tak jest lepiej i już sam ten fakt powinien być powodem do radości.
Scarabaeus - Tekst sponsorowany? Czytając tekst autorki, komentarze etyka czy po części Pani Elżbiety, odnoszę wrażenie jakbym czytał tekst sponsorowany przez nowoczesne centra handlowe. Centra te ukazywane są w tych tekstach jako nowa jakość, coś czegoś dotychczas nie było. Utożsamiane są z współczesną kulturą i czymś co ma być naszą przyszłością. Jeżeli autorzy piszą takie teksty bezpłatnie to należy pogratulować ludziom od marketingu pracującym dla tych marketów. Krytyczne opinie zawarte w tekście odgrywają tylko rolę wstawek mających uwiarygodnić opinię. Dla mnie brzmią jednak tak samo jakby ktoś wymieniając swoje wady napisałby "zbyt punktualny" i tak prawdopodobnie mają być odczytywane. Moim zdaniem żadne lektury ani pseudofilozofie nie zmienią faktu, że centra handlowe są zwykłymi targowiskami i to raczej upadającymi.
Elżbieta Binswanger-Stefańska - @rysiek & Scarabaeus 4 na 4 @rysiek: To i dobrze, że nieźle zarabiają, w końcu robią dobrą robotę! @Scarabaeus: "Czytając tekst autorki, komentarze etyka czy po części Pani Elżbiety, odnoszę wrażenie jakbym czytał tekst sponsorowany przez nowoczesne centra handlowe." No, nie mogę! To już nie jest czytanie bez zrozumienia, to jest czytanie ze zrozumieniem postawionym na głowie.
aljen > Towar jest dla 3/4 konsumentów, którzy kupują pod wpływem impulsu. No to co?
Autor:
aljen Dodano:
21-07-2011 Elżbieta Binswanger-Stefańska - @aljen Ano, to, że dlatego nazywamy się społeczeństwem konsumpcyjnym ze wszystkimi tego słowa konsekwencjami.
Scarabaeus - @Elżbieta Binswanger-Stefańska "No, nie mogę! To już nie jest czytanie bez zrozumienia, to jest czytanie ze zrozumieniem postawionym na głowie." Może i postawione na głowie, trudno tak już mam. Po przeczytaniu tekstu typu: "...Nowa religia zakupów, wprowadzająca dzieci do katedr komercji nadała tym nowym potrzebom charakter sakralny. .." "istotnie sprawiają wrażenie przeznaczenia Ameryki, które stało się objawionym. /.../ 'Niczego nie potrzebowałem', mówi typowy zakupowicz." Gdybym nie wiedział co to za cudo to centrum handlowe to pobiegłbym tam pierwszy by to sprawdzić. Na mnie działa to jak reklama i to skuteczna reklama. Oczywiście moja wcześniejsza uwaga najmniej dotyczyła Pani wypowiedzi, gdyż Pani jednak bardziej krytykuje a mniej podkreśla "wyjątkowość" centrów handlowych. Jednym z ważniejszych elementów reklamy jest to by o czymś mówiono, nieważne czy dobrze czy źle. Jeżeli się o czymś mówi jako o czymś niezwykłym i dotąd niespotykanym to już jest lepiej niż bardzo dobrze. Największym zagrożeniem dla Centrów handlowych jest budowa kolejnych takich obiektów. A napisanie, że 3/4 klientów nie zamieszczających nic kupić znalazło jednak w danym sklepie coś co ich zainteresowało to już hiper reklama.
brzezińska43 3 na 3 Tekst pani Elżbiety Binswanger-Stefańskiej jest tym wlaśnie czego potrzeba konsumentom.A zarzuty o charakterze ideologicznym ociupinę trącą minioną epoką.Nie o apologię któregokolwiek systemu chodzi a o edukację.Wolalbym, by już w szkolach podstawowych uczono najprostszych elementów ekonomii - w sposób dostosowany do wieku - niż religii.Wówczas wlóczący się po superhiper dokonywaliby zakupów świadomie, nie mniej świadomie pozostawiając dzieci pod opieką w parku rozrywki.Tyle, że wyliczenie skladników ceny jest różne, dla różnych towarów.Czytalem gdzieś, że w przypadku leków czysty zysk to 95% ceny.Nie wiem jak rozklada się na producenta i aptekarza.Bylbym wdzięczny, gdyby ktoś zorientowany temat struktury cen podniósl, bo lubię wiedzieć, kto i ile na mnie zarabia.
Elżbieta Binswanger-Stefańska - kredyty na konsumpcję IV 4 na 4 Jarek B: "Kapitalizmu de facto od kilkudziesięciu lat nie ma." - Jest! I zwie się "późnym kapitalizmem konsumpcyjnym". A różni się od pierwotnego kapitalizmu tym, że tamten produkował _na_ potrzeby a dzisiejszy produkuje potrzeby. Stąd niebywała wręcz rola reklamy (Scarabaeus!). Dawniej reklama była "dźwignią handlu". Dziś reklama jest narzędziem manipulowania człowiekiem vel konsumentem. Cóż to znaczy ten "konsument"? Ano, to, czego ilustrację mamy dziś np. w PL. W naszą stronę jadą dzień i noc ciężarówki z różnymi produktami, w stronę producentów wracają nasze pieniądze - a nie inne, nasze produkty. Tu jest drastyczna nierównowaga. PL jest rynkiem zbytu, a nie partnerem w biznesie. Coś tam PL produkuje, ale to NIE JEST WYMIANA jeden do jednego. To jest śmiech na sali (złośliwi mówią, że jesteśmy potęgą światową w produkcji oscypków i różańców). Stąd na konsumpcję musimy zaciągać kredyty (na coraz bardziej morderczych warunkach, vide CHF). I tu właśnie wskakuje reklama, która powinna się nazywać "wciskaniem na siłę pieniędzy oszołomionemu nadmiarem rzeczy do kupienia Polakowi, któremu do niedawna brakowało nawet zgrzebnego papieru toaletowego". Dla Marka Kondrata, Piotra Fronczewskiego, Szymona Majewskiego, Manna&Materny, ba, Antoniego Banderasa to manna z nieba... cdn.
Jarek B. - Keynesizm W gospodarce świata zachodniego od kilkudziesięciu lat panuje mechanizm tworzenia sztucznej wartości wymiennej. Metoda spojrzenia na gospodarkę jaką zaproponował Keynes różni się zasadniczo od kapitalizmu bowiem narusza równowagę rynku. Nie można pomijać w tym wszystkim roli jaką odgrywa kultura gospodarcza. Przykładowo w Polsce pod koniec lat osiemdziesiątych uwolniliśmy rynek, ale samo to nie spowodowało, że u nas pojawił się kapitalizm bo do tego potrzeba innych procesów (bez problemu w urzędach, szkołach czy innych państwowych placówkach można spotkać ludzi, których transformacja ustrojowa ominęła kompletnie). U nas była i jest inna kultura gospodarcza aniżeli przykładowo w Niemczech w ubiegłym wieku. Max Weber wspaniale wyjaśnił dlaczego na gospodarkę należy patrzeć poprzez pryzmat mentalności ludzkiej, a nie samych tylko mechanizmów. Chiny również uwolniły rynek, ale to nie oznacza, że przez to stały się krajem kapitalistycznym. Do tego potrzeba większych swobód obywatelskich oraz innej mentalności. W kapitalizmie kryzysy gospodarcze były nieuchronne, ale nikt nie leczył gospodarki sztucznym kredytem. Sztuczny kredyt zaczęto stosować w latach trzydziestych XX wieku i to był wczesny sygnał odchodzenia od mentalności kapitalistycznej.
Elżbieta Binswanger-Stefańska - kredyty na konsumpcję V 4 na 4 Grupą docelową produkcji są dziś konsumenci. Samo wyrażenie "grupa docelowa" już oznacza, że nie ma wymiany. Kierunek jest jeden. Konsumenci to dzieci, młodzież i dorośli ludzie, którzy pozostają dziećmi (Barber: "Etos konsumpcyjnego, chylącego się ku upadkowi kapitalizmu utożsamię z kultem zdziecinnienia w najszerszym tego słowa pojęciu"). Na czym to zdziecinnienie polega? Na tym, że dziecko chce czegoś natychmiast i nie pojmuje ani skąd się to coś bierze, ani skąd są na to środki ("mleko bierze się z kartonu, pieniądze z bankomatu"). P. Koraszewski pisze: "Ileż tu niechęci, nienawiści zgoła do tego, że ludziom żyje się łatwiej i lepiej, że mogą sobie kupować towary niemal jakie chcą, że wybrani nie są już tacy wybrani, ale dostęp do dóbr ma również 'pospólstwo'." Wybrani nadal są wybrani, tych niewybranych konsumenci nie widzą (nie chcą widzieć, nie umieją widzieć, nie rozumieją związków). Czasami wybuchnie jakiś skandal i wtedy ktoś pisze o tym, że sprzedawcy traktowani są jak niewolnicy ("Za grosze pracować i (nie) przeżyć"), czasem ktoś napisze o tym (Naomi Klein), jak naprawdę wygląda produkcja tych wszystkich dóbr oraz jak kapitalizm konsumpcyjny niszczy człowieka (deficyt uwagi, tępienie) i ludzkie wspólnoty, ale konsumenci nie czytają książek zajęci kupowaniem...
Marcinlet - polecam polecam też wszystkim książkę Ritzera "Magiczny świat konsumpcji".
kakerovsky Maddy - owszem, centra handlowe wymyślili ludzie, a konkretniej burżuazja, po to, aby pomnażać swoje bogactwa. Mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałaś 'Wehikuł czasu'. Na przykładzie galerii handlowych - piszesz "Galerie handlowe to nie są monstra wsysające biednych, naiwnych Elojów", jak najbardziej się zgodzę. One kreują przyszłych Morloków. Elojowie mają się jak na razie świetnie. Wizja przedstawiona przez autorkę, jest dość pesymistyczna - to prawda. Ale to nie zmienia faktu, że jest całkiem realistyczna. Co więcej - mając świadomość dokąd zmierza kapitalizm, ciężko być bardziej optymistycznym. Co za różnica jaką formę będzie przybierze kapitalizm konsumpcyjny – czy będą to centra handlowe, czy będzie to Internet i urządzenia dzięki którym zrobisz zakupy siedząc na kiblu czy jadąc tramwajem? Supermarket czy też centrum handlowe jak sama nazwa jest miejscem gdzie można kupić wiele produktów. A pieniądze idą do kieszeni nielicznych, jak świetnie przedstawiła to pani Elżbieta Binswanger-Stefańska. Oczywiście – mamy wybór, nie musimy kupować w supermarkecie. Ale weźmy np. takiego pracownika supermarketu. Gdzie on zrobi zakupy? Nie dość, że jest wykorzystywany przez pracodawcę to jeszcze oddaje mu część pieniędzy które zarobił.
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama