Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Lucifera u mnie była etyka.. przez 2 lata. w III liceum zniknęła ;P generalnie zajęcia były bardzo przyzwoite (miałam dwóch różnych nauczycieli przez te 2 lata), chętnych z całego rocznika było około 15 osób. omawialiśmy teksty różnych filozofów (epokami) raz na czas mieliśmy dyskusje na tematy aktualne. może to wyglądało tak dobrze, bo mój dyrektor był z zawodu nauczycielem filozofii.. w III liceum etyki nie było z różnych przyczyn, ale dyrektor nie robił problemu i mieliśmy lekcję wolną (dłużej spaliśmy !!!) także wniosek: jeżeli szkoła chce to potrafi i można się obyć bez odgórnych szczegółowych ustaw. pzdr l.
Reklama
Andrzej Koraszewski - etyka dla dojrzałych Obszernym komentarzem do tego artykułu jest mój tekst "Harvard już dziś" (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6825).
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 29-09-2009
jwjw - konkordat ;) 1 na 1 > Myślę, że alternatywą dla propagowania w szkole religii</div> > powinna byc nie etyka, ale możliwość propagowania</div> > również ateitmu.</div> ></div> Bez konkordatu się nie obejdzie ;) </div>
Autor: jwjw Dodano: 29-09-2009
wolkar 6 na 6 Z wypowiedzi urszuli k. wynika jasno, że tak naprawdę uczniowie to jeszcze światopoglądowa smarkateria (z wyjątkami - szkoda, że tak nielicznymi) i to, czy chodzą na religię czy etykę jest zupełnie nieistotne - im chodzi o to, żeby czas spędzić na słodkim nieróbstwie lub robieniu jaj. Miałem swego czasu do czynienia z klasą, która była wychowawczym kuriozum nie do opanowania i zapytałem ich raz, dlaczego są aż tak nie do wytrzymania?, dlaczego tak postępują? I otrzymałem szczerą odpowiedź: "A, BO SZKOŁA OD TEGO JEST". Nie oczekujmy od nich czegoś innego - po prostu musi im lat przybyć. A kościół sam na religii w szkołach się wykłada, bo księża z katechetami wykonują dobrą ateistyczną robotę. I tak im dopomóż Bóg...
Autor:
wolkar Dodano:
29-09-2009 Mlociu U mnie w liceum owszem, od tego roku, jest etyka... Prowadzona przez moja obecna katechetke, wiec z braku laku, wole konczyc te kilka godzin wczesniej lekcje ;-)
Autor: Mlociu Dodano: 28-09-2009
Marcin Kalinowski - Biali murzyni... 1 na 1 Jakby to byly tresci z Torunia to byloby cos w rodzaju "Bialych Niedomyjcow" ;)
Autor: Marcin Kalinowski Dodano: 28-09-2009
Oskar Wiśniewski Witam, kontekst był taki, że- brzydko mówiąc- rozchodziło się o trzecie przykazanie, dokładnie o to, że rodzice nie mają czasu chodzić z dziećmi do kościoła. A skąd szanownemu księdzu przyszli do głowy murzyni tego nie wiem, być może czerpał inspirację ze słów swojego toruńskiego kolegi po fachu ;). Co do propagowania innych organizacji niż KK w szkołach, to na przykładzie mojej szkoły powiem, że nie byłoby przeszkód w tym, aby zorganizować na ten ateizmu jakieś prelekcje, czy wywiesić plakaty promujące choćby PSR czy Racjonalistę. Pozdrawiam
Humanozerca - Hm, że ludzie, którzy pracują w niedziele, to „biali murzyni" coś
pękło. Doszło do wielu skarg uczniów i ich rodziców. Ksiądz ten nie uczy już w naszej szkole.
______
Ciekaw jestem szczegółów, samą tę myśl można wygłosić bez kontekstu religijnego, często podobne spotyka się podobne w lewicowej krytyce kapitalizmu, czyli o zgrozo czegoś, co bywa bliskie środowisku GW. ;)
Zapraszam na bloga:
pregierzrozumu.blogspot.com/ Rafał - religia vs. ... Myślę, że alternatywą dla propagowania w szkole religii powinna byc nie etyka, ale możliwość propagowania również ateitmu. Może PSR mógłby wystąpić z inicjatywą? Jeżeli się nie uda, to może uda się chociaż pokazać jak w Polsce wygląda dyskryminacja ze względu na religię.
Autor: Rafał Dodano: 28-09-2009
Marcin Kalinowski - W moim liceum... Przez pierwsze dwa lata, z tego co pamietam... religii nie bylo. A szkola byla, nadmienie, katolicka. Zamiast tego mielismy cos co nazywalo sie Historia Kosciola - raz w tygodniu. I bez hipokryzji ksiadz uczyl nas historii KK. Potem w III i IV klasie pojawila sie religia. Dwoch ksiezy mielismy - jeden w III a drugi w IV klasie. Pierwszemu zwisalo, a mimo to byl "w porzadku" i robilismy to co zwykle sie w takich sytuacjach robi: np. odrabialismy lekcje. A IV klasie przyszedl ksiadz, ktory wywolal panike. Zywcem wyjety z "Allo Allo" - wygladem jak i zachowaniem byl po prostu Herr Flickiem. Choc kiedy juz oswoilismy sie z dosc osobliwym charakterem czlowieka, dalo sie z nim zyc. Wystarczylo ze my mu nie wchodzilismy na odcisk, a on tez zostawial nas w spokoju. Pod koniec roku nawet udalo sie go namowic na podzielenie sie informacjami o zarobkach takiego szeregowego ksiedza. Ponoc 1500 na reke stalej kasy plus koperty za sluby i pogrzeby (te za pogrzeby grubsze. Antysemityzmu i roznych fundamentalistycznych postaw nie zauwazylem. Wniosek jest dosc dziwny: w katolickiej szkole chyba nikt krucjat w obronie wiary nie przeprowadzal. Po prostu kazdy wiedzial jaka jest obowiazujaca ideologia. Dysydentow (takich jak ja) nie przesladowano, choc udzialu we wszelkich obrzadkach unikalem.
Autor: Marcin Kalinowski Dodano: 28-09-2009
g-j - Krzysztof Gajda: 2 na 2 Takim małym, chociaż dyskusyjnym plusem religii, może być także to, że trafiając na "odopwiedniego" czyli radykalnego i narzucającego swoje poglądy nauczyciela, można pogłębić swoje przekonania ateistyczne czy agnostyczne. Zresztą niedawno był o tym tekst Boya Żeleńskiego. Ale z drugiej strony cóż to za ateizm, który wyrasta tylko z niechęci do KK? Zdecydowanie lepszy jest taki, który wyrasta na gruncie filozoficznym, przez poznanie. Tak samo z religią, nie mam wielkiego szacunku do ludzi, którzy wierzą "bo tak robią wszyscy", za to do wierzących, którzy podpierają to ogromną wiedzą teologiczną mam szacunek ogromny i wielką przyjemnością dla mnie jest dyskusja z takimi osobami. Oskarze, ale dalej mówisz o uczniach ambitnych, ciekawych tych zagadnień. U mnie w szkole WOK miałem w 3 kl., i miałem wystarczająco dużo zajęć przedmaturalnych, żeby z czystym sumieniem tę kulturę, zresztą powierzchownie wykładaną, mówiąc brzydko olewać. To samo z WOSem, przez cały rok napisaliśmy jeden sprawdzian i zrobiliśmy może 5 tematów. Także gdzie tu jakakolwiek chęć ze strony nauczycieli aby zainteresować przedmiotem?
Autor: g-j Dodano: 28-09-2009
Oskar Wiśniewski Oczywiście, że propedeutyka filozofii tworzyłaby swoistą ścieżkę edukacyjną z j. polskim, historią, ale też np. z WOKiem czy WOSem. Inna sprawa, że nie możemy uznawać etyki za coś równoważnego tematycznie z religią, część zagadnień w teorii powinno być podobnych, lecz omawianych przez pryzmat różnych systemów i koncepcji filozoficznych. Zgadzam się też z eksponowanym ateizmem, takim wyłącznie na pokaz, który kończy się wraz z okazją do mp. zostania ojcem chrzestnym czym matką chrzestną. Coś w stylu: nie zgadzam się z tym, co jest nauczane, więc będę chodził i na złość przeszkadzał księdzu. Ewentualnie: nie umiem "pokazać się" w inny sposób, więc będę "ateistą". Nie ważne jak o takim kimś mówią, ważne, żeby mówili. To są główne problemy. Pozdrawiam
Krzysztof Gajda 2 na 2 Bardzo dobrze że poruszyłeś ten temat, albo bardziej: że na Racjonaliście pojawił się jakiś młody głos. Sam około rok temu próbowałem coś zorganizować, dowiedziałem się jednak, że potrzeba co najmniej 15 osób z całego miasta, aby zorganizować etykę (takie było ustalenie starostwa), poza tym nauczycielem i tak byłby ksiądz, bo kogokolwiek innego trzeba by już ściągać z sąsiedniego województwa. Dyskusja, którą rozpocząłem (ogłoszeniem) na szkolnym forum (grono.net) zamieniła się w nagonkę. Dałem sobie więc spokój. Mimo że ateistów nie brakuje, to faktycznie - największym problemem jest to, że chodzić na religię jest łatwiej: bo i o odpowiednich porach, i można się opierniczać, i nie trzeba przynosić żadnych podań. Niedawno pytałem kolegi, dlaczego się nie zwolni - odpowiedział, że "potem i tak ma niemiecki", więc na jedno mu wyjdzie, czy przesiedzi na religii, czy gdziekolwiek indziej. Osobiście dostrzegam jeden, choć może mały i przypadkowy plus z lekcji religii - raz trafia mi się akurat po w-fie, więc mam akurat czas by przyjechać do domu i się nieco odświeżyć ;)
g-j - Zastanawiają mnie... ...przyczyny, dla których młodzież, mimo iż deklarują, że na religię nie chcą chodzić, w obliczu wyboru jednak na lekcjach zostają... I doszedłem do takich wniosków: 1. Poglądy ateistyczne/agnostyczne są teraz w modzie. Tak, po poprostu w modzie, jak ubiór czy posiadanie jakiegoś gadżetu. Nieraz spotkałem się z sytuacją, że moi znajomi w szkole deklarowali ateizm a poza szkołą już nie bardzo. Takich ludzi, którzy robią tak bo towarzystwo tego wymaga, czy po prostu księdzu na złość jest trochę. 2. Jeśli już idą na etykę, to okazuje się ona nieciekawa(jak napisała Urszula) albo nauczyciel jest wymagający. Tak więc żądny świętego spokoju uczeń woli religię, na kórej nie robi nić niż jeszcze jeden przedmiot, na którym musi się wysilać. Nie oszukujmy się, niewielu uczniów interesuje się filozofią.
Autor: g-j Dodano: 27-09-2009
Hylikos - Etyka = religia 1 na 3 Etyka jest równie bezsensownym pomysłem co religia. W szkołach powinien być taki przedmiot jak historia filozofii. Raz w tygodniu. Warto zaznaczyć, że taki przedmiot uzupełniałby się z historią i językiem polskim.
Hubert Jangas - Hubert Jangas - jaka szkoła taka religia 2 na 2 W mojej szkole, do której uczęszczałem, zajęcia z religii były prowadzone po macoszemu - czyli prawidłowo. Każdy mógł robić, co mu się żywnie podobało, zaś ksiądz obracał się na krześle i od czasu do czasu puszczał nudny i żałosny film, jakiejś niewartej uwagi katolickiej wytwórni. Dyskusje, jakie celowo starałem się wzniecić (w końcu klasa matematyczno-fizyczna, a więc liczyłem na trzeźwe podejście reszty) kończyły się słowami 'przejdźmy dalej'. Trzy lata liceum, dwóch księży, jedna katechetka i zero zaangażowania z ich strony, na które liczyłem. Z tego co się orientuję i czytam, zajęcia z religii są prowadzone na poziomie zbliżonym do tego w mojej byłej szkole. Czy warto marnować pieniądze na to?
Autor: Hubert Jangas Dodano: 27-09-2009
urszula k. z tego co rozumiem nadal nie masz etyki w szkole, moja szkoła natomiast wprowadziła etykę jako jednogodzinnną lekcję popołudniową(religia ma 2h/tyg) dla uczniów różnych klas złączonych w 1grupę 9osobową. nie było przy tym żadnego szumu lub presji aby uczniowie "przemyśleli" swoją decyzję. naturalnie przyszłam na pierwszą lekcję z kolegą z klasy po czym...postanowiliśmy wrócić na religię (ogólnie na religi nic nie robimy związanego z tym przedmiotem i prowadzimy własne dyskusje bez udziału księdza) reszta osób też tak postąpiła i po 3miesiącach już nikt nie uczęszczał na etykę. powodem była nauczycielka której sposób prowadzenia lekcji był bardziej niewiarygodny niż sposób prowadzenia religi przez nie jednego katechetę
Autor: urszula k. Dodano: 27-09-2009
Andrzej Koraszewski - dyskryminacja i poczucie zaszczucia 5 na 5 Zapewne dyskryminację można jakoś mierzyć, czym innym jest poczucie, że jest się dyskryminowanym czy zaszczutym, a czym innym same akty dyskryminacji. Po prostu mogę sobie z głupich uwag nic nie robić, czasem mogą mnie wręcz bawić. Są takie formy dyskryminacji, które daje się ignorować, są i takie, które mogą naprawdę dokuczyć. Warto pamiętać, że czasem warto wzruszyć ramionami, a czasem trzeba zrozumieć, że kogoś zaszczuto. Wzrusznie ramionami, że mnie dyskryminują, nie oznacza, że lekceważę zjawisko dyskryminacji.
Autor: Andrzej Koraszewski Dodano: 27-09-2009
Adrian Sadura - Zaszczuty Dobry tekst, ale piszesz, że nie spotykasz się z dyskryminowaniem jako ateista, skoro kilka linijek dalej podałeś klasyczne przykłady takiej dyskryminacj.. Pozdro, adi:)
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama