Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.560.332 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Uważam religię za dziecinną zabawkę, i twierdzę, że jedynym grzechem jest ignorancja".

Dodaj swój komentarz…
Wojtek Hirszfeld - rozum od Boga
a propos stania pod niepewnym dachem:jako kościółkowy, dostając kiedyś kroplą wody z sufitu zdałem sobie sprawę, że jak w pewnym kawale o tonącym w powodzi i łodziach od Boga, rozum też jest Jego darem ;) i szanując ten dar (tyle, co go mam) mam obowiązek go używać w unikaniu zagrożeń. Od niedawna Maryja, matka Jezusa, kojarzy mi się wybitnie z rozumem, bo usłyszałem na pewnym kazaniu, jak jest napisane, że wszystko, co ją spotkało, rozważała ;). A nigdy wcześniej o tym nie pomyślałem (nie zwróciłem uwagi) ;P
Autor: Wojtek Hirszfeld  Dodano: 04-10-2012
Reklama
bęcwał - hieny cmentarne   2 na 2
bez względu na to, czy i do jakiego stopnia nawrócenie na chrześcijaństwo pańskiego ojca było prawdą, to używanie zasłyszanej i częściowo sfałszowanej zwłaszcza, historii rozważań i rozterek umierającego człowieka po to, żeby poklepać się po pleckach w przekonaniu swojej wyższości, i to nie gdzie indziej, jak na stronce z recenzjami filmów jest cechą obrzydliwego indywiduum. do tego jeszcze założenia ad hoc o tym, czy rozmowa z synem coś umierającemu dała, czy nie. porażający brak szacunku i bufonada.
Autor: bęcwał  Dodano: 27-02-2011
kaktus
"Kassjusz", bardzo podoba mi sie Twoja wypowiedź, podzielam ją w znacznym stopniu. Też uważam, że pycha wierzących, ale i ateistów również jest czymś najbradziej szkodliwym i niszczycielskim we wzajemnych relacjach czy próbach porozumienia. Protekcjonalizm czy wręcz pogarda to niepozorny, lecz zabójczy wirus na którego nie możemy się zgadzać.
Autor: kaktus  Dodano: 27-02-2011
Kassjusz - wiara niewiara...   2 na 2
Byłam niewierząca, teraz jestem wierząca, ale zawsze irytowała mnie głupota i pycha niektórych tzw. wierzących i praktykujących, którzy przyjmują postawę faryzejską wobec bliźnich i z pogardą traktują myślących inaczej. Pan Jezus potępił faryzeuszy, podkreślając, że Boga należy czcić w duchu i prawdzie. Na nic się zdadzą deklaracje, wyznania wiary, gorliwe praktyki religijne, nawrócenia, choćby najbardziej spektakularne, jeśli za tym nie podąża pokora i miłość bliźniego, pragnienie prawdy i sprawiedliwości. Ateista żyjący w zgodzie z własnym sumieniem i według wartości, nie krzywdzący innych, jest zapewne Panu Bogu milszy niż faryzeusz podkreślający swoją przynależność do ekskluzywnego grona wybrańców i z góry spoglądający na "nieoświeconych nieszczęśników". Doświadczyłam tej pogardy i ze strony księży, i ze strony wiernych, dla których KK jest "grupą trzymającą władzę", a nie narzędziem zbawczym. To tacy ludzie chętnie prześladują innych i uznają za swój sukces opisane w artykule nawrócenia na łożu śmierci,egoistycznie nie dostrzegając dramatu i cierpienia człowieka chorego. Bóg widzi serce człowieka. "A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego serca ..."
Autor: Kassjusz  Dodano: 27-02-2011
Jan Res - Dziękuję   2 na 2
Bardzo dziękuję Panie Mariuszu; to przepiękny tekst.
I chyba dobrze, że wtrącił też tutaj swą opinię Tichy62. Widać z niej natychmiast, że tu, w Polsce, żyja ludzie na antypodach; nie tylko światopoglądowych, lecz także na antypodach wrażliwości.
Autor: Jan Res  Dodano: 26-02-2011
galvani - pułapka   1 na 1
Panie Marku, jak wyglada  pułapka religijna? Tez trzeba być ostrożnym w tych kwestiach?
Autor: galvani  Dodano: 26-02-2011
marek lipski - pułapka racjonalizmu  -5 na 7
Ta pana sytuacja, nie mam zamiaru pana oceniać, to przykład jak trzeba być ostrożnym w pewnym kwestiach. Dlaczego się pan broni? Dlaczego pan swoje najbardziej intymne sprawy musi tłumaczyć w kategoriach, które po prostu nie powinny być stosowane? Nie ma lepsi-gorsi, nie ma myślący-niemyślący. W pewnych kwestiach tzw. racjonalizm to raczej: CZYSTA RACJONALIZACJA. Są tylko potrzeby i emocje. Pułapka racjonalizmu
Autor: marek lipski  Dodano: 26-02-2011
daddy
Miłuj.
A txt poruszający.
Autor: daddy  Dodano: 26-02-2011
mesala - bliźni   2 na 2
miłój bliźniego swego jak siebie samego .... co za przewrotność kryje się w tych słowach!
Autor: mesala  Dodano: 25-02-2011
kaktus - ...   2 na 2
Nie do końca podzielam Pana światopogląd, natomiast jestem pod dużym wrażeniem tekstu, bardzo osobistego. Chciałbym wyrazić swój szacunek dla Pana, dla Pana konsekwencji, stanowczości, odwagi do bólu prawdziwego głoszenia swoich poglądów.
Autor: kaktus  Dodano: 25-02-2011
Krystyna Jankowska - Jak się przed tym bronić?   6 na 6
Panie Mariuszu! Serdecznie dziękuję za ten mądry artykuł, dla mnie szczególnie poruszający, bo dotyka bardzo osobistej sprawy. Cztery miesiące temu zmarł tragicznie mój przyjaciel, ateista i apostata. Po Jego śmierci ojciec, fanatyczny katolik, zaczął rozpowszechniać informacje o Jego  rzekomym nawróceniu się na łożu śmierci. W tym przypadku było to kłamstwo szyte wyjątkowo grubymi nićmi, ponieważ mój przyjaciel z uwagi na odniesione obrażenia nie miał możliwości podjęcia świadomej decyzji czy wyrażenia swej woli. To jednak nie powstrzymalo Jego ojca od publicznego oświadczenia, że się  nawrócił. I taka opinia krąży do dziś mimo podejmowania działań w celu jej zdementowania. Siostra Zmarłego usiłowała wydobyć ze szpitala kopię dokumantacji medycznej, która byłaby mocnym dowodem, że to "nawrócenie" to kłamstwo. Ale nawet rodzina nie ma prawa dostępu do tych dokumentów. Pozostaje słowo przeciw słowu. Przyznaję, że ugrzęzłam we własnym poczuciu bezradności. I czekam na sugestię, jak chronić przed czymś takim bliskie nam osoby. Może powinien powstać jakiś rejestr, może dokument, który zmusi lekarzy do sprzeciwiania się udzielaniu pacjentom OIOM-u sakramentów wbrew ich woli?
Autor: Krystyna Jankowska  Dodano: 25-02-2011
Rafaela - romaro  0 na 2
Takie jest moje zdanie, z którym nie musisz się zgadzać.
Zawsze będę twierdzić, że człowiek (może ateista, może zły, może dobry ateista, może nie ateista - nazwij jak chcesz), który nie miał potrzeby zastanawiania się nigdy (!) nad istnieniem boga nie będzie miał wątpliwości umierając w pełni władz umysłowych. Jeżeli ktoś zachowa się inaczej, będzie potwierdzeniem reguły.
Nie obchodzi mnie czy jesteś lepszym ateista czy gorszym. Możesz siebie uznać za jakiego chcesz. Nigdy nie odważyłabym się porównywać siebie do kogoś i odwrotnie. Może jeszcze zakwestionujesz to, że wciąż stoję nad grobem, a skoro tylko stoję to nie jest tak źle ze mną?



Przepraszam, że dałam się sprowokować.
Autor: Rafaela  Dodano: 25-02-2011
danilo   5 na 5
Podoba mi się wypowiedź taurusa o hipotetycznym nawróceniu na wiarę np. Ozyrysa. Mnie najbardziej irytuje ta zdumiewająca pewność siebie ludzi wierzących. Wiara w ich Boga, jest jak najbardziej w porządku, ale wiara np. w Zeusa już nie. A przecież tysiące lat temu, ludzie także ze śmiertelną powagą wierzyli w Zeusa, podobnie jak teraz muzułmanie wierzą w Allaha, katolicy w Jezusa i swojego Boga itd. Osobiście jestem przekonany, że za 300 może 400 lat, dzieci w szkole będą czytały Biblię czy Koran na takiej samej zasadzie, jak teraz czytają mity greckie i rzymskie. Dla mnie wydaje się to jak najbardziej oczywiste. Ale wielu katolików czy muzułmanów za takie poglądy, byłoby gotowych zesłać mnie do piekieł.
Autor: danilo  Dodano: 25-02-2011
taurus   6 na 8
Zawsze mnie zdumiewają opowiadania o rzekomych lub prawdziwych "nawróceniach" na łożu śmierci. Zdumiewają głupotą.
I podłością. Tym tonem wyższości nad grzesznikami, co to w ostatniej chwili poczuli "trwogę przed Bogiem" i "pojednali" się z nim. Zastanawia mnie czy ci, co stosują tego typu argumentację, czerpią z niej jakąś perwersyjną satysfakcję z możliwości zanegowania całego życia zmarłej osoby, która już w naturalny sposób nie może im odpowiedzieć "Won!".
I jeszcze to, że te nawrócenia muszą być koniecznie na "naszą Jedyną i Świętą wiarę".
Gdybym się nawrócił na wiarę w Ozyrysa, Zeusa czy Swarożyca, gdybym zadeklarował swą odzyskaną wiarę w krasnoludki, albo wróżki, wówczas ochoczo opowiadaliby jakem to przed śmiercią zwariował, postradał zmysły i majaczył.
Często mam ochotę odpowiedzieć: owszem! przed śmiercią się nawrócę! po to, aby w ostatniej chwili móc powiedzieć - o jednego, zakłamanego katolika mniej!
Autor: taurus  Dodano: 25-02-2011
zohen  -2 na 2
Zastanawia mnie:  czy moje geny w moich dzieciach, wnukach.... nie będą jakąś namiastką mojego "życia" po śmierci? Przecież nie ulega wątpliwości, że część siebie, w czysto fizycznym - biologicznym sensie, przekazujemy potomnym.  Czy ta procedura przekazywania części siebie nie dotyczy świadomości? Czy nasza instynktowna opiekuńczość  i zabieganie o dobro naszych potomnych nie jest podświadomym moszczeniem sobie "ciągu dalszego" po naszej śmierci? Czy takie właśnie zapewnianie  sobie "nieśmiertelności" (a nie zachowania, doskonalenia  gatunku)  nie jest istotą procesu ewolucji? Zresztą: jedno z drugim nie jest chyba sprzeczne, chodzi natomiast o rozłożenie akcentu - czy bardziej chodzi o gatunek, czy o moje  "ja"?
Często się zastanawiam, na ile mój nieżyjący Ojciec "żyje" we mnie? Często matka mi mówi:.... jakbym widziała twojego ojca....
Oczywiście, fakt, że moja córka (syn) jest kombinacją genów moich i mojej żony komplikuje problem, ale jednak...
Autor: zohen  Dodano: 25-02-2011
Tichy62 - Nie na miejscu  -12 na 14
To co robi Autor jest rodzinno-religijnym ekshibicjonizmem w stylu telewizyjnych "tok szoł" Uważam, że to nie jest miejsce na tego typu wynurzenia. 
Autor: Tichy62  Dodano: 25-02-2011
voltkj - Piękny tekst
Gratuluje Ci Mariusz swietnego tekstu, a w szczególności w nim dokonanych przemyśleń.
Autor: voltkj  Dodano: 25-02-2011
romaro - Rafaela   3 na 5
Droga Rafaelo, w artykule jedno zdanie mnie poruszyło do głębi. W chwili zbliżającej się śmierci nie wiemy jak się zachowamy, bo nie jesteśmy w stanie stwierdzić jak będzie funkcjonował nasz mózg. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Jestem byłym już katolikiem zdrowym na umyśle i zaręczam, jeżeli ten mózg będzie funkcjonował jak w tej chwili, wątpliwości mieć nie będę. Powtarzam - jeżeli ten mózg będzie funkcjonował jak w tej chwili. Nie jest moim zamierzeniem kogokolwiek obrażać i jeżeli tak byś miała to odebrać szczerze przepraszam. Napisałaś "Ateista od urodzenia nie będzie miał takich rozterek". Jesteś pewna że każdy? Nie trzeba palić wystarczy przebywać wśród palaczy, by organizm był w równym stopniu zatruty (może tutaj nie bardzo pasuje, jednak warto o tym pamiętać). Nie wiem czy mój ateizm jest mniej przemyślany niż twój. Napisałaś "dostałam solidne podstawy dla kształtowania własnego światopoglądu", ale tylko podstawy, reszta jest twoim przemyśleniem. Różnica między nami jest taka, że Ty "podstawy" dostałaś na talerzu, zaś moje przemyślenia, od "podstaw" są moimi przemyśleniami. Nie licytuję się które są lepsze, proszę tylko byś nie traktowała ateistów jak byłych alkoholików.
Autor: romaro  Dodano: 25-02-2011
Damian Jozefczyk - Rafaela   3 na 5
"są ludzie stojący nad przysłowiowym grobem i, choć uznawali siebie za niewierzących, zadają sobie prawdopodobnie pytanie - czy na pewno dobrze zrobili, że zwątpili? Ateista od urodzenia nie będzie miał takich rozterek, zaś ateista, którego światopogląd zaczynał się od poznawania wiary, może je mieć, nawet gdy jego odejście od wiary było przemyślaną decyzją"

Ja mysle zupelnie odwrotnie. Czlowiek, ktory zostal ateista, bedac wychowany w wierze dokonuje swiadomego wyboru, wiec jego decyzja jest przemyslana. Natomiast czlowiek wychowany z daleka od religii moze jej kiedys zapragnac bedac w rozterce, bo nie wie do konca co taki narkotyk ma do zaoferowania. Ja znajac obie strony NIGDY nie zadam sobie pytania, dlaczego "zwatpilem", bo ja nie zwatpilem, ja ODNALAZLEM PRAWDE!:)
a kto znalazl prawde nie chce juz wracac do klamstwa=]

P.S.
Jak robicie wytluszczenie tekstu?:>
[b]test[/b]
[u]test2[/u]
[i]test3[/i]
Autor: Damian Jozefczyk  Dodano: 24-02-2011
mieczysławski - Wiara - znieczulanie strachu przed..   1 na 1
O sobie powiem, że wiara zaszczepiona przez KRK stała się dla mie przyczyną tramatycznych przeżyć. W skrócie, jako wierzący nie jestem w stanie zasłóżyć na zbawienie, jest to akt nadzwyczajnego ułaskawienia, bo przez całe życie dopuszczam się łamania bożego prawa, emocje kierują moim postępowaniem i nie jestem w stanie tego zmienić, grozi mi piekło, wizja męk piekielnych i uczucie strachu zatruwa życie.
W moim odczuciu, wiara zwiększa strach przed śmiercią.
Wizja, że po śmierci  odchodę w niebyt staje się pocieszeniem.
Autor: mieczysławski  Dodano: 24-02-2011
Lucjan Ferus - Panie Mariuszu   7 na 7
Jak Pan zapewne zauważył, do niewielu tekstów w tym portalu dopisuję swój komentarz. Jest to podyktowane brakiem czasu przede wszystkim, ale też i przeświadczeniem, że nie każdy tekst „wymaga” mojego komentarza. Musi mnie on w jakiś sposób zaciekawić a nawet dotknąć światopoglądowo,.. lub emocjonalnie jak w tym przypadku. Powiedzieć, że napisał Pan piękny i wzruszający tekst, to oczywisty banał. Dla mnie jego wartość przejawia się w tym, iż wychodząc od bardzo osobistej historii i traumatycznych przeżyć z nią związanych, napisał Pan wspaniały moralitet, połączony z godną naśladowania filozofią życia i hierarchią wartości (przynajmniej w aspekcie międzyludzkim). Podobał mi się ten tekst nie tylko dlatego, że w wielu sprawach mamy bardzo podobne poglądy (a nawet doświadczenia życiowe), ale też dlatego, że potrafił Pan wyrządzoną sobie krzywdę zamienić w dobro, które może przysłużyć się niejednemu. Szczerze Pana podziwiam i pozdrawiam.   
Autor: Lucjan Ferus  Dodano: 24-02-2011
Kowalski
Noszę na ręce bransoletkę z napisem  "powiedz TAK", jako znak zgody na pobranie moich narządów do transplantacji. Chciałbym mieć drugą: "powiedz NIE" oznaczającą brak zgody na wizytę księdza przy moim łóżku. Przydałyby się jakieś uregulowania prawne w tej kwestii, by duchowni na potrzeby swoich statystyk nie wykorzystywali osób, będących pod wpływem środków znieczulających.
Autor: Kowalski  Dodano: 24-02-2011
Rafaela - Damian Jozefczyk   1 na 5
Znam obie strony, wiare i niewiare, skoro uznalem ze to ateizm jest prawdziwy to dlaczego mialbym kiedykolwiek wrocic do teizmu?
Dla mnie odpowiedz jest oczywista, ale są ludzie stojący nad przysłowiowym grobem i, choć uznawali siebie za niewierzących, zadają sobie prawdopodobnie pytanie - czy na pewno dobrze zrobili, że zwątpili? Ateista od urodzenia nie będzie miał takich rozterek, zaś ateista, którego światopogląd zaczynał się od poznawania wiary, może je mieć, nawet gdy jego odejście od wiary było przemyślaną decyzją. Swoje zachowanie pozna w obliczu własnej śmierci.
Autor: Rafaela  Dodano: 24-02-2011
kolce - @ Scorp   2 na 2
Poświęcał swój czas i chciał dać mu to, co w jego mniemaniu najlepsze.
Jesli według Ciebie słowa: "w jego mniemaniu najlepsze", cokolwiek usprawiedliwiaja, to oby nigdy do Ciebie nie przyszedł żaden człowiek i nie zrobił Ci tego, co w jego mniemaniu jest dla Ciebie najlepsze.
Autor: kolce  Dodano: 24-02-2011
Scorp - Mądry tekst   1 na 3
i poruszający. Natomiast niektóre komentarze...
 
@ Koraszewski: w kontekście tego artykułu określenie 'hiena' jest grubo nie w porządku. Byłoby usprawiedliwione tylko wtedy, gdyby osoba nawracajaca chorego wyciągnęła z tej sytuacji jakieś korzyści materialne dla siebie, jakieś mieszkanie, spadek, choćby zegarek. Ale tego nie było. Poświęcał swój czas i chciał dać mu to, co w jego mniemaniu najlepsze. Nie dla siebie, dla Niego.
 
Dobrze napisałeś, Mariusz, również o tej nienawiści ateistów. Szacunek!
Autor: Scorp  Dodano: 24-02-2011
zohen - jak trwoga, to czesto od pana boga   3 na 3
"Jak trwoga". to z moich ostatnich obserwacji wynika, że 1x "do" i 2x "od pana Boga":
1. Umierała moja znajoma - niezwykle zacna kobieta, lekarz, głęboko wierząca (?) i praktykująca. Na propozycję wizyty księdza odmówiła. Mimo to, mąż (żarliwy katolik) sprowadził księdza wbrew jej woli - ostatkiem sił odwróciła się do niego plecami i ani jednym słowem nie nawiązała z klechą kontaktu.
2. Zmarł mój znajomy (43). Jego żona zerwała wszelkie kontakty z kościołem, jego dzieci przestały uczęszczać na religię.
3. Słuchałem zwierzeń zrozpaczonej kobiety, której zmarło kilkuletnie dziecko:  "... zrozumiałam, że pan Bóg podał mnie próbie wiary, to była moja odnowa w Duchu Świętym,  czuje się teraz związana jeszcze bardziej z Chrystusem...." 
Autor: zohen  Dodano: 24-02-2011
Paprocki   4 na 4
Bardzo poruszający a zarazem niemydlący oczu tekst. :)
Autor: Paprocki  Dodano: 24-02-2011
kolce   9 na 9
Nawiązujac trochę do wcześniejszego artykułu o Feuerbachu, uważam, że człowiek ma poglądy dopóty, dopóki jest zdrowy i najedzony. Strach przed śmiercią może być równie unicestwiający jak tortury. Iluz to ludzi przyznało się do kontaktów z diabłem na widok rozpalonych kleszczy...mamy zatem wierzyc w te kontakty i w diabła samego? Dobrze to okreslił A.Koraszewski - boże hieny; przychodzą, gdy człowiek jest tak słaby jak nigdy i co gorsza, najczęściej swiadomy tej słabości.
Autor: kolce  Dodano: 24-02-2011
Rafaela   2 na 4
Prawda jest taka, ze kazdy z nas szuka BOGA — kazdy z nas chcialby w cos wierzyc. Moja prawda, a ja jestem jedną z 'każdych', jest pozbawiona poszukiwania boga, wiec słowa Marcina nie mogą być prawdziwe. Ludzie lubią wypowiadać się za innych.
Co zrobilibysmy, gdyby nagle ktos nam najblizszy znalazl sie na granicy tego życia? Nie muszę niczego wymyślać, bo przeżyłam to. Człowiek przytomny i umierający może czuć i zapewne odczuwa, jak mój tato, pewnego rodzaju lęk przed końcem wszystkiego - dla niego. Ja czułam lęk przed jego odejściem, które zapowiadało nieuchronną pustkę. Dla mnie ważne było by w tej ostatniej chwili tato nie był sam, by mógł odejść w spokoju czując obecność bliskiej osoby. Umieraliśmy oboje i nic (nikt) więcej nie był nam potrzebny.
Agonia nie zmieniła mojego taty. Jako dziecko wychował się w rodzinie katolickiej bardzo praktykującej, jako nastolatek od religii odszedł, a w obliczu własnej śmierci nie chciał wrócić do światopoglądowych korzeni. To utwierdziło mnie w przeświadczeniu, iż dostałam solidne podstawy dla kształtowania własnego światopoglądu.
Autor: Rafaela  Dodano: 24-02-2011
Damian Jozefczyk - Moj komentarz z filmweb'u   1 na 5
Zabawne rzeczy opowiadasz kolego.
Mam 26 lat i jestem ateista juz jakies 6 lat.
Uwierz mi, ze nawet smierc mojego kochangego dziadka 2 lata temu tego nie zmienila.
Bylem wychowany w rodzinie katolickiej, jednak kocham prawde i tylko racjonalizm mi ja oferuje.
Zaczalem pytac, szukac odpowiedzi, az doszedlem do wniosku, ze bogowie to tylko pusta obietnica i klamstwo.
Moj dziadek byl dobrym czlowiekiem, bardzo go kochalem, ale oszukiwanie siebie nie pomaga.
Wiem, ze dziadek byl zadowolony ze swojego zycia.
Mial cudowne dzieci i doczekal sie wielu wnukow.
Powiem wiecej, byl bardzo wierzaca osoba, jednak w ostatnich dniach gdy przegrywal walke z rakiem, lezac w lozku, w bolach powiedzial: "boze, boze czemus mnie opuscil".
Do tej pory czesc mojej rodziny sie zastanawia co moglo to znaczyc.
Czy w tych chwilach dziadek zwatpil w boga, czy moze cos innego?
Ja zawsze bede dziadka pamietal, ale wiem ze juz nigdy go nie zobacze.
Kazdy ma tylko jedna szanse na zycie i trzeba ja wykorzystac jak najlepiej.
Znam obie strony, wiare i niewiare, skoro uznalem ze to ateizm jest prawdziwy to dlaczego mialbym kiedykolwiek wrocic do teizmu?

Pozdrawiam
Damian
Autor: Damian Jozefczyk  Dodano: 24-02-2011
kolce   3 na 3
Oj tak..ta sliska, gadzia poufałość z jaką mówią ci, że w obliczu cierpienia bedziesz jak oni...
Autor: kolce  Dodano: 24-02-2011
Ilona Boska - vasco   1 na 1
Mariusz, świetny osobisty artykuł. Gratuluję i bardzo ci współczuję, że twój ojciec do końca nie pogodził sie z odejściem. Rok temu zmarł mój dobry znajomy, tez na raka. Walczył, chciał utrymać kondycje, aż wreście się pogodził i żegnał mnie z uśmiechem na twarzy. Też miał 53 lata.
Autor: Ilona Boska  Dodano: 24-02-2011
Appenzeller - Dziękuję   3 na 3
Po przeczytaniu Pana tekstu czuję się prawdziwie poruszony. Podziwiam Pana wyrozumiałość i cierpliwość, bo nie wiem, jak zachowałbym się w takiej sytuacji. Nie jestem osobą publiczną i nikt nie próbował żerować na śmierci moich bliskich. Przechodząc do komentarzy miałem na ustach i klawiaturze słowo "hieny", obraźliwe dla prawdziwych hien, w odniesieniu do niektórych bohaterów Pana tekstu. Pan takich słów nie użył. Ale zobaczyłem, że ubiegnięto mnie, i to już kilkakrotnie. Dopisuję się zatem do tych komentarzy.
Autor: Appenzeller  Dodano: 24-02-2011
romaro - cd   3 na 3
Nie wiem czy te dwie śmierci zmieniły mnie,ale na pewno miały i to nie mały wpływ na to jakim człowiekiem jestem teraz. Cenię sobie mój ateizm. Zmusza mnie do myślenia, ale przede wszystkim pomaga mi być szczerym w zadawaniu pytań jak i w szczerym odpowiadaniu na nie, co w naszych czasach często może być poczytywane za odwagę.
Bo to jest odwaga, może nie frontowa, ale odwaga.
Wiara tak bardzo zaślepia że Ci którzy ją posiedli nie zdają sobie sprawy, że ich miłość do boga jest często tragedią dla najbliższych.
Co do tego dziennikarzyny nie jestem wstanie nic więcej dodać ponadto co napisał makoshika, choć wiem że to najbardziej delikatne potraktowanie tej hieny
Autor: romaro  Dodano: 24-02-2011
makoshika - Jestem pełen podziwu   8 na 8
Pełen podziwu dziękuję za spokojny i wyważony ton Pańskiej wypowiedzi. Nie wiem czy sam bym potrafił zachować aż taki dystans wobec "epistoły" dziennikarskiej, która jest prymitywna i - napiszę bez ogródek - po prostu chamska. Jakim zestawem moralnych imponderabiliów trzeba się kierować, żeby bić w kogoś przeciwstawiając mu własnego ojca na łożu śmierci? Pomijając już nawet krańcowy infantylizm wywodów. To jest tak obrzydliwe, że nawet na chwilę odszedłem od ekranu, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. I co pomyślałem? Że gdybym wybuchnął, to ten dziennikarzyna osiagnąłby swój cel. Dlatego się uspokoiłem, a dalej było już tak, jak się spodziewałem. Czysto i klarownie, bez tego jadu, który potrafią sączyć tylko mózgi zatrute "chemią" religii. Pozbawiony osobistego stosunku do opisanej przez Pana sprawy wyrażam pogląd, że świat jest pełen ludzi i istot, którym jeszcze do człowieczeństwa wiele brakuje. 
Autor: makoshika  Dodano: 24-02-2011
romaro   5 na 5
Panie Mariuszu ja również dziękuję za artykuł. Bardzo cenię ludzi, którzy posiadają odwagę, a artykuł ten świadczy o naprawdę dużej odwadze.
Każdy z nas przeżył lub przeżyje śmierć najbliższej osoby. Po śmierci mojej matki moja wiara się nasiliła, wtedy upadłem tak nisko że jedynym ratunkiem, gdy cofam się myślą, powinien być psychiatryk.Być może wyolbrzymiam, niemniej faktem jest że nie potrafiłem rozmawiać ani z żoną ani z dziećmi. Uciekałem. Zamykałem się. To był okres w którym rozum zaczynał walczyć z wiarą. Nie powiem że na szczęście zwyciężył rozum, to raczej rozum pokierował szczęściem.
Rozum zwyciężył, wiara przegrała.
Tak się stało, po pięciu latach zmarł tragicznie brat, którego zwłoki po czterech dniach sam znalazłem. Następna śmierć bardzo bliskiej osoby a jak inne przeżycia, choć żal i bezsilność taka sama, lecz tym razem to ja starałem się pomóc innym. Nigdy wcześniej nie czułem takiej siły jak właśnie w tych dniach.
Autor: romaro  Dodano: 24-02-2011
Koraszewski - Boże hieny   14 na 18
Tyle razy spotykałem ten typ bożych hien, które z chrześcijańską miłością tak sprawnie poruszają się między kłamstwem i bezgraniczną podłością.  
Autor: Koraszewski  Dodano: 24-02-2011
Jacek Tabisz - odwaga   4 na 4
Dziękuję za piękny i odważny artykuł. To smutne, że ludzie z religijnych pobudek wyciągają tak osobiste historie jak śmierć ojca i czynią z tego hagiografię na potrzeby swojego narkotyku. Jeśli chodzi o ów narkotyk, to przyjaźć z sąsiadem narkomanem jest bardzo bezpieczną sytuacją. Ale sam napisałeś książkę, w której opisujesz normalnych z pozoru ludzi, którzy na apel swej wiary potrafili ustawić się w szeregu i robić swoje, to jest mordować innych. Nie raz bywałem w Polsce południowo - wschodniej, gdzie spokojni, życzliwi dla siebie nawzajem prawosławni i katolicy zaczęli się nagle zabijać. Były dwie przyczyny - nacjonalizm i religia. Jest jeszcze druga rzecz. Istnienie to nie tylko egzystencja. Mamy cały czas przed sobą naturę. To główny temat naszych oczu. Jeśli z uwagi na religię traktujemy ją jedynie jako tło dla naszej nieśmiertelności (a tak musimy ją traktować, jeśli nie jesteśmy letnimi tylko chrześcijanami), to robimy coś bardzo złego. Nie pracujemy na rzecz naszego świata, naszej rzeczywistości. Liczą się dla nas co najwyżej Homo sapiens, bo tylko tego tyczą religie. ALe często nie są to prawdziwi ludzie, lecz hipotezy o nich zbudowane na religijnych postawach.
Autor: Jacek Tabisz  Dodano: 24-02-2011
Wojciech Szymczyk - Wojciech Szymczyk c.d.   7 na 7
(2) Z racji pracy w duzej grupie badawczej na uniwerku obracam sie na co dzien w srodowisku typu "multi-kulti". Mialem przyjemnosc zapoznac sie blisko wieloma osobami z roznych krajow. Ale jednak, gdy dochodzi do rozmowy na temat religii (ktore generalnie osobiscie zaczynam), to okazuje sie, ze kazdemu z nich, pomimo, ze stara sie wytlumaczyc swoje racje, na pewnym poziomie wlacza sie blokada. Gdy brakuje kontrargumentow na trywialne czasami pytania (na ktore czesto tez nie ma zwyczajnie odpowiedzi), nastepuje blokada i konsternacja a nastepnie zmiana tematu... Tak jakby niedopuszczali lub nie chcieli dopuscic mysli, ze jednak oni tez moga byc w bledzie... Takie roznokulturowe srodowisko naprawde potrafi wiele nauczyc i krytycznie podejsc do swego wlasnego podworka.

Na dzien dzisiejszy moj poglad (w wielkim skrocie) jest taki, ze nie potrafie stwierdzic, czy jest Bog czy go nie ma. Jesli jest, to na pewno nie pasuje do zadnej ze znanych nam religii, ktore tak juz sie wymieszaly na przestrzeni dziejow, ze zadna z wielkich glow nie jest w stanie powiedziec jednoznacznie co bylo czym na poczatku i czym jest teraz. A na samym koncu i tak pozostana te same fundamentalne pytania: jak to sie stalo, dlaczego i po co tu jestesmy...

Serdecznie pozdrawiam,

Voyshick
Autor: Wojciech Szymczyk  Dodano: 24-02-2011
Wojciech Szymczyk   11 na 11
(1) Fajnie (madrze) piszesz Mariusz. Wiesz, znajduje pewne analogie do mojego zycia, i z mojego dziecinstwa, jak i z chwili obecnej. Od jakiegos czasu tez opuscilem KK (no dobra, jeszcze nie na papierze, ale chyba juz blisko), a moje nastawienie do tej instytucji zmienilo sie diametralnie. Niemniej jednak, tak jak Ty szanuje tych ktorzy z glebi serca i z natury so po prostu dobrzy, pomimo iz naleza do ktoregokolwiek z kosciolow, wyznan. To sie po prostu "czuje" kto jaki jest tam w srodku. Niestety, indoktrynizacja roznych grup bywa tak silna, ze ogromnej wiekszosci osob ktore sa silnie zwiazane z jakimkolwiek kosciolem trudno wysluchac chodz na chwile kogos spoza ich wlasnego srodowiska. Nie moga tego zrozumiec, ze mozna byc tez w pelni "dobrym", poza ich wlasnym kosciolem, tak na wskros do konca. Z reguly, takie jedostki maja szacunek do innowiercy lub bezwiercy, ale ma to miejsce na zasadzie poblazania, bo gdzies tam w glebiach ich duszy czuja sie lepsi/bardziej doswiadczeni. Oni wierza, ze w ostatecznym rachunku maja racje.
Autor: Wojciech Szymczyk  Dodano: 24-02-2011

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365