Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.145.174 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Wiara prowadzi do poróżnienia człowieka z immanencją, a więc z nim samym, ateizm godzi go z ziemią, synonimem życia.
Nowinki i ciekawostki naukowe
Medycyna
Ponad 90 proc. Polaków ma niedobory witaminy D (21-02-2014)

Ponad 90 proc. Polaków ma niedobory witaminy D, z czym wiąże się wyższe ryzyko m.in. cukrzycy, niektórych nowotworów, depresji - powiedział PAP dr Paweł Płudowski z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Dlatego nawet zdrowe osoby powinny zażywać tę witaminę.

W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej badań podważających stosowanie suplementów witaminowych przez osoby zdrowe. Wskazują one, że może to przynosić więcej szkód niż pożytku. Witamina D stanowi tu jednak wyjątek.

"Z badań epidemiologicznych wynika, że ze względu na położenie geograficzne i klimat Polski, ponad 90 proc. populacji naszego kraju ma deficyty tej witaminy, dlatego codzienne jej zażywanie odgrywa ogromną rolę w zapobieganiu wielu schorzeniom przewlekłym" - zaznaczył w rozmowie z PAP dr Paweł Płudowski z Zakładu Biochemii, Radioimmunologii i Medycyny Doświadczalnej Instytutu "Pomnik Zdrowia Dziecka" w Warszawie.

Specjalista przypomniał, że do niedawna witaminę D kojarzono wyłącznie z korzystnym wpływem na układ kostny. Wiadomo było, że jej niedobory grożą krzywicą u dzieci, a u starszych osób - osteoporozą i związanymi z nią złamaniami. Dzięki rozwojowi nauk medycznych mamy coraz więcej dowodów na to, że witamina D działa na cały organizm, niezależnie od wieku. Receptory dla niej obecne są niemal w każdej komórce naszego ciała.

"Oczywiście nikt nie umrze nagle z powodu deficytu witaminy D, ale ryzyko rozwoju schorzeń cywilizacyjnych z nim związanych znacząco rośnie. Lista tych schorzeń jest bardzo długa - począwszy od choroby układu sercowo-naczyniowego, przez cukrzycę, nadciśnienie tętnicze, nowotwory - w tym rak piersi i jelita grubego, choroby autoimmunologiczne, reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane, infekcje związane z obniżeniem odporności, aż po depresję" - wymieniał dr Płudowski.

Przypomniał, że podstawowym źródłem witaminy D jest nasza skóra, która syntetyzuje ją pod wpływem promieni słonecznych. Niestety, w związku z położeniem geograficznym w Polsce synteza skórna zachodzi jedynie od końca kwietnia do początku września w słoneczne dni między godziną 10.00 a 15.00. Trzeba jednak przebywać na słońcu codziennie minimum przez 15 minut i odsłonić co najmniej 18 proc. powierzchni skóry, czyli przedramiona i częściowo nogi oraz nie pokrywać jej filtrami przeciwsłonecznymi.

"Wtedy mamy szansę zsyntetyzować odpowiednią ilość witaminy D. Jednak wystarczy, że dzień jest pochmurny i synteza nie zachodzi. Podobnie jest nawet w słoneczne dni jesienią i zimą i wiosną - ze względu na kąt padania promieni słonecznych" - tłumaczył dr Płudowski.

Zaznaczył, że w przypadku osób z fototypem I skóry, czyli bardzo jasną karnacją, niebieskimi oczami, włosami w kolorze blond czy rudym, nie zaleca się regularnej ekspozycji na słońce ze względu na ryzyko zachorowania na złośliwy nowotwór skóry (zwłaszcza czerniaka).

Poza tym, u większości Polaków nawet w słoneczne miesiące produkcja witaminy D w skórze nie zachodzi w wystarczającym stopniu. "Nasze życie wygląda tak, że wszędzie przemieszczamy się samochodami. Wstajemy rano, odwozimy dzieci do szkoły, dzieci spędzają tam osiem godzin, przyjeżdżamy po nie samochodem, zawozimy na zajęcia dodatkowe, a to wszystko odbywa się w pomieszczeniach zamkniętych. Dlatego i dzieci i dorośli są narażeni na deficyty witaminy D" - mówił dr Płudowski.

Dodał, że drugim źródłem witaminy D może być dieta. W Polsce żywność nie jest jednak wzbogacana w witaminę D, a ryby morskie, które w nią obfitują spożywamy bardzo rzadko. "Poza tym, żeby uzupełnić niedobory witaminy D wyłącznie z pokarmów musielibyśmy wypijać dziennie kilkanaście litrów mleka, zjadać kilkadziesiąt jajek lub kilkaset gramów ryby morskiej. To nie jest ani możliwe, ani zdrowe" - powiedział ekspert.

Pozostaje nam uzupełnianie niedoborów poprzez suplementację, zaznaczył. Najważniejsze jest, by odpowiednią dawkę witaminy D zażywać codziennie.

W 2013 r. opublikowane zostały rekomendacje na temat suplementacji witaminy D dla mieszkańców Europy Środkowej, w tym Polski. Opracował je międzynarodowy zespół ekspertów, któremu przewodniczył dr Płudowski. "Opracowaliśmy rekomendacje dla wszystkich grup wiekowych - od kobiet ciężarnych, przez noworodki, niemowlęta, dzieci, młodzież, osoby dorosłe aż po seniorów. Uwzględniliśmy też osoby z grup szczególne zagrożonych niedoborami witaminy D, jak osoby otyłe i pracujące na nocną zmianę" - wyjaśnił specjalista.

I tak dzieciom do 6. miesiąca życia eksperci zalecają podawanie 400 jednostek międzynarodowych (IU), tj. 10 mikrogramów witaminy D na dobę; maluchy w wieku od pół roku do 12. miesiąca życia powinny otrzymywać od 400 do 600 IU, zależnie od ilości witaminy D w diecie; dzieci i młodzież do 18. roku życia powinny przyjmować 600-1000 IU zależnie od masy ciała - przez cały rok, jeśli w miesiącach letnich nie jest zapewniona odpowiednia ekspozycja skóry na słońce. Dawki dla osób dorosłych zostały wyznaczone na 800-2000 IU, zależnie od masy ciała i przez cały rok, jeśli od kwietnia do września nie jest zapewniona odpowiednia synteza skórna. U ciężarnych suplementacja witaminą D w dawkach 1500-2000 IU powinna się rozpocząć nie później niż od drugiego trymestru ciąży.

Seniorom naukowcy zalecają dawki od 800 do 2000 IU przez cały rok. "Jest to związane z tym, że u osób starszych synteza skórna zachodzi gorzej z powodu starzenia się skóry" - wyjaśnił dr Płudowski. W rekomendacjach przewidziano też wyższe dawki witaminy D na dobę dla otyłych dzieci i dorosłych. "Osoby otyłe muszą spożywać jej więcej, bo witamina D chętniej rozpuszcza się w tłuszczach. Nadmiar tkanki tłuszczowej jest dla witaminy D jak gąbka - witamina D jest w niej gromadzona, dlatego nie trafia do krwiobiegu i nie wywiera efektu biologicznego na tkanki w organizmie. My rekomendujemy osobom otyłym dwukrotnie wyższe dawki niż ludziom o prawidłowej masie ciała. Wówczas w pewnym momencie dochodzi do wysycenia tkanki tłuszczowej witaminą D, a jej nadmiar jest uwalniany do krwi i może wywierać korzystny wpływ na zdrowie" - tłumaczył dr Płudowski.

Ekspert zaznaczył, że te rekomendacje dotyczą osób zdrowych, a stosowanie zalecanych w nich dawek nie wymaga wykonywania badania poziomu 25-hydroksywitaminy D w surowicy krwi i jest bezpieczne.

"Jeśli ktoś ma możliwość skorzystania z takich badań (są one płatne - PAP) to oczywiście bardzo dobrze jest je wykonać, ponieważ wiedza o statusie zaopatrzenia organizmu w witaminę D umożliwia precyzyjne dobranie dawek. Im większy deficyt, tym dawka powinna być większa" - podkreślił dr Płudowski. Za optymalne uznaje się stężenie witaminy D we krwi od 30 do 50 nanogramów na mililitr.

Okazję do bezpłatnych badań będą już w ciągu najbliższych dni mieć mieszkańcy kilku dużych miast. W piątek odbędą się one w Katowicach, a w sobotę w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Łodzi, Poznaniu, Siedlcach, Szczecinie i Warszawie. 1 marca podobne badania przewidziano dodatkowo w Warszawie. Organizatorem ich jest firma Unipharm (więcej na temat badań można przeczytać na stronie internetowej www.vitrumD3.pl).

W swoich rekomendacjach międzynarodowy zespół ekspertów zaleca, by oznaczenie poziomu 25-hydroksywitaminy D we krwi wykonywać u ciężarnych, a także osób z takimi przewlekłymi problemami zdrowotnymi, jak m.in. przewlekła choroba nerek, choroby alergiczne, autoimmunologiczne, przewlekła terapia steroidami i inne.

"Na temat witaminy D ciągle pokutuje wiele mitów, np. że przyjmowanie jej suplementów zwiększa ryzyko kamicy nerkowej i może szkodzić nerkom. Tymczasem na pewno zalecane przez nas dawki nie stanowią czynnika ryzyka uszkodzenia nerek, a przewlekła choroba nerek jest wręcz wskazaniem do suplementacji tą witaminą" - zaznaczył dr Płudowski.

Przypomniał, że na rynku dostępny jest cały wachlarz preparatów z witaminą D. Dwa z nich są na receptę, ponieważ przeszły badania kliniczne. "Ja reprezentuję stanowisko, że możemy stosować suplementy bez recepty (kosztują więcej niż na receptę - PAP), pod warunkiem, że zostały one wytworzone zgodnie z dobrą praktyką wytwarzania (GMP). Najważniejsze, by przyjmować je codziennie, w odpowiedniej dawce" - podsumował ekspert.

Joanna Morga (PAP). Ilustracja: freedigitalphotos.net


Dodaj komentarz do wiadomości..  Zobacz komentarze (3)..

Nauka - sondaż Racjonalisty

 Neuroenhancement, czyli chemiczne wspomaganie pracy mózgu to:
sposób na optymalne wykorzystanie ludzkiego potencjału
pożyteczna dziedzina badań naukowych
kolejny krok ku dehumanizacji człowieka
chwyt marketingowy przemysłu farmaceutycznego
zwykła życiowa konieczność
nie mam zdania
  

Oddano 26235 głosów.


Reklama

Racjonalista wspiera naukę. Dołącz do naszych drużyn klikając na banner!
 
 
 
Więcej informacji znajdziesz TUTAJ
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365