|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Politologia
Republika Autor tekstu: Tomasz Przepiórka
Rok 27 przed naszą erą uznaje się za datę końca Rzymskiej
Republiki. Od tej pory Europa nie wróciła już do ustroju politycznego, jaki
wtedy obowiązywał. Zapanowały monarchie, dyktatury, a na końcu demokracja, która
nazywana jest republiką, jednak w rzeczywistości sporo się od tej pierwotnej
różni. O rzymskim ustroju politycznym zapomniano. Warto go dzisiaj jednak
przypomnieć, gdyż wiele możemy się od starożytnych jeszcze nauczyć w dzisiejszych niepewnych czasach. Rzymianie określali najwyższy czynnik w państwie skrótem S.P.Q.R. Senatus Populusque Romanus. Co miało znaczyć, że
władzę ustawodawczą w kraju ma senat i lud rzymski. Lud wyrażał swoja wolę w zgromadzeniach. Natomiast senat miał za zadanie opiniować ustawy.
Republika
Rzymska ciągle ulegała przeobrażeniom. Kompetencje senatu i ludu się zmieniały.
Nie znano jeszcze wtedy konstytucji. Opierano się o prawo zwyczajowe, a to
często zwodziło i powstawały spory. Przez to republiką ciągle targały konflikty i w końcu przekształciła się w imperium.
Sama jednak idea rządzenia ludu
wraz z senatem jest przepisem na dobry ustrój polityczny. Słowo senatus pochodzi z łacińskiego słowa Senex, czyli starzec. Senat to jest więc rada starszych. Do
senatu wybierano najbardziej oświeconych ludzi, byli to mędrcy, często
doświadczeni w polityce. Posiadali wiedzą potrzebną do dobrego zarządzania
państwem. Pełnili swój urząd dożywotnio.
W założeniach więc rzymski ustrój to
była demokracja z ciałem doradczym, jakim był senat. W rzeczywistości lud miał
małą możliwość wpływania na politykę, a senat zyskał dużą władzę. Jednak ustrój
ten bardzo dobrze i sprawnie funkcjonował. Rzymianie doszli do olbrzymiej potęgi
głównie dzięki swoim dobrym rozwiązaniom w polityce. Wyższość tego ustroju
politycznego polegała na tym, że władzę mieli tam ci najmądrzejsi.
Gdyby
pomyśleć, to któż byłby najbardziej kompetentny do rządzenia państwem. Oczywiście
ludzie, którzy mają największą wiedzę i doświadczenie potrzebne do tego fachu.
Tak samo jak lekarzem najlepszym jest ktoś, kto ma tytuł profesora nauk
medycznych, a nie ten, który skończył tylko liceum. Najlepszym murarzem jest
ten, kto uczył się u dobrego fachowca przez wiele lat, a nie ten, który tylko
przyglądał się pracy na budowie. W każdym fachu potrzebna jest wiedza i doświadczenie. Tym bardziej potrzebne są one w polityce. Nie wystarczy być
uczciwym i mieć dobre chęci. Tylko tacy ludzie powinni rządzić, którzy są
najbardziej kompetentni. Nie ma tego w dyktaturze ani w demokracji. Dyktator
zazwyczaj nie jest wykształcony. Natomiast w demokracji większość wyborców sama
nie zna się na polityce.
Dzisiaj jest tak, że przekonuje się wszystkich, by
szli do wyborów, bo to jest obywatelski obowiązek. Ale przeciętny obywatel
zazwyczaj nie ma pojęcia o sprawowaniu władzy. Nie jest w stanie wybrać
polityka, który najlepiej pełniłby swoje obowiązki, bo nie wie który to jest.
Nawet jak do władzy dostaną się mądrzy ludzie, to i tak muszą wprowadzać
populistyczne ustawy, by nie stracić poparcia wyborców.
Większość z nas
zajmuje się przez całe życie innym sprawami niż dowiadywanie się o skomplikowanych zagadnieniach ekonomii państwa. Niektórzy wiedzą o polityce
tylko to, co usłyszą w głównych mediach, a tam nie ma wyjaśnionych wszystkich
zagadnień w kwestii państwa. Są tylko krótkie informacje, zazwyczaj stronnicze.
Wielu ludzi, a szczególnie kobiety, w ogóle nie interesują się polityką i nie
chcą się nią interesować. Nie mają o niej pojęcia. Jest to rzeczą normalną, bo
gdyby każdy chciał zdobyć ogromną wiedzę o państwie i prawie, to ludzie nie
mieliby czasu uczyć się tego, co im w życiu potrzebne, do zarabiania i utrzymania rodziny. Niewiedzę wyborców wykorzystują jednak różne grupy
interesu do własnych celów. Są to bogaci, którzy mają wpływ na media i proces
legislacyjny poprzez swoich lobbystów, są to urzędnicy, którzy mogą wywierać
naciski na rządzących i wreszcie są to sami politycy, którzy chcą utrzymać się
przy władzy i przekupują wyborców ich własnymi pieniędzmi.
Zwykli obywatele
są okradani i nawet nie są tego świadomi. Na przykład bardzo łatwo nałożyć
podatek inflacyjny na ludzi by ci w ogóle nie wiedzieli, że takie coś płacą.
Większość bowiem nie zna pojęć takich, jak na przykład stopy procentowe NBP, czy
rezerwy walutowe. Przeciętny człowiek nawet nie przypuszcza, że jest
wykorzystywany przez polityków i bogatych ludzi.
Jedno z największych
oszustw dokonanych na obywatelach krajów demokratycznych zdarzyło się 15
sierpnia 1971 roku. Wtedy to prezydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon
zawiesił wymienialność dolara na złoto. Ludzie nawet nie zdają sobie sprawy
jakie skutki wywołała ta ustawa. A spowodowała ona wzrost inflacji i rozwarstwienia społecznego. Skorzystali na niej głównie zamożni ludzie. Od tego
czasu klasa średnia w USA zaczęła zanikać. Bogaci bogacą się coraz bardziej a biedni biednieją. Reszta świata przyjęła podobne ustawy. Nikt nie ma obecnie
waluty opartej o złoto. Gdyby tylko ktoś chciał takie coś wprowadzić, to potężne
lobby bankowe by to uniemożliwiło.
Tak samo mało kto z wyborców ma wiedze na
temat stanu finansów publicznych, ile wynosi faktyczny deficyt budżetowy i czym
grozi utrata płynności finansowej państwa. Dlatego tak łatwo rządzącym
przekupować wyborców datkami socjalnymi, które kiedyś oni sami będą musieli
spłacać z odsetkami.
Przeciętni obywatele w ogóle nie są uświadomieni w tym,
że zamożni ludzie i politycy piszą ustawy pod siebie i ich okradają. Nie mają
się skąd tego dowiedzieć. Media są albo w rękach rządzących, albo tych, którzy
posiadają dużo pieniędzy. Majętny właściciel telewizji prywatnej nie będzie
mówił ludziom biednym, co dla nich jest dobre. Będzie zawsze wychwalał ustawy,
które dla niego samego są dobre.
Jakże dzisiaj brakuje takiego ciała
doradczego jakim był senat w Republice Rzymskiej. Nie musi on mieć tak wielkiej
władzy jak w starożytności. Wystarczy żeby miał we władaniu media publiczne.
Senat tłumaczyłby na kogo głosować i dlaczego takie ustawy, a nie inne są
potrzebne. Ludzie wreszcie mieliby dostępną wiedzę na temat tego, co jest dobre
dla kraju i dla ich przyszłości. Każdy obywatel mógłby też zdecydować się
przekazać swoje prawa wyborcze na rzecz senatu. Wystarczyłoby nie pójść
głosować. Senat dysponowałby około 90% głosów wyborców, którzy na wyborach się
nie zjawili.
Senatorowie wybrani zostaliby wśród najmądrzejszych i najbardziej doświadczonych w polityce ludzi. Wybrano by profesorów z wielu
dziedzin nauki istotnych dla państwa, wybrano by też wybitnych ekonomistów i urzędników z wieloletnim doświadczeniem, znających realia budżetowe państwa.
Swoje stanowisko senator piastowałby do końca życia, a po nim jego jedno dziecko
miałoby ułatwione dziedziczenie urzędu. Jest to potrzebne do tego, by w państwie
wprowadzano konieczne ustawy, których skutek odczuć można dopiero po wielu
latach.
Jest duża różnica między władcą wybranym dożywotnio, a takim
wybranym na kilkuletnią kadencję. Ten drugi ma bardzo ograniczony horyzont
czasowy. Jego ustawy muszą szybko odnieść korzyści dla obywateli, bo
niewykształcony wyborca widzi tylko te korzyści, które bezpośrednio tu i teraz
przynoszą ustawy. Nie ma więc dbania o interes długoterminowy państwa. Widać to
po dzisiejszych rządzących. Każdy chce przypodobać się wyborcom, żeby zostać
wybranym na następną kadencję. Więc rozdają pieniądze obywatelom, przy okazji
ich zadłużając. Daje to szybkie efekty w postaci większego poparcia, ale dużo
większy problem wróci w przyszłości, gdy trzeba będzie długi spłacać.
Inaczej rządzący, który ma władzę dożywotnią. On nie patrzy tylko na to by
ustawy przyniosły szybki skutek pozytywny. On nie musi przejmować się wolą nieznających się na polityce wyborców. Przejmuje się natomiast tym, żeby ten swój
urząd piastować do końca życia w państwie, w którym jest dobrobyt i nie ma
niepokojów społecznych. Nie zadłuża głupio państwa, bo wie, że może to stworzyć
ogromne problemy w przyszłości dla kraju, a co za tym idzie i dla niego samego.
Stara się, by nie powstawały nierówności społeczne, bo to prowadzi do rewolucji i upadku. Chce też swoim dzieciom pozostawić do rządzenia państwo dobrobytu a nie
zgliszcza. O wiele trudniej jest też przekupić zamożnym ludziom radę senatorów
niż posłów wybieranych na kilkuletnią kadencję. Senator nie potrzebuje pieniędzy,
by wygrać kolejne wybory.
Gdyby rada starszych kiedyś zechciała zbytnio
wykorzystywać kraj do własnego bogacenia się, to zawsze obywatele mogą się
zmobilizować w wyborach i zagłosować przeciwko temu, co doradza senat. Nie
potrzeba w takim kraju rewolucji. Byłoby to hamulcem przeciwko wykorzystywaniu
obywateli przez radę starszych.
Gdyby takie zmiany wprowadzić, to politycy
wybierani w wyborach musieliby zabiegać o względy senatu. Byliby na jego
usługach. Senat stałby się w ten sposób pośrednikiem między ludem a rządem.
Wtedy do demokratycznego ustroju wprowadzony zostałby element racjonalności. To
jest to, czego w naszych państwach demokratycznych teraz najbardziej brakuje. Co z tego że mamy dzisiaj wolność słowa, skoro nie mamy dostępnych mądrych i obiektywnych informacji o tym, co byłoby dobre dla państwa. Mamy tylko
informację o tym, co jest dobre dla konkretnych wpływowych grup społecznych.
W historii zawsze tak było, że gdy w kraju władzę obejmowali niekompetentni
ludzie, to dochodziło do upadku. Dzisiaj nie jest inaczej, nasz świat zachodni
zmierza do olbrzymich problemów. Coraz bardziej zwiększa się przepaść między
bogatymi a biednymi, co prowadzi do protestów, a w końcu i rewolucji. Zadłużenie
krajów szybko rośnie, co prowadzi do bankructwa. Jest to wynikiem nieudolnych
rządów ostatnich dziesięcioleci. Jedynie zracjonalizowanie demokracji mogłoby
nas uchronić przed katastrofą.
« Politologia (Publikacja: 12-04-2020 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10281 |
|