Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.563.350 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Dlatego - uwzględniając wszystkie zastrzeżenia, jakie uczyniłby filozof nauki odnośnie pojęcia prawdy, która w nauce nigdy nie jest ostateczna i zawsze podlega weryfikacji - musimy powiedzieć, że teoria ewolucji jest po prostu prawdziwa.
 Kultura » Historia kultury

Śmigus i Dyngus czyli zapomniane słowiańskie bogactwo Wielkanocy [1]
Autor tekstu:

Spis treści:
Śmigus czyli wielkanocne smaganie rózgą życia
Dyngus czyli kolęda płodności
Wodzenie kusta czyli zwód Brücknera
Dlaczego ze Śmigusa-Dyngusa zostało jedynie lanie wody?
Holi-Dhulandi czyli hinduski Śmigus-Dyngus
Kondycja kulturowa Europy

*

Najważniejsze święta wiosenne wyznacza początek kwitnienia drzew, co zaczyna się od pojawienia się kotków lub bazi na wierzbie. W tradycji katolickiej jest to ostatnia niedziela Wielkiego Postu zwana dziś palmową, a dawniej kwietną, czyli białą, wierzbną lub różdżkową. W kulturze słowiańskiej był to Śmigus-Dyngus, czyli święto wierzbowej rózgi oraz pisanek.

Różdżka to słowiański symbol drzewa życia. Jego swoiste wyklęcie nie może być raczej przypisane wejściu tradycji chrześcijańskiej w dawne religie, gdyż w chrześcijaństwie rózga (zdrobnienie: różdżka) również miała pozytywne konotacje. Różdżki występują w Piśmie Świętym. W godzinkach maryjnych rózga występuje nawet w kontekście płodnościowym: „Tyś Różdżką Aarona, śliczny Kwiat rodząca". Skojarzenie Maryi z rózgą wiąże się z łacińskim podobieństwem słów „dziewica" (virgo) oraz różdżka (virga).

W kulturze słowiańskiej różdżka była nie tylko axis mundi, ale i symbolem fallicznym. Nie potrzeba wielkiej wyobraźni ani dosłowności, by zrozumieć, dlaczego smaganiu drzewem życia towarzyszy polewanie dziewcząt wodą, ani dlaczego towarzyszą tym świętom pięknie zdobione jaja czyli owoce wzbudzonego życia.

Zacznijmy jednak od tego, co znaczą słowa śmigus oraz dyngus, bo jest to sprawa wielce niebanalna.

Śmigus czyli wielkanocne smaganie rózgą życia

W dzisiejszej postbrücknerowskiej humanistyce przeczytać możemy, że słowo Śmigus wywodzi się od niemieckiego Schmackostern (lub Schmagostern). Gdy jednak sięgniemy do niemieckich filologów, by sprawdzić, co ów Schmackostern znaczy, okazuje się, że wielu z nich podaje, że to niemieckie słowo wywodzi się ...od polskiego śmigać (tak np. Paul Gottfried Carl Sartori w VII tomie Handwörterbuch des deutschen Aberglaubens). Pojawiły się wprawdzie alternatywne teorie, wywodzące Schmackostern od dolnoniemieckiego smack znaczącego bić, lecz to słowiańska geneza tego słowa jest najbardziej sensowna (jako niemiecka kalka): niemieckie święto Schmackostern, czyli wielkanocne smaganie „rózgą życia" związane jest z tymi regionami Niemiec, na których wcześniej mieszkali Słowianie.



W języku morawskim Śmigus ma dwie nazwy: śmigrust oraz śmerkus. Oba te słowa również wywodzą się z polskiego: śmerkus znaczy „świerkowe figle" (smerk to świerk w gwarze sądeckiej, zaś kus to staropolskie słowo oznaczające żart, figiel). Czasami słowo to jest zapisywane jako Smerkust, co z kolei znaczyłoby świerkowy krzak (gałąź) lub świerkowy kożuch (vide maszkary wielkanocne). Znaczenie słowa śmigać podaje Słownik Lindego: śmignąć — smagać, bić końcem czegoś smagłego (pseudonim marszałka Rydza — Śmigły, znaczy smukły).

Samo święto Linde wyjaśnia tak: „Śmigust — podarunek, który w drugie święto Wielkanocne dają, przy czem też chłopcy z dziewczętami wodą się z nienacka leją". Franciszek Gawełek podaje, iż w Radomskiem śmigusem określano kraszanki (pisanki), które narzeczona przesyła narzeczonemu po Wielkanocy. Z kolei Mazurzy odróżniają śmigus od dyngusa: chodzenie „po dyngusie" to wielkanocne „kolędowanie", w czasie którego zbiera się dary do kobiałki; śmigusem określają polewanie wodą. W sądeckim zaś śmigus związany jest z pstotniczym pochodem wielkanocnych maszkar.



Dziady śmigustne czyli wielkanocne maszkary z Dobrej koło Limanowej. Elementem ich pochodu było polewanie domowników wodą bądź porywanie kobiet z gospodarstwa i wciąganie ich do rzeki.

Dyngus czyli kolęda płodności

Słowo Dyngus (starsze od Śmigusa) również wywodzone jest z niemieckiego. Karol Libelt powiązał to z niemieckim słowem Dünnguss, które znaczyć miałoby cienkusz, polewkę wodnistą, chlust wody. Brückner z kolei wywiódł dyngusa od niemieckiego dingen — wykupywać się, umawiać, szacować. Wywody te pozbawione są sensu, gdyż nie ma w Niemczech żadnego święta wiosennego związanego ze słowami Dünnguss lub dingen. Choć Dünnguss wydaje się najbardziej podobne do dyngusa, najłatwiej je odrzucić. Otóż dyngus nie jest laniem wodą. Drugi dzień świąt wielkanocnych na Kaszubach nazywa się dëgòwanié. Polega ono na smaganiu dziewczęcych łydek rózgami o poranku, najlepiej w łóżku.



Kaszubi odżegnują się od łączenia dëgòwania z polewaniem wody, który to zwyczaj przenika od kilku dekad na Kaszuby z innych części Polski. Obrona „czystości" degowania jest oczywiście dość kuriozalnym wymysłem organizacji forsujących „naród" kaszubski odrębny od polskiego. Gdyby szczerze ktoś podchodził do tych tradycji walczyłby z ich główną deformacją czyli odspołecznieniem. Ks. Jan Perszon zauważa słusznie: „Dziś odwiedziny grupy z dyngusem są coraz rzadsze wskutek dalekoposuniętej prywatyzacji życia i rozbicia struktur społecznych i sąsiedzkich wsi. Dlatego dyngus odbywa się najczęściej w gronie małej lub większej rodziny". Dyngus tymczasem to święto społeczne a nie rodzinne.

Skąd jednak owo dëgòwanie? Serwis Lasów Państwowych podaje: „Kaszubi poszli krok dalej i do tego celu używają jałowca nazywanego tu dyngusem. Tradycyjną opłatą za wykupienie się od dyngowania były jajka. Im szybciej panna czy gospodyni dała jajka tym mniej miała pokłute nogi." Dyngus to jednak nie znaczy jałowiec. Z konotacji drzewnych jedynym bliskim terminem może być litewskie degutas czyli dziegieć brzozowy. W obrzędach dyngusowych, kto się nie wykupił, smarowany był czasami na czarno, i w ten sposób można powiązać dyngus z dziegciem (degutasem).

W istocie jednak dyngus wywodzi się od staropolskiego słowa dynga (lub dęga), co znaczy pręga na ciele od uderzenia batem, kijem. Razy pozostawiały na siedzeniu sine dęgi, które piekły wściekle. Na tyłku mioł stale dyngi od ojcowskiego pasa. Wawrzyniec Suliga pisał w XVII w.: Wydawały się na iéy ciele dęgi swiéżé od biczowania. Polska dynga wywodzi się z praindoeuropejskiego dhengh- „nacisnąć, przykryć", dhen- „uderzyć, pchać".

W okolicach wielkopolskich Wronek i Chojna, gdzie występuje zarówno zwyczaj oblewania wodą, jak i chłostania, nazwa dyngus odnosi się nie do lania wodą, lecz do pochodów maszkar zwierzęcych, psotników, w czasie których konik chłostał napotkanych batem a kominiarze wygarniali popiół i sadzę z pieca na podłogę, po czym „murzyli" sadzą domowników. Maszkary zwane były niedźwiedziami, berołami lub sisiokami. [ 1 ] Ta ostatnia jest falliczna: sisiak lub sisiok to zarówno konik, źrebię, jak i mały członek (siusiak).

W książce zatytułowanej Postępek prawa czartowskiego przeciw rodzajowi ludzkiemu wydanej w 1570 r. w Brześciu Litewskim przez Cypriana Bazylika, będącej historią świata z perspektywy diabła, autor wymienia 33 diabły polskie, w tym: „Dyngus czyli Kiczka". O kiczce pisał Mikołaj Rej: „W dzień wielkanocny, kto święconego nie je, a kiełbasy dla węża, chrzanu dla płech, jarząbka dla więzienia, już zły krześcijanin. A iż w poniedziałek i z panią po uszy w błoto nie wpadnie, a we wtorek kiczką w łeb, aż oko wylezie nie weźmie, to już nie uczynił dosyć powinności swojej". Aż do XX w. kiczka to była bardzo popularna gra chłopaków zarówno wsi, jak i miast, był to swoisty polski baseball.

Podsumowując, dyngus to słowo rdzennie polskie, które jest synonimem słowa śmigus. Przypuszczać można, że są to dwie różne nazwy tego samego święta z różnych regionów Polski. Zbitkę śmigus-dyngus sformułował Stanisław Szobera, przedwojenny kierownik Katedry Językoznawstwa Indoeuropejskiego.

Wodzenie kusta czyli zwód Brücknera

Warstwa leksykalna polskich świąt wiosennych wykazuje ślady oddziaływania kultury słowiańskiej na kulturę niemiecką. Na Polesiu święto wiosenne nosi nazwę „wodzenia kusta", jest ono praktykowane do dziś. Kustem jest nazywana piękna dziewczyna odziana w „futro" z klonowych gałązek. Jest to swoiste zespolenie ludzkiego i przyrodniczego cyklu odrodzenia życia.



Według Słownika staropolskiego Krasnowolskiego i Niedźwiedzkiego słowo kust znaczy krzak lub krzno. Krzno z kolei znaczy futro. Dwa staropolskie słowa określały zatem futro: kust oraz krzno. To ostatnie w języku rosyjskim brzmi korzno. W języku polskim ewoluowało w kożuch. Z kolei z tego pierwszego wywodzi się nazwa zawodu obróbki futer: kuśnierstwo. W staropolskim było to kusznierstwo. Jak podaje wspomniany słownik, skóra cielęca lub kozłowa chropawo wyprawiona nosiła nazwę kusz lub kus.

Jeśli jednak sięgniemy do etymologii słowa kuśnierz, to nie znajdziemy niestety banalnego w zasadzie stwierdzenia, że wywodzi się ono ze staropolskich: kust, kusz, kus. Brücknerowcy mają inną teorię: otóż kuśnierz wywodzi się z niemieckiego Kürschner, innymi słowy: kuśnierstwa nauczyliśmy się od Niemców. Jeśli sięgniemy jednak do niemieckich etymologów (Die deutsche Rechtschreibung Dudena) dowiadujemy się, że słowo Kürschner wywodzi się ze staro-wysoko-niemieckiego słowa kursinna, które znaczy Pelzrock czyli kożuch, i wywodzi się z języka słowiańskiego. A zatem najstarsza forma języka niemieckiego od Słowian wzięła słowo kożuch. Skąd słowiański kożuch akurat w języku staro-wysoko-niemieckim? Poniekąd dzięki św. Bonifacemu, zwanemu apostołem Niemców: „Ze strony zachodniej Wendy dali się poznać uprawą roli i przemysłem. Św. Bonifacy niemiecki, w Moguncyi apostoł, ściągał (745 r.) bałwochwalców Słowian-Wendów nad Ren dla uprawy ziemi. Wendy uczyli Niemców gospodarstwa domowego, uprawy roli, bartnictwa, chodowania trzód, zaprowadzili w Turyngii lepszy ród koni i chów stadnin; uczyli Niemców złotnictwa, odlewów, tkactwa i innych robót; Z jakimi na ów czas Niemcy wcale oswojeni nie byli" [ 2 ].

Brückner natomiast sugeruje, że Niemcy zapożyczyli od Słowian jedynie słowo futro, zaś kuśnierstwo jest już niemieckie. Gdyby była to prawda, to nie tylko niemieckie określenie kuśnierstwa wywodziłoby się z języka słowiańskiego, ale i niemieckie określenie futra. Tymczasem niemieckie określenie futra (Haar, Fell, Pelz) nic nie ma wspólnego z językiem słowiańskim, jedynie profesja futrzarska ma w Niemczech słowiańską etymologię. Brückner, za którym wiernie podążały kolejne pokolenia polskich filologów, to najdoskonalszy oręż Kulturkampfu: za jego sprawą przestaliśmy rozumieć język polski i jego korzenie.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Daria Wajdeman-Waszyńska, Piotr Pojasek, Wielkanocne pochody maszkar zwierzęcych, Muzeum Ziemi Wronieckiej.
[ 2 ] Teodora Wagi Historya Królów i Książąt Polskich krótko zebrana wznowiona z 1824 r. w opracowaniu Joachima Lelewela, s. 70.

« Historia kultury   (Publikacja: 13-04-2020 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 10283 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365