|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia kultury
Śmigus i Dyngus czyli zapomniane słowiańskie bogactwo Wielkanocy [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Dlaczego ze Śmigusa-Dyngusa
zostało jedynie lanie wody?
Osią
śmigusa-dyngusa była rózga wykonana z wierzby, ale czasami także ze świerku,
brzozy lub jałowca. Rózgą śmigano czyli dyngowano zwłaszcza młode dziewczęta.
Kwietniowej różdżce [ 3 ]
przypisywano właściwości magiczne. Smaganie rózgą miało odmładzać. Przed
pierwszym wypędzaniem bydła w pole, uderzenie palmą, miało chronić przed czarami i przysparzać krowom mleka. Kawałek rózgi zakopywano także w pierwszej skibie
ziemi, co miało chronić plony. Wielu
takim wierzeniom nadawano późniejsze peudoracjonalizacje, po wyparciu
pierwotnych racjonalnych motywów danych obrzędów. Rózga wierzbowa (palma) miała
znaczenie lecznicze. Spożywanie pączków gałązki wierzbowej praktykowane do
czasów współczesnych, miało zabezpieczać przed bólem gardła. Wspominają o tym
już kaznodzieje w XIV w. Mikołaj Rej w Postylli, wydanej w roku 1556 w Krakowie,
pisze: „W Kwietną niedzielę, kto bagniątka nie połknął a dębowego Kristusa do
miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...) Uderzano
się także gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem
wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Kotki wierzbowe dawano
także bydłu, wraz z ziemniakami, by zabezpieczyć je przed chorobą. W okolicy
Osieczan nacierano nimi końskie nozdrza. Dziś wiemy, że ta paramagiczna medycyna
ludowa miała swoje empiryczne podstawy: z wierzbowej gałązki wyodrębniono tzw.
kwas salicylowy (dosł. wierzbowy), z którego stworzono najpopularniejszą
tabletkę XX wieku: aspirynę. Pędy wierzby zawierają przeciwbólowy kwas
salicylowy oraz taninę, która posiada właściwości antybakteryjne i antynowotworowe. Gdy więc w niedzielę kwietną rodziny siadały do stołu i wyskubywały kotki po czym je połykały, była to praktyka prozdrowotna.
Tradycyjna niedziela palmowa w Sanoku
Skoro
jednak Śmigus-Dyngus to święto zdobionej rózgi życia (zmartwychwstania,
pierwiastek męski) oraz zdobionych jaj (nieśmiertelności, pierwiastek żeński),
którym towarzyszyło polewanie wodą, to dlaczego dziś zostało z tego jedynie
polewanie wodą? Dlatego otóż, że podstawowe cechy dawnego święta zostały
wchłonięte przez katolicyzm w ramach Wielkiego Tygodnia. Rozpoczyna się on od
Niedzieli Palmowej, czyli poświęcenia różdżek (lub prawdziwych rózg). Owa
„palma", która oczywiście nic nie ma wspólnego z żadną palmą, jest kontynuacją
wierzbowej rózgi kwietniowej. W 1858 Ludwik Kondratowicz herbu Syrokomla pisał:
"Otóż
Wierzbna, otóż Kwietna zawitała nam niedziela. Do świątyni gronem wszystkim
idą młodzi, idą starzy. Różdżkę wierzby z młodym listkiem, niosą święcić do
ołtarzy."
W
polskim katolicyzmie zachowały się nawet rytuały dawnego Śmigusa, czyli
smagania. Po wyjściu z kościoła poświęconymi palmami wierni uderzają się
wzajemnie, wypowiadając formułę „Palma bije, nie zabije…". W ten sposób
zostało to wtopione w katolicką tradycję, iż smaganie się palmami ma być
pamiątką biczowania Chrystusa. Jeszcze na początku XX wieku ludzie po
wyjściu z kościoła uderzali się wzajemnie świeżo poświęconą palmą składając
sobie przy tym jak najlepsze życzenia. Bicie wierzbowymi witkami pełniło funkcję
swoistego rytuału. Miało ono pobudzić siły żywotne uderzanego, dziewczętom
przysporzyć urody, a chłopcom odwagi. A przy tym wszystkim bijący usprawiedliwiali się słowami: „to nie ja biję,
to wierzba bije".
| 1. Niedziela Palmowa i kiermasz na rynku galicyjskim w Sanoku 2014 |
Według tradycji, palmowy bukiet powinien zawierać wierzbowe
gałązki, które wiosną obsypane są puszystymi, srebrzystymi baziami (zwanymi
także kotkami lub bagniątkami). Palmowy bukiet musi zawierać także tzw. rośliny
wiecznie zielone np.: gałązkę tui, świerku, bukszpanu, borówek leśnych lub cisu.
Całość przybierana jest kolorowymi wstążeczkami i suszonymi, sztucznymi lub
papierowymi kwiatkami.
Kwietniowa rózga dyngusowa, którą śmigano dziewczęta, była
niewielka, w przeciwieństwie do rózgi majowej, chojakowej. Ów zwyczaj wielkiej
chojakowej rózgi, ostał się w niektórych regionach Polski (Karpaty Zachodnie,
Podhale i Pogórze, ziemia sądecka i tarnowska, okolice Myślenic, Bochni i Wieliczki a także Kurpie) pod postacią wielkich palm wielkanocnych, osiągających
2 i 3 metry wysokości. Te wysokie palmy występują w dwóch zasadniczych
odmianach. Na południu Polski są to pęki długich prętów wierzbowych,
leszczynowych lub wiklinowych. W kilku miejscach zostają przewiązane giętką
wierzbową wicią zwieńczone wielkim, barwnym czubem, który stanowi bukiet z kwiatów, bazi i bukszpanu. Na szczycie takie palmy umieszcza się zazwyczaj
złocisty krzyżyk. Palma kurpiowska to wysoki, kwietny słup. Jest on na całej
długości ozdobiony zielenią i kolorowymi kwiatami z bibuły. Największe palmy
wystawiane są w Lipnicy Murowanej w powiecie bocheńskim (ostatni rekord: 37,78 m w roku 2019).
Dawne
wiosenne święta sobótkowe, czyli śmierci i zmartwychwstania wiecznego ognia,
zakodowane są w ramach tzw. Triduum Paschalnego (Wielki Czwartek, Wielki Piątek,
Wielka Sobota). Ogniowego aspektu świąt wiosennych nie poruszam w niniejszym
tekście, gdyż pisałem o nim w tekście o ogniowych świętach Słowian i chrześcijan
Zmartwychwstały ogień (Słońce, pierwiastek męski) łączy się następnie z wodą
(Księżyc, pierwiastek żeński), w wyniku czego powstaje owoc życia czyli jajo
(pisanka [ 4 ]). W polskim katolicyzmie rytuał symbolicznej prokreacji jest nader wyrazisty: w ramach wielkosobotniej liturgii wody, płonący paschał wkłada się do naczynia z wodą, która przez najbliższy rok służyć będzie do chrztów, czyli rytuałów
powitania dziecka we wspólnocie. Warto tutaj zwrócić uwagę, że poniedziałek
nieprzypadkowo jest lany, czyli świętem wody, tak jak niedziela jest dniem
zmartwychwstania czyli ognia. W większości języków indoeuropejskich niedziela
nosi nazwę „dnia słońca" (np. Sunday), czyli ognia, zaś poniedziałek — „dnia
księżyca" (np. Monday), czyli wody.
Choć na
pierwszy rzut oka chrześcijaństwo kojarzy się z religią wody, poprzez rytuały
chrztu, w swojej istocie jest to religia ognia. W Ewangelii Mateusza Jan mówi,
że on wprawdzie chrzci wodą, ale po nim przyjdzie mocniejszy, czyli Zbawiciel,
który chrzcić będzie ogniem. Stąd też chrześcijaństwo całkowicie wchłonęło dawny
kult ognia, podczas kiedy kult wody jedynie w niewielkiej mierze. Wielki Tydzień
de facto ogranicza się do Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku oraz Wielkiej
Soboty, czyli świąt esencjonalnie ogniowych. Nie zawiera natomiast żadnej formy
Wielkiego Poniedziałku, Wtorku czy Środy, związanych z kultem wody. Dlatego
właśnie został nam nieco sztucznie przy Wielkiej Nocy się plątający
Śmigus-Dyngus jako Lany Poniedziałek, na dodatek wypchnięty poza Wielki Tydzień.
W
polskim katolicyzmie podjęto próbę zachowania dawnego kultu wody, ustalając na
ten dzień domniemaną datę „chrztu Polski" (14 kwietnia). Kroniki nie wskazują
takiej daty, lecz tradycja umieściła ją w tym czasie, kiedy ma miejsce wielkie
polewanie wodą dyngusową, choć związane jednak ze starymi wierzeniami. W efekcie w dawnym polskim katolicyzmie mieliśmy najpierw trzydniowe święta ognia,
Wielkanoc, a następnie trzydniowe święta wody — zaiste słowiański Wielki
Tydzień.
W XVIII
w. Dyngus wyszedł ze wsi i stał się praktyką powszechną o której Kitowicz tak
pisze: „Była to swawola powszechna w całym kraju, tak między pospólstwem, jako
też między dystyngowanymi; w poniedziałek wielkanocny mężczyźni oblewali wodą
kobiety a we wtorek i w dni następne kobiety mężczyzn. Oblewano się rozmaitym
sposobem. Amanci, chcąc tę ceremonią odprawić bez przykrości, skrapiali lekko
różaną, lub inną pachnącą wodą po ręku, czasem po gorsie, małą jaką sikawką albo z flaszeczki. Ci, którzy swawolą nad dyskrecją przekładali, oblewali i damy wodą
prostą, chlustając garnkami, śklenicami lub dużemi sikawkami prosto w twarz albo
od nóg do góry. Gdy się rozhulała kompania, panowie i dworzanie, panie i panny,
leli jedni drugich ze wszelkich naczyń, jakich dopaść mogli, a hajducy i lokaje
cebrami donosili wody. Kompania dystyngowana goniła się, oblewała od stóp do
głów tak, że wszyscy zmoczeni byli, stoły, stołki, krzesła, kanapy, łóżka
pooblewane a podłoga cała schlustana. Gdzie taki dyngus, osobliwie u młodego
małżeństwa, miał być odprawiany, pouprzątano meble kosztowniejsze, sami
przebierali się w suknie najskromniejsze, którym woda nie szkodziła. Największa
była rozkosz przydybać jaką damę w łóżku, przytrzymana przez mężczyzn w koszulce, musiała pływać w powodzi. W dzień ten wstawały więc jak najraniej albo
jak najmocniej zawierały sypialnie."
W
polskich kronikach pojawiają się wprawdzie wzmianki sugerujące jakoby dawniej
Kościół walczył z dyngusem. Kaznodzieje XV w. grożą klątwą tym, którzy się bawią
„zwyczajem pogańskim, co się zwie dyngus". W rękopisie do tych słów dodano na
boku: „a przecież mistrz w Racionale pozwala na to, gdyż dyngusy nie są bez
mistycznego znaczenia". Jak zauważa Franciszek Gawełek: „Notatka 'dyngusy nie są
bez mistycznego znaczenia', upewnia nas w naszem twierdzeniu, że śmigus, dyngus,
jest zabytkiem kultu wody, że dzięki wzajemnemu oblewaniu, uczestnicy zyskują
duchowe oczyszczenie się, odradzają się".
[ 5 ] W okresie panowania Jagiełły często wyklinano różne praktyki pogańskie. Biskup
poznański Andrzej Łaskarz w 1420 wydał zakaz
Dingus prohibetur: „Zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet a kobiety mężczyzn nie
ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie się nazywa
dyngować, ani do wody ciągnąć". Gawełek pisze, iż powodem tego zakazu były
częste wypadki zatonięcia w czasie owego wciągania do wody. Ja sądzę, że
rzeczywistym ich powodem był spór z krzyżakami, w który Łaskarz był
zaangażowany. Krzyżacy zarzucali wówczas Polsce, iż prawdziwym powodem jej
ataków na święty zakon jest ukryte pogaństwo, by ów zarzut odpierać, wydawano
zakazy różnych praktyk pogańskich, ale bez faktycznej intencji ich zniszczenia.
Potwierdzeniem tego jest fakt, że w późniejszych latach zakazy te nie były już
ponawiane a pogańskie praktyki przetrwały do dziś, tępione znacznie bardziej
przez sekularną nowoczesność (wyrodzoną z protestantyzmu) aniżeli przez
katolicyzm.
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 4 ] Nie omawiam w niniejszym tekście
tematu pisanek, gdyż zasługują one na odrębny materiał. W tym miejscu
podkreślę jedynie, że pisanki są nie tylko dominującym symbolem
Wielkanocy, ale i fundamentalnym elementem kultury słowiańskiej. [ 5 ] Franciszek Gawełek, Palma, jajko
i śmigus w praktykach wielkanocnych ludu polskiego, Kraków 1911. « Historia kultury (Publikacja: 13-04-2020 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10283 |
|