Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.558.508 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Paweł zdawał sobie sprawę z tego, że próba przełamania tej kultury uniżoności nie ma sensu, że jej złamanie wymagałoby pogwałcenia tabu, że ten język to świat, z którego nie daje się uciec, świat czapki miętoszonej w ręku w obliczu proboszcza, policjanta, urzędnika, świat niewiary w partnerstwo, w którym idea społeczeństwa obywatelskiego jest groteską."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Idea kobiety czy kobieta-idea? Stanisława Brzozowskiego "Płomienie" [2]
Autor tekstu:

V. Dlaczego Kaniowski jest jednak autentyczny?

Nie ukrywam, iż powyższa myśl nie mogłaby powstać bez inspiracji, którą była lektura eseju Wybór w miłości pióra José Ortegi y Gasseta. Autor prezentuje tam swoją koncepcję doboru życiowych partnerów i partnerek:

„Tak kobieta, jak mężczyzna w wyborze osoby ukochanej ujawniają swą zasadniczą naturę. Typ istoty ludzkiej, który przedkładaliśmy nad inne, odkrywa kontury naszego serca. Miłość to fala, która wypływa z najgłębszych tajni naszego bytu i na powierzchnię bytu wynosi muszle i wodorosty z wewnętrznej otchłani (...) najautentyczniejsze "ja" odsłaniamy poprzez wybór ukochanej osoby". [ 18 ]

Wyjaśnia to, dlaczego Kaniowski mógł pokochać drugą kobietę po śmierci pierwszej. Jego dusza poszukiwała towarzysza, którego mógł obdarzyć zaufaniem, z którym mógł walczyć bark w bark. Bohater powieści Brzozowskiego poświęcił swoje życie sprawie, w którą tak bardzo wierzył. Nie chciał przedkładać życia Katii nad walkę o wspólny cel. Kochając dwie kobiety udowodnił, iż kochał on w rzeczywistości Ideę, której manifestację — zgodnie z Ortegą y Gassetem — stanowiły jego partnerki. Takie rozumienie myśli autora Wyboru w miłości posiada ważną zaletę: w pełni wyjaśnia inną jego tezę. Przy tej interpretacji można z łatwością zrozumieć jak to się dzieje, iż „typ urody, który nas pociąga, rzadko kiedy bywa typem urody wywołującym miłosne uczucie". [ 19 ] Uroda stanowiłaby tu własność akcydentalną. [ 20 ]

Istnieje jednak inny zasadniczy problem. Jestem przekonany, iż wielu czytelników Płomieni uznaje Kaniowskiego za postać skrajnie nierealistyczną, stanowiącą jedynie zabieg intelektualny Brzozowskiego. Może się on wydać kolejnym doktorem Judymem [ 21 ]. Trudno o jakieś merytoryczne argumenty w tej kwestii. Wydaje się jednak, iż historia zna pary, które wspólnie walczyły o cel, który je łączył. Maria Skłodowska i Pierre Curie poświęcili, w najdosłowniejszym sensie tego słowa, swoje życie nauce. Uważam, iż można kochać pewien cel, natomiast partnerka (lub w innej sytuacji partner) może być ucieleśnieniem wartości.

Oczywiście należy dodać do tego różnicę pomiędzy realiami, w których Brzozowski osadził swoją powieść a współczesnym światem. W XIX wieku, okresie burzliwych zmian społeczno-politycznych i świadomościowych, łatwiej było o oddanie się wzniosłemu celowi. Dlatego też jestem świadomy, iż ideały Brzozowskiego czy Żeromskiego mogą budzić kwaśny uśmiech politowania na twarzach osób żyjących w bogatych społeczeństwach postmaterialistycznych. Nie wdając się w dywagacje natury światopoglądowej, chcę jednak zaznaczyć, iż zmiany, które zrewolucjonizowały sposób życia człowieka, wpłynęły na zmianę hierarchii wartości. Współczesny Kaniowski mógłby kochać dzisiejszą Katię za jej filozofię codzienności, podejście do życia — za wspólne próby utrzymania odnalezienia się w dzisiejszym świecie.

Głęboko wierzę w obie tezy, które wypływają z powyższych rozważań. Po pierwsze uważam, iż wybór w miłości jest „ujawnianiem osobowości poprzez nieuwagę" [ 22 ], po drugie zaś transcendentny wobec osoby ludzkiej cel może być właściwą przyczyną miłości.

VI.Brzozowski a Dostojewski

Brzozowski miał napisać Płomienie jako odpowiedź na Biesy Fiodora Dostojewskiego. Biesy, choć traktują o tym samym zagadnieniu, to stawiają rewolucjonistów w zupełnie innym świetle. Można to zauważyć chociażby na przykładzie odwzorowania postaci Sergiusza Nieczajewa [ 23 ], którego Brzozowski opisuje z pewną dozą sympatii, natomiast u Dostojewskiego przedstawia się on (w powieści jako Piotr Stiepanowicz Wierchowieński) jako człowiek bezwzględny i nieobliczalny. Pomijając wszelkie światopoglądowe kwestie, których rozważaniem nie planowałem się zajmować, chciałbym podkreślić, iż z naszej perspektywy interesujący staje się inny aspekt tej milczącej polemiki. Autor Biesów zdaje się prezentować koncepcję miłości zgoła przeciwstawną tej, której obecność zdiagnozowaliśmy u Brzozowskiego.

Pozwolę sobie na dość subiektywne naświetlenie pewnych wątków tej powieści. Przede wszystkim Dostojewski zdaje się nie być zainteresowany szczegółową analizą fenomenu miłości. Na kartach powieści przejawiają się kilka wątków jej dotyczących. Pomijając osobliwe relacje Stiepana Trofimowicza i całokształt mieszczańskich stosunków, centralną postacią staje się tu Mikołaj Stawrogin. Nie wdając się w niuanse dotyczące tej postaci, które szczegółowo omawiają Maria Janion i Ryszard Przybylski, chciałbym pokazać na jego przykładzie, w jaki sposób Dostojewski przedstawia miłość. Przede wszystkim w wydaniu Stawrogina mamy do czynienia z miłością do cielesnych kobiet. W powieści dowiadujemy się o pewnej dozie uczucia w stosunku do Darii Pawłowny, a także budzącym wiele wątpliwości zachowaniu wobec niepełnosprawnej siostry generała Lebiadkina, którą poślubił za granicą. Trudno jest jednoznacznie określić czy ich długo ukrywany ślub był wyrazem jakiejś szalonej namiętności czy też raczej kaprysu, bądź rzekomej choroby psychicznej (opętania) Stawrogina. Interpretację w kategoriach cielesności podbudowuje aura atrakcyjnego amanta, przybyłego z wielkiego świata do małego miasteczka, przynajmniej do pewnego momentu, unosząca wokół Stawrogina, Nie należy również zapominać, że w usuniętym przez cenzurę rozdziale U Tichona Dostojewski pokazał okrutne oblicze Mikołaja Wsiewołodowicza, który oddawał się licznym rozpustom. Dlatego też niektórzy krytycy uważają, iż Stawrogin „jest chory na niemoc odczuwania jakichkolwiek głębszych emocji. Jest sceptyczny, prześmiewczy, stonowany. Jego oziębłość skazuje ludzi, którzy go kochają, na cierpienie. Od ponurej beznamiętności rozpaczliwie ratuje się, uciekając do substytutu miłości — gwałtu i rozpusty" [ 24 ].

Jaki obraz wyłania się więc z powyższych zdań? Jedno jest pewne: to idea przeciwstawna tej, którą widzieliśmy u Brzozowskiego. Stajemy przed alternatywą: człowiek jest zupełnie wyzuty z miłości albo miłość ta rozumiana jest jako zwierzęce pożądanie, którym nie kierują żadne nawet quasi-racjonalne czynniki. W tym rozumieniu miłość to zew. Jego motywy są całkowicie wewnętrzne i niedostępne. Relacja miłosna odbywa się w schemacie przedmiotowo-podmiotowym. Dostojewski nie włącza tu żadnych motywów światopoglądowego wyboru, który spaja związek. Jako ciekawą ilustrację tej tezy można potraktować fakt, iż Stawrogin jest w końcowych partiach powieści zupełnie obojętny wobec działań rewolucyjnych, do których podjęcia pragnie namówić go Piotr Stiepanowicz.

Jestem skłonny powiedzieć jednak, iż Dostojewski nie jest do końca konsekwentny. Można pokazać to na przykładzie opowiadania Białe noce. Główny bohater (co charakterystyczne dla tego autora, określający się jako „marzyciel") wygłasza następującą kwestię:

„Mam już dwadzieścia sześć lat, a nikogo nigdy nie widywałem. I jakże ja mogę mówić ładnie, zręcznie i do rzeczy? Dla pani też będzie lepiej, jeżeli wszystko będzie jawne, szczere… Nie mogę milczeć, kiedy się we mnie serce odzywa. Ale wszystko jedno… Czy da pani wiarę? — ani jednej kobiety, nigdy, nigdy! Żadnych znajomości! I tylko marzę co dzień, że wreszcie kiedyś kogoś spotkam. Ach, gdyby pani widziała, ile razy byłem zakochany w ten sposób!" [ 25 ]

Później zaś uzupełnia swoją myśl:

„Czy pani wie, że już muszę obchodzić rocznice swoich doznań, rocznice tego, co było kiedyś tak drogie, a czego w rzeczywistości nigdy nie było — bo to rocznice tylko tych głupich, bezcielesnych marzeń — a muszę to robić dlatego, że brak mi nawet tych głupich marzeń, bo nie mam ich czym zastąpić: przecież i marzenia się kończą!" [ 26 ]

Widzimy, że w tym przypadku Dostojewski optuje za wyjątkowo osobliwym rodzajem miłości. Nie jest to miłość fizyczna, lecz klasyczna potrzeba „bycia-w-związku", posiadania w Innym oparcia. Ta przemożna potrzeba, znana z Płomieni, pozwala nam wytłumaczyć rozbrajającą wprost naiwność z jaką bohater Białych nocy, daje się oszukać. Ponadto widzimy dlaczego nie ma pretensji do kobiety, która go zraniła. Wyjaśnia to piękne motto z Iwana Turgieniewa: „A może po to był stworzony,/ Ażeby chociaż krótką chwilę/ Przebywać w bliskości twego serca?" Ów bezimienny bohater jest więc wdzięczny za to, iż miał „aż chwilę szczęścia" [ 27 ]. Wydaje mi się, iż w tym przypadku możemy mówić o miłości do „kobiety-idei". Potrzebował on bowiem człowieka, który pomógłby kroczyć przez życie, przełamując paraliżującą nieśmiałość. Nie poszukiwał on konkretnej „połówki", lecz ogólnego typu. [ 28 ] Podobnie jak u Brzozowskiego miłość jest stanem podmiotu, nie zaś relacją czy też wzajemnym względnie izolowanym układem.

Myślę, że udało mi się pokazać niekonsekwencję Dostojewskiego w opisywaniu miłości. Często bierze on pewien aspekt, opisuje go, następnie zaś robi to samo z całkowicie odmiennym przejawem, a każdy z tych opisów nazwany zostaje tym samym pojęciem miłości. Trudność ta występuje nie tylko pomiędzy różnymi tekstami, lecz także obrębie jednej powieści (między innymi Biesów).

VI. Zakończenie

Postanowiłem wydobyć z powieści Stanisława Brzozowskiego motyw miłości, gdyż wydaje mi się, iż takie jego rozumienie niesie ze sobą wiele zalet. W ramach podsumowania pozwolę sobie wskazać niektóre z nich.

Przede wszystkim tak interpretowana miłość nie musi być uczuciem. Pozwala to na wprowadzenie specyficznego jej rozumienia jako relacji osobowej. Choć nosi ono pewne rysy tomistyczne, nie jest bynajmniej moim celem jest apologia tej koncepcji. Moją intencją zaś jest połączenie terminu „miłość" z odpowiedzialnością. W pełni mogę się za to podpisać pod stwierdzeniem, iż:


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Logika intelektualnego getta
Buczenie im. dobrego chrześcijanina Breivika

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 18 ] J. Ortega y Gasset, Szkice o miłości, Warszawa 1989, s. 77.
[ 19 ] Tamże, s. 84.
[ 20 ] Sam Ortega y Gasset sugeruje, iż chodzi mu raczej o pewne mniej widoczne cechy urody. Nie pozostaje on jednak wyłącznie w sferze estetycznej, gdyż cechy te mogą być „urojone". Mam pełną świadomość, iż moja interpretacja może być traktowana jako reinterpretacją poglądów autora Wyboru w miłości.
[ 21 ] Pierwowzorem jednak Tomasza Judyma był szwagier Żeromskiego, lekarz-społecznik Rafał Radziwiłłowicz — przyp. red.
[ 22 ] Tamże, s. 78.
[ 23 ] Sergiusz Nieczajew (1847-1882), rosyjski rewolucjonista, uważał że rewolucyjny cel uświęca wszelkie środki. Ze względu na radykalne metody środowisko emigracyjne (w tym Michał Bakunin) zerwało z nim kontakty. Autor słynnego Katechizmu rewolucjonisty [przyp. aut.]
[ 24 ] A. Pyrkosz, Biesy niszczą bohaterom życie, „Dziennik Teatralny" 19 listopada 2007.
[ 25 ] F. Dostojewski, Białe noce [w:] Tegoż, O miłości, Kraków 1988, s. 12.
[ 26 ] Tamże, s. 27.
[ 27 ] Tamże, s. 56.
[ 28 ] Znamienne, iż bohater przedstawia się Nastusi właśnie jako „Typ". Tamże, s. 17.

« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 05-08-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Kamil Łuczaj
Student Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wydziału Humanistycznego Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Zainteresowania naukowe: filozofia polska, historia myśli społecznej, socjologia płci.

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Teoria zmiany społecznej Kazimierza Kelles-Krauza
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2099 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365