|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Doktryna, wierzenia, nauczanie
Nie taki diabeł straszny [2] Autor tekstu: Wojciech Terlecki
Anneliese skupiała na sobie uwagę poprzez opowieści i zachowania wyraźnie wskazujące na dręczenie demoniczne lub opętanie. Szczególnie
źle zachowywała się podczas pielgrzymki do San Damiano, co czyniło z niej
wyróżniającą się z tłumu pątniczkę. Około 1974 w sprawę dziewczyny
zaangażowali się przedstawiciele duchowieństwa. Zainteresowanie ze strony osób,
które były dla niej autorytetami na pewno sprawiało jej przyjemność, zwłaszcza,
że znalazła u nich zrozumienie. Ta sytuacja wzajemnego sprzężenia zwrotnego
trwała, aż do jej śmierci. Trzeba przyznać, że księża mimo zrozumiałej
ekscytacji, zachowywali się uczciwie, starali się kierować dziewczynę do
lekarzy i na pewno byli pełni dobrych chęci by jej pomóc. Prawdopodobnie
zapomnieli, czym jest wybrukowane piekło. Przejawy opętania to całe spektrum obrazów znanych z filmów grozy. Opisy zachowań podczas pogorszenia się stanu zdrowia dziewczyny
są szokujące dla czytelnika, wydaje mi się jednak, że nie robiłyby szczególnego
wrażenia na personelu placówek psychiatrycznych. Nie ocierały się przy tym o nic nadnaturalnego, nic, czego nie mógłby zrobić człowiek. Szczegółowo
jest to opisane w książce, a w kilku przypadkach wyjaśnione przez autorkę.
Dotyczy to modulacji głosu chorej, których można wysłuchać na nagraniach z egzorcyzmów. Brzmi to dosyć nieprzyjemnie, jednak dla antropologa znającego
możliwości emisji głosu niektórych ludów nie stanowi, to na pewno
zaskoczenia.
(Wideo na YouTube można zobaczy;
tu i tu.)
Fani
programów Beara Gryllsa przekonali się wiele razy,
że zjeść można niemalże wszystko. Jako nastolatek chcąc zaimponować
dziewczynom, również zjadałem różne rzeczy. Między innymi żywego ciernika
opętanego przez szczególny rodzaj tasiemca Schistocephalus
solidus. O tym dowiedziałem się post factum. Także, dlaczego koleżanki
nie chciały się ze mną całować.
Największym problemem dziewczyny było jednak
powstrzymywanie się od przyjmowania posiłków, co dodatkowo przy jej
hiperaktywności w czasie napadów było śmiertelnie wyniszczające.
Przebieg całego rytuału egzorcyzmów można porównać do
odgrywania ról, a tak właśnie określił Derren Brown w swojej książce
„Sztuczki Umysłu", stan hipnozy. Uczestnicy tej gry odczuwają dziwne
stany, tracą siły nie mogą ruszać kończynami. Pani Thea Hein, która
niejako zorganizowała egzorcyzmy w pewnym momencie dotyka „opętanej" i zaczyna narzekać na swoją rękę, że jest jakaś dziwna. Na szczęście krótki
egzorcyzm likwiduje ten objaw neurologiczny. Co do innych niecodziennych i dziwacznych ludzkich zachowań niezwiązanych z tą sprawą i niekoniecznie
interpretowanych, jako nawiedzenia czy opętania. odsyłam się do poszukiwań
na YouTube, życzę wielu zaskoczeń.
Kilka słów należy się głównym postaciom tego
spektaklu. Egzorcyzmy rozpoczęły się 24 września 1975 roku. Na początku żaden
diabeł nie wygłasza jasnego komunikatu. Demony klną, wyzywają, kłócą się.
Potem się z wielką niechęcią przestawiają: Judasz, Lucyfer Kain, Neron i
last but not, least, sam Adolf Hitler. Jak widać to nie jakieś zbłąkane
dusze tylko pierwsza liga. Profesor Felicitas D. Goodman w uwagach końcowych
tak to komentuje: "Również obraz
innych demonów, który stworzyła Anneliese, stanowi prawdziwy niemiecki
dokument kultury" (str. 309). Czy owe towarzystwo te ma jakąś nadludzką
moc? Owszem rozróżnia wodę święconą od nieświęconej — raz reagują, a raz nie. Podczas weryfikacji opętania Piotr (chłopak Michel) opisuje: "Pewnego
wieczoru, kiedy odprawiany był egzorcyzm. Anneliese popatrzyła prowokująco i bezczelnie na ojca Renza i powiedziała: 'Ale ja nic nie powiem'".
Okazało się, że ojciec Renz umówił się z pewnym biskupem, że o 19.00 ten
odmówi egzorcyzm w intencji panny Michel. I wtedy punktualnie o 19.00 ona właśnie
to powiedziała. Czy to mógł być zbieg okoliczności, czy coś znacznie od
niego dalszego? Tu wkracza sztuka interpretacji. Nakazuje bezwzględnie połączyć
te dwa wydarzenia i ubrać je w historie, o przebiegłym szatanie, co to
stwierdził, że nic nie będzie mówił o tym, że wie, że właśnie w innym
miejscu odprawiamy jest egzorcyzm, ale jednocześnie był na tyle głupi, żeby
poinformować o tym obecnych. Te wypowiedziane słowa wcale nie znaczą, że młoda
kobieta, kiedy kapłan o 19.00 wpatrywał się w nią wyczekująco po prostu odmówiła
współpracy. Redaktor Terlikowski w ww. wywiadzie pyta, "Dlaczego są
sytuacje, kiedy dziewczyna zaczyna mówić 36 językami, a część z nich to języki
martwe (...)? Zaznaczam, że nie dotyczy to jakby można było przypuszczać
przypadku opisywanego przez prof. Goodman. Powszechnie wiadomo, że demony są
wielojęzyczne i władają językami martwymi. Anneliese zna dobrze łacinę.
Demony również. Anneliese nie zna chińskiego. Demony również, to znaczy nie
komunikują się w nim, ale twierdzą, że go rozumieją. Z drugiej strony
ciekawe jak egzorcyści rozpoznają, że złe duchy mówią np. po persku,
aramejsku, czy w innych egzotycznych językach, a nie oszukują bełkocąc? Czyżby
byli oni aż tak dobrze wykształceni? Czy któryś, z czytelników, zna kogoś,
kto byłby w stanie rozpoznać więcej niż kilka języków obcych, mając pewność,
że to nie mniej lub bardziej udane naśladownictwo? Redaktor twierdzi również,
że diabeł potrafi rozpoznawać grzechy księży egzorcystów, o których oni
już nie pamiętają. Nasuwa mi się tu kilka humorystycznych komentarzy, którymi
się nie podzielę, dodam tylko, że ja też pewnie to potrafię. Ojciec Pio też
to robił. Kiedy penitent twierdził, że wyznał już wszystkie grzechy,
spowiednik gniewnie go odprawiał bez rozgrzeszenia, twierdząc, że czegoś nie
wyznał. Podejrzewam, że w 100% miał rację, paleta zachowań ludzkich, które
przez Kościół Katolicki zostały zakwalifikowane do grzechów jest
przeogromna.
Nie tylko potępieńcy dręczą dziewczynę jest nękana również
przez Jezusa jego Matkę i Archaniołów. W tym epizodzie Michel nie jest opętaną
jest „widzącą", przekazuje ludziom przesłanie od Matki Bożej, która
poza wymaganiem bezwzględnego posłuszeństwa, mówi, że od dzisiaj Anneliese
będzie jej rzecznikiem oraz ogłasza potrzebę wypełnienia przesłania innej
„widzącej" — Barbary Weigand. Nie udało się, ta niemiecka wizjonerka nie
zaistniała globalnie. Jak to się mogło stać, skoro dla czystej panienki była
taka ważna? W tej historii pojawia się również zbawiciel. Na początku nie
popisuje się elokwencją mówi „Stygmaty" i znika. W międzyczasie demony
wieszczą „sąd kary" i każą odmawiać różaniec, „bo się źle skończy".
Trochę dziwi taka postawa, wrzeszczącego dla lepszego efektu demona. Matka
Boska również podejmuje ten temat, a zbawiciel daje dobre rady „Gromadźcie w domach żywność". Demony czasami wykazują się poczuciem humoru, ale
kiedy pisemne przesłanie przekazuje Jezus to nie wiadomo czy śmiać się czy
bać: "Żałuj za swoje grzechy,"
mówi do wykończonej fizycznie i psychicznie dziewczyny. " a potem uwierz w moją wielką miłość do ciebie, nie wątp w nią, to mnie
bardzo zasmuca. Moje drogi są drogami tajemniczymi, musisz pozostawić mi wybór
drogi dla ciebie. Czy nie dałem ci już dużo dowodów mojej miłości?"
(str. 195). W tym kontekście brzmi to jak wyznanie psychopaty z filmu grozy.
Matka Boska z kolei daje jej misję cierpienia za tych, co na tyle zgrzeszyli,
że grozi im piekło. Tak jak Jezus zbawił ludzi, tak teraz ona ma ich ratować
przed wiecznym potępieniem. Matka Boska daje w widzeniu dziewczynie wybór, ale
jest haczyk. Jeżeli panna Michel się nie zdecyduje cierpieć, to będzie winna
temu, że te dusze trafią do królestwa Lucyfera. To się nazywa szantaż
emocjonalny i zapętlenie logiczne. Komputer w takim przypadku by się zawiesił a człowiek? Dobra pani składa również obietnice, których nie dotrzymuje -
odpędza demony a potem pozwala im wrócić. W tym momencie Anneliese, świadomie
lub nie przekroczyła granicę tolerancji Kościoła. Historia stała się tak
pokręcona, a przesłania groteskowe, że żadna siła nie skłoni by Watykan
uznał widzenia dziewczyny lub ją samą za męczennicę. Droga do oficjalnego
uznania świętości lub choćby stanu błogosławionego została zamknięta. A czy nie taki był cel tego przedsięwzięcia?
Po przeczytaniu książki można postawić wiele hipotez,
dlaczego ta historia tak tragicznie się skończyła. Być może Anneliese była
chora psychicznie i niewłaściwie rozpoznana i leczona. Pewne jej zachowania były
podobne do ludzi dotkniętych zespołem Touretta. Sekcja zwłok nie wykazała
zmian w obszarze mózgu. Gdyby mówiła po angielsku, zapewne sugerowano by
rozdwojenie jaźni, które występuje endemicznie wśród Anglosasów. To znaczy
bardzo rzadko pojawia się w innych kulturach. Ma to zapewne związek z tym, że
do jego zdiagnozowania niezbędny wydaje się dobry prawnik i system sądowy
oparty na precedensach.
Dla próby zrozumienia sytuacji, w jakiej znalazła się
dziewczyna, ważny jest kontekst historyczny. W 1965 roku zakończył swoje
prace Sobór Watykański II, z którego postanowieniami nie zgadało się środowisko
panny Michel. Diabeł wykreowany przez dziewczynę wielokrotnie krytykuje
postanowienia soboru dotyczące przyjmowania komunii. To znaczy twierdzi, że mu
się to podoba. Świat wokół dziewczyny laicyzuje się, jej bohaterowie są
lekceważeni. Dziewczyna stanowczo się temu sprzeciwia. Protesty polegające na
okaleczaniu się, głodzeniu, nietypowemu zachowaniu nie są niczym niezwykłym
wśród ludzi, którzy w inny sposób nie są w stanie wpłynąć na bieg zdarzeń. W pewnej chwili wokół Anneliese gromadziło się wiele osób tworząc
nieformalną wspólnotę Anneliese, taką jak miały wokół siebie inne
wizjonerki, guru, prorocy. To mogło stanowić mocny bodziec do realizowania się
poprzez ten spektakl. Dziewczyna, jeżeli nie była chora, a jedynie uwikłana w grę, kilka razy próbowała zakończyć przedstawienie. Demony miały odejść,
jednak zawsze jak w dobrym horrorze w ostatniej chwili się pojawiały. Gdyby
skończyły się nawiedzenia, skończyłoby się zainteresowanie nie tylko jej
osobą, ale problemami szczególnie jej bliskimi. Trudno to teraz jednoznacznie
rozstrzygnąć, jednak powyższe wyjaśnienia wydają się o lata świetlne
bardziej prawdopodobne od istnienia świata duchów i demonów w tajemniczy sposób
wpływających na ludzi, żyjących w jakimś innym, niewidzialnym,
niepoznawalnym świecie.
Nasuwa się refleksja, że twarde wychowanie katolickie w atmosferze jak z horroru, z duchami, demonami, cierpieniem za grzechy, śmiercią
męczeńską, beznadziejna potrzebą przypodobaniu się bóstwu, obsesją
uzyskania zbawienia, nakazem bezrefleksyjnego poddania się autorytetom,
bezpodstawnym poczuciem winy, zakazami seksualnymi było przyczyną stanu, w jakim pogrążyła się Anneliese Michel. Taką tezę stawia ewangelicki teolog
Uwe Wolff. Tylko czy ewangelicy nie wierzą w diabła i grzech? Działalność
szatana zwalnia z odpowiedzialności za kondycję panny Michel rodziców, Kościół,
księży, teologów, dlatego jest on im niezbędny i będą bronić jego
istnienia jak niepodległości.
1 2
« Doktryna, wierzenia, nauczanie (Publikacja: 02-10-2011 Ostatnia zmiana: 03-10-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2287 |
|