Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.776.209 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 720 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Kiedy oglądamy zasady panujących na świecie religii, nasuwa się wniosek, że są wytworem wyobraźni chorego człowieka".
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Szatańska sprawiedliwość [1]
Autor tekstu:

Pewnego razu Bóg zawołał do siebie dyżurnego anioła i polecił mu wezwać natychmiast archanioła Gabriela.

— O ile wiem Panie,… archanioła Gabriela wysłałeś z jakimś ważnym poleceniem na drugą stronę galaktyki — odparł ten, stojąc przed Stwórcą wyprostowany jak struna. Bóg skrzywił się nieznacznie.

— A tak,… rzeczywiście! Wobec tego wezwij natychmiast archanioła Michała! - polecił mu, czyniąc niecierpliwy gest dłonią.

Dyżurny anioł pochylił głowę i patrząc gdzieś pod stopy Stwórcy, odparł:

- Ale jego też akurat nie ma,… ćwiczy swe zastępy aniołów w odległym rejonie nieba o,… — nie skończył, bo Bóg przerwał mu gwałtownie:

— A niech to! Kiedy któregoś potrzebuję, dziwnym trafem albo są zajęci, albo ich nie ma! -

Dyżurny anioł stał z pochyloną głową i nie odzywał się. Bał się nawet spojrzeć w oblicze Stwórcy. Ten po chwili uspokoił się i spytał:

- To który z archaniołów jest na miejscu? I akurat wolny? — dodał zjadliwym tonem.

— O ile wiem Panie, archanioła Rafała też nie ma,… ale jest Szatan… - odparł dyżurny anioł z pewnym wahaniem, bo choć Szatan już od jakiegoś czasu nie był archaniołem, to zawsze jednak. Bóg skrzywił się nieznacznie i rzekł niezdecydowanie: — Szatan mówisz? No dobrze, niech będzie Szatan. Tylko pospiesz się! — i nieomal wypchnął anioła za drzwi sali tronowej.

Kiedy Szatan zameldował się u Stwórcy, ten bez zbędnych wstępów powiedział:

- Jest taka sprawa; Muszę być obecny w drugim końcu wszechświata, aby tam stworzyć nowy świat… -

- Przecież ty Panie jesteś wszechobecny w swoim dziele, czyż nie? — przerwał mu niezbyt grzecznie Szatan, wpatrując się uważnie w jego oblicze. Bóg zniecierpliwiony machnął ręką.

- Jestem! Jestem! Tyle, że nie w jednakowym stopniu. Nie będę ci teraz tłumaczył na czym to polega. Nie przerywaj i słuchaj! Więc choć j e s t e m obecny wszędzie… — położył nacisk na wyraz „jestem".

- Tam muszę poświęcić więcej uwagi, bo to ma być coś extra! Ty więc na czas mojej nieobecności dopilnujesz ziemi, aby ludzie znów nie wyskoczyli z czymś głupim… — przerwał i dodał ciszej jakby do siebie:

- Wystarczy ich tylko z oczu spuścić na chwilę… — pokręcił głową do swych myśli i kładąc swoją ciężką dłoń na ramieniu anioła, rzekł:

- Masz więc przypilnować ludzi,… ja niedługo wrócę… -

- Może za tydzień? — spytał Szatan z ledwie dostrzegalnym uśmieszkiem.

- Może,… a dlaczego tak uważasz? — spytał Bóg podejrzliwie.

- Ee,… nic! Tak tylko pomyślałem. — odparł ten wymijająco. Nie było tajemnicą, że Bóg z reguły więcej czasu nie poświęcał na stworzenie świata, niż jeden tydzień. Taką miał zasadę? Któż to może wiedzieć...

- No, dobrze! A więc pilnuj i uważaj na wszystko! Zwiększę ci do tego zadania twoje możliwości, tylko pamiętaj; nie wykorzystaj ich niewłaściwie! — położył swoją dłoń na głowie anioła i ten poczuł jak spływa po nim jakieś dziwne ciepło. Mimowolnie zamknął oczy, a gdy je otworzył Boga już nie było. Został sam.

Gdy Stwórca wrócił po tygodniu — co było do przewidzenia — zastał Szatana niezwykle podekscytowanego. Jąkając się z przejęcia, rzekł on:

- Panie,… wprowadziłem pewne poprawki do twojego dzieła! — Boga aż „zamurowało". Spojrzał na niego z niedowierzaniem, ściągając brwi, a jego spojrzenie stało się zimne niczym lód.

- Co takiego?! — spytał oschłym tonem. Szatan momentalnie stracił cały animusz, ale było już za późno; Musiał wyjaśnić Bogu swoje zachowanie. Zaczął więc niepewnie:

- Uczyniłem Panie doskonałą sprawiedliwość na ziemi… — przerwał, czekając na reakcję Boga.

- Ty? Na ziemi?! — Stwórca był chyba bardziej zaskoczony niż wkurzony.

- Może jeszcze powiesz, że wśród ludzi? — spytał, jakby chcąc się upewnić.

- No właśnie! O to chodzi, że w y ł ą c z n i e wśród ludzi! — Szatan wbrew swojej chęci, lecz nie mógł ukryć zadowolenia z siebie.

Bóg wybuchnął głośnym śmiechem. Śmiał się długo i niepohamowanie, aż w końcu rzekł:

- Trzymajcie mnie! On uczynił doskonałą sprawiedliwość w świecie ludzi?! No, nie! Już dawno się tak nie ubawiłem! — znów zaczął się śmiać.

- Zaledwie tydzień mnie nie było, a on już zdążył uczynić d o s k o n a ł ą sprawiedliwość na ziemi! Ha! ha! — a gdy skończył się śmiać skinął na Szatana i gdy ten podszedł blisko, położył mu rękę na ramieniu, pytając:

— A w jakiż to sposób osiągnąłeś, mój ty mądralo? -

Szatan jeszcze nie pewny dalszej reakcji Boga, zająkując się czasem z przejęcia, począł mówić:

- Kiedy Panie odszedłeś, udałem się na ziemię, aby z bliska jej pilnować. Zobaczyłem wtedy z przerażeniem, że pośród ludzi dzieje się wiele niegodziwości, wiele zła za które nikt nie ponosi zasłużonej kary. Stwierdziłem, iż ludzie zachowują się tak, jakby nie mieli wcale  s u m i e n i a , albo mieli je w stanie szczątkowym! Pomyślałem sobie Panie, że to na pewno nie spodobałoby ci się. A więc korzystając ze swoich uprawnień i z dodatkowej mocy jakiej mi udzieliłeś do tej zaszczytnej misji, uczyniłem obowiązującym pośród ludzi takie prawo, które powoduje u osobnika dokonującego karygodnego, niemoralnego czynu, tak silne w y r z u t y  s u m i e n i a , iż jedynym lekarstwem, aby je uciszyć jest zaniechanie czynienia zła teraz jak i w przyszłości, oraz dodatkową rekompensatę w postaci nawiązki z trzech dobrych uczynków. Podoba ci się Panie to rozwiązanie? -

Stwórca pokręcił głową, jakby czemuś nie mógł się nadziwić, a potem spytał poważnym już tonem:

- Więc według twojej koncepcji, to bardzo rozwinięte sumienie u ludzi, determinuje ich zachowania? Powoduje, iż m u s z ą być dobrzy, choćby tego nie chcieli, bo inaczej zamęczy ich p o c z u c i e  w i n y ? -

- Tak Panie! Jest dokładnie tak, jak to ująłeś! — odparł Szatan z dumą w głosie.

- Pozostawia im ono choć niewielki margines swobody? — spytał Bóg, uważnie przyglądając się aniołowi, spod swych siwych, krzaczastych brwi.

- Absolutnie żadnego! Dlatego uważam — nie chwaląc się oczywiście — to rozwiązanie za tak doskonałe! — odparł Szatan z wrodzoną skromnością.

- Doskonałe mówisz? — pokiwał Bóg głową, a na jego obliczu pojawił się zagadkowy uśmiech.

- Zniewolenie ludzi do bycia dobrymi, wbrew ich woli, jest według ciebie doskonałym pomysłem? A gdzie tu jest miejsce na ich  w o l n ą  w o l ę ?! Nie wspominając już nawet o tym, że dobre uczynki moralne wykonywane pod

p r z y m u s e m — choćby i wewnętrznym — są „funta kłaków" nie warte, rozumiesz to, ty nie douczony demiurgu?! -

Szatan pochylił głowę, dopiero teraz pojmując, że nie pomyślał o wszystkim wprowadzając naprędce to „doskonałe" — jak mu się wydawało — prawo. Jego nieludzko piękne oblicze pokrył rumieniec wstydu.

- Przepraszam Panie,… chciałem jak najlepiej. — wymamrotał skonfudowany w najwyższym stopniu, jeszcze niżej pochylając głowę. Stwórca protekcjonalnie poklepał go po ramieniu i rzekł:

- Wiem, wiem! Dlatego nie mam o to do ciebie żalu! Na przyszłość jednak zastanów się głębiej, nim cokolwiek zmienisz w moim dziele! Nie pomyślałeś nawet c z y m jest w istocie to ludzkie sumienie, a powinieneś to wziąć pod uwagę. — odchodząc już i czyniąc dłonią gest, który niwelował to szatańskie prawo pośród ludzi, dodał sentencjonalnie:

- Nie wszystko jest takie proste, jakby się to mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Pamiętaj o tym, Luciferusie! — Szatan zapamiętał zapewne tę cenną radę.

*

Minął jakiś czas /pamiętajmy, że w niebie inaczej on płynie niż na ziemi, więc nie będziemy wdawali się w szczegółową chronologię/. I znów sytuacja powtórzyła się nieomal tak samo dokładnie jak za pierwszym razem; Bóg wybierał się w odległy kraniec kosmosu, aby stworzyć tam jakiś nowy świat i do pilnowania ziemi wezwał,… od razu Szatana, jakby chciał się przekonać, czy znów będzie on próbował rozwiązać ten dręczący go problem teologiczny.

I nie przeliczył się, bo gdy wrócił dokładnie po tygodniu, Szatan przywitał się z nim i zaraz na wstępie pochwalił się:

- Panie, tym razem zrobiłem to lepiej! Będziesz zadowolony z tej sprawiedliwości jaką uczyniłem na ziemi! Jestem tego pewien! -

Bóg spojrzał na niego ze sceptyczną miną, westchnął głęboko i rozkładając ręce, powiedział: — Widzę, że i tak mnie to nie ominie! Mów zatem i miejmy to za sobą. Co tym razem wymyśliłeś? -

- Panie! Wziąłem twoje rady do serca i drugi raz nie popełniłem tego samego błędu! Otóż teraz wpadłem na dużo lepszy pomysł; Zastosowałem zasadę l u s t r a : to co kto daje, tyle samo otrzymuje,… i tak samo — uzupełnił wyjaśnienie a widać było, że duma aż go rozpiera.

— A konkretnie? — spytał Bóg, poważnym już tonem.

- No więc korzystając z uprawnień i mocy której mi udzieliłeś Panie, uczyniłem obowiązującym pośród ludzi takie prawo, według którego każdy kto czyni drugiemu jakiekolwiek zło, otrzymuje od losu taką samą odpłatę i w taki sam sposób. Zważ Panie na daleko idącą sprawiedliwość tego prawa: nic mniej, ale i nic więcej! Identycznie! -

Bóg słuchał w milczeniu, wpatrując się gdzieś w dal nieobecnym wzrokiem, a minę miał nieodgadnioną. Szatan zaś ciągnął dalej:

— A więc: Gdy ktoś kogoś okrada — wkrótce sam zostanie okradziony, na taką samą wartość. Jeśli uwodzi komuś żonę — jemu też ktoś żonę uwiedzie. Ktoś dopuszcza się gwałtu — sam niechybnie też zostanie zgwałcony. Kłamie i oszukuje- jemu również odpłacą w ten sam sposób. Jest bezlitosny i okrutny dla innych — drudzy odpłacą mu tym samym. Bije bliźnich — sam również zostanie pobity, jeśli zaś zabije kogoś — sam zostanie zabity również! — przerwał by nabrać oddechu, a że Bóg nie odzywał się ani jednym słowem, dokończył:

- Jednym słowem: uczynione zło bliźniemu wraca do człowieka w tej samej formie i w takiej samej ilości. Więc zasadę „nie czyń drugiemu co tobie nie miłe", wcieliłem w życie po prostu! — dokończył zadowolony z siebie i czekał pochwały.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Upadły Anioł
Apokatastaza czyli ukarana pycha Szatana


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 14-01-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3192 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365