|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
Cienie pontyfikatu Jana Pawła II [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
(III)
Uświęcił huczne obchody „500-lecia ewangelizacji
Ameryki Łacińskiej", kiedy postępowe środowiska katolickie domagały
się aby papiestwo wykorzystało tę rocznicę do przeproszenia za zbrodnie wobec
Indian (zob. np. akt końcowy Trzeciej Europejskiej Konferencji na Rzecz Praw
Człowieka w Kościele pkt 7 z 12 stycznia 1992, Chur). Czy nie jest dowodem cynizmu
papieża jego wypowiedź podczas otwarcia Latarni Kolumba na Santo Domingo (w
kształcie olbrzymiego krzyża) w 500-lecie ewangelizacji Ameryki Łacińskiej:
"Zgromadziliśmy się przed latarnią Kolumba, która swą formą krzyża ma
symbolizować krzyż Chrystusa wbity w tę ziemię w 1492 roku. W ten sposób
chciano zarazem uczcić wielkiego admirała, który dał pisemny wyraz swojej woli:
"Ustawiajcie krzyże na wszystkich drogach i traktach, żeby im Bóg pobłogosławił
(...świętym mieczem najeźdźców-eksterminatorów — przyp.)" (...)
Tak rozpoczęła się siejba cennego daru wiary"
[ 2 ] A jak się zakończyła — wszyscy wiemy. Niektórzy pasterze kościoła zdobyli się na wyznanie prawdy o owej „siejbie cennego daru wiary", np. Biskup Xingu (Brazylia) Erwin
Kräutler, jak podawała Katolicka Agencja Informacyjna z 6 marca 1991 r.,
powiedział, że Kościół katolicki wtargnął przed 500 laty do Ameryki Łacińskiej,
"w europejskim stroju, bez respektu dla indiańskich kultur", i stał się współwinny "największej masakrze w dziejach ludzkości",
zaś jego misjonarze potępili wszelkie uczucia religijne Indian jako "pochodzące
od szatana". W przejmującej relacji naocznego świadka tych wydarzeń
B. de Las Casas (1474 — 1566) czytamy wiele o dokonaniach chrześcijańskich
misjonarzy, którzy gorliwie nieśli krzyż Chrystusa przez morze, aby go głęboko
wbić w tę pogańską ziemię, m.in. pisze Las Casas: „Robili oni też
szerokie szubienice, takie że stopy prawie dotykały ziemi, na każdej z tych
szubienic wieszali na cześć i chwałę Zbawiciela i dwunastu apostołów po
trzynastu Indian, potem podkładali drewno, rozniecali ogień i palili
wszystkich żywcem". [ 3 ] (Zob. więcej: Ewangelizacja Indian)
Rok później Jan Paweł II przemawiając na tym kontynencie skwapliwie
przemilczał tę okrutną prawdę.
Słusznie więc w odpowiedzi na te kościelne
obchody y 1992 r. pewna Indianka powiedziała, że od czasów Kolumba zaczął się "proces
eksterminacji, który nigdy nie ustał", a rok 1992 nie jest żadnym powodem
do świętowania, gdyż "Holocaustu popełnionego na Żydach też się przecież
nie celebruje, tylko oddaje cześć pamięci ofiar ludobójstwa"
[ 4 ].
(IV)
Jest niezdolny do kontynuowania kursu Jana XXIII — najwybitniejszego papieża XX wieku — głębokich
zmian w Kościele związanych z Vaticanum II. Jak zauważa brytyjski The
Economist, "zamiast kontynuować tę ryzykowną drogę, papież Jan
Paweł II postanowił ograniczyć to w dużej mierze". Podobnie uważa
Bernardo Valli na łamach La Republica: „Jan Paweł II stara się powstrzymać
nurty soborowe, które mogłyby obalić hierarchię Kościoła katolickiego". I Gazeta Wyborcza: „Jest obecnie tajemnicą poliszynela, że przy wszystkich swoich zasługach Jan Paweł II zahamował przeobrażenia współczesnego katolicyzmu" (13.10.1992 r.).
Jak pisze jeden z katolickich teologów: "Papa Wojtyła
nie pomija żadnej okazji do wykonywania swego urzędu nauczycielskiego, żeby
przywrócić ortodoksyjną tradycję. Czystki w elitarnych kadrach, jakie po
cichu przeprowadza, są przykładem tych zamiarów. Kto jest powoływany przez
Jana Pawła II w szeregi księstwa Kościoła, zawdzięcza ten honor mniej
Duchowi Świętemu, a raczej swej własnej nieskazitelnej wierności papieżowi"
[ 5 ]
Czytaj więcej:
"Papież, jezuita i Opus Dei"
"Kłopotliwe dziedzictwo", Forum, 20 maja 2001
(V)
Ekumenizm jest niekonsekwentny, o czym świadczy
wydany niedawno akt Dominus Jesus,
którego wymiernym skutkiem jest np. gwałtowne pogorszenie stosunków z hinduizmem
(do tej pory stosunki te były pozytywne). Spotkał się on z gwałtownym protestem
przedstawicieli większości Kościołów, czemu nie można się dziwić, gdyż nie można
mówić o ekumenizmie, kiedy wydaje się jednocześnie akty utrzymujące, że Kościół
katolicki stoi ponad wszystkimi innymi. Jak stwierdził abp Abel,
ordynariusz prawosławnej diecezji leubelsko-chełmskiej: "Takie sformułowania
eklezjologiczne przekreślają dorobek dialogu międzykonfesyjnego, a uwypuklenie roli prymatu papieża zakwestionowało znaczenie soborowości w życiu
Kościoła. Dlatego też z niecierpliwością czekam na oficjalne stanowisko co
do rzymskokatolickiego rozumienia pojęcia ekumenizmu. Wyznam, że bardzo
obawiam się odpowiedzi, iż tak naprawdę idzie o to, aby (zgodnie z prezentowaną w Deklaracji eklezjologią) wszystkie Kościoły chrześcijańskie
doprowadzić do jedności z Biskupem Rzymu… Niedobrze się stało, że Deklarację
wydano w dobie, gdy dialog ekumeniczny przeżywa kryzys..." (Polityka,
2 VI 2001).
Dobre stosunki z anglikanami zaprzepaściła
reakcja papieża na wprowadzenie kapłaństwa kobiet w tamtejszym Kościele. Z tym
odłamem chrześcijaństwa, który najmniej ma różnic dogmatycznych stosunki układają
się najgorzej. Kościół prawosławny oskarża katolików o gwałtowny prozelityzm
wśród wyznawców prawosławia. Pomimo, że u nas uważa się, że jest to zarzut z gruntu fałszywy, inaczej oceniają to media zagraniczne: "Wschodnie
Kościoły chrześcijańskie poczuły się dotknięte, i nie bez powodu, ze
względu na podejmowane przez Rzym próby prozelityzmu w Rosji, czyli wyjątkową
krucjatę tego polskiego papieża" (The Economist). Niekorzystnie
na stosunki watykańsko-żydowskie wpłynęła niedawna beatyfikacja Piusa IX, który
był „aktywnym antysemitą" (np. słynny casus porwania dziecka
żydowskiego, które wychował na katolickiego księdza), który Żydów nazwał "psami".
Przeprosiny z ubiegłego roku za antysemityzm zostały odebrane przez środowiska
żydowskie na ogół jako nieszczere i dwuznaczne. Nawet z protestantami, z którymi
relacje są względnie dobre nie obywa się bez zgrzytów. Jan Paweł II wyraża swoje
potępienie kapłaństwa kobiet oraz liberalnej teologii, kilka miesięcy temu skrytykował
ponadto praktykę ekumenicznej „interkomunii", czyli udziału katolików w protestanckiej "wspólnocie stołu" i przyjmowanie przez
protestantów katolickiej komunii (GW 14.03.01.). Z drugiej jednak
strony, w Internecie najwyraźniej widać spór katolicko-protestancki. To
witryny protestanckie zieją największą nienawiścią do Kościoła
katolickiego, który nazywają bestią Apokalipsy lub wielką ladacznicą, zaś
papieża mianują Antychrystem lub satanistą.
Jak podsumowuje The
Economist: "...ekumenizm ucierpiał w wyniku położenia nacisku na autorytet
papieża. Wysiłki zmierzające do zajęcia przyjaznej postawy wobec innych Kościołów i religii stały się w ten sposób odległym marzeniem". Jako ciekawostkę
można podać pokazowy „ekumenizm" nadwiślański w czasie pielgrzymki w czerwcu 1999. Otóż zamyślono w jednej z miejscowości (Drohiczynie) urządzić
ekumeniczną mszę, w której wzięli udział m.in. prawosławny arcybiskup Sawa i ewangelicki biskup Jan Szarek. Usadzono ich na krzesłach, papież siedział
na olbrzymim (dwumetrowym) tronie, z którego to nawoływał do jedności chrześcijan.
Wiadomo, ekumenizm ekumenizmem, ale każdy musi znać swoje miejsca.
Ten ostrożny „ekumenizm" wskazuje na jego
rzeczywisty podtekst: cele taktyczne zawierania sojuszy dla walki z większym
wrogiem. Dziś bowiem to nie konkurencyjne religie są głównym wrogiem Kościoła,
lecz laicyzm, sekularyzacja, ateizacja społeczeństw skorelowana z dobrobytem.
To zresztą wynikało implicite z niejednej papieskiej wypowiedzi związanej z pojednaniem międzyreligijnym. Jeden z niepokornych profesorów teologii
katolickiej, Horst Herrman, zauważa: „Dzień, w którym 'religie świata'
przymierzą się przeciwko 'bezbożności', nie może być odległy. Interesy
wszystkich pasterzy są takie same. Wojtyła od dawna przygotowuje się na ten
przełom. Unika na przykład wszystkiego co by zbyt mocno szokowało 'braci odłączonych'.
Traktuje ich jako przyszłych sojuszników. Podpowiada im najnowsze standardy
wypowiadania się: 'dialog, pokój, pojednanie'. Wraz z nimi ogłasza świeckość
naszych czasów za wspólnego wroga. (...) Książęta Kościoła, którzy
niczego nie boją się tak jak oświecenia ludzkości co do własnej rzeczywistości,
mają słuszne powody do zadowolenia z tych pomagierów, działających po linii
Wojtyły." [ 6 ]
(VI)
Jan Paweł II nie tylko nie zdobył się na decentralizację
władzy kościelnej, lecz robił wszystko aby umacniać centralizm i absolutyzm.
Ogłosił na przykład, że przepisy kanoniczne są rozkazami Boga. Częstokroć wzmacniał
tradycję zrównywania papieskich decyzji z mocą samej Biblii. Tak uczynił 12
listopada 1988, kiedy w czasie kongresu dotyczącego teologii etycznej Opus Dei,
ogłosił, że poglądy etyczne zawarte w encyklice Humanae vitae staną się
od tej chwili częścią doktryny katolickiej. Etyka encykliki została zrównana z takimi naukami Biblii jak zmartwychwstanie czy odkupieńcza śmierć Jezusa.
Papież uczynił to prawdopodobnie w odpowiedzi na słaby stopień akceptacji względem
niektórych rozwiązań przyjętych w encyklice [ 7 ].
Aby uzmysłowić sobie jak blado wypada w tej kwestii Jan Paweł II wystarczy
przypomnieć sobie jego poprzednika, Jana XXIII,
który zawsze był przeciwny najwyższej mocy papieskich rozporządzeń, który mówił,
że nigdy nie będzie przemawiać ex cathedra chcąc w ten sposób osłabić
dogmat o nieomylności papieskiej. W przeciwieństwie do tego rzeczywiście wielkiego
papieża, Jan Paweł II wprowadził wewnętrzną cenzurę w Kościele (w Instrukcjach
dotyczących pewnych aspektów wykorzystywania społecznych środków przekazu, z 30 marca 1992 r.). Odtąd wszyscy kapłani i zakonnicy obowiązani są przedstawiać
do wcześniejszego sprawdzenia specjalnej "komisji do spraw wiary"
przy episkopatach krajowych książki i publikacje, które zamierzają wydać. Taka
pozycja jest badana i jeśli uzyska zgodę na publikację zawiera specjalną adnotację
"za zgodą Kościoła". "Pisarze i wydawcy katoliccy,
którzy naruszą te instrukcje, narażą się oprócz upomnienia, na surowe sankcje"
[ 8 ].
Ostatnio podjął pewne kroki w celu demokratyzacji podejmowania decyzji w Kościele,
jednak należy to uznać za gesty znad trumny, gesty człowieka, który sam nie
chciał wyrzec się władzy przez cały okres swego pontyfikatu, zaś obecnie podejmuje
decyzje dla swego następcy, aby zatrzeć lub rozmazać niekorzystną linię swej
dotychczasowej polityki. Jak powiadają krytycy poczynań obecnego papieża, ostatnia
nadzieja na demokratyzację władzy kościelnej w europejskich Kościołach katolickich
zniknęła po zakończeniu 23. konferencji episkopatów Europy po Ural, 14 grudnia
1991 r., kiedy to z inicjatywy papieża zniesiono m.in. Radę Europejskich Konferencji
Episkopatów, która zastąpiona została nową „radą" w której wszelka władza należała do papieża.
[ 9 ]
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 2 ] Kazanie z 11 października 1992, podane za: Mettner, op.cit., s.86. [ 3 ] H. Herrman, Książęta Kościoła, Gdynia
2000, s.14-15. [ 4 ] Podane za: Mettner, op.cit. [ 5 ] Herrmann, op.cit., s.290. [ 6 ] Herrman, op.cit., s.33-34. [ 7 ] R. Deville, Ostatnia dyktatura. W obronie Kościoła przed papieżem i biskupami. [ 8 ] Deville, op.cit., s.280. [ 9 ] Deville, op.cit., s.9. « Watykan i papiestwo (Publikacja: 21-05-2002 Ostatnia zmiana: 04-05-2011)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 325 |
|