Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.039.018 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jeśli ludzie przestaną widzieć to, co wydawało im się że widzą, to przestaną widzieć w wojnie: służbę ojczyźnie, bohaterstwo wojny, chwałę wojskową i patriotyzm, a zobaczą to, co jest: nagą prawdę zabójstwa."
 Tematy różnorodne » Racjonalne gender studies

O siedmiu duszach kobiety [5]
Autor tekstu: Stanisław Wasylewski

Po południu na wsi. Drewniany kościołek, stareńki już bardzo, już aż popielaty i zielony ze starości, jest zamknięty, mimo to z twarzy ks. proboszcza widać, że będzie jakieś ważne nabożeństwo. Zaczął się odziewać, jakby do uroczystej celebry. Zakocił dziwacznie starą, zieloną ze starości sutannę, na głowę włożył siatkę drucianą, rękawy obwiązał powrózłami, potem wziął do rąk dymiący podkurzacz, z którym właśnie przydreptał przed chwilą organista. Widzę, że we wszystkim, co tu jegomość z organistą czynią i co czynić będą, jest jakaś przedwieczna moda i obowiązujący uroczyście obyczaj. Bo też to, co się za chwilę rozpocznie, jest przedwieczne, starsze od wszystkiego, od tych tatarskich lochów, które biegną pod kościółkiem, od niego samego, od księżej sutanny w ogóle, od Polski, słowem od wszystkiego, nawet od łanu pszenicy starsze i od drzew owocowych w sadzie. Najdawniejszy obrządek, dawny, jak ziemia, kwiaty i człowiek. Święto lata. Miodobranie.
Poszli obaj, jegomość z organistą, takoż samo przyodzianym, do pasieki, zanu rzyli się w fale dziwnego pobrzęku, obchodzą małe domeczki, czyniąc coś przy każdym z nich. Wynoszą złotolśniące ramki, otrzepują je najtroskliwiej, aby snać nie urazić pilnych pracownic, aby nie uczynić szkody białym żywotom na plastrach, z których wynijdą młode księżniczki. Nie spieszą się, mają czas. Pa sieka jest malutka, ulów w niej tyle, ile apostołów. Potem wkładają ramki do wielkiej beczki, miodarki. Zgrzyta zardzewiała korba, przyrząd z czasów króla Ćwieczka, ramki wirują. Czarne ściany miodarki błyszczą, jak asfalt po ulewie. Skropił je szybki, rzęsisty, złoty i wonny deszcz miodu, posikującego z plastrów.
Pachnie. Poszerza się naokół ten zapach śliczny, najmilszy, z niczym nieporównany. Tak chyba pachnie z bliska słońce i radość. Tak pachnąć musiało u Piasta, kiedy doń przyszli aniołowie. I taki zapach miała Rzepicha, kiedy była młoda. Choć to jest tysiące wiorst od Gopła i tysiące lat, widzę ją. Szczerzy białe jak rzodkiew zęby i śmiejąc się, przekomarza się z niebieskimi gośćmi.
I czemuż Anatol France urodził się w Paryżu, nie zaś w Polsce ? „Wyspa pingwinów" wzbogaciłaby się motywem Kruszwicy, do „Buntu aniołów" przybyłyby dacie nowe postacie.
Stężona woń polatującego z plastrów miodu jest kroplą wody styksowej i po zwala, a nawet rozkazuje zapomnieć o wszystkim innym, o wszystkim, co nie jest ulem, barcią, miodem i pszczołami.
Mało wiem z tego wszystkiego, co się tu dzieje i brzęczy. Nic nie wiem o pszczołach. Celebrans święta lata, ks. proboszcz nie powie mi i nie objaśni, bo jest zajęty. Znam pszczoły tylko ze słyszenia, z tego co mi o nich opowiadał twórca "Niebieskiego ptaka," sam też lazurowy Maeterlinck.
Maurycy Maeterlinck patrzył przez trzydzieści lat w szklany ul z firankami i myślał długo, jaki by to wspaniały poemat z życia pszczół stworzyć. Myślał i wreszcie prostym, najprostszym słowem opisał to, co w ulu widział. Któż nie zna „Życia pszczół"?
"Przez pszczoły dochodzimy do zrozumienia szczęsnych chwil, jakie nam daje przyroda. Temu, kto je zna i kocha, lato bez pszczół wyda się smutne i tak niepewne, jak gdyby nie wydało na świat ptaków i kwiatów."
Tak mówi Maeterlinck. I dalej jeszcze: "W imię czegoż to sto tysięcy dziewic podejmuje dobrowolnie takie brzemię pracy, jakiego by nie uniósł żaden niewolnik człowieczy pod razami bata. Dlaczegoż to wyrzekają się pszczoły snu; rozkoszy miodu i wywczasów brata swego, motyla? Mogłyby przecież żyć jak on. Nie popędza ich do pracy głód. Na pożywienie starczą każdej dwa lub trzy kwiaty. Czemuż tedy oblatuję dwieście do trzystu kielichów, gromadząc skarby, których słodycz pozostanie im zupełnie nieznaną?"
Nie wiem w imię czego, nie wiem dlaczego: Nie znam w ogóle pszczół. Ale wiem, dlaczego nie wiem. To jest bar dzo chytra intryga. Intryga tramwaju, pudru, telefonu, intryga brylantyny i kaloszy — intryga karłowatej cywilizacji. To ona uczyniła tak, aby człowiek nie wiedział o tym, co się dzieje w ulu. Dlaczego tak brzydko uczyniła? W własnym, dobrze zrozumianym interesie. Bo się wstydzi swojej małości i mizerii, bo nie chce ujawiać swej niższości, bo nie ma się czym pochwalić.
Uczestniczę dalej w świątecznej uro czystości na czas lata. Słychać zewsząd gorączkowy pobrzęk pośpiechu: Zadyszane, zwinne, pracowite istotki śpiewają społem hymn na cześć słońca i wysiłku. Pięćdziesiąt tysięcy pracujących dziewic. Śpiewają i przepowiadają sobie zasady swojego światopoglądu, powtarzają prawa pszczelej konstytucji, która przewyższyła granice moralności człowieczej i wzniosła się na poziom tak wysoki, że ani marzyć ludziom o jej naśladowaniu.
Śpiewają, że najwyższą radością istnienia jest wytężona; aż do poszarpania skrzydeł praca, a najsłodszą uciechą, uciecha gromadnej, bezosobistej ofiary.
Śpiewają o tym, że nie może być wielkiej miłości tam, gdzie nie ma wielkiej poezji, więcej jeszcze, że dopiero ten, kto się najwyżej ku słońcu wzniesie, uprawniony jest do ubiegania się o prawo miłości: (wszystko to wam bliżej wy tłumaczy, biegły komentator pszczelej konstytucji, Maeterlinck).
Śmierć trutniom, które się opiły miodem, śpiewają dalej pszczoły, a cześć, najwyższa cześć królowej, bo ona jest reprezentantką serca, pozostającego w ulu pod władzą rozumu, bo ona jedynie podejmie lot miłosny ku słońcu.
Życie pszczół jest pieśnią, symfonią słońca, barw i szczęścia, a życie człowieka.
Prawo rasy pszczelej wiedzie je ku radosnemu zadowoleniu, a prawo rasy ludzkiej...
„Apis apidi homo" pszczoła pszczole człowiekiem — mówią zapewne pszczoły wówczas, gdy się znajdą same po za ulem i jego ustawą.
Gdzież jest na świecie taki gromadny szał poświęcenia, który w ulu władnie córkami słońca? Gdzie tak niesłychane poczucie ofiarności; żeby w imię jakiegoś wyższego nakazu odbiec nagle swoich skarbów i zostawić je na użytek innym?
Pszczoły brzęczą, cywilizacja wstydzi się. Spokojna jest; bo zdołała wmówić w nas, że to sprawy błahe i mało znaczne.
Czy nie uważacie państwo, że pszczoły są tendencyjnie i systematycznie pomijane w prasie; w gazecie, w kinie? Nie tylko nie robi się im żadnej reklamy, ale w ogóle nie wspomina się o nich wcale. Czy nie uważaliście, że w gazetach nie pisze się nigdy o tym, co robią dobre i pilne córki słońca, a zawsze do sytu i przesytu o tym, co robią źli i leniwi ludzie. To wszystko płynie z intrygi.
Chodzi Emil Zegadłowicz po beskidzkich wierchach i między różne powsinogi, aby wyzwolić poezję obecną z brudnych powijaków urbanizmu, z zatęchłych szmat szablonu, a czemuż nie pójdzie do ula, moiściewy? W ulu jest tysiąc porad i lekarstw rozmaitych, słodkich i słonecznych. Jedne na neurastenię, drugie na histerię, trzecie na kobietę.
W ulu jest tysiąc porad, ale my; za miast pszczół; wolimy naśladować robaczki świętojańskie.
Dlaczego panny nie zajmują się ulami? Można by przecież obmyślić śliczny i oryginalny model kostiumu na miodobranie.
I w ogóle gdybyśmy więcej dbali o kultywowanie cech narodowych, płynących z najgłębszej głębi naszej rasy, byłyby już w ogóle dawno jakieś narodowe święta pszczół, osadzania rojów, ciągnienia miodu. W ogóle.
Choć to z drugiej strony lepiej, że ludzie nie zajmują się pszczołami, bo potem, w miarę postępu wynalazków, mogłoby się zdarzyć tak, pewnego pięknego poranka, że ludzie zajęliby miejsce pszczół w ulach.
Ładnie byłoby, no! Gdyby tak nagle dziesięć tysięcy ludzkich dziewic skupiło się w jednym celu, na jednym, ograniczonym miejscu!! Najpierw zakłułyby żądłami królową, a ta królowa nie czekałaby wcale na chwilę lotu miłosnego w słoneczne wyże i nie dokonywałaby wyboru kochanka, jednego z tysiąca, w niedostępnych chmurach, lecz puściłaby się zaraz na miejscu w ulu, z pierwszym z brzegu trutniem w buduarze. Wolno by jej było, bo to przecież królowa.
Gdyby ludzie byli pszczołami!… Zaczęliby naprzód narzekać na położenie geograficzne pasieki, wprowadzili ośmiogodzinny dzień pracy, potem wybuchnąłby strajk, potem sprzedaliby pasiekę brodatym trzmielom mojżeszowym, potem zrobili ugodę z trzmielami. Bardzo rychło znudziłoby się im naturalnie żmudne szukanie kwiatów po łąkach. Zaczęliby produkować miód fałszywy. Na końcu, ule pożarłyby się między sobą i miodu na świecie nie byłoby w ogóle.
Gdyby się naród pszczeli zamienił z narodem polskim, w Polsce byłoby dobrze i słonecznie, ale źle i smutno działoby się w ulu. Anatol France zapewnia, że czas pszczół i w ogóle owadów przyjdzie jeszcze i owładnie światem ludzi.
Tymczasem na zielonym ze starości kościółku położyły się późne, przedzachodnie promienie słońca. Dzwonnica przeżegnała się i jęła obwieszczać Anioł Pański. Ksiądz proboszcz zdjął maskę i wyjął brewiarz. Wyrazu twarzy nie zmienił. Modlił się tak, jak przedtem, w pasiece.

*

[Są to fragmenty książki: S. Wasylewski, O siedmiu duszach kobiety. Impertynencje współczesne; Zerwana kokarda; Nakładem Wydawnictwa Polskiego, Lwów-Poznań 1925.]

Nota biograficzna: WASYLEWSKI STANISŁAW (1885-1953), pisarz i historyk; 1905-10 pracownik Ossolineum we Lwowie, 1927-39 związany z Poznaniem; współpracownik i red. wielu pism i wydawnictw; szkice lit. z dziejów pol. obyczaju i kultury, m.in. U księżnej pani (1917), Na dworze króla Stasia (1919), O miłości romantycznej (1921), Klasztor i kobieta (1923), Portrety pań wytwornych (1924, wyd. 2 1930 pt. Twarz i kobieta); monografia Życie polskie w XIX w. (1962); powieści hist. (Ducissa Cunegundis 1923), felietony (Na końcu języka 1930), wspomnienia: Pod kopułą lwowskiego Ossolineum (1958), Czterdzieści lat powodzenia (1959), Wspomnienia i szkice znad Warty (1973). [MNEP]


1 2 3 4 5 

 Podobna tematyka na: Informacje o Wasylewskim
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Filozofia kobiety
Precz z mężczyznami!

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (1)..   


« Racjonalne gender studies   (Publikacja: 25-02-2004 Ostatnia zmiana: 19-10-2008)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3260 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365