Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.682.917 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 617 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Uodpornione na rozterki moralne i światopoglądowe, znające jeden tylko autorytet z jego Jedyną Prawdą, odizolowane od kulturowych wpływów świata zewnętrznego, zamykane w parafiach i w dusznych, wielodzietnych „prawdziwie katolickich” rodzinach, pokolenie to — dla którego prawa dziś ustanawiane nabiorą już patyny tradycji — prawdopodobnie pozwoli się doprowadzić na tym..
« Państwo i polityka  
Republika Jezuicka w Paragwaju: utopia czy ziemski raj [1]
Autor tekstu:

Na rozgrzanym przez tropikalne słońcem czerwonym kamieniu wygrzewa się upstrzona w zielonkawo — tęczowe desenie, „jararaka". Wąż nie reaguje na warkot silnika samochodu, ani nawet na szelest trawy poruszanej krokami ludzi. Jest zbyt leniwy, może zbyt pewny siebie, czuje bowiem, że tutaj nic mu nie zagraża. Na porośniętych trawą, zgubionych wśród gęstych krzewów dzikiej „yerba", ruinach miasta Santa Ana on jest od lat królem. A przecież zaledwie cztery wieki temu tętnił tutaj życiem pierwszy w dziejach ludzkości imponujący dynamiką i rozmachem niezwykły organizm państwowy; niezwykły, bowiem „jego obywatele otrzymywali wszystko wedle potrzeb…"

1.

Ilustracja pochodzi ze strony: http://www.argentrip.com/e/misiones/edermisiones4.htmDzieje Republiki Jezuickiej nie mają bogatego piśmiennictwa. Po pierwsze, toczyły się z dala od głównych szlaków historii, na peryferiach świata, gdzieś na odległych terenach u styku wicekrólestwa Peru i wicekrólestwa La Plata, na obszarach dzisiejszej Argentyny, Paragwaju i Brazylii. Po drugie, ich bohaterami byli skromni mnisi jezuiccy i ich podopieczni, biedni Indianie. Dziejopisarze chętniej przecież sięgają do spraw i wydarzeń, które dotyczą możnowładców tego świata. Po trzecie, przez długi czas, praktycznie do wybuchu rewolucji bolszewickiej, istniała wśród tych ostatnich obawa, że zły przykład ulegnie niebezpiecznej popularyzacji. Po czwarte wreszcie, rozgłosu unikał sam Kościół, dla którego Republika Guarani — właśnie ze względu na podobieństwa z wrogą mu doktryną bolszewicką — mogła się źle kojarzyć.

Mimo to bywały okresy, zwłaszcza pod koniec wieku XVIII, kiedy zainteresowanie Republiką było spore. Dzięki niemu właśnie zachowały się dokumenty i opracowania, na podstawie których można dość rzetelnie i z dużym prawdopodobieństwem odtworzyć realia; atmosferę i warunki, w jakich powstało, trwało, a następnie upadło pierwsze na Ziemi państwo komunistyczne.

Redukcje Paragwajskie, Republika Jezuicka, Misje, Republika Guarani — pod takimi terminami twór ten w literaturze występuje — przedstawiane są w piśmiennictwie historycznym z dużą, jak na prace naukowe, dozą emocji; od skrajnego potępienia — zwłaszcza w literaturze marksistowskiej, do ekstaz entuzjazmu, wręcz zachwytów — w pracach historyków jezuickich czy w ogóle kościelnych. Przeciwnicy Republiki podkreślają, że to nie miłość bliźniego, chęć niesienia mu pomocy czy nawet pragnienie nawrócenia Indian doprowadziły do powstania państwa szczęśliwości. Że głównym i tym „prawdziwym" motywem działania mnichów była ich chciwość i żądza władzy. Dzięki przewrotności, sprytowi, ale głównie jednak wykorzystując swoją przewagę cywilizacyjną i intelektualną udało się jezuitom, ujarzmić setki tysięcy Indian, którym zrobiono — jak piszą krytycy — „wodę z mózgu" tak, by później w ślepym posłuszeństwie i karności pracowali na rzecz mnichów i zakonu. Apologeci państwa Guarani podkreślają natomiast dorobek Republiki, jej głęboki humanizm, a przede wszystkim precedens, jakim było pierwsze w dziejach ludzkości „państwo powszechnej równości i sprawiedliwości".

2.

Jezuici przybyli do Ameryki Południowej w ślad za konkwistadorami hiszpańskimi, już w latach 80. szesnastego stulecia. Zaprosił ich tam pierwszy biskup Tucuman (dzisiaj miasto i prowincja w Argentynie), Francisco de Vittoria. Osiedlili się jednak w pobliskiej Salta (północno-zachodnie „kresy" Argentyny). W 1588 roku część zakonników przeniosła się na wschód, na tereny obecnego Paragwaju. Jeszcze tego samego roku powstają w Asuncion zalążki oddzielnej „prowincji" Towarzystwa Jezusowego. Trzech mnichów, Szkot - Tom Fields, Hiszpan — Juan de Ortega oraz Portugalczyk — Pedro Salonino zorganizowało w Paragwaju pierwsze misje. Składały się nań: szkoła, seminarium i sierociniec. Clovis Lugon, historyk Kościoła Katolickiego pisze, iż „jezuitów przyjęto w Asuncion jak aniołów". Ich praca została nie tylko doceniona, ale i wysoko oceniona w rezultacie czego miejscowa elita wystawiła zakonnikom dom i piękną świątynię, na której ruinach stoi dzisiaj katedra w Asuncion.

Hiszpanie pojawili się w Paragwaju w 1516 roku. Mimo początkowych sukcesów militarnych podbój terytorium zamieszkałego niemal wyłącznie przez plemię Guarani trwał aż do początków wieku XVII. Gdyby nie wyjątkowa brutalność konkwistadorów (równie okrutni byli Hiszpanie tylko wobec Inków) nigdy nie udałoby się im zgnieść oporu wojowniczych i wolność miłujących Indian Guarani. Trud, z jakim przychodziło konkwistadorom ujarzmianie tubylców wzbudził w tych pierwszych wyjątkową — nawet jak na warunki konkwisty - nienawiść wobec Indian, wobec Guarani. Jej rezultatem, było — w późniejszych latach — niesłychanie brutalne, wręcz podłe ich traktowanie.

Walka stanowiła więc dla Indian jedyny sposób na przeżycie. Walka nierówna, w której postradała życie większość członków plemienia Guarani. Uratowali się wyłącznie ci, którzy schronili się pod skrzydła zakonników, ale nie uprzedzajmy faktów. Wspomniany już Lugon podaje, że w ciągu 250 lat — tyle trwał podbój Paragwaju — z miliona Guarani w początkach XVI stulecia, do końca lat 70., w dwa wieki później, pozostało ich zaledwie... pięć tysięcy dusz. Mimo straszliwego traktowania, wręcz eksterminacji naród Guarani istnieje nadal. Przeprowadzony dwadzieścia lat temu (początek lat 1980.), na zlecenie rządu w Buenos Aires, spis Indian Guarani mówił o ok. 70 tys. osób; jeszcze w 1990 roku istniała w eterze guarańska edycja programów „informacyjno-propagandowych" Radia Moskwa (sic!).

Guarani, i ich potomkowie, zamieszkują terytorium dzisiejszej prowincji Misiones w Argentynie, południe brazylijskiego stanu Parana i wschód Paragwaju, okolice Encarnacion.

3.

W bogatym archiwum rodzinnym państwa Brysiów, potomków Juana Czajkowskiego, zasłużonego działacza polonijnego z Misiones oglądałem zdjęcia „redukcji" z początków lat 1920. Obiekty były wówczas w doskonałym stanie, po niewielkiej adaptacji — zwłaszcza „czworaki", w których żyli Indianie — mogły nadawać się do zamieszkania. Niespełna osiemdziesiąt lat później zabudowania przedstawiają już sobą obraz nędzy i rozpaczy. Nie interesowały się redukcjami — z braku zrozumienia ich znaczenia, a także i pieniędzy — ani rząd w Asuncion, ani w Buenos Aires. Czas, klimat, bujna flora Misiones, ale najbardziej jednak — rabusie i wandale — dokonały dzieła. Większość ozdobnych, wykonanych rękami utalentowanych Indian Guarani płaskorzeźb, rzeźb, gzymsów, portali, a nawet charakterystyczne dla Parany i Misiones czerwone kamienie, z których zbudowane były okalające misje mury zdobią dzisiaj co zamożniejsze domy w Posadas i „yerbowe" latyfundia Apostoles. Około 1980 roku ruiny redukcji wciągnięte zostały na, prowadzoną przez UNESCO listę zabytków „cywilizacji". Rozpoczęto poszukiwania zaginionych elementów, niewielką ich część odzyskano, inne odtworzono. Mimo uczynienia z obszaru redukcji czegoś w rodzaju „muzeum narodowego" procesu destrukcji nie udało się powstrzymać. Odwiedziłem Misje trzykrotnie — w 1984 roku, trzy lata później, i ostatnio w 1997 roku. Rozpad postępuje nieuchronnie. Zwłaszcza po stronie argentyńskiej. Nieco tylko lepiej jest na terenach paragwajskich, gdzie ruch turystyczny za czasów dyktatora Stroessnera, do 1989 roku, praktycznie nie istniał.

Zdumiewająca jest obojętność władz kościelnych, którym chyba najbardziej powinno na ratowaniu misji zależeć. W siedzibie kurii w Posadas tłumaczono się brakiem pieniędzy i represjami rządu, któremu — zwłaszcza w okresie dyktatury Vargasa (Brazylia) i Perona (Argentyna) — zależał rzekomo na zniszczeniu pozostałości po Republice Guarani. Dlaczego? Ks. Napieralski, polski misjonarz działający w Posadas twierdzi, że to wszystko ze strachu przed...komunizmem.

Nie interesują się misjami nawet sami Guarani.

Rodrigo, chłopak sprzedający foldery turystyczne przed mini-muzeum w San Ignacio twierdzi z dumą, że jest wnukiem kacyka z Itaipu. Skończył szkołę średnią, mówi w języku guarani, lecz na temat redukcji czy dziejów swego narodu nic powiedzieć nie potrafi. Interesują go one wyłącznie jako „warsztat pracy", sposób na zarabianie pieniędzy. Wraz z ojcem i bratem prowadzą prowizoryczne stoisko z pamiątkami. Interes idzie nienajgorzej, redukcje bowiem weszły do stałego programu wycieczek odwiedzających, zlokalizowany na terenie Republiki Guarani inny cud świata, wodospady Iguazu.

4.

Początkowa życzliwość okazana wobec zakonników ustąpiła miejsca napięciom i konfliktom wywołanym wskutek potępienia przez zakon, i Kościół Katolicki w ogóle, metod, jakimi posługiwała się szlachta hiszpańska, konkwistadorzy wobec Indian. W 1604 roku ojciec Lorenzana, superior misji Towarzystwa Jezusowego w Asuncion publicznie potępił wszystkich tych, którzy niewolą Indian, grożąc gniewem Bożym i mękami piekielnymi. Tym zaś, którzy pojmanym w niewolę w czasie wypraw zbrojnych Indianom nie zwrócą wolności zagroził ekskomuniką — karą na owe czasy wyjątkowo surową.

Trudno się dziwić, że napięcia narastały. Osadnicy hiszpańscy potrzebowali siły roboczej, a żaden dumny Indianin u kolonistów dobrowolnie pracować nie zamierzał. Przymus wobec Guarani — czyli niewolnictwo — był właściwie jedynym sposobem zdobycia ludzi do pracy przy budowie lub na roli. Tym bardziej, że zyski osiągane z „encomiendas" (królewskich nadań ziemi) były tak mizerne, iż obciążanie ich dodatkowo kosztami robocizny czyniło całe przedsięwzięcie nieopłacalnym. Koloniści dorobili sobie do tego procederu „ideologię", wedle której „encomiendas", osady niewolnicze, miały być dla Indian „błogosławieństwem", miejscem, w którym dokonywało się nawrócenie niepokornych pogan poprzez pracę. Przeciwko takiemu traktowaniu Indian, uznanych oficjalnie przez Koronę w Madrycie i obowiązującą doktrynę kościelną za „istoty wolne choć pozbawione światła wiary", najaktywniej wystąpili właśnie jezuici.

Wkrótce skończyła się sielanka; zakonnikom odcięto dostawy żywności i ofiary pieniężne. Świątynie opustoszały, Indianom zaś zakazano zbliżania się do księży i zakonników pod groźbą utraty życia. Generał Zakonu, w obawie przed „niepożądanym echem bojkotu" wyniósł Paragwaj do rangi oddzielnej prowincji, nakazując równocześnie pierwszemu paragwajskiemu prowincjałowi, O. Diego de Torres założenie stałych misji z dala od większych skupisk ludzkich. Ostatecznie doszło do tego w końcu grudnia 1607 roku. W ten sposób, przy pomocy izolacji „usiłowano ochronić moralność, a jednocześnie także i wolność plemion jeszcze nie podbitych" — pisał w swojej pracy Lugon. Przytoczył też słowa jednego z misjonarzy, który pisał: "Indianie szczerze miłują prawo Boże, lecz nie lubią Hiszpanów. W swych umysłach uważają bowiem, iż nie da się pogodzić niewolnictwa z godnością i wolnością synów Bożych".


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kandyd w Republice Jezuickiej w Paragwaju
Tortury i ich rola w postępowaniu dowodowym o czary

 Zobacz komentarze (2)..   


« Państwo i polityka   (Publikacja: 28-09-2004 Ostatnia zmiana: 16-06-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jan M. Fijor
Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży".

 Liczba tekstów na portalu: 36  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Keynes i jego ludzie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3646 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365