Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.553.352 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Schlebianie przysparza przyjaciół, prawda wrogów.
 Filozofia » Filozofia religii

Wiara, realizm i poznanie [1]
Autor tekstu:

Spis treści:
Przedmowa
Wstęp
I. Wiedza i wiara
II. Katolicki realizm
1. Okoliczności rozwoju
2. Funkcje i zadania quasi-realizmu
3. Teoria poznania
4. Podsumowanie Leszka Kołakowskiego

Tekst okolicznościowy na 75. urodziny prof. Leszka Kołakowskiego — Filozofa i moralisty, człowieka kochającego przeczyć, negować — nawet samego siebie. Niegdyś, nudząc się na jakimś odczycie filozoficznym, napisał żartobliwą bullę potępiającą filozofów (dawać im pieniądze nie jest grzechem śmiertelnym, ale powszednim; nie wszystkich należy spalić, ale część — tak, itd...). Będąc racjonalistycznym sceptykiem i pozytywistą, po pewnym czasie — kiedy zawiódł się na komunizmie — został "bliskim i współczującym obserwatorem wiary chrześcijańskiej, bez ostatecznego jednak opowiadania się po jej stronie". Kiedyś napisał: "...wystarczy opanować cztery figury sylogizmu, a najtęższy niedowiarek nie oprze się żelaznej logice rzymskokatolickiej!". Filozof-prorok? Czy jest wierzący? W latach 50. pisał: "Jak wiadomo, wiara jest wyłącznie dziełem łaski bożej, wobec czego piszący niniejsze, który nie doświadczył na sobie dobroczynnego skutku gratyfikacyjnych czynności Jehowy…"; w latach 60. pisał już o swym "trwałym zaniku poczucia świętości", itd. Dziś, kiedy się pogodził z kościołem pytanie czy wierzy w boga, zbywa kurtuazyjnie: "Bóg doskonale wie, w co wierzę".

Kiedyś był potężnym wrogiem kościoła i religii, więc odkąd zbliżył się do obozu klerykalnego, przez liberalne środowiska kościelne sławiony jest pod niebiosa — jego wolteriańska ironia nie kieruje już swego ostrza w kościelne wierzeje. Tym właśnie m.in. wyrazem jest specjalny numer Apokryfu dołączonego do Tygodnika Powszechnego z 18 X 2002 — będącego „szesnastostronicowym hołdem" dla Filozofa. Bardzo interesujący jest tekst „Straszny i zjadliwy" samego Naczelnego Tygodnika, ks. Adama Bonieckiego, który przyznaje: "Artykułów Leszka Kołakowskiego się bałem. Nie pamiętam ich treści, ale pamiętam tamten strach. Młodzieniec wychowany w katolickiej rodzinie i w katolickiej szkole nie potrafił sobie z nimi poradzić. (...) On wiedział, o czym mówi. Dotykał punktów, które w mojej własnej wierze były albo słabe, albo przynajmniej niezbyt jasne. I bywał zjadliwy."

Jako, że i ja jestem wiernym czytelnikiem Kołakowskiego (także współczesnego), tedy przypomnę poniektóre artykuły, które mogły wzbudzać strach kleryka Bonieckiego, tym bardziej, że przyznaje, że niestety ich już nie pamięta [ 1 ]… A przecież warto! Wprawdzie nie będzie to kaliber najcięższy (kolega ks. Bonieckiego, brat Jan Andrzej Kłoczowski, filozof i teolog, przyznał w tym samym numerze, że i on sam, jak i inni młodzi bracia od św. Dominika, obawiali się artykułów Kołakowskiego, dodając: "...bodaj bardziej jeszcze niebezpieczne były — sądziliśmy — inteligentne i kąśliwe bajeczki w oświeceniowym stylu, nieco cynicznie kpiące z religii i biblijnych dziejów"; chodzi o Klucz niebieski albo opowieści budujące z historii świętej zaczerpnięte ku pouczeniu i przestrodze — otwarcie polecam!; nie mniej gorąco jak: Rozmowy z diabłem, Notatki o współczesnej kontrreformacji i inne sprzed lat), lecz chciałbym zaczerpnąć nieco z esejów zebranych w książce Szkice o filozofii katolickiej.

To prawdopodobnie przez wspomnienie takich artykułów naczelny czołowego tygodnika katolickiego do dziś pamięta "tamten strach". Dziś już z pewnością nie odczuwa go przy lekturze nowych pozycji Kołakowskiego. Nawet dla katolika takiego jak ks. Boniecki, który przyznaje, iż umysł ma "nie za bardzo w filozofii zaprawiony", czytanie dzieł dzisiejszego Kołakowskiego-filozofa, przez pryzmat i wspomnienie Kołakowskiego dawnego, jest błogością. "Dziś czytam Kołakowskiego z wdzięcznością" ­— pisze Ksiądz Redaktor, radząc nawet innym księżom, by czytali go do poduszki...

Przypomnę więc nieco Kołakowskiego sprzed lat, by w pamięci potomnych nie wyrył się tyko ten będący w komitywie z klerem, flirtujący z Kościołem, kokietujący Pana Boga, ale i ten, który radził by "zrujnować cały gmach ponurego zabobonu", "owej fantastyki, pisanej palcem scholastycznego werbalizmu na mętnej wodzie religijnych urojeń", uciszyć "wojownicze okrzyki urzędników watykańskich" i rozgonić "krzykliwą zgraję kleszą"...

*

Wszedłem kiedyś w spór z pewnym scholastykiem, który uparcie utrzymywał, iż światopogląd niereligijny opiera się u swych podstaw na wierze, w domyśle: opiera się również na wierze, podobnie jak i światopogląd religijny, a tym samym ich wyjściowy status epistemologiczny jest ten sam. Po drugie ów Scholastyk z równą zaciekłością obstawał przy twierdzeniu snutym na podstawie pierwszego: światopogląd religijny (ściślej: katolicki) nie jest subiektywistyczną projekcją, lecz stoi twardo na gruncie realizmu i obiektywizmu.

Przyznając taki, całkowicie niesłuszny, status religijnym rojeniom, wikłamy się jałowe spory rodem ze Średniowiecza, gdyż istotnie katolicki realizm wywodzi się z tej epoki. Został opracowany w systemie św. Tomasza, jako reakcja na szerzące się wpływy materialistycznej interpretacji Arystotelesa i rozwój nauki niezależnej od kościoła. Nowy arystotelesowsko-tomistyczny system, czy też sposób postrzegania rzeczywistości, był zarazem odwrotem od wyjałowionego już systemu platońsko-augustyńskiego. Wiedza o Bogu miała być odtąd racjonalna w ujęciu scholastycznym [ 2 ]. Z czasem i scholastyka utraciła swój potencjał, do czego przyczyniło się zwłaszcza intelektualne ożywienie doby Renesansu. Czasy kontrreformacji i trydentyzmu przyniosły nie tylko skrępowanie niezależnej myśli, ale i spekulacji naukowej, czego cezurą był pokazowy proces Galileusza, kiedy publicznie upokorzono ówczesną czołową gwiazdę europejskiej nauki (zmuszony wcześniej groźbą tortur, klęcząc w kościele wypełnionym czernią i purpurą, przed biblią pokornie wyznał, że naukowa prawda jest fałszem, w słowach: ...wyrzekam się moich błędów, przeklinam je i potępiam..., a tekst wyroku odczytano na uniwersytetach wszystkim profesorom matematyki i nauk przyrodniczych jako memento). Kolejne intelektualne ożywienie przyniosła epoka Oświecenia, w której scholastyka znalazła się w powszechnej pogardzie i lekceważeniu wśród większości myślicieli. Jej upadek był przypieczętowany. Pozytywizm dziewiętnastego wieku to nie tylko gwałtowne przemiany i wyzwania społeczne i polityczne, ale i imponujący rozwój nauk przyrodniczych. Rozwój naukowego poznania podkopującego religijne wierzenia był jednym z zasadniczych powodów, które skłoniły Watykan do reanimacji scholastyki, która się odrodziła pod etykietką neotomizmu (encyklika Leona XIII Aeterni Patris z 1879 r.). Po raz drugi więc tomizm miał odegrać rolę stricte reakcyjną [ 3 ], był i jest wyrazem teologii wojującej.

Dziś nurty te uległy zasadniczo załamaniu i znajdują się w defensywie. Trzeźwo myślący stratedzy religijni zdają sobie sprawę, że nie sposób dziś przy pomocy obiektywistycznej i realistycznej doktryny teologicznej walczyć o utrzymanie wpływów religijnych. Współczesna religijność coraz częściej opowiada się za subiektywizmem. Religijne przeżycia coraz powszechniej stają się kategorią osobistych, wewnętrznych doznań; mniej jako wyraz wiary, więcej — uczuć. Również i katolicyzm coraz bardziej dostrzega potrzebę nowego aggiornamento. Tym właśnie jest nawrót do mistyki, „odnowy w duchu św.", do potępionych i wyklętych subiektywistycznych pomysłów modernistów, itd.

Z uwagi jednak na to, iż watykańska hierarchia, na czele z czcigodnym Papieżem i jego strażnikiem czystości wiary, składa się obecnie z ludzi niezwykle konserwatywnych jeśli idzie o doktrynę, tedy scholastyka nie mogła umrzeć śmiercią naturalną i nadal jest aktywna tu i ówdzie. Stąd właśnie niniejszy tekst, który jest omówieniem różnic między religijnym i niereligijnym światopoglądem pod kątem epistemologicznym, formalnym, pojęciowym. Odcedzeniem na sicie rozumu współczesnych popłuczyn św. Tomasza i refutacją projektów fideizacji ateizmu.

Ale nawet i ten Scholastyk, który odnośnie szkieletu teologicznego katolickiej doktryny, stał ślepo na gruncie zwietrzałego Średniowiecza, w przypadku rozważań szczegółowych, o treściach doktrynalnych, pozwalał sobie na pewną dozę subiektywistycznych fantazji (np. głosząc teorię apokatastazy). Generalnie więc widać wszechobecne signa temporis, rozkładające dotychczasowy Depozyt Wiary i rodzące coraz powszechniejszy sceptycyzm wobec prawd, które głosi sacra doctrina.

I. Wiedza i wiara

Najczęstszą strategią ataku religijnego na światopogląd ateistyczny jest ten, który Leszek Kołakowski zwięźle ujął w felietonie „Metodologia księdza Kłósaka" (ksiądz ten w ten sposób zwalczał marksistowski ateizm):
"Marksista: Wiesz, zgasło mi światło w pokoju i nie mogę dociec dlaczego.  
Ks. Kłósak: Nie wiesz dlaczego? Jasne! To zjawisko nadprzyrodzone!  
Marksista: Ależ spodziewam się, że z czasem uda mi się znaleźć przyczyny...  
Ks. Kłósak: Spodziewasz się? Na jakiej podstawie? Nie masz podstaw. Ty tylko wierzysz, że te przyczyny wykryjesz, ale nie możesz tego poprzeć żadną argumentacją naukową. Twój pogląd, że zgaśnięcie światła ma jakoby przyczyny naturalne, opiera się wyłącznie na wierze. Bo cóż uprawnia cię do twierdzenia, że kiedyś w przyszłości zdołasz znaleźć takie przyczyny? Tylko wiara. Ale ja, stojąc na gruncie naukowym, muszę stwierdzić, że owo wydarzenie może mieć tylko przyczyny nadprzyrodzone.  
Marksista: A ty na jakiej podstawie wierzysz w siły nadprzyrodzone?  
Ks. Kłósak: Proszę, dowiedź, że ich nie ma. Potrafisz? Dowiedź choćby, że nie istnieją na przykład pegazy. Powiesz, że nikt ich nie widział. Ale z tego, że nikt ich nie widział, nie wynika logicznie, że nie istnieją. Gdyby więc nawet nie było innych dowodów, ja, który wierzę w pegazy, mam równe do tego prawo, jak ty, który w nie nie wierzysz. Jeśli nikt nie dowiódł, że pegazy nie istnieją, ani że istnieją, obaj mamy równe prawa do wierzenia w nie lub niewierzenia. Ale na ich istnienie jest wiele ważkich dowodów, o których na razie zamilczę.  
Marksista: Tak, masz argumenty nieodparte. Ale powiedz jeszcze co będzie, jeśli uda mi się wykryć, że światło zgasło wskutek na przykład przerwania się przewodu w ścianie? Czy nadal będziesz twierdził, że działają tu przyczyny nadprzyrodzone?  
Ks. Kłósak: Zawsze będę tak twierdził. Bo nigdy nie uda ci się wykazać, że przerwanie przewodu było przyczyną zgaśnięcia światła. Możesz na przykład ustalić współistnienie obu zdarzeń albo to, że jedno nastąpiło po drugim. Ale nigdy nie dowiedziesz, że jedno jest przyczyną drugiego. Ja zresztą jako naukowiec nie wykluczam z pewnością możliwości takiego przyczynowego związku. Być może, Pan Bóg dał przewodom elektrycznym tajemniczą zdolność gaszenia światła w chwili, gdy przewód ulega przerwaniu.  
Marksista: milczy zdruzgotany."


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wobec religii
Ja, wierzący ateista...

 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Strach paraliżuje moce intelektualne, o czym zresztą kościół doskonale wie; por. piekło, etc.
[ 2 ] Warto dodać, że tomizm był tylko jedną z postaci scholastyki — ani pierwszą, ani ostatnią, choć najbardziej wpływową. Ponadto filozofia chrześcijańska miała również w średniowieczu równoległe i niezależne nurty mistyczne, które nie budowały systemów racjonalnych
[ 3 ] Pozwoliłem sobie użyć żargonu ideologii komunistycznej, gdyż on najlepiej, przynajmniej etymologicznie, oddaje charakter jaki miał odegrać neotomizm. Mówi się także o „ewolucji doktryny kościoła", „dostosowaniu jej do wyzwań współczesności", itd., lecz w tym przypadku zaciemnia to tylko właściwy sens

« Filozofia religii   (Publikacja: 29-10-2002 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2005 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365