Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.156.338 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Księża będą zawsze wykorzystywać ciemnotę i przesądy ludu; będą posługiwać się religią jak maską, pod którą kryje się obłuda i zbrodniczość ich poczynań"
 Religie i sekty » Religioznawstwo

Król - święty czy przeklęty? [1]
Autor tekstu:

Niby to znana rzecz, od czasów publikacji „Złotej Gałęzi" Frazera, że król w archaicznych czasach uważany był za przedstawiciela boga na ziemi, ale czy rzeczywiście ta sucha informacja jest w stanie poruszyć naszą wyobraźnię, tak by zrozumieć czym tak naprawdę było to przeświadczenie, jak się budowało w ciągu lat i jakie są do dziś dnia jego konsekwencje w kulturze? Wciąż opowiadamy naszym dzieciom bajki o królewiczach, a sami znamy nieprzemijające historie o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu albo o królewiczu Hamlecie.

W mitologii związanej z osobą Króla krzyżuje się tyle tropów, że przy jej rozpatrywaniu natrafia się niemal na wszystkie ważniejsze motywy: bo Król jest Herosem potykającym się z „potworem", Wodzem prowadzącym swój lud do zwycięstwa, Sędzią, do którego nawet lada chłopek może zwrócić się o sprawiedliwość, Kapłanem, wpisanym w sacrum namiestnikiem boskiego porządku. I ten ostatni aspekt wydaje się najciekawszy, z niego wypływa większość pozostałych. Aby od razu wskoczyć na głęboką wodę, powiedzmy — Król to niemal bóg — jego „żywa" postać, wcielenie; poprzez niego rozgrywa się dramat świata, on dźwiga na sobie cały ład rzeczy ludzkich i pozaludzkich. Wierzyć się nie chce? Ale tak właśnie widziano ten niesłychany Monarszy Majestat! Niechaj symbol i mit opowie nam dzieje Króla.

Król to więcej niż osoba. Nosił w sobie odpowiedzialność za dobro całej wspólnoty, której przewodził, a przewodził jej na mocy wyższego niż ludzkie powołania — oto fundament, na którym wspiera się cała „konstrukcja" królewskiego mitologemu. To niezwykła rzecz, że w różnych społecznościach, mimo kulturowych różnic, można odnaleźć tę samą figurę Króla — jakby należała do wyższego porządku: archetypowego.

Symbolami władzy królewskiej są, jak wiemy: korona, tron, berło, jabłko królewskie, pierścień, miecz. Oczywiście nie na co dzień myśli się o tym, skąd bierze się ich rodowód i wielka celebracja tych przedmiotów. Wyobraźmy sobie jednak, iżby insygnia koronacyjne królów polskich miały zostać wywiezione przez wroga do innego kraju — czyż nie rozbrzmiałoby larum w kraju? Gdy nie tak dawno na Węgry wróciły insygnia króla Michała, nie obyło się bez odpowiednich uroczystości. A czy nigdy nie zastanawialiśmy się, zwiedzając gotyckie katedry, dlaczego właściwie średniowieczni królowie byli koronowani przy ołtarzu i grzebani w kryptach kościelnych? W końcu katedra uosabia sferę boską, nie świecką! A z drugiej strony, dlaczego właściwie Bóg przedstawiany jest na modłę królewską — zasiada wszak na tronie! Jesteśmy z tym obyci, ale czy wiemy co się za tym kryje? Aby się o tym dowiedzieć, trzeba cofnąć się wiele lat wstecz i pozwolić mówić przeszłości. Zanim jednak do tego przejdziemy musimy uczynić pewną porządkującą uwagę. Obszarem, który nas interesuje jest Śródziemnomorze i Bliski Wschód, czyli kolebki naszej cywilizacji. To tam wykształcił się ten model przesycony sacrum, który — oczywiście przekształcony — pozostał w spadku kulturze średniowiecza. Ale był i drugi model: Indoeuropejski — wspomnimy o tym na końcu. Na razie wybierzmy się w krainę Króla sakralnego, Króla-Boga. Powiedzmy w skrócie: idea świętości Króla zrodziła się w pradawnych czasach, gdy władzę nad światem dzierżyła Wielka Bogini. Jej namiestniczką była kapłanka -"królowa", apoślubiony jej małżonek, Król, był ziemskim odbiciem świętego małżonka Bogini. Wpisany w mit agrarny nosił na sobie piętno umierającej i odradzającej się Natury. Potem ten podstawowy mitogem Króla zmieniał się, ale jeszcze i w Egipcie, i w Sumerze przebijał się związek Króla z naturą, płodnością i rzecz jasna — boskością. Wiadomo, że faraon uważany był za wcielenie Boga. Ściślej mówiąc był żywym Horusem, synem wielkich bogów Izydy i Ozyrysa. Na malowidłach egipskich nad monarszym tronem widnieje postać ptaka, wcielenia Horusa, patrona władzy faraona. Zresztą zwany był „synem" jeszcze innych bogów: Ozyrysa, Mina, Amona. Powiedzieliśmy o tronie — pora więc opowiedzieć o najdonioślejszym akcie związanym z królewską osobą: o koronacji. Jak zatem „zasiadało się na tronie"? Następca tronu uroczyście nakładał na swe skronie egipską koronę. Była ona podwójna, symbolizowała bowiem dwie krainy: Górnego i Dolnego Egiptu. Tak jakby w tym mistycznym geście koronowany jednoczył się z krajem, którym miał władać. Król b y ł państwem. Nie na darmo jeszcze Ludwik XIV wypowiedział słynne: „państwo to ja"!

Znamienny jest też kolejny gest, czyniony przez faraona. Z łuku wypuszczał on cztery strzały skierowane kolejno w cztery strony świata — miało to zapewnić panowanie nad nimi i było groźbą wobec wrogów. Pokojowym odpowiednikiem tego gestu było wypuszczenie, również w cztery strony świata, czterech ptaków. Jak widać nie my pierwsi wypuszczamy białe gołąbki pokoju... Wreszcie ogłaszano: „Horus, syn Mina i Ozyrysa przywdział Wielką Koronę". Symbolika czterech stron świata jest mocno rozpowszechniona — wielu władców mieniło się „panami czterech stron świata"; to po prostu wyraz myśli, że Król panuje nad c a ł y mświatem. To dlatego koronacja była tak doniosłym wydarzeniem — oto bowiem nastawała nowa era, podtrzymany został Porządek naruszony przed koronacją, gdy światem zawładnąć mogły siły Chaosu. Słynny Assurbanipal (VII w. p.n.e.) uważał się właśnie za Odnowiciela świata: zwróćmy uwagę na te słowa: „Odkąd bogowie posadzili mnie na tronie (...) Ramman zesłał deszcz, plony obfitowały, bydło rozmnażało się licznie". Otóż to: to dzięki koronacji i Królowi przyroda zaspokaja potrzeby człowieka! To bardzo stary motyw i, jak jeszcze zobaczymy, brzemienny w skutki.

Sakralność Króla podkreślano też opowiadając, że to sam Bóg był założycielem królewskiej dynastii, jak w przypadku Sargona, króla Akadu, albo — bliższej nas — duńskiej dynastii królewskiej wywodzącej swój ród od Skylda, syna wielkiego Boga Odyna. W „najgorszym" przypadku ród władcy wywodzono od mitycznego Króla tożsamego z Pierwszym Człowiekiem.

Skoro Król władał całą Naturą to nic dziwnego, że często napotykamy wizerunki przedstawiające pewien model świata, np. sfery niebieskie, w centrum którego znajduje się właśnie On. Jest centralnym bohaterem świata i wszystko wokół mu podlega — sam tkwi pośrodku, nieporuszony, Władca Świata. To właśnie ten motyw legł u podstaw indyjskiej koncepcji władcy, zwanego Ćakravarti, „ten, który obraca kołem". I dlatego atrybutem wielkiego króla Asioki (III. w. p.n.e.) było koło, dziś mające miejsce w godle Indii. W związku z tym pozostaje motyw Króla jako Władcy Czasu. Nieprzypadkowo w Sumerze liczono czas od potopu — do koronacji Pierwszego Króla kraju. A może znany nam zwyczaj dziejopisów każący opisywane wydarzenia umieszczać „za panowania króla takiego a takiego" to nie tylko kronikarski zabieg, aleintuicja, wskazująca na władcę jako na Pana Czasu, tego, który kontroluje jego przebieg. Mówimy o czasie. Czas postrzegano w dawniejszych epokach jako cyklicznyi „odnawialny". Był kołem. Koło to składało się z odcinków, a najważniejszą cezurą, prócz koronacji, były obchody Nowego Roku.

Wtedy właśnie w Mezopotamii odprawiano dziwny rytuał: czasowej abdykacjiKróla. Aby wejść w nowy okres, trzeba było rozprawić się ze starym, oczyścić siebie i świat ze skaz, grzechów, brudów zużytego już czasu. Aby wywołać nowe siły żywotne, trzeba pogrążyć się w Chaosie. Tak tez czyniono, i aby ten Chaos wywołać posługiwano się królewską osobą: nie ma Króla — nie ma porządku. Babiloński władca udawał się do sanktuarium Marduka, gdzie kapłan odbierał mu koronę, pierścień i berło, po czym składał je na tronie przed posągiem Boga, i — co niesłychane — uderzał Króla w policzek! Potem kazał mu uklęknąć, by przebłagać Marduka i zapewnić go: „nie grzeszyłem o Panie krajów, ziemi…" Dopiero po upokorzeniu i swoistej „spowiedzi" zwracano mu królewskie insygnia. I teraz rzecz najistotniejsza: Król oczyszczał się w imieniu całej wspólnoty, bowiem grzechy Króla spadają na lud, a grzechy poddanych na Króla. To myśl, która doprowadzona do krańca w Indiach wyrażała się w przeświadczeniu, że Król bierze na siebie karmę całego ludu.

W innej formie, w dalekiej Afryce, zgodnie z tamtejszym wzorem kulturowym odprawiano ceremonię Incwala: w okresie poprzedzającym Nowy Rok dawano ujście złym mocom, co przedstawiano w swoistej dramie polegającej na symulowaniu ataku ludu na osobę Króla; na końcu zaś ceremonii rozpalano wielki ogień i spalano wszystkie nieczystości.

Czy te zwyczaje nie przypominają nam ludowych zabaw w rodzaju „z chłopa król"; karnawałów, podczas których Król musiał zrzec się swej władzy? Sam karnawał przecież to nic innego jak „zawieszenie czasu" i zwykłych norm.

Innym sposobem na wyrażenie sakralności Króla były budowle. Gdyby spojrzeć na architekturę egipskich piramid z tego punktu widzenia, to spostrzec można niezwykłą rzecz. Pamiętajmy, piramida wykształciła się stopniowo z tzw. mastab — one to, ułożone jedna na drugiej, coraz mniejsze, dały wpierw konstrukcję schodkową, podobną do słynnych zikkuratów z Sumeru. Otóż tkwi tu schwytana w kamień idea schodów — Schodów do Nieba! To jakby pionowa droga prowadząca Króla ku swemu Ojcu — Bogu.

A ów szczególny trójkąt piramidy to symbol promienia słonecznego (pamiętamy na pewno kształt chrześcijańskiego „boskiego oka" zamkniętego właśnie w trójkącie). Słońce to wszak jeden z głównych królewskich i boskich zarazem symboli. W Indiach, podczas gdy wszyscy po śmierci idą „księżycową drogą", Król idzie „słoneczną".Można by znowu wspomnieć Ludwika XIV, Króla-Słońce...

Piramidy były miejscem, gdzie spoczywały zwłoki faraona. Co musiało się dziać, gdy umierał król… wszak to tak, jakby zawalił się świat — aż do nowej koronacji. Gdy wspomnieć, jak rozpaczał lud w czasie udawanego odejścia Króla w czasie ceremonii Nowego Roku i czasowej abdykacji...

Aż kusi, by świetle tego, co już wiemy, przyjąć tezę, że zwyczajowi balsamowania zwłok faraona przyświecał cel większy niż tylko zachowanie jego o s o b y. Zapewne wierzono, że skoro Król to Państwo, to póki jego ciało pozostawało nienaruszone nic też nie groziło Egiptowi. Zabalsamowanie więc królewskich zwłok leżało w interesie całej wspólnoty.

W Sumerze i w Egipcie aż do mniej więcej III. tys. p.n.e., gdy umierał Król, to tak jakby umierali wszyscy. A niektórzy umierali całkiem dosłownie. Na terenie Mezopotamii odkryto niejeden królewski grobowiec z setkami szkieletów. Byli to członkowie królewskiej świty, co nie bez znaczenia, jak zobaczymy za chwilę, ci, którzy stykali się z Królem na co dzień. Co do życia pośmiertnego, to wpierw zarezerwowane było dla Króla i dostojników, o innych wzmianki są nader niejasne. Mówiąc żartem, wstęp do Nieba zyskaliśmy dopiero wraz z demokratyzacją religii.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Kuros, Kora i Delfy
Wiara w moc uzdrawiania królów we Francji i Anglii


« Religioznawstwo   (Publikacja: 05-06-2002 Ostatnia zmiana: 03-05-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Joanna Żak-Bucholc
Zajmuje się etnologią i religioznawstem. Publikowała m.in. w: 'ALBO albo Inspiracje Jungowskie'; 'Nie z tej ziemi'; 'Czwarty Wymiar'; 'Tytuł'.

 Liczba tekstów na portalu: 90  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kilka uwag na marginesie poprawności politycznej oraz innych wkurzających rzeczy
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 399 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365