Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.050.220 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Smierć sama w sobie nie jest straszna, lecz tylko nniemanie, że jest straszna, jest straszne."
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychopatologia

Perfekcyjny świr czyli o nerwicy natręctw [2]
Autor tekstu:

Przejdźmy do innych zachowań bohatera — pokażę, że wszystkie układają się w pewną zwartą, wzajemnie powiązaną strukturę. Tak więc, bohater nasz dba o zdrowie, gimnastykuje się. Widzimy także, iż dba o czystość językową, np. bardzo pilnuje, aby się nie przejęzyczać i wyrażać poprawnie (no cóż, jest polonistą, więc może się to wydawać normalne, tyle tylko, że tego typu zachowania możemy obserwować u wielu innych osób z nerwicą natręctw, które bynajmniej polonistami nie są). Próbuje również „być poetą", i jak się wydaje nie tyle chodzi mu o same wiersze, co o to, aby czuć, że jest poetą, że ma tożsamość poety (to trochę tak, jakbym był lekarzem, lecz nie tyle chodziłoby mi o pomaganie ludziom lub zgłębianie tajemnic medycyny, co o to, aby mówiono do mnie „panie doktorze"). Można więc powiedzieć, że nasz bohater stara się być człowiekiem „na poziomie". Z drugiej strony widzimy, jak co rusz cisną się mu na usta przekleństwa: „kurwa, ja pierdole", powtarza stale. Rano zaś lubi słuchać w radiu „jak tkwią te chuje w tych jebanych korkach". Dochodzimy tu do bardzo ważnej dla zrozumienia nerwicy natręctw kwestii: rozszczepienia w obrębie osobowości chorego. Człowiek taki składa się jak gdyby z dwu części: części idealnej i części mrocznej, agresywnej i nieopanowanej. Całe jego życie polega na próbie utożsamienia się z częścią idealną, niejako „wmówienia" sobie i innym, że cały jest jedynie tą częścią. Cześć ta jest racjonalna (dbanie o język, unikanie przejęzyczeń itd.), „na poziomie" (poeta), poddana pełnej kontroli (dbanie o zdrowie - choroba jest bowiem czymś, nad czym nie mamy kontroli). Aby pomóc sobie w tym, by żyć tą idealną częścią osobowości (częścią self, jakbyśmy z angielska i bardziej psychoanalitycznie powiedzieli), kontroluje rzeczywistość wokół siebie. Stara się, aby jego świat był totalnie uporządkowany (liczenie, symetria, porządek, pełne godziny), żeby nie było w nim przypadkowości, rzeczy biegnących własnym torem, zmian. Dlaczego? Ponieważ w ten sposób próbuje opanować i zagłuszyć tę drugą sferę swojej osobowości — tę nieokrzesaną, popędliwą, agresywną. Im bardziej jednak pragnie żyć idealną sferą, tym bardziej ta nieokrzesana jest przez niego odrzucana. Wtedy staje się ona jeszcze bardziej nieokrzesana i tym silniej próbuje wcisnąć się do jego świadomości i zachowań. Wtedy człowiek próbuje jeszcze bardziej się od niej odciąć.… I mamy błędne koło.

Oczywiście wszyscy jesteśmy do pewnego stopnia rozszczepieni na dwa: każdy „składa się" z ja, które jest racjonalne, poddane naszej wolicjonalnej kontroli, z którym się utożsamiamy, oraz ze sfery popędów, nieakceptowanych myśli i impulsów, a także tego, co osobiście nazywam, obszarem nieustrukturowanym (są to takie rzeczy w nas, na które nawet nie ma nazwy, jakieś niezwerbalizowane stany z okresu dzieciństwa). Tę sferę Zygmunt Freud ochrzcił jako to (id, das Es). Jednak w przypadku człowieka chorego na nerwicę ów podział jest szczególnie ostry i bezkompromisowy. Człowiek taki „nie znosi" niczego, co mieści się poza jego ja. A to jego ja jest szczególnie sztywne. Uznaje on, iż jest „tym, a tym i basta" — nie znosi stanu niepewności co do samego siebie, nie znosi pytania: „kim naprawdę jestem?". Takie pytanie musi się tak naprawdę pojawić u każdego z nas, gdyż nigdy nie jesteśmy dokładnie tacy, za jakich się uważamy. Jednak w przypadku ludzi z nerwicą natręctw jest ono szczególnie silnie odpierane.

Ponieważ osoba z nerwicą natręctw usilnie stara się zamknąć w świecie swojego wyidealizowanego self (jak bohater Koterskiego, który zasiadał symetrycznie w fotelu, „z kawką", brał notes i próbował przeistoczyć się w „uduchowionego" poetę), przeto niemal wszystko zaczyna ją drażnić, gdyż wybija z owego wyidealizowanego stanu. Bohater filmu stale czuje się atakowany przez głośnych sąsiadów, pracujących robotników, dozorcę strzygącego trawnik. Ale także przez psie kupy na chodniku. Osoba owładnięta natręctwami rzeczywiście tak to przeżywa — czuje, że ludzie i niektóre rzeczy (szczególnie te brudne, chaotyczne) próbują aktywnie ją zaatakować. Jak to rozumieć? No cóż, przyrównajmy to do… fizjologii komórki. Jeśli jakaś osoba tak aktywnie stara się widzieć wokół siebie tylko określone rzeczy, myśleć o sobie tylko w określony sposób, robić tylko z góry zaplanowane działania to tak, jakby zmniejszała swoje „ciśnienie osmotyczne". Po prostu mnóstwo rzeczy (myśli, emocji itd.) musi trzymać z daleka od siebie (od swojej świadomości, swojego ja), wtedy wszystko to zaczyna na nią napierać — właśnie tak jak płyny organizmu na komórkę. Dobrze, jeszcze inaczej: jeśli powiem „staraj się za żadne skarby nie myśleć o słoniu", to „słoń" zacznie napierać na twoje myśli, zacznie ci natrętnie przychodzić do głowy. Taka jest mniej więcej sytuacja chorego na nerwicę natręctw. Dlatego odbiera świat, nawet martwe przedmioty (kupy, noże, środki żrące), jako podejmujące się ataków na jego osobę.

Człowiek cierpiący na nerwicę natręctw dostrzega, iż jest z nim coś nie tak, że dziwnie się zachowuje. Niekiedy próbuje nie wykonywać czynności natrętnych, przeciwstawić się im. Jednak czuje niemożliwy do odparcia impuls, a gdy zwleka z wykonaniem czynności — napięcie lub lęk. Bohater filmu również udał się do psychiatry. Ten zaś, uczciwie go poinformował, iż na jego przypadłość nie ma żadnego farmaceutyku, że potrzebna jest długotrwała psychoterapia. No cóż w rzeczywistości psychiatrzy nie zawsze są tak uczciwi — karmią takich pacjentów lekami przeciwdepresyjnymi, małymi dawkami neuroleptyków lub lekami uspokajającymi, najczęściej z mizernym skutkiem (inna sprawa, że również psychoterapia tych stanów jest niezwykle trudna).

W nerwicy natręctw występują dwa rodzaje objawów: kompulsje oraz obsesje. Kompulsje to czynności natrętne (jak to liczenie łyków czy dbanie o symetrię), a obsesje to natrętne myśli (człowiek może np. mieć przymus, aby na okrągło myśleć o czymś w danej sytuacji).

Jak powiedziałem całą nerwicę natręctw można ogólnie rozumieć, jako obronę przed nieakceptowaną, popędową sferą osobowości. Wydaje mi się, że w przypadkach mniej nasilonych natręctw sfera ta bardziej bezpośrednio wdziera się do świadomości człowieka i możemy ją łatwiej dostrzec. Jak to wygląda? Np. matka może mieć ni stąd ni zowąd impuls i myśl, aby zabić swoje dziecko. Jest tym przerażona i broni się stając się jeszcze bardziej troskliwą matką. Zaczyna strasznie obawiać się, że ktoś jej coś zarzuci odnośnie jej moralności, uczuć macierzyńskich, postępowania. Stara się być idealna, robić wszystko dobrze. Tym samym tłumi w sobie jeszcze więcej, a podstawową zasadą psychoanalizy jest to, że stłumione (lub wyparte - powiedzieć o różnicach jeszcze będzie czas) zawsze powraca i nęka. Dlatego jej impulsy stają się jeszcze bardziej nieopanowane i agresywne. Widzimy, że i tu powstaje błędne koło, oraz że i w tym przypadku osoba stara się być jednym („dobrą, spokojną matką"), a odeprzeć od siebie coś innego (agresję, mordercze impulsy). „No tak, ale dlaczego takie myśli się pojawiają u tej kobiety?" Szczegółowo nie odpowiem na to pytanie, gdyż poprawna odpowiedź wymagałaby... kilku lat psychoterapii z tą konkretną osobą. Tak ogólnie: wszystko musiało zacząć się w dzieciństwie....

1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
Wprowadzenie do psychopatologii

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (20)..   


« Psychopatologia   (Publikacja: 01-08-2005 Ostatnia zmiana: 08-08-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Damian Janus
Absolwent psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Psycholog kliniczny. Odbył szkolenie w zakresie terapii Gestalt, psychoanalizy oraz metody ustawień systemowych. Pracuje jako coach i psychoterapeuta. Autor uznaje wartość religii w życiu człowieka oraz rolę chrześcijaństwa w rozwoju zachodniej kultury.

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4297 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365