Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.546.853 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 244 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Obecnie nie ma na świecie ani jednej wiarygodnej religii".
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychopatologia

Czego nie powie ci psychiatra - rzecz o psychozach [2]
Autor tekstu:

Tak więc halucynacje i urojenia to twory, które mówią nam o strukturze osobowości pacjenta, dlatego nie należy tylko próbować się ich pozbywać (jak to czyni farmakoterapia), lecz także je zrozumieć (psychoterapia). W przeciwnym wypadku głębszy kontakt z chorym zostanie zaprzepaszczony.

We współczesnej psychiatrii „schizofrenia" stała się worem, do którego wrzuca się większość tego, co nie podpada pod inne jednostki diagnostyczne. Wynika to z kilku przyczyn. Po pierwsze, różnorodność przejawów życia psychicznego — w każdej jego formie, również tej zwanej patologiczną — przerasta psychiatrię i jej klasyfikacje. Współczesna klasyfikacja jeśli chodzi o psychozy prezentuje się wręcz żałośnie. Pomijając wszystko inne, jest za mało „szufladek" (ja sam na podstawie swojej pracy mógłbym dołożyć ze dwie — trzy jednostki diagnostyczne, które obecnie nie są rozróżniane).

Po drugie, chodzi o postępowanie konkretnego psychiatry, który nierzadko jeszcze bardziej upraszcza tę już uproszczoną klasyfikację. Po prostu: psychiatra, gdy nie wie o co chodzi, wie, że chodzi o schizofrenię. Dlatego rozpoznaje ją chociaż, ani z wywiadu od osób trzecich, ani z rozmowy z pacjentem nie uzyskuje wszystkich jej podręcznikowych kryteriów. Niekiedy ktoś może leczyć się na schizofrenię od 20 lat u dziesięciu różnych psychiatrów, chociaż w rzeczywistości nigdy nie spełniał wszystkich kryteriów diagnostycznych. Jednak jeśli dostał to rozpoznanie od pierwszego psychiatry i leczył się jakiś czas, następni zwykle nie zmieniają rozpoznania. Nie robią tego, gdyż nawet gdyby to uczynili — dając np. rozpoznanie jakichś głębokich zaburzeń osobowości — i tak musiałby utrzymać obecne leczenie, gdyż w przypadkach poważnych zaburzeń podaje się neuroleptyk. Inna sprawa, że odmienne rozpoznanie jest ważne dla leczenia psychoterapeutycznego — jednak do niego, w stosunku do liczby chorych, w polskich warunkach dochodzi rzadko (myślę o prawdziwej psychoterapii, a nie o przyklepujących problem warsztatach, grupach psychoedukacyjnych itp.)

Pacjenci często pytają: „Jaką mam diagnozę?", takie pytania zawsze wprowadzały mnie w zakłopotanie. Podobnie czuję się tylko, gdy ktoś pyta czy jestem wierzący. W obu wypadkach jest ten sam kruczek. Osoba pytająca ma już swoje schematy, swoje rozumienie znaczenia odpowiedzi. A to niekoniecznie jest dobre, konstruktywne. Jeśli ktoś usłyszy „ma pan schizofrenię", to co to dla niego będzie znaczyć? Najprawdopodobniej powiąże to ze swoją wiedzą z czasopism, z uproszczonymi, a nierzadko fałszywymi wypowiedziami tzw. specjalistów z rubryk o zdrowiu. Może będzie czuł, że nosi w sobie „chorobę" jak Ripley Obcego? Może pomyśli, że teraz już do siebie nie należy i musi oddać się w pełni w ręce lekarzy? Ludzie często tak właśnie myślą, że mają w sobie coś, czego nie rozumieją, a o czym wszystko wiedzą lekarze. Ale to nie prawda! Pojęcie większości psychiatrów o schizofrenii jest mizerne. Przede wszystkim, lekarze na ogół nie próbują wnikać głębiej w świat chorego, gdyż nie ma to znaczenia w leczeniu farmakologicznym. Niezależnie bowiem od tego na ile lekarz pozna niuanse danego przypadku, i tak musi dać ten sam lek. Po prostu wybór jest niewielki: na pewno neuroleptyk, a jaki — to można dobrać już w trakcie pierwszego kontaktu. Do tego sprawdza się to raczej metodą prób i błędów — nie zadziała lub zadziała nie tak, jak lekarz by sobie tego życzył - daje się inny lek z tej samej grupy (neuroleptyk). Takie działanie lekarzy (wynikłe oczywiście z samych podstaw medycyny) może robić na publiczności wrażenie, iż dysponują jakąś ogromną wiedzą na temat chorób psychicznych. Do czego by to przyrównać...? Wyobraźmy sobie… alianckiego eksperta lotniczego w trakcie drugiej wojny światowej. Od wywiadu dostaje on jakieś niewyraźne zdjęcie, prawdopodobnie jest to kawałek skrzydła i mały fragment kadłuba. Oraz pytanie: co to jest? Ekspert ogląda, ogląda… i zaczyna recytować: Dornier Do..., czterosilnikowy bombowiec, załoga pięciu ludzi, uzbrojenie obronne..., nośność bomb..., jest to egzemplarz z drugiej serii produkcyjnej, po modernizacji układu… itd. Zobaczył niewiele, a wiedział mnóstwo. Jednak w wypadku psychoz jest zupełnie inaczej. Choroby psychiczne nie istnieją tak, jak samoloty. W przypadku samolotu można dostrzec niewiele, a na podstawie swojej wiedzy dopowiedzieć resztę. W przypadku choroby psychicznej stwierdzenie, iż jest to „schizofrenia", niewiele wnosi. Nie jest bowiem tak, jakby Bóg stworzył ludzi, zwierzęta i choroby, którym nadał nazwy.… To ludzie poszatkowali rzeczywistość i nazwali ją. A „poszatkowanie" w psychiatrii jest bardzo ułomne, wielu rzeczy nie bierze pod uwagę, nie rozróżnia. Tak więc w ogóle trudno mieć „pojęcie o schizofrenii", można mieć pojęcie o pacjencie, który ma to rozpoznanie. Ale do tego potrzeba otwarcia na niego, czasu i cierpliwości. Tego niestety w psychiatrii często brakuje.

Paranoja (zaburzenie urojeniowe według ICD-10) jest niezbyt częstym zaburzeniem, w którym podstawowe zachowania nie są zaburzone, nie występują zaburzenia języka, człowiek nie zachowuje się dziwacznie, a jego życie emocjonalne na pierwszy rzut oka wydaje się normalne. Występuje jednak jakaś sfera co do której utrzymują się niemożliwe do wyperswadowania błędne lub nawet absurdalne przekonania (np. że wszyscy uważają mnie za homoseksualistę; że wydzielam przykry zapach itp.).

Depresja psychotyczna jest stanem ciężkiej depresji (obniżony nastrój, spowolnienie psychoruchowe, brak energii, męczliwość, poczucie bezsensu i inne), w którym występują też urojenia o charakterze obwiniania się o mnóstwo rzeczy, prorokowania własnej klęski itp. W manii, odwrotnie, nastrój jest nienaturalnie „podkręcony", a objawy psychotyczne polegają na twierdzeniach odnośnie swojego posłannictwa, geniuszu itp.

Temat psychoz będę rozwijał, pokazując bliżej ich objawy, strukturę osobowości psychotyka, oraz niektóre czynniki psychologiczne, które sprzyjają powstawaniu psychozy.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dzieciństwo - tam zaczyna się problem
Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (25)..   


« Psychopatologia   (Publikacja: 20-08-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Damian Janus
Absolwent psychologii, filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Psycholog kliniczny. Odbył szkolenie w zakresie terapii Gestalt, psychoanalizy oraz metody ustawień systemowych. Pracuje jako coach i psychoterapeuta. Autor uznaje wartość religii w życiu człowieka oraz rolę chrześcijaństwa w rozwoju zachodniej kultury.

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Popęd i symbol - słowo o perwersjach seksualnych
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4319 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365