Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.168.517 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda.
 Światopogląd » Ateizm i Ateologia » Filozofia ateizmu

Kalam czyli filozoficzny wynalazek teologów [2]
Autor tekstu:

Wydawać by się mogło, że 'nieskończoność aktualną' można byłoby tu uzyskać jedynie licząc zdarzenia „od nieskończoności do teraz", co Craig analizuje w innym miejscu. Pobożne zamiary oślepiają Craiga i nie zauważa on logicznej sprzeczności w takim sposobie rozumowania.

Spójrzmy dokładniej:

jeżeli [(wszechświat nie ma początku) i (liczymy zdarzenia „od nieskończoności do teraz")], to (teraz musimy osiągnąć 'aktualną' nieskończoność zdarzeń).

Bardzo zgrabna implikacja. Dopóki nie obejrzymy jej z bliska.

Ciekawym, jak Craig chciałby „zliczać" w ten sposób zdarzenia? Sugeruje on liczenie za pomocą liczb całkowitych niedodatnich {..… -3, -2, -1,0}. Ale jak świat światem, "liczenie" oznacza przyporządkowywanie obiektom kolejnych liczb naturalnych. Samo więc pojęcie „liczenia" zawiera w sobie implicite (nie dla wszystkich jawnie) konieczność „początku" liczenia, momentu „startu", „pierwszego" obiektu. Jak wygląda teraz nasza implikacja? Ano tak:

jeżeli [(wszechświat nie ma początku) i (my liczymy zdarzenia „od początku")], to (teraz musimy osiągnąć 'aktualną nieskończoność zdarzeń).

Jeszcze inaczej, dosadniej:

jeżeli [(wszechświat nie ma początku) i (wszechświat ma początek, od którego „liczymy")], to (teraz musimy osiągnąć 'aktualną nieskończoność zdarzeń).

Rzeczywiście, teraz widać wyraźnie, że taka implikacja jest prawdziwa, ale widać też, że nie mówi ona nic o prawdziwości następnika tej implikacji. Implikacje, w których poprzednik jest fałszywy (tak jak tu: koniunkcja dwu wzajemnie sprzecznych zdań), są prawdziwe bez względu na prawdziwość następnika. W skrócie: z fałszu wynika wszystko.

Reasumując: zbioru, który nie ma początku, nie można „liczyć" od tamtej strony, gdyż pojęcie „liczenia" wymaga istnienia początku.

Tak więc w żaden sposób nie uzyskamy 'nieskończoności aktualnej'. A wtedy nie uzyskuje się sprzeczności, pozwalającej odrzucić zdanie „wszechświat nie miał początku".

Dużo ciekawsze treści zawiera w sobie punkt 2.2 w rozumowaniu Craiga:

"2.21 Zbiór utworzony przez kolejne dodawania nie może być aktualnie nieskończony.

2.22 Ciąg przeszłych zdarzeń jest zbiorem utworzonym przez kolejne dodawanie.

2.23 Stąd, ciąg przeszłych zdarzeń nie może być aktualnie nieskończony".

Pomijam sugestywne użycie zwrotu „utworzony" mówiące niejawnie o „początku", co ma być przecież konkluzją.

Nie pomijam natomiast określenia "ciąg (series) przeszłych zdarzeń", gdyż z definicji każdy niepusty ciąg musi mieć początek, co znów ma być konkluzją. Idąc zgodnie z upływem czasu, „zbiór przeszłych zdarzeń" niekoniecznie musi być ciągiem.

Znów Craig „odkrył" zaledwie równoważności:

a) [wszechświat miał początek] wtedy i tylko wtedy, gdy [zbiór minionych zdarzeń jest ciągiem];

b) [wszechświat nie miał początku] wtedy i tylko wtedy, gdy [zbiór minionych zdarzeń nie jest ciągiem].

Możemy „widzieć" zbiór przeszłych zdarzeń jako „ciąg" np. wtedy, gdy patrzymy wstecz, pod prąd upływu czasu.

Dalej: prawdziwość zdania: "zbiór przeszłych zdarzeń jest zbiorem stworzonym przez kolejne dodawanie" — nie jest taka oczywista.

Po pierwsze (zgodnie z zamiarem Craiga): jeżeli wszechświat nie miał początku, to nie ma po prostu od kiedy zacząć cokolwiek „dodawać". Samo „dodawanie" musi mieć początek, jak „liczenie". „Dodawać" można jednak wstecz. Ale wtedy jednak można robić to w 'nieskończoność'.

Po drugie (nieco dygresjne): Craig celowo używa 'zdarzeń', których może być tylko przeliczalna liczba (tyle „ile" liczb naturalnych). Także dzieląc przeszłość na „interwały czasowe" (np. sekundy, godziny, dni, lata itd.) uzyskamy co najwyżej przeliczalną liczbę „okresów" (tak jak rozłącznych przedziałów na osi liczbowej).

Poważniejsze kłopoty jednak zaczynają się, gdy zaczniemy rozważać „momenty" czasowe, „chwile" w rozumieniu „punktów czasowych". Zbiór tego typu nie musi 'powstawać' przez dodawanie.

Obrazowo: rozpatrzmy geometryczny odcinek. Oczywiście składa się on z punktów. Ale nikt nie zbuduje odcinka przez sukcesywne dodawanie pojedynczych punktów: w ten sposób uzyska się co najwyżej przeliczalny zbiór. A odcinek jest nieprzeliczalnym zbiorem punktów — punktów w odcinku jest dużo więcej niż liczb naturalnych, to po prostu „inna", „większa" nieskończoność. Odcinek nie jest więc „zbiorem stworzonym przez kolejne dodawanie punktów".

W naszym przypadku problem sprowadza się zatem do kwestii „natury" czasu: czy czas jest „continuum" (w matematycznym sensie), czy też nie. A o tym nie wiemy nic.

Widać więc, że podobnie jak w p. 2.1 Craig ustalił jedynie równoważności logiczne:

a) [wszechświat miał początek] wtedy i tylko wtedy, gdy [zbiór minionych zdarzeń jest zbiorem stworzonym przez kolejne dodawanie];

b) [wszechświat nie miał początku] wtedy i tylko wtedy, gdy [zbiór minionych zdarzeń nie jest zbiorem stworzonym przez kolejne dodawanie].

Znów, wstawiając w założenia zdanie równoważne tezie, Craig otrzymał implikację prawdziwą, acz jałową poznawczo.

Wobec powyższych uwag, punkt 2. "Wszechświat zaczął istnieć (miał początek, zaistniał)", pozostaje nieudowodniony.

Założenie, założenie...

Kosmiczną osobliwością jest jednak punkt 1 w rozumowaniu Craiga: „1. Cokolwiek zaczyna istnieć (ma początek, zaistnieje), ma przyczynę swojego istnienia."

Niebywale szczęśliwy facet z tego Craiga: siedzi sobie w fotelu a tu przed jego oczami myk, i „zaistniał" jakiś byt: myk, i „zaistniał" stół, myk, i „zaistniał" atom. Może nawet: myk, i „zaistniał" jakiś wszechświat. Ja bym chciał, żeby u mnie „zaistniały" studolarówki, choćby jedna na 5 godzin.

Craig głosi napuszone, koturnowate zdanie o... niczym.

Nikt nigdy i nigdzie nie zaobserwował jeszcze „zaistnienia" jakiegokolwiek nowego bytu, a Craig ma już „ogólną teorię zaistnień wszelkich bytów". To dopiero geniusz filozofii...

Jedyne, co możemy obserwować, to istniejące już byty i procesy, zmiany stanów, metamorfozy, a nie „powstawanie" bytów.

I właśnie punkt 1 jest dowodem, że jądro 'rozumowania' pochodzi z głębokiego średniowiecza, kiedy to „byty powstawały": np. myszy ze starych szmat a muchy z zepsutego mięsa. Craig, jako 'doktor teologii' nie musiał weryfikować treści tego 'sędziwego' założenia., ale jako 'doktor filozofii' — powinien.

A gdy chodzi o przemiany i procesy — to już inna sprawa. Mogą sobie istnieć (zachodzić) bez przyczyny. I nikomu to nie przeszkadza. Niedowiarkom przypomnę skrótowo podstawowe prawo nowożytnej fizyki: "jeżeli na ciało nie działa żadna siła, to porusza się ono ruchem jednostajnym prostoliniowym". Porusza się bez przyczyny. Einstein nie naruszył istoty tego prawa Newtona.

Mam jeszcze jedną uwagę do punktu 1.

Proszę przyjrzeć się konstrukcji gramatycznej zwrotu „whatever begins to exist", który powoduje pewien kłopot w tłumaczeniu. Skąd taka pokraczna forma stylistyczna?

No cóż: „cokolwiek zaczyna istnieć, ma przyczynę" — znajdźmy przyczynę motywującą Craiga do użycia takiej konstrukcji językowej.

To nie jest trudne. Craig (za Tomaszem z Akwnu) nie chce użyć prostego zwrotu „whatever exist", „cokolwiek istnieje", bo jego własne rozumowanie zagroziłoby pewnemu innemu „bytowi", który nie powinien mieć początku i przyczyny.

Wnioski, wnioski...

Wobec wykazania jałowości poznawczej punktu 2., konsekwentnie należy uznać, że nie dowiedziono: „3. Stąd, wszechświat ma przyczynę istnienia".

Ale nawet gdyby ktoś udowodnił punkt 2., to jeszcze nic nie uprawnia do sformułowania tak kategorycznego wniosku jak 3 (a także 1.).

Zdecydowanie ostrożniej brzmi zdanie: "3. Stąd, wszechświat ma przyczyny istnienia". Craig jednak niejawnie zapodaje: " wszechświat ma jedną przyczynę istnienia". Cóż: zbożny cel uświęcił tę 'przypadkową' lukę w 'dowodzie'.

Historia mówi, że Bóg najpierw „malał", z dziesiątek bóstw zredukował się do jednego, by zaraz potem „rozpączkować" się na trzy osoby i, jak mniemam, nie wypowiedział jeszcze ostatecznego zdania w tej kwestii.

Kolejnym curiosum Craiga jest następny 'wniosek': „Zatem, na podstawie Kosmologicznego Argumentu Kalam, wnioskuję, że jest racjonalne wierzyć, że Bóg istnieje."

No tak: na początku Craig wielce się natrudził, by zdefiniować „błahostki" jak jakieś nieskończoności, a tu bum!, jak królik z cylindra wyskoczył doskonale znany wszystkim, niekontrowersyjny i oczywisty byt: Bóg. Pojawia się na samym końcu: jest to przedostatnie słowo w artykule Craiga.

Ale owo curiosum nie na tym polega. Niewątpliwie Craig jest przekonany swoim dowodem. Powinien mieć pewność. A co on mówi: "jest racjonalne wierzyć". To jak jest w końcu: udowodnił, czy nie udowodnił?

Podsumowując: Craig postąpił by uczciwiej, gdyby opublikował wyłącznie dwa ostatnie słowa swojego artykułu. Bo cała reszta jest błędna i zbędna.

Uwagi, uwagi...

Pospekulujmy jeszcze o wnioskach Craiga.

1. „Aktualna nieskończoność nie może istnieć". Tego Craig jest pewien.

Uprzejmie proszę zatem o wyjaśnienie mi cytatu z Katechizmu Kościoła Katolickiego:

"[...] jest prawdziwy Bóg, wieczny, nieskończony, niezmienny, niepojęty [...]". Czy Bóg jest nieskończony „potencjalnie"? To znaczyłoby, zgodnie z definicją, że dąży do nieskończoności ale jej nie osiągnie. Chyba coś nie tak. Więc musi być nieskończony „aktualnie". Ba, ale Craig sam 'wykazał', że „aktualna nieskończoność nie może istnieć". Ciekawe....

2. "zbiór przeszłych zdarzeń nie może być aktualnie nieskończony".

Co prawda Craig rozważa zdarzenia przeszłe. I dochodzi do tej konkluzji. Nie ma jednak logicznych przeszkód, by rozumowanie zastosować w drugim kierunku — w przyszłość.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Nieroztropny Russell
Kalam Cosmological Argument L. Craiga

 Zobacz komentarze (13)..   


« Filozofia ateizmu   (Publikacja: 22-09-2005 Ostatnia zmiana: 30-09-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Piotr Drobner
Inżynier elektryk o zainteresowaniach humanistycznych; Poznań.

 Liczba tekstów na portalu: 21  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Noe. Biblijny praojciec…
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4365 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365