Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.193.035 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów."
 Państwo i polityka » Doktryny polityczne i prawne

O prawach mniejszości [3]
Autor tekstu:

Konstytucya z r. 1852 we Francyi zastrzegła prawo petycyi do Senatu, będącego — jak się wyraża — "stróżem umowy zasadniczej i swobód politycznych. Chociaż z prawa tego korzystano w szerokiej mierze, nigdy ono tam nie rozrosło się do tych rozmiarów, co w Anglii.

Z prawem petycyi wiąże się ściśle prawo inicyatywy czyli — jak głosiła odezwa komitetu zurichskiego w r. 1868 — „samorzutne wprowadzanie nowych aktów prawodawczych i instytucyi pożytku publicznego zapomocą prawa propozycyi przynależnego ludowi". Pozwala ono obywatelom kraju występować do parlamentu bądź z ogólnemi wskazaniami potrzeby nowych ustaw, bądź z określonymi projektami ustawodawczymi. Gdziekolwiek życie konstytucyjne rozwinęło się należycie (w Anglii, Stanach Zjednoczonych) a zwłaszcza gdzie zrodziło się prawodawstwo ludowe (w Szwajcaryi), tam ten środek ma wielkie znaczenie i stanowi może najsilniejszy wyraz protestu mniejszości przeciw uciskowi. W wielu kantonach szwajcarskich obywatele, zgromadzeni w oznaczonej liczbie, mogą albo zażądać zmiany konstytucyi albo zaproponować nowe prawa; w Federacyi zaś 50,000 obywateli może domagać się całkowitej lub częściowej zmiany konstytucyi federalnej. Chociaż inicyatywa taka ma swoje złe strony — wstrzymuje pracę parlamentu i wykonywanie ustaw, mnoży nadmiernie projekty i wywołuje nieraz uchwały wsteczne — stanowi jednak znakomitą ucieczkę dla pokrzywdzonej mniejszości — jak się wyraża Curti — „klapę bezpieczeństwa dla namiętności politycznych". Jej dopełnieniem — szczególnie w Szwajcaryi — jest referendum. Służy ono głównie do stwierdzenia przez powszechne głosowanie woli ludu w jakiejś sprawie ważnej, poddanej jego rozstrzygnięciu przez władze lub organy prawodawcze, ale zarazem do odpowiedzi na wniosek, postawiony drogą inicyatywy obywatelskiej. [ 12 ]

Przy końcu zeszłego wieku mniejszość parlamentarna — głównie w Anglii (Irlandczycy) i Austryi — użyła przeciwko majoryzacyi jeszcze innego środka, t. z. obstrukcyi, polegającej na tamowaniu obrad zapomocą coraz nowych wniosków i nieskończonych mów; ale jest to oręż, z którego odpowiednią zmianą regulaminu łatwo rozbrojono walczących nim (w Anglii i Niemczech), a nadto służy on najczęściej do awantur parlamentarnych i szybko (jak w Austryi) staje się bronią skandalistów pośledniego gatunku.

Zasadnicze prawa konstytucyi, prawa petycyi, inicyatywy i referendum albo nie zapewniają dostatecznej opieki mniejszości, albo też nie wszędzie dają się zastosować. Dla wzmocnienia ich lub zastąpienia za najskuteczniejszy środek uznano zabezpieczenie przedstawicielstwamniejszości w ordynacyi wyborczej, czyli t. zw. wybory proporcyonalne. „Trzeba pozwolić mniejszości — powiada Höffding — ażeby mogła swobodnie wypowiadać swoje poglądy i przedstawiać dowody, ażeby mogła przekonać większość i wskutek tego stać się znowu większością. Ważnem jest przeto, ażeby mniejszości były reprezentowane, dlatego idea wyborów proporcyonalnych będzie miała wielkie znaczenie dla przyszłego rozwoju politycznego. Jedynie zapomocą tej metody można osiągnąć prawdziwe przedstawicielstwo narodu" [ 13 ]. Sposoby, używane obecnie a uwzględniające wyłącznie interes i wolę większości, w najlepszym razie dają obywatelom sposobność wybierania — jak się wyraża Mill — „jednej z pomiędzy kilku zgniłych pomarańczy, stanowiących cały zapas rynku miejscowego", najczęściej zaś sposobność do poddawania się lub opierania pokusom przekupstwa, namowom kłamstwa i groźbom gwałtu. W roku 1854 lord Russel wniósł projekt, ażeby w okręgach, wybierających trzech posłów, każdy wyborca miał tylko dwa głosy — na trzeciego więc mogłyby się skupić wszystkie należące do mniejszości. Bill upadł w Izbie gmin. Z innym pomysłem wystąpił (1859) Hare: żądał on, ażeby każdy wyborca posiadał prawo głosowania albo na kandydata miejscowego, albo na jakiegokolwiek zewnątrz swego okręgu, przyczem wybierałby sobie najznakomitszych i jego przekonaniom najbardziej odpowiadających ludzi w kraju. W ten sposób każda mniejszość, liczebnie dosięgająca tej ilości głosów, jaka ma prawo być reprezentowaną przez posła, mogłaby zjednoczyć swe głosy na pożądanym kandydacie. Propozycya ta, którą Mill zaliczył „do największych postępów, jakie dotychczas zrobiono w teoryi i praktyce rządzenia", została przyjęta przez Izbę gmin, jak każda inowacya: odrzucono ją bez rozpraw. Wskrzeszony (1867) projekt Russela, chociaż uzyskał zgodę Izby gmin, nie podobał się radykałom, którzy widzieli w nim zamach na przedstawicielstwo większości. W r. 1884 wznowili go Lubbock i Goschen, którzy zalecali, ażeby w okręgach, wybierających więcej n iż jednego posła, każdy wyborca miał tyle głosów, ilu jest deputowanych i ażeby je mógł oddać jednemu. Izba nietylko odrzuciła to „pogwałcenie zasady rządu reprezentacyjnego", lecz nadto cofnęła swoje ustępstwo z r. 1867 i wprowadziła zasadę podobną nieco do ordynacyi rosyjskiej: obwód wielu deputowanych dzieli się na okręgi a każdy wybiera jednego deputowanego prostą większością. Przy rozprawach parlamentarnych nad tym przedmiotem Lubbock dał przekonywający przykład dotychczasowego systemu wyborczego. W Belgii 1882 r. liberałowie mieli większość 40 głosów w Gandawie i wybrali 8 posłów. Gdyby przeciwna partya przeciągnęła do siebie tylko 21 głosów, większość w Izbie byłaby pokonana i rząd zmieniony. W r. 1874 konserwatyści angielscy mieli 1,222,000 głosów przeciw 1,436,000 a ich większość w Izbie gmin wynosiła 50 członków. W r. 1880 liberałowie i homoruliści mieli głosów 2,800,000 przeciw 1,418,000, ich większość w Izbie powinna była wynosić 90 (370 — 280) a wynosiła 78 (414 — 336). [ 14 ]

Dotychczas wybory proporcyonalne wprowadzono częsciowo w niektórych Stanach Ameryki Północnej, Szwajcaryi i najszerzej w Belgii. Ale i w tej ostatniej sama zasada nie została przeprowadzona konsekwentnie a przytem osłabiona prawem wyborczem pluralnem, nadającem osobom uprzywilejowanym więcej niż jeden głos. Właściwie zatem zagadnienie to nie zostało nigdzie rozwiązane praktycznie i pozostaje dalej przedmiotem rozważań teoretycznych.

Od demokratyzacyi społeczeństw spodziewany się słusznie wielu udoskonaleń w stosunkach ludzkich, nie należy wszakże oczekiwać od niej wszelkich dobrodziejstw. W tym kierunku, w którym ona obecnie się rozwija, leży wiele punktów ciemnych a między nimi także możliwość tyranii większości. Socyalista E. Bernstein uważa tu wyrazy: „tyrania", „dospotyzm" za niewłaściwe: "Naturalnie — pisze on — demokracya nie daje bezwzględnej rękojmi przeciw prawom, które pewnym jednostkom wydać się mogą tyrańskiemi. Można być jednakże najzupełniej (?) przekonanym, że większość w społeczeństwie demokratycznem nie ustanowi żadnego prawa, które naruszałoby wolność osobistą na dłuższy przeciąg czasu, a to dlatego, że dzisiejsza większość może jutro stać się mniejszością, a więc prawo, uciskające mniejszość, zagrażać będzie dzisiejszej większości". Daleko bardziej przekonywającą jest uwaga A. Mengera: "Można stanowczo twierdzić, że z ohydnych czynów, które splamiły historyę ludzkości, daleko większa część została spełniona dla rzekomych interesów społeczeństw wielkich i małych, niż dla dogodzenia żądzom pojedyńczych mocarzów. Gdyby nawet uledz optymistycznej wierze w wyrozumiałość większości przyszłego społeczeństwa demokratycznego, to i wtedy można lękać się o mniejszość, która nigdy nie stanie się większością. Według Milla, naturalna dążność rządu reprezentacyjnego, jak też cywilizacyi nowoczesnej, zmierza ku zbiorowej mierności, dążność ta zaś wzrasta skutkiem wszystkich redukcyi i wyłączeń prawa wyborczego, oddając główną władzę w ręce osób, stojących coraz niżej najwyższego poziomu wykształcenia w społeczeństwie. [ 15 ] „Wszelka demokracya — mówi Jellinek — posiada głęboko w niej spoczywającą tendencyę podnoszenia zwyczajnej większości do stopnia wszystko i wyłącznie rozstrzygającego czynnika… Nic nie może bezwzględniej zapoznawać najelementarniejszych praw indywidoalności, bardziej nienawidzieć wszystkiego, co wielkie i prawdziwe, niż większość demokratyczna" [ 16 ]. Odtrąciwszy przesadę wyrażeń, przyznać trzeba, że w nich odbija się fakt rzeczywisty. Trudno to uznać za zjawisko przypadkowe, że właśnie w społeczeństwach, w których — jak w Stanach Zjednoczonych, Szwajcaryi i Australii - demokratyzacya posunęła się najdalej i większość panuje najwszechwładniej, wytwórczość duchowa jest najuboższą i oryginalność jej najsłabszą.

Przy świetle przedstawionych wyżej doświadczeń życia zbiorowego, aktów historyi i wskazówek filozofii — rozpoznajemy tę sprawę na tle stosunków polityczno-społecznych państwa rosyjskiego i naszego kraju w obecnej chwili.

Dotychczas spoczywał na nas podwójny ciężar tyranii: wszechwładztwa biurokracyi i prześladowania narodowego. Ciężar ten do pewnego stopnia rozkładał się równomiernie na wszystkie żywioły i osłabiał ich wzajemne oddziaływanie na siebie. Chrześcianie tak samo uginali się pod nim, jak żydzi — i pierwsi, nie posiadając władzy, nie mogli uciemiężać drugich. Jakakolwiek będzie poprawa doli naszego społeczeństwa po obecnym przewrocie, nada mu ona pewien samorząd, a w nim wyzwolona większość rozpocznie — a właściwie na rachunek tej zmiany już rozpoczęła przytłaczanie mniejszości. Widzieliśmy to w wyborach do Dumy państwowej. Stronnictwo (narodowo-demokratyczne), reprezentujące większość społeczeństwa, nietylko wyzyskało wszędzie przewagę swych głosów, ale nawet używało niegodziwych sposobów agitacyi i terroru, ażeby pokonać przeciwników i sprowadziło chyba bezprzykładny w dziejach parlamentaryzmu rezultat, w którym wszystkie mandaty dostały się członkom jednej partyi. Nie miała w niej przedstawiciela żadna mniejszość: ani żydzi, ani rusini, ani socyaliści, ani robotnicy, ani żywioły postępowo-demokratyczne, ani wyznania niekatolickie i t. d. W tem zmonopolizowaniu praw reprezentacyjnych ujawniły się wszystkie wspomniane wyżej jego ujemne rysy: Koło polskie było naprzód zbiorem ludzi małej i średniej miary, uległych komendzie partyjnej i zabezpieczonych w swej nieudolności od jakiegokolwiek porównania i spółzawodnictwa, niechcących i nieumiejących bronić interesów całego narodu. Skutkiem swych słabych sił i klasowego, archaicznego stanowiska nie zdołało ono wyzyskać położenia politycznego na korzyść własnego kraju i sharmonizować się z demokratycznym nastrojem pierwszego parlamentu rosyjskiego, mającego osądzić i rozstrzygnąć sprawę, której oni byli obrońcami. Nadto swoją wyłącznością, nietolerancyą, zaślepieniem i samolubstwem partyjnem demokraci narodowi wywołali w kraju wojnę domową, która już sprowadziła poważne a sprowadzi jeszcze większe klęski, rozdzierając społeczeństwo wewnętrzną rozterką i osłabiając jego siłę zewnętrzną, potrzebną do ciężkiej walki o autonomię. Bo jakkolwiek szerokim i potężnym byłby wpływ partyi narodowo-demokratycznej, nie zmoże ona i nie zgładzi innych, które oburzone jej bezwzględnym egoizmem odpierać go będą z coraz większą zaciętością i nienawiścią a przez to utrwalać w narodzie stan niszczącego wrzenia.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O prawach człowieka i obywatela
Współczesne wyzwania demokracji


 Przypisy:
[ 12 ] Szczegółowo wykłada ten przedmiot Th. Curti Le referendum, 1905, str. 223, 237, 281, 284, 296, 300.
[ 13 ] Etyka, II, 430.
[ 14 ] G. Dickinson Le développment du parlament pendant le XIX s. (tłom. fr.) 1906 str. 83 i n.
[ 15 ] Neue Sittenlehre, 1905, str. 18.
[ 16 ] Gouv repr. 189.

« Doktryny polityczne i prawne   (Publikacja: 04-10-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Aleksander Świętochowski
Pseud. Poseł Prawdy (1849–1938). Publicysta, pisarz, historyk i filozof; czołowy ideolog pozytywizmu warszawskiego, czołowy przedstawiciel polskiego liberalizmu, jedno z najwybitniejszych wcieleń postawy racjonalistycznej i wolnomyślicielskiej. Stał się współtwórcą i przywódcą Związku Postępowo-Demokratycznego. Człowiek - sądził - zdeterminowany jest przez swą naturę biologiczną i przez związki społeczne; prawa moralne powstają w toku doświadczeń historycznych. Uważał, że postęp w ewolucyjnym rozwoju ludzkości dokonuje się za sprawą szlachetnych, osamotnionych w walce jednostek. Prowadził batalie o wolność myśli, laicyzację szkoły i innych instytucji życia społecznego, walczył z klerykalizmem, nietolerancją, fanatyzmem, bigoterią, swą proklamację bezkompromisowości i niezależności opinii zamknął zawołaniem: "Liberum veto! Veto przeciwko niewolnictwu myśli, samochwalstwu, poniżaniu innych, bladze, kłamstwu, obłudzie, ultramontenizmowi i innym cnotom 'podwójnej buchalterii' duchowej. Niech będzie pochwalona swoboda przekonań, sprawiedliwość, nauka i tolerancja, i prawda". Wydawał i redagował „Humanistę Polskiego” (1913–15); przed I wojną światową osiadł w Gołotczyźnie, koncentrując się głównie na działalności organizacyjnej w zakresie oświaty ludowej (organizował szkoły, opiekował się zdolnymi dziećmi chłopskimi, ruchem spółdzielczym). W pierwszym okresie twórczości (tj. do ok. 1880) uprawiał m.in. publicystykę literacką (programowy art. My i wy). W dorobku pisarskim Świetochowskiego znajdują się m.in. prace dotyczące genezy moralności (O powstaniu moralności 1877 - rozprawa doktorska, Źródła moralności 1912), prace z zakresu historii idei (Utopia w rozwoju historycznym 1910), a także pionierska Historia chłopów polskich w zarysie (t. 1–2 1925–28) oraz Genealogia teraźniejszości (1936) — paszkwil na współczesną umysłowość polską i stosunki w obozie rządzącym.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: O prawach człowieka i obywatela
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4383 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365