Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.619.059 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 611 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Czy zbyt nowoczesne byłoby spostrzeżenie, że nie ma w Dekalogu ani słowa na temat ochrony dzieci przez okrucieństwem i przemocą, nic o gwałcie, nic o niewolnictwie i nawet zająknięcia o ludobójstwie? (..) niektóre z tych wymienionych przewin w innych miejscach są wręcz rekomendowane.
 Prawo » Historia prawa

Zbrodnie czarostwa [2]
Autor tekstu:

3. Przestępstwa przeciwko mieniu

Czarownice popełniając swe zbrodnie kierowały je nie tylko przeciw ludzkiemu życiu czy zdrowiu, ale wykorzystywały one również swe magiczne sztuczki w celu spowodowania szkód w mieniu. Czyniły to by samemu odnieść korzyści poprzez kradzież lub też niszczyły prywatne mienie z samej tylko przewrotności.

Bydło dające mleko, a zarazem stanowiące siłę pociągową, decydowało w znacznym stopniu o zamożności gospodarstw chłopskich. Nic więc dziwnego, że upadek czy też choroba krów stawała się istną klęską dla biednego chłopa. Trzeba wreszcie pamiętać, że mleko stanowi produkt bardzo łatwo psujący się lub zmieniający swe właściwości czy to wskutek brudnych naczyń, czy też nieodpowiedniego pokarmu dla krów. Naturalnie przesądni ludzie tamtych czasów tłumaczyli to czarami lub działaniem sił nieczystych. Najczęściej sprawczynią tego była sąsiadka — czarownica, którą należało wysłać na stos [ 12 ]. Młot na czarownice opisuje typowy przypadek magicznej kradzieży: „Czarami odjąć mleko można na różne sposoby. Niektóre czarownice nocą, by jeszcze bardziej majestat boski został urażony, w jakimś kącie w domu przysiadają i wiaderko między kolanami wkładają, a nóż albo szydło, albo coś podobnego, wtykają w ścianę lub słup i ręce jak do dojenia układają wzywając szatana, który im zawsze dogadza we wszystkich potrzebach. I mówią, że w domu takim i takim krowę taką a taką, która jest zdrowa i ma dużo mleka, chcą doić. A wtedy szatan z wymion owej wspomnianej krowy mleko zabiera, przynosi czarownicy i sprawia, że mleko zaczyna ciec z noża wbitego w ową ścianę" [ 13 ].

Czarownice stosunkowo najmniej szkodziły świniom. Wiązało się to prawdopodobnie z olbrzymią wytrzymałością tych zwierząt na ciężkie warunki bytowe i choroby, jak również z pewną pogardą jaką otaczano te zwierzęta. Można jeszcze spotkać opinię (Rawskie), że „świnia to czarownicy siostra, a diabła umiłowana", nieczyste więc siły nie mogą jej szkodzić. Mimo to czarownice wywoływały niekiedy zarazę wśród świń lub rzucały uroki, aby nie mogły się dobrze chować.

Jeśli chodzi o drób, to czarownice niejednokrotnie odbierały mu jaja lub rzucały „uroki, aby się nie darzył". Przy pomocy magicznych zabiegów można było spowodować, że własne kury znosiły jaja kur sąsiadek. Zdarzały się podobno czarownice, które potrafiły przywabić kury sąsiadek, że przychodziły do ich ogrodu i tam się nosiły [ 14 ].

Oprócz kradzieży czarownice wyrządzały szkody w inwentarzu poprzez sprowadzanie różnych klęsk żywiołowych. Mogła to być, susza, grad, burza, a czasami nieurodzaj plonów. Zbrodnie czarostwa zmierzające do wywołania tych rezultatów mogły przybierać przeróżne formy. Pewna czarownica pod postacią gęsi wysiadywała w gnieździe na dębie jaja. Widziano jak przelatywała ze wsi do lasu. Strzelec pilnujący lasu próbował do niej strzelać, ale kule jej się nie imały. Przekonany, że ma do czynienia z siłami nieczystymi strzelec nabił swą strzelbę srebrnym guzikiem. Dopiero ta kula zraniła gęś w skrzydła. Zerwała się ona z gniazda i spadła na sąsiednie pole, w len. Strzelec zbliżywszy się do tego miejsca znalazł nie ptaka, ale kobietę z krwawiącą ręką. Próbowała się ona tłumaczyć, że zacięła się sierpem. Lecz sierpa obok nie było. Strzelec nie dał się więc nabrać i zaprowadził babę przed oblicze miejscowych władz. W gnieździe znaleziono trzy jaja, które rozbito. W jednym był deszcz, w drugim grad, a w trzecim krew [ 15 ].

W Kopenhadze spalono kilka kobiet, gdy znaczna część floty duńskiej zatonęła podczas sztormu w pobliżu wyspy Gotland (29.7.1566). Stwierdzono bowiem, że pewna kobieta w Kopenhadze miała na przechowaniu cenne przedmioty, które powierzył jej kapitan jednego z okrętów. Skazano ją i stracono, ponieważ wraz z innymi złymi kobietami spowodowała ów fatalny sztorm, aby móc sobie przywłaszczyć przechowywane przedmioty [ 16 ].

4. Opętanie i omamienie zmysłów

Dość częstym zarzutem w procesach o czary, było tzw. „zadanie diabła". Wierzono, że czarownice potrafią umieścić niejako diabła w upatrzonej ofierze, „zadając" go w napoju lub jedzeniu. Człowiek taki stawał się opętany przez diabła. Były to najczęściej ataki histerii lub szału. Leczono je egzorcyzmami, czyli za pomocą modlitw, wody święconej i innych ceremonii kościelnych [ 17 ]. Święty Ubald — egzorcysta jednego razu wypędził z duszy kobiety 400 tysięcy diabłów [ 18 ]R.A. Haasler, Zabójcy..., s. 115.}.

Opętany dostawał napadów konwulsji i drgawek, wił się i skręcał, jakby doznawał okrutnych boleści, i z pianą na ustach wyrzucał z siebie plugawe słowa. Ludzie wierzyli, że to demony ustami opętanego człowieka wykrzykują różne sprośności i zuchwałe bluźnierstwa. Liczni pacjenci wymiotowali igły i gwoździe, strzępy szmat, kłębki włosów i inne osobliwe przedmioty, które, jak mniemano, zostały w nich wprowadzone czarami [ 19 ].

Zbiorowe histerie zdarzały się wówczas dość często. Jednym z ciekawszych przypadków był rzekomo cudowny most w pobliżu Brukseli. Był to zwyczajny mały most, niemający w sobie nic niezwykłego. Rokrocznie przyprowadzano tam na św. Jana opętanych z bliższych i dalszych okolic, przeważnie kobiety. Przodem kroczyli kobziarze i inni muzykanci, wygrywając marsza. Za nimi w długiej procesji prowadzono przez most opętanych. Wprawdzie demony, które w nich siedziały, usiłowały się opierać, ale nic im to nie pomagało. Każdego chorego prowadzili krewniacy lub zaprzyjaźnieni sąsiedzi, którzy go mocno trzymali pod ręce i wlekli przez most. Znalazłszy się po drugiej stronie chorzy czuli się do cna wyczerpani, ale byli wolni od demonów i uzdrowieni wracali do domu [ 20 ].

Najsłynniejszy proces czarownic, który toczył się od roku 1688 za Wielką Wodą w miasteczku Salem, również obfitował w liczne opętania, w których główne role odgrywały dzieci.

Innym, choć podobnym rodzajem zbrodni czarostwa było omamianie zmysłów. Malleus maleficarum usiłuje to zjawisko wyjaśnić w sposób naukowy, głosząc np., że szatan może powietrze zaćmić albo zagęścić, wpływa na ludzką percepcję itp. W VII rozdziale pierwszej części dzieła możemy przeczytać: "Tu przywołamy przykład pewnego plebana, który był podejrzewany o cudzołóstwo z żoną pana wsi, w której mieszkał. Z powodu podejrzeń o to musiał uciekać. Gdy szedł zmartwiony przez las, spotkał go szatan w osobie zakonnika i rzekł mu: 'Dokąd idziesz tak zmartwiony? Co widzę za objawieniem Bożym'. A on mu szczerze wszystko opowiedział. Wtedy mu zakonnik rzekł: 'Gdybyś tego przeklętego członka nie miał, bezpiecznie byś mógł na swej plebani mieszkać'. Na co tamten odpowiedział: 'Prawda to jest, panie mój'. Zakonnik odparł: 'Podnieś szatę, a dotknę członka', co też uczynił i za tym szatańskim dotknięciem członek zniknął. Pleban się bardzo ucieszył i do wsi wrócił. Uderzył w dzwony i chciał wszystkim parafianom swą niewinność pokazać. Gdy się zeszli, pełen nadziei ksiądz stanął na podwyższeniu, przemówił, a potem szatę podniósł, ale ukazał się członek jego jeszcze większy niż przedtem [ 21 ].

Omamienie zmysłów należało do najmniej szkodliwych rodzajów zbrodni czarostwa, co jednak nie zmienia faktu, iż zgodnie z zaleceniami Młota na czarownice sprawców tego typu czynów zabronionych należało karać na gardle.

Pewną odmianą omamienia zmysłów była przemiana ludzi w zwierzęta. Malleus maleficarum opisuje jak pewnego razu trzy czcigodne matrony ze Strasburga poskarżyły się inkwizytorowi, że tego samego dnia i o tej samej godzinie odczuły boleśnie niewidzialne razy. Był to niewątpliwie wynik czarów i podejrzenia skierowały na pewnego człowieka o ponurym wyglądzie, że rzucił na nie urok. Wezwany przez inkwizytora człowiek zaprzeczył wszystkiemu. Twierdził, że nie zna swoich oskarżycielek i nigdy ich nie widział.

Sędzia jednak nie uwierzył. Poddano podejrzanego torturom i dopiero wtedy wyznał on, że rzeczywiście wczoraj o tej godzinie bił mocno, jednak wcale nie kobiety, lecz rozwścieczone kocice, które gryzły go po nogach. Inkwizytor natychmiast poznał tu podstęp diabła: to właśnie oskarżycielki, owe czcigodne matrony, były czarownicami; zamienione w kocice gryzły porządnego chrześcijanina, a w dodatku chciały go zgubić fałszywym oskarżeniem o czary [ 22 ].

W roku 1595 toczył się przed trybunałem utrechckim proces zbiorowy, który zakończył się wymordowaniem całych rodzin chłopskich. Jeden z wieśniaków na przykład, niejaki Volker Dirksz, wyznał, że otrzymał „od złego wroga" czarny, połatany kaftan. Gdy go wkładał, przemieniał się w kota lub wilka. „Zły wróg" zmuszał go potem do popełniania różnych występków. Uczestniczyli w nich również jego dwaj synowie, którzy podobnie jak on znaleźli się w niewoli diabelskiej. Pod postacią wilków zapędzili oni do rowu krowy dwóch sąsiadów i przegryźli im gardziele. Nieraz zresztą wybiegali przeobrażeni w wilki i napadali na bydło. Dalej oskarżony zeznał, czytamy w uzasadnieniu wyroku, „że zjawił się na łące pod Amersfoort w postaci szarego kota; przedtem zły wróg ściągnął z niego spodnie i posmarował go jakimś olejem czy maścią; zeszło się tam razem pięć czy sześć kotów, i puścili się ze sobą w tan" [ 23 ].

Ksiądz Benedykt Chmielowski podtrzymywał tezę autorów Młota na czarownice, pisząc, iż: "czarownicy nie mogą w realne transmutacje przemienić człeka: na przykład w konia, woła, kozę, wilka, tylko przez omamienie patrzącego, jako mówi Albertus Magnus w Libro Animales, bo by to było transmutacją [ 24 ]. Taką moc może posiadać jedynie Bóg".

Zbrodnie czarostwa skierowane wyłącznie przeciwko boskiej czci

1. Szatańska przysięga

Autorzy Malleus maleficarum rozróżnili dwa rodzaje odstąpienia od chrześcijaństwa. Pierwsze było częściowe i polegało na łamaniu przez przestępcę konszachtującego z diabłem niektórych ceremonii kościelnych. Przestępca po to by zaskarbić sobie ufność swego demonicznego zwierzchnika pościł w niedzielę, jadał mięso w piątek albo też taił grzechy w czasie spowiedzi. Wówczas szatan nabierał przekonania, że adept może dostąpić kolejnego stopnia wtajemniczenia przez zawarcie przysięgi wierności. Owa zbrodnia była w swej formie namiastką odzwierciedlenia feudalnych stosunków społecznych jaką było składanie przysięgi wierności, którą składał wasal swemu seniorowi. Popełnienie tego czynu zabronionego służyło zwiększeniu obrazy boskiego majestatu i zwiększało prawdopodobieństwo przyszłego potępienia przestępczej duszy. Z reguły przysięga zostawała sporządzana na piśmie w formie cyrografu, który stanowił niejako akt prawny. Jak napisali autorzy Młota na czarownice: „czasami szatan przysięgę odkłada na kilka lat" [ 25 ]. Ogromną wagę tej zbrodni podkreślało to, iż umożliwiała ona zdobycie diabelskich usług, a tym samym stanowiła ona początek czarowniczej „kariery".


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Tortury i ich rola w postępowaniu dowodowym o czary
Środki dowodowe w procesach czarownic


 Przypisy:
[ 12 ] B. Baranowski, Procesy..., s. 141.
[ 13 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 423.
[ 14 ] B. Baranowski, Pożegnanie..., s. 133.
[ 15 ] Tamże, s. 123.
[ 16 ] K. Baschwitz, op. cit., s. 116.
[ 17 ] E. Potkowski, op. cit., s. 276.
[ 19 ] K. Baschwitz, op. cit., s. 99.
[ 20 ] Tamże, s. 198.
[ 21 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 383.
[ 22 ] E. Potkowski, op. cit., s. 120 i n.
[ 23 ] K. Baschwitz, op. cit., s. 306 i n.
[ 24 ] B. Chmielowski, op. cit., s. 126.
[ 25 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 351.

« Historia prawa   (Publikacja: 05-12-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Miroslaw Rybka
Ur. 1979. W roku 2004 obronił dyplom mgr prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. Obecnie współredaguje lokalną prasę "Świat Sobótki". Interesuje się literaturą, polityką i XIX-wieczną filozofią. Mieszka w Sobótce k. Wrocławia.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Tortury i ich rola w postępowaniu dowodowym o czary
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4510 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365