|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Historia prawa
Zbrodnie czarostwa [2] Autor tekstu: Miroslaw Rybka
3. Przestępstwa przeciwko mieniu
Czarownice popełniając swe zbrodnie kierowały je nie tylko
przeciw ludzkiemu życiu czy zdrowiu, ale wykorzystywały one również swe
magiczne sztuczki w celu spowodowania szkód w mieniu. Czyniły to by samemu
odnieść korzyści poprzez kradzież lub też niszczyły prywatne mienie z samej tylko przewrotności. Bydło dające mleko, a zarazem stanowiące siłę pociągową,
decydowało w znacznym stopniu o zamożności gospodarstw chłopskich. Nic więc
dziwnego, że upadek czy też choroba krów stawała się istną klęską dla
biednego chłopa. Trzeba wreszcie pamiętać, że mleko stanowi produkt bardzo
łatwo psujący się lub zmieniający swe właściwości czy to wskutek brudnych
naczyń, czy też nieodpowiedniego pokarmu dla krów. Naturalnie przesądni
ludzie tamtych czasów tłumaczyli to czarami lub działaniem sił nieczystych.
Najczęściej sprawczynią tego była sąsiadka — czarownica, którą należało
wysłać na stos [ 12 ]. Młot na czarownice opisuje typowy przypadek magicznej kradzieży: „Czarami
odjąć mleko można na różne sposoby. Niektóre czarownice nocą, by jeszcze
bardziej majestat boski został urażony, w jakimś kącie w domu przysiadają i wiaderko między kolanami wkładają, a nóż albo szydło, albo coś podobnego,
wtykają w ścianę lub słup i ręce jak do dojenia układają wzywając
szatana, który im zawsze dogadza we wszystkich potrzebach. I mówią, że w domu takim i takim krowę taką a taką, która jest zdrowa i ma dużo mleka,
chcą doić. A wtedy szatan z wymion owej wspomnianej krowy mleko zabiera,
przynosi czarownicy i sprawia, że mleko zaczyna ciec z noża wbitego w ową ścianę"
[ 13 ].
Czarownice stosunkowo najmniej szkodziły świniom. Wiązało
się to prawdopodobnie z olbrzymią wytrzymałością tych zwierząt na ciężkie
warunki bytowe i choroby, jak również z pewną pogardą jaką otaczano te
zwierzęta. Można jeszcze spotkać opinię (Rawskie), że „świnia to
czarownicy siostra, a diabła umiłowana", nieczyste więc siły nie mogą jej
szkodzić. Mimo to czarownice wywoływały niekiedy zarazę wśród świń lub
rzucały uroki, aby nie mogły się dobrze chować.
Jeśli chodzi o drób, to czarownice niejednokrotnie odbierały
mu jaja lub rzucały „uroki, aby się nie darzył". Przy pomocy magicznych
zabiegów można było spowodować, że własne kury znosiły jaja kur sąsiadek.
Zdarzały się podobno czarownice, które potrafiły przywabić kury sąsiadek,
że przychodziły do ich ogrodu i tam się nosiły [ 14 ].
Oprócz kradzieży czarownice wyrządzały szkody w inwentarzu
poprzez sprowadzanie różnych klęsk żywiołowych. Mogła to być, susza,
grad, burza, a czasami nieurodzaj plonów. Zbrodnie czarostwa zmierzające
do wywołania tych rezultatów mogły przybierać przeróżne formy. Pewna
czarownica pod postacią gęsi wysiadywała w gnieździe na dębie jaja.
Widziano jak przelatywała ze wsi do lasu. Strzelec pilnujący lasu próbował
do niej strzelać, ale kule jej się nie imały. Przekonany, że ma do czynienia z siłami nieczystymi strzelec nabił swą strzelbę srebrnym guzikiem. Dopiero
ta kula zraniła gęś w skrzydła. Zerwała się ona z gniazda i spadła na sąsiednie
pole, w len. Strzelec zbliżywszy się do tego miejsca znalazł nie ptaka, ale
kobietę z krwawiącą ręką. Próbowała się ona tłumaczyć, że zacięła
się sierpem. Lecz sierpa obok nie było. Strzelec nie dał się więc nabrać i zaprowadził babę przed oblicze miejscowych władz. W gnieździe znaleziono
trzy jaja, które rozbito. W jednym był deszcz, w drugim grad, a w trzecim krew
[ 15 ].
W Kopenhadze spalono kilka kobiet, gdy znaczna część floty
duńskiej zatonęła podczas sztormu w pobliżu wyspy Gotland (29.7.1566).
Stwierdzono bowiem, że pewna kobieta w Kopenhadze miała na przechowaniu cenne
przedmioty, które powierzył jej kapitan jednego z okrętów. Skazano ją i stracono, ponieważ wraz z innymi złymi kobietami spowodowała ów fatalny
sztorm, aby móc sobie przywłaszczyć przechowywane przedmioty [ 16 ].
4. Opętanie i omamienie zmysłów
Dość częstym zarzutem w procesach o czary, było tzw.
„zadanie diabła". Wierzono, że czarownice potrafią umieścić niejako
diabła w upatrzonej ofierze, „zadając" go w napoju lub jedzeniu. Człowiek
taki stawał się opętany przez diabła. Były to najczęściej ataki histerii
lub szału. Leczono je egzorcyzmami, czyli za pomocą modlitw, wody święconej i innych ceremonii kościelnych [ 17 ].
Święty Ubald — egzorcysta jednego razu wypędził z duszy kobiety 400 tysięcy
diabłów [ 18 ]R.A. Haasler, Zabójcy..., s. 115.}.
Opętany dostawał napadów konwulsji i drgawek, wił się i skręcał, jakby doznawał okrutnych boleści, i z pianą na ustach wyrzucał z siebie plugawe słowa. Ludzie wierzyli, że to demony ustami opętanego człowieka
wykrzykują różne sprośności i zuchwałe bluźnierstwa. Liczni pacjenci
wymiotowali igły i gwoździe, strzępy szmat, kłębki włosów i inne osobliwe
przedmioty, które, jak mniemano, zostały w nich wprowadzone czarami [ 19 ].
Zbiorowe histerie zdarzały się wówczas dość często.
Jednym z ciekawszych przypadków był rzekomo cudowny most w pobliżu Brukseli.
Był to zwyczajny mały most, niemający w sobie nic niezwykłego. Rokrocznie
przyprowadzano tam na św. Jana opętanych z bliższych i dalszych okolic,
przeważnie kobiety. Przodem kroczyli kobziarze i inni muzykanci, wygrywając
marsza. Za nimi w długiej procesji prowadzono przez most opętanych. Wprawdzie
demony, które w nich siedziały, usiłowały się opierać, ale nic im to nie
pomagało. Każdego chorego prowadzili krewniacy lub zaprzyjaźnieni sąsiedzi,
którzy go mocno trzymali pod ręce i wlekli przez most. Znalazłszy się po
drugiej stronie chorzy czuli się do cna wyczerpani, ale byli wolni od demonów i uzdrowieni wracali do domu [ 20 ].
Najsłynniejszy proces czarownic, który toczył się od roku
1688 za Wielką Wodą w miasteczku Salem, również obfitował w liczne opętania, w których główne role odgrywały dzieci.
Innym, choć podobnym rodzajem zbrodni czarostwa było
omamianie zmysłów. Malleus maleficarum usiłuje to zjawisko wyjaśnić w sposób naukowy, głosząc np., że szatan może powietrze zaćmić albo zagęścić,
wpływa na ludzką percepcję itp. W VII rozdziale pierwszej części dzieła możemy
przeczytać: "Tu przywołamy przykład pewnego plebana, który był
podejrzewany o cudzołóstwo z żoną pana wsi, w której mieszkał. Z powodu
podejrzeń o to musiał uciekać. Gdy szedł zmartwiony przez las, spotkał go
szatan w osobie zakonnika i rzekł mu: 'Dokąd idziesz tak zmartwiony? Co widzę
za objawieniem Bożym'. A on mu szczerze wszystko opowiedział. Wtedy mu
zakonnik rzekł: 'Gdybyś tego przeklętego członka nie miał, bezpiecznie byś
mógł na swej plebani mieszkać'. Na co tamten odpowiedział: 'Prawda to
jest, panie mój'. Zakonnik odparł: 'Podnieś szatę, a dotknę członka',
co też uczynił i za tym szatańskim dotknięciem członek zniknął. Pleban się
bardzo ucieszył i do wsi wrócił. Uderzył w dzwony i chciał wszystkim
parafianom swą niewinność pokazać. Gdy się zeszli, pełen nadziei ksiądz
stanął na podwyższeniu, przemówił, a potem szatę podniósł, ale ukazał
się członek jego jeszcze większy niż przedtem [ 21 ].
Omamienie zmysłów należało do najmniej szkodliwych rodzajów
zbrodni czarostwa, co jednak nie zmienia faktu, iż zgodnie z zaleceniami Młota
na czarownice sprawców tego typu czynów zabronionych należało karać na
gardle.
Pewną odmianą omamienia zmysłów była przemiana ludzi w zwierzęta. Malleus maleficarum opisuje jak pewnego razu trzy czcigodne
matrony ze Strasburga poskarżyły się inkwizytorowi, że tego samego dnia i o
tej samej godzinie odczuły boleśnie niewidzialne razy. Był to niewątpliwie
wynik czarów i podejrzenia skierowały na pewnego człowieka o ponurym wyglądzie,
że rzucił na nie urok. Wezwany przez inkwizytora człowiek zaprzeczył
wszystkiemu. Twierdził, że nie zna swoich oskarżycielek i nigdy ich nie
widział.
Sędzia jednak nie uwierzył. Poddano podejrzanego torturom i dopiero wtedy wyznał on, że rzeczywiście wczoraj o tej godzinie bił mocno,
jednak wcale nie kobiety, lecz rozwścieczone kocice, które gryzły go po
nogach. Inkwizytor natychmiast poznał tu podstęp diabła: to właśnie oskarżycielki,
owe czcigodne matrony, były czarownicami; zamienione w kocice gryzły porządnego
chrześcijanina, a w dodatku chciały go zgubić fałszywym oskarżeniem o czary
[ 22 ].
W roku 1595 toczył się przed trybunałem utrechckim proces
zbiorowy, który zakończył się wymordowaniem całych rodzin chłopskich.
Jeden z wieśniaków na przykład, niejaki Volker Dirksz, wyznał, że otrzymał
„od złego wroga" czarny, połatany kaftan. Gdy go wkładał, przemieniał się w kota lub wilka. „Zły wróg" zmuszał go potem do popełniania różnych
występków. Uczestniczyli w nich również jego dwaj synowie, którzy podobnie
jak on znaleźli się w niewoli diabelskiej. Pod postacią wilków zapędzili
oni do rowu krowy dwóch sąsiadów i przegryźli im gardziele. Nieraz zresztą
wybiegali przeobrażeni w wilki i napadali na bydło. Dalej oskarżony zeznał,
czytamy w uzasadnieniu wyroku, „że zjawił się na łące pod Amersfoort w postaci szarego kota; przedtem zły wróg ściągnął z niego spodnie i posmarował go jakimś olejem czy maścią; zeszło się tam razem pięć czy
sześć kotów, i puścili się ze sobą w tan" [ 23 ].
Ksiądz Benedykt Chmielowski podtrzymywał tezę autorów Młota
na czarownice, pisząc, iż: "czarownicy nie mogą w realne transmutacje
przemienić człeka: na przykład w konia, woła, kozę, wilka, tylko przez
omamienie patrzącego, jako mówi Albertus Magnus w Libro Animales, bo by to było
transmutacją [ 24 ].
Taką moc może posiadać jedynie Bóg".
Zbrodnie czarostwa skierowane wyłącznie przeciwko boskiej czci
1. Szatańska przysięga
Autorzy Malleus maleficarum rozróżnili dwa rodzaje
odstąpienia od chrześcijaństwa. Pierwsze było częściowe i polegało na łamaniu
przez przestępcę konszachtującego z diabłem niektórych ceremonii kościelnych.
Przestępca po to by zaskarbić sobie ufność swego demonicznego zwierzchnika
pościł w niedzielę, jadał mięso w piątek albo też taił grzechy w czasie
spowiedzi. Wówczas szatan nabierał przekonania, że adept może dostąpić
kolejnego stopnia wtajemniczenia przez zawarcie przysięgi wierności. Owa
zbrodnia była w swej formie namiastką odzwierciedlenia feudalnych stosunków
społecznych jaką było składanie przysięgi wierności, którą składał
wasal swemu seniorowi. Popełnienie tego czynu zabronionego służyło zwiększeniu
obrazy boskiego majestatu i zwiększało prawdopodobieństwo przyszłego potępienia
przestępczej duszy. Z reguły przysięga zostawała sporządzana na piśmie w formie cyrografu, który stanowił niejako akt prawny. Jak napisali autorzy Młota
na czarownice: „czasami szatan przysięgę odkłada na kilka lat" [ 25 ].
Ogromną wagę tej zbrodni podkreślało to, iż umożliwiała ona zdobycie
diabelskich usług, a tym samym stanowiła ona początek czarowniczej
„kariery".
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 12 ] B. Baranowski, Procesy..., s. 141. [ 13 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 423. [ 14 ] B. Baranowski, Pożegnanie...,
s. 133. [ 16 ] K.
Baschwitz, op. cit., s. 116. [ 17 ] E. Potkowski, op. cit., s. 276. [ 19 ] K.
Baschwitz, op. cit., s. 99. [ 21 ] J. Sprenger, H. Instytor,
op. cit., s. 383. [ 22 ] E. Potkowski, op. cit., s. 120 i n. [ 23 ] K. Baschwitz, op. cit.,
s. 306 i n. [ 24 ] B. Chmielowski, op. cit., s. 126. [ 25 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 351. « Historia prawa (Publikacja: 05-12-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4510 |
|