Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.559.220 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Gdyby Bóg istotnie liczył się dla swych kapłanów wielokroć więcej od wartości doczesnych, nie zabiegaliby o nie aż tak łapczywie.
 Prawo » Prawa wolnomyśliciela

Prorok i święte krowy, czyli o uczuciach religijnych [1]
Autor tekstu:

Stosunkowo niedawno świat obiegła informacja o agresywnych demonstracjach antyduńskich i antyzachodnich na Bliskim Wschodzie. Początkowo zwykły bojkot towarów pochodzących z Danii, przerodził się w agresywne zamieszki, w których zaatakowano i zdewastowano pięć ambasad i dziesięć konsulatów, w większości należących do krajów skandynawskich. Przysłowiową kroplą, która przelała czarę, było dwanaście rysunków Mahometa opublikowanych we wrześniu przez jakąś duńską gazetę — wtedy nikt jeszcze nie wiedział, że „Jyllands-Posten"; notabene największy dziennik w Danii, ba — cała Dania, stanie się symbolem europejskiego zepsucia dla islamistów oraz ofiarą i zarazem prowodyrem konfliktu, który odbije swe piętno na niewinnych obywatelach - nie obyło się przecież bez ofiar śmiertelnych. Media szybko podchwyciły temat i rozpoczęła się batalia o wolność słowa i poszanowanie uczuć religijnych. Po jednej stronie barykady znaleźli się zachodni dziennikarze i intelektualiści broniący prawa do swobodnej wypowiedzi, po drugiej zaś fanatyczni wyznawcy Allacha wraz z wtórującymi im chrześcijanami — zwłaszcza katolikami, próbującymi najwyraźniej ugrać coś dla siebie, broniąc swych kuzynów w wierze; jakby nie patrzeć wyznawców tego samego Boga.

Co nie jest nadzwyczaj dziwne, Polska prawie że jednogłośnie opowiedziała się po stronie pokrzywdzonych muzułmanów. Jedna tylko „Rzeczpospolita" odważyła się opublikować dwa ze słynnych rysunków, opatrując je solidaryzującym z Danią i jej walką o wolność słowa komentarzem. Występek tego będącego w norweskich rękach dziennika został szybko potępiony przez najwyższe polskie władze, nasz rząd oficjalnie przeprosił mahometan, a polski Kościół rzymskokatolicki wyraził swoje oburzenie i jednocześnie zrozumienie dla ludzi, których uczucia zostały urażone. Bo przecież Polska jest ostoją wolności i praw demokratycznych, a te karykatury stanowczo „wykroczyły poza granice dobrze zrozumianej swobody wyrażania poglądów. Rolą mediów nie może być prowokowanie nienawiści i propagowanie wrogości — w imieniu swoim i polskiego rządu tłumaczył premier Marcinkiewicz. [ 1 ] Okazało się więc, że to, co zrobili ludzie z „Jyllands-Posten" było prymitywną i denną prowokacją na miarę laickiej i zdegenerowanej Zachodniej Europy; czymś, co w naszym kraju jest nie do przyjęcia — Polacy powinni solidarnie bronić uczuć religijnych wyznawców wszystkich religii.

Taki obraz nam wykreowano, rzeczywistość jednak jak to się zwykle dzieje, jest bardziej złożona. Dlatego chciałbym przedstawić tutaj chronologię wydarzeń by uporządkować nasz obraz tej rysunkowej wojny oraz podzielić się z Czytelnikiem swoimi refleksjami nad genezą konfliktu ocierającego się o wojnę cywilizacji. Do napisania tego tekstu zainspirował mnie wywód [ 2 ] mojego byłego kolegi z redakcji Ateista.pl, Artura Chludzińskiego, w którym to tekście autor stara się niejako usprawiedliwić postępowanie części społeczności arabskiej obarczając za obecny stan rzeczy Zachód, który swoją prowokacyjną postawą skłania islamistów do epatowania nienawiścią — w swej apologii kultury muzułmańskiej Artur słusznie zwraca uwagę na różnice pomiędzy dwoma kręgami kulturowymi, zdaje się jednak zapominać o fakcie, że pewne wartości wyznawane przez fanatycznych islamistów stoją w sprzeczności z fundamentalnymi zasadami demokracji, których zwolennikiem jest w moim przekonaniu sam autor. Osobiście twierdzę, że Artur nie zauważa, że broni ludzi pokroju imama Aarhus, szejka Raeda Hlayhela, który to wielce zdegustowany zaistniałą sytuacją, zasugerował, że jeśli tak ma wyglądać demokracja, to on się nie zgadza na demokrację. Przypomnę tylko, że ten sam człowiek był prowodyrem późniejszych zamieszek na Bliskim Wschodzie. [ 3 ] Najpierw jednak zajmijmy się genezą sporu.

Lato było w pełni, gdy w ojczyźnie Andersena miała ukazać się kolejna książka dla dzieci. Koranen og profeten Muhammeds liv (Koran i życie proroka Mahometa) autorstwa Kåre Bluitgena. Wszystko zaczęło się od problemów Bluitgena związanych ze znalezieniem ilustratorów dla dzieła, w którym przedstawiono losy proroka Mahometa w sposób przystępny i zrozumiały dla najmłodszych — albowiem to do nich była skierowana książka, mająca pełnić funkcję edukacyjną. Los chciał, że autor skontaktował się z rysownikami, którzy jednogłośnie odrzucili ofertę tłumacząc się obawą przed negatywnym odbiorem graficznych wizerunków proroka przez społeczność muzułmańską, która nie akceptuje takiej formy prezentacji tej osoby — zwłaszcza w kontekście czysto religijnym. Jeden z niedoszłych grafików powołał się nawet na przykład holenderskiego reżysera Theo van Gogha zamordowanego z pobudek religijnych. Takie zachowanie ludzi żyjących w kraju uznawanym za ostoję wolności i demokracji może co najmniej dziwić. Czy muzułmanie są aż tak niebezpieczni, gdy się ich urazi, że lepiej nawet nie próbować?

Problem ten i związana z nim autocenzura zostały poruszone na szerszym forum publicznym 16.9.2005 w artykule Troelsa Petersena z duńskiej agencji prasowej Ritzau. [ 4 ] Historia opisana przez Petersena zainspirowała redakcję „Jyllands-Posten" do poszukiwań rysowników, którzy odważyliby się wykonać karykatury Mahometa, sprzeciwiając się tym samym narzucaniu prasie dogmatycznych zasad religijnych. Poproszono czterdziestu zawodowych grafików o wykonanie rysunków — swoje prace nadesłało zaledwie dwunastu. Odważni tłumaczyli się tym, że w pluralistycznej demokracji nie można być cenzurowanym i samemu odbierać sobie prawa do wypowiedzi w kwestiach światopoglądowych tylko dlatego, że jakaś religia ma takie, a nie inne zasady i nakazy.

30.9.2005 roku „Jyllands-Posten" opublikowała w formie dodatku do artykułu traktującego o wolności wypowiedzi, wszystkie dwanaście karykatur przedstawiających Mahometa. W rysunkach przeważała sarkastyczna krytyka fundamentalizmu islamskiego — głównej przyczyny autocenzury niedoszłych ilustratorów książki Bluitgena, a w domyśle także terroryzmu. Redakcji jutlandzkiej gazety przyświecała idea zniesienia tabu i wsparcia autorów obawiających się konsekwencji głoszenia własnych poglądów. Jak twierdzi sama redakcja JP, intencją była chęć uczynienia zadość tradycji prasy duńskiej, która lubuje się w komentowaniu bieżących wydarzeń przy użyciu uszczypliwych rysunków. W sporze, który zaistniał po publikacji, najmocniejszym argumentem obrońców JP jest fakt, że nie zostało tu naruszone prawo oraz etyka dziennikarska. Sami redaktorzy nie mieli zamiaru nikogo obrażać i nie spodziewali się tak daleko idących konsekwencji. [ 5 ]

Pierwszą reakcją na publikację był anonimowy telefon z pogróżkami do redakcji JP. Policja zatrzymała siedemnastolatka, któremu postawiono zarzut gróźb karalnych. 8 października muzułmańska społeczność wystosowała żądanie oficjalnego przeproszenia muzułmanów przez „Jyllands-Posten". W odpowiedzi dziennikarze JP podparli się opinią eksperta od prawa karnego z Uniwersytetu Kopenhaskiego, prof. Vagna Greve’a, który stwierdził, że publikacja karykatur nie podlega pod paragraf obrazy uczuć religijnych. [ 6 ]

Sprawa wyszła poza granice kraju następnego dnia za sprawą wywiadu-protestu, który udzielił telewizji al-Jazeera wspomniany już imam Raed Hlayhel. 14 października trzy i pół tysiąca ludzi wyszło na ulice Kopenhagi by zademonstrować przeciw rysunkom obrażającym islam. W międzyczasie redaktorzy JP oraz autorzy rysunków otrzymali kilkadziesiąt pogróżek od ludzi, którzy poczuli się urażeni kpinami z proroka.

W niecały tydzień sprawa przerodziła się w konflikt dyplomatyczny za sprawą jedenastu ambasadorów krajów arabskich, którzy poprosili premiera Danii Andersa Fogha Rasmussena o spotkanie w celu przedyskutowania problemu i wyjaśnienia sprawy. Ambasadorowie domagali się, by premier dał wyraźnie do zrozumienia, że - jak określił to ambasador Egiptu — „rząd nie życzy sobie takich rzeczy". [ 7 ] Premier odmówił spotkania. W uzasadnieniu czytamy: „Poszanowanie zasad wolności słowa i tolerancji religijnej, a także równość wszystkich wyznań jest podstawą dla duńskiego społeczeństwa. Wolność wypowiedzi jest sama w sobie fundamentem duńskiej demokracji. Wolność ta sięga daleko, i dlatego duński rząd nie ma żadnego wpływu na to, co pisze prasa. Co prawda duńskie prawodawstwo zabrania obraźliwego i dyskryminującego zachowania oraz wypowiedzi, ale to strona, która poczuje się urażona może zaskarżyć takowe obraźliwe treści. To do sądów należy rozstrzyganie każdej sprawy indywidualnie". Fogh nie zablokował jednak możliwości prowadzenia dialogu, a zachęcił do konstruktywnej debaty opartej na tolerancji i wzajemnym zrozumieniu. [ 8 ]

Przy okazji warto zastanowić się nad rewelacjami, które pojawiły się w lutym po emisji programu „60 Minutes" w amerykańskiej telewizji CBS, którego autorzy sugerują, że w Danii dyskryminuje się muzułmanów, a państwo dobrobytu dotyczy jedynie rdzennych, albo o zgrozo… rasowych Duńczyków. Autorzy audycji insynuują, że premier nie podjął żadnych kroków w celu załagodzenia konfliktu, chcąc przypodobać się IV władzy, czyli „Jyllands-Posten". Sprowadza się to jednak jedynie do subiektywnej opinii. Jørgen Christensen idzie dalej i tłumaczy, że „USA w oczywisty sposób próbują kopiować wzorce reakcyjne z dyktatorskich reżimów muzułmańskich w celu odwrócenia uwagi od własnych problemów". [ 9 ] Krytykę amerykańską deprecjonuje się w Danii problemami USA z mniejszościami etnicznymi, wplątaniem się w konflikt z islamem za sprawą interwencji zbrojnej w Iraku, czy wreszcie nieudzielanie pomocy Afroamerykanom po przejściu huraganu Katrina przez Nowy Orlean i okolice. Może się wydawać, że rzeczywiście jest to uciekanie od dyskusji za pomocą chwytów retorycznych, jednak raporty niezależnych organizacji zajmujących się prawami człowieka stawiają Danię znacznie wyżej od USA, jeśli chodzi o poszanowanie mniejszości. Amnesty International wspomina jedynie o zaostrzeniu przepisów imigracyjnych; [ 10 ] informacje o dyskryminacji mniejszości etnicznych i religijnych w Danii wydają się być wyssane z palca.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Karykatury Mahometa – prowokacja czy profanacja?
Kult świętej krowy

 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 3 ] T. Thygesen Fredriksen, Frihed til religionskritik og religionsudøvelse w: „Dialogcentret".
[ 4 ] źródło: Interaktivt tema om Muhammed-sagen, w: TV2.
[ 5 ] Historien om tegningerne w: „Jyllands-Posten".
[ 7 ] Interaktivt tema om Muhammed-sagen, w: TV2.
[ 8 ] tamże, Fogh brev til ambassadørerne, 2.10.2005.
[ 9 ] J. Christensen, Klap lige hesten, USA w: „Jyllands-Posten", 21.2.2006.
[ 10 ] źródło: AI Report 2003 - Denmark; AI nie zauważa dalszych nadużyć, w ogóle nie wymieniając Danii w kolejnych raportach za lata 2004-2005. Co się tyczy USA, raport 2005 jest bardzo niepochlebny: AI oskarża USA o przetrzymywanie ludzi w więzieniach bez wyroków i prawa do obrony oraz o stosowanie tortur.

« Prawa wolnomyśliciela   (Publikacja: 24-03-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Przemysław Piela
Współzałożyciel portalu Ateista.pl, w latach 2004-2005 z-ca redaktora naczelnego, do października 2007 r. redaktor naczelny. Student V roku filologii duńskiej oraz I dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez pewien czas studiował także filozofię. Były wiceprezes PSR. Rocznik 1987, pochodzi z Nowego Targu. Mieszka w Poznaniu.
 Numer GG: 3112057

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 7  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Przychodzi baba do lekarza, albo chleb do pijawki
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4665 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365