Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.708.472 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 618 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Religia jest doskonałym środkiem antykoncepcyjnym. Niestety, działa tylko na umysły."
 Państwo i polityka » Energetyka

Polsko-niemiecki terminal LNG. Mrzonka, czy wymóg geopolityki [1]
Autor tekstu:

Rynek zbytu i przestrzeń tranzytowa stanowią dobra narodowe o zupełnie unikalnej wartości, których wartość trudno przecenić.

Rosja, stając się jednym z głównych graczy na światowym rynku surowców energetycznych, jest tak naprawdę jedynie pośrednikiem nakładającym gigantyczny haracz na kupowany za półdarmo w republikach byłego ZSRR gaz ziemny i transportowaną z Kazachstanu oraz terytorium jej syberyjskiej kolonii ropę naftową. Staje się też coraz bardziej skutecznym i bezwzględnym w uzyskiwaniu swoich celów monopolistą. Czy tak będzie zawsze?

Z całą pewnością nie. Warto też zastanowić się, jakie mogą być konsekwencje spełnienia wysoce prawdopodobnych prognoz francuskich demografów, niedawno opublikowanych przez „Rzeczpospolitą", że w drugim półwieczu obecnego stulecia liczba mieszkańców tego kraju będzie mniejsza niż Jemenu. Wiele wskazuje też na to, że zielona flaga Proroka zawiśnie wówczas na Kremlu. Zgodnie z przepowiednią Jandarbijewa, zamordowanego w Katarze prezydenta Czeczenii, który już dawno twierdził, że wcześniej czy później to może nastąpić. Dzieje powszechne podobnych przykładów transformacji cywilizacyjno-religijnych odnotowały sporo. Przedłużenie ciągłości trwania wschodniorzymskiego imperium o całe tysiąc lat przyniosło swego czasu przyjęcie przez Bizancjum chrześcijaństwa. Unia, w której obecnie jesteśmy, też jest już chyba co najmniej siódmą próbą zjednoczenia naszego kontynentu, jeśli wliczy się zmierzające do tego celu działania Rzymu, Attyli, Karola Wielkiego, cesarzy Niemiec, władców Rzeczypospolitej, Napoleona, bolszewików i Hitlera. Jak będzie długo istniała w obecnym kształcie? Nie wiadomo.

Jest nader prawdopodobne, że zagrożeniem dla niej jest zarówno egoizm energetyczny paru krajów zaliczanych do tzw. starego jądra, jak i nadmierna imigracja islamskiej siły roboczej, czy też paroksyzmy, jakie mogą towarzyszyć dalszemu rozpadowi obszarów byłego ZSRR, a szczególnie powstanie nowych państwowych organizmów na Syberii, co swego czasu przewidywał nawet Lenin.

Projektanci nowych magistrali rurociągowych zakładają, że będą one pracowały nie mniej niż 50 lat. Tu należy odnotować, że od daty oddania do użytku poddawanej obecnie generalnemu remontowi I nitki rurociągu naftowego „Przyjaźń" minie w listopadzie tego roku dokładnie lat 43.

Dlatego, mając powyższe na względzie, warto się zastanowić, w jaki sposób realnie można by jeszcze w tej dekadzie znacząco poprawić wskaźnik bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. Nie tylko energetycznego zresztą.

Propozycje premiera Marcinkiewicza skierowane do 32 krajów UE i NATO o powołanie Europejskiego Paktu Bezpieczeństwa Energetycznego z góry skazane były na niepowodzenie. Ci, którzy doradzili mu takie postępowanie, chyba zdawali sobie sprawę, że tak naprawdę było to działanie w interesie… Rosji. Miało wykazać, że fiasko tej inicjatywy nakazuje bezwzględną konieczność dbania, aby gazowe kurki na wschodnich granicach UE zawsze pozostawały otwarte. „Dbania" to znaczy płacenia każdej ceny, jaką prezydent Putin, jedyny prawdziwy szef GAZPROMU, raczy wyznaczyć.

Energetyczny pakt z Hiszpanami będzie miał taki sam wpływ na warunki dostaw gazu z kierunku wschodniego jak odtańczenie paru figur flamenco na Placu Czerwonym.

W realiach geopolitycznych, w których znajdujemy się co najmniej od 700 lat, obecnie dywersyfikację dostaw surowców energetycznych można osiągnąć na parę sposobów.

Nie popadajmy w zauroczenie rozdętymi poza wszelkie granice prawdopodobieństwa szacunkami zasobów gazu w rejonie Obskiej Guby i północy Syberii. Tempo eksploatacji gazonośnych pól na półwyspie Jamał wyraźnie w ostatnich latach osłabło.

Likwidacja, przynajmniej oficjalna, systemu gułagów na północy Syberii nakazuje posługiwanie się rachunkiem ekonomicznym. Bezpardonowo jest on wykorzystywany przez managerów koncernu GAZPROM, którego wartość szacowana jest już obecnie na około 200 mld USD, do wszelkiego rodzaju analiz mających uzasadnić rzekomo wyjątkowo wysokie koszty zagospodarowania złóż w warunkach wiecznej zmarzliny i bezdennych bagien.

Ich zwiększanie ma uzasadniać konieczność zaciągania megakredytów i zwielokrotnianie cen gazu, mimo że ten, który obecnie dopływa do Kondratek pochodzi najprawdopodobniej z Turkmenistanu, a jego cena nie jest obciążona standardową opłatą przesyłową, ale blisko 400% haraczem. Jest niestety niezrozumiałe dlaczego strona polska nie stosuje identycznego haraczu na przesył gazu tzw. Gazociagiem Jamajskim.

Dlatego koszty budowy jego II nitki powinny ponieść firmy krajowe, posiadając co najmniej 51% udziałów w tej inwestycji, i które, podobnie jak i te pozostałe, nie będą korzystały z żadnych zwolnień podatkowych. Należy też zgodnie z obowiązującym obecnie prawem pobierać stosowne opłaty za transport gazu do krajów UE w wysokości min 2,7 USD/1000m3/100km.

Warto zdać sobie sprawę z faktu, że płynące szerokim strumieniem kredyty udzielane przez różnego rodzaju instytucje finansowe o zasięgu globalnym, wykorzystywane są przez Rosję w większości na zupełnie odmienne cele niż deklarowane zagospodarowanie złóż i nowe rurociągi. W pierwszej kolejności należy do nich budowa i modernizacja floty siedemdziesięciu łodzi podwodnych z napędem atomowym, wyposażonych w rakiety Buława, z których każda może nieść do 10 sterowanych indywidualnie głowic jądrowych IV generacji, mających zasięg do 8 tysięcy kilometrów. Są one w stanie przeniknąć przez najlepsze systemy obrony antyrakietowej, konkurując a nawet przewyższając amerykańskie TRYDENTY-2. Flota, której zasadniczą częścią mającą strategiczne znaczenie, są podwodne krążowniki typu DELTA-3 i DELTA-4, uzbrojone w blisko dwieście międzykontynentalnych rakiet strategicznych, to wydatek rzędu wielu dziesiątków miliardów dolarów. Te koszty pokryją ci, którym rakiety mogą realnie zagrażać tj. głównie konsumenci gazu z krajów Unii Europejskiej i byłych KDL.

Zastanawia zgodne na ogół przemilczenie przez niektórych analityków związanych zwykle z postnomenklaturowymi firmami, że jest wysoce prawdopodobne:

  • przejście najdalej do połowy obecnego wieku na energetykę wodorową z jednoczesnym wykorzystaniem złóż hydratów zalegających na ogromnych obszarach Ziemi;

  • efektywne wykorzystanie krajowych zasobów surowców energetycznych, przede wszystkim węgla, który odkąd cena baryłki ropy przekroczyła 25 USD określaną 6 lat temu jako barierę opłacalności jego przeróbki na paliwa płynne i zgazyfikowania złóż, powinien stanowić fundament bezpieczeństwa energetycznego RP;

  • znaczące zwiększenie wykorzystania energetyki odnawialnej;

  • wdrożenie szerokim frontem programów zastosowań izolacji termicznej w budownictwie i energooszczędności w przemyśle, co pozwoliłoby ograniczyć do 30% zużycie różnego rodzaju energii;

  • nawiązanie ścisłej współpracy z bałtyckim sąsiadem, Szwecją, celem wykorzystania doświadczeń kraju, który do końca przyszłej dekady zamiera osiągnąć energetyczną autarkię.

Najprościej i najłatwiej byłoby wybudować terminal Gazu Ziemnego Skroplonego — LNG w rejonie zachodniego wybrzeża, przez który można by importować od 3 do 5 mld m3 gazu rocznie, zasilającego całą północno-zachodnią część Polski, zakłady produkcji nawozów sztucznych w Policach i aglomerację berlińską.

Nie ukrywam, że jestem zwolennikiem tego rozwiązania od 31 lat, kiedy na łamach wychodzącego do dziś "Przeglądu Technicznego" (Nr 47/1975) opublikowałem artykuł pt. Czekamy na LNG. Niestety czekamy nadal.

Flotyllę sześciu statków do przewozu LNG za około 1 mld USD, najprawdopodobniej na japońskiej licencji, byłyby w stanie zbudować polskie stocznie. Koszt budowy terminalu i instalacji regazyfikacji to wydatek rzędu ca 0,5 mld USD. Uczestniczyć w sfinansowaniu tego rodzaju inwestycji byłaby gotowa grupa banków islamskich z Bliskiego Wschodu oraz prawdopodobnie Bank of China, a nawet nasi współobywatele na zasadzie rozpisanej w tym celu ogólnonarodowej pożyczki. Rozwijający się rynek LNG, który już przekroczył 1/3 obrotów tym surowcem w skali światowej, umożliwi zakupy, jeśli nie w Algierii czy Nigerii, to w Rosji, na Bliskim Wschodzie czy nawet na wyspie Tobago, ongiś kolonii Kurlandii pozostającej za czasów I RP w lennej zależności od Warszawy. Reklamowany przez pewnego geniusza biznesu i najmowane przez niego autorytety(?) gazociąg Bernau-Szczecin, jako rzekomo umożliwiający konieczną dywersyfikację dostaw gazu do Polski, należałoby pominąć dyskretnym milczeniem. O tym z jakiego rodzaju geniuszem mieliśmy w tym przypadku do czynienia świadczy fakt oddania na licytację z ogromną pompą wznoszonej z jego to inicjatywy na warszawskim Żoliborzu przyszłej siedziby EUROPOLGAZU, spółki GAZPROMU w Polsce. Spółka ta płaci zaledwie 3% kwoty, która powinna wpływać do Skarbu Państwa za funkcjonowanie rosyjsko-niemieckiego korytarza gazowego nazywanego Gazociągiem Jamalskim. Żelbetowe monstrum z wielopoziomowymi podziemnymi kondygnacjami, lądowiskiem helikopterów, basenami, wiszącymi ogrodami i globalnym systemem łączności miało kosztować naszych podatników 140 mln USD. W opinii mieszkańców stolicy obiekt niósł podobny architektoniczny przekaz jak sobór pod wezwaniem św. Aleksandra Newskiego, który ongiś stał na dzisiejszym Placu Zwycięstwa rozebrany przez mieszkańców Warszawy po odzyskaniu niepodległości oraz oczywiście Pałac Kultury im. Józefa Stalina, który stoi nadal.

Drugim rozwiązaniem byłaby budowa Gazociągu Sarmackiego z Azerbejdżanu przez Gruzję i Ukrainę lub z tureckiego Erezurum. Ułożony w tym samym right of way, co rurociąg naftowy Odessa-Brody, kosztowałby parę razy więcej niż terminal LNG, ale koszt dzielilibyśmy z Ukraińcami, którzy niedawno z wielką pompą utworzyli delegaturę UKRTRANSNAFTA w Baku. Inwestycja ta byłaby ekonomicznie opłacalna pod warunkiem, że przetłaczanoby docelowo co najmniej dwadzieścia parę miliardów m3 gazu rocznie. Moglibyśmy odbierać od 1/3 do 1/4 tej ilości. Chętni na pozostały gaz ustawialiby się w kolejce. Warto podkreślić, że nie do końca rozpoznane i zagospodarowane pola gazowe nazywane Shah Deniz położone w południowej azero-irańskiej części Morza Kaspijskiego szacowane są na ca 850 mld m3.

Występując w dniu 16.3.2006 na II konferencji Azerskiej Diaspory, prezydent Ilham Alijew dał jednoznacznie do zrozumienia, że jego kraj będzie blisko współpracował z szacowaną na blisko 50 mln azerską diasporą żyjącą w przeważającej części w Iranie i na Syberii. Języki tureckie, do których należy azerski są najbardziej rozpowszechnione w EURAZJI od Adriatyku po Morze Ochockie. Porozumieć się nimi może, poczuwając do wspólnoty kulturowej i cywilizacyjnej co najmniej ćwierć miliarda ludzi. To są nasi naturalni sprzymierzeńcy i partnerzy. Taki jest elementarz geopolityki. Znał go sułtan i jego wielki wezyr w Stambule, kiedy mimo sprzeciwów wysłanników carów rosyjskich nie chcieli uznać rozbiorów Rzeczypospolitej.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Prorok i święte krowy, czyli o uczuciach religijnych
Sarmacki gazociąg


« Energetyka   (Publikacja: 24-03-2006 Ostatnia zmiana: 02-06-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Witold Stanisław Michałowski
Pisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli.   Więcej informacji o autorze

 Liczba tekstów na portalu: 49  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4666 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365