Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.223.008 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 310 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Drogi mi Platon, drogi Sokrates, ale jeszcze droższa prawda."
 Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes

Czar niższych podatków [1]
Autor tekstu:

Współcześnie niesłychaną popularność zyskuje nowa świecka religia. Nie posiada ona żadnego obrządku czy skomplikowanych rytuałów, tylko jeden dogmat: niższe podatki rozwiążą wszelkie problemy. Z racji konsekwencji jakie może wywrzeć w naszym codziennym życiu, warto bliżej przyjrzeć się temu wierzeniu.

Czy postulat obniżenia poziomu opodatkowania jest w ogóle realny? Deficyt finansów publicznych, pomimo obecnej, dobrej koniunktury, utrzymuje się na wysokim poziomie. Wskazane by było jego obniżenie. Obniżając w ten sposób ryzyko inwestycyjne, spowodowano by większy wzrost produkcji w Polsce. Jeśli nawet brak jest woli politycznej dla obniżania deficytu finansów publicznych, to dalsze jego zwiększanie byłoby niebezpieczne. W najbliższych latach czekają nas wzmożone spłaty starych, jeszcze „gierkowskich" kredytów, co dodatkowo zwiększa potrzeby kredytowe państwa. Największym zagrożeniem dla finansów publicznych jest spodziewany znaczny wzrost kosztów naszego systemu emerytalnego w momencie przejścia na emeryturę roczników wyżu powojennego. Biorąc pod uwagę te czynniki, możliwość obniżenia podatków jest zupełnie nierealna. Jeśli uda się uniknąć podwyższenia poziomu opodatkowania, należałoby to uznać za duży sukces.

Czy jest możliwe, aby na obniżki podatków zgodzili się wyborcy? Jak pokazuje dotychczasowe doświadczenie, w Polsce nie można wygrać wyborów bez poparcia tzw. elektoratu socjalnego — wyborców w różny sposób korzystających z transferów socjalnych państwa. Obniżenie podatków miałoby się dokonać kosztem interesów właśnie tej grupy wyborców. Taki scenariusz mogłaby zrealizować jedynie partia, która by wygrała wybory wbrew elektoratowi socjalnemu, co wydaje się politycznie nierealne. Jednomyślność elit społeczno-politycznych w kwestii konieczności obniżenia podatków nie przekonuje w żaden sposób pozostałych wyborców. Takie dogmatyczne myślenie elit powoduje przeniesienie poparcia elektoratu socjalnego w stronę ugrupowań autorytarnych — czego skutkiem jest jedynie zagrożenie dla liberalnej demokracji.

Nierealność postulatów obniżenia podatków wcale nie wpływa na obniżenie ich popularności. Paradoksalnie, powoduje nawet wzrost ich popularności. Wśród ludzi aktywnych społecznie możemy zaobserwować epidemię, objawiającą się zamiast chęcią kształtowania rzeczywistości, chęcią POSIADANIA RACJI. Nierealność danego postulatu jest w takiej sytuacji jego największą zaletą. Jeśli taki postulat nie może zostać zrealizowany, nigdy nie zostanie wykazane to, że jego zwolennicy nie mieli racji. Postulat nierealny jest postulatem zawsze słusznym dla różnej maści obłędnych rycerzy straconych bitew. Zatem domaganie się niższych podatków stało się dogmatem, normą obyczajową, elementem ekonomicznej poprawności. Tymczasem politycy deklarując się jako wielcy zwolennicy obniżenia podatków, jednocześnie je w ukryciu podwyższają. Dzieje się to poprzez mnożenie nowych podatków (np. podatki Belki, Religi), przesuwanie towarów do innych progów podatkowych, jak w przypadku podatku VAT, i wiele innych zmian, na które wyborcy nie zwracają uwagi, a które zwiększają ich opodatkowanie. Warto podkreślić, że niezauważenie przez wyborców nowej formy opodatkowania, wcale nie oznacza, że jest to efektywny sposób dostarczania państwu dochodów. Niektórym może się wydawać, że najgorszą rzeczą jest podwyższanie podatków. Dużo bardziej szkodliwe jest podwyższanie podatków w tajemnicy przed wyborcami.

Czy postulat obniżenia podatków ma jakiekolwiek merytoryczne uzasadnienie? Państwo podwyższając podatki w celu zapewnienia obywatelom opieki zdrowotnej, edukacji dla ich dzieci, jednocześnie powoduje obniżenie płac tych obywateli. Jeśli podane usługi otrzymują oni „za darmo" od państwa, to nie muszą już ich finansować ze swoich pensji, które z tego powodu są niższe. Jeśli pracodawcy mogą płacić mniej pracownikom, to będą wykorzystywali ich pracę w sposób mniej efektywny. Będą mniej inwestować, używać produkcji mniej kapitałochłonnej, a bardziej pracochłonnej. Unowocześnianie produkcji w celu oszczędzania na kosztach pracy stanie się mniej opłacalne. W ten sposób wzrost fiskalizmu państwa przyczynia się do spowolnienia postępu technicznego. Nie należy niedoceniać tego wpływu, jednak nie należy go również przeceniać. W Polsce istnieją dużo poważniejsze bariery postępu technicznego niż zbytni fiskalizm państwa.

Wiara w rozwiązanie wszelkich problemów poprzez obniżenie podatków stanie się łatwiej zrozumiała jeśli porównamy ją do innej mody ekonomicznej sprzed kilkudziesięciu lat. Wówczas etatyści święcie wierzyli, że zwiększenie wydatków rozwiąże wszelkie problemy. Wydatki państwa miały zagwarantować pełne zatrudnienie, zapobiec występowaniu kryzysów gospodarczych i stworzyć świat powszechnej szczęśliwości. Wizja zaskakująco podobna do wizji współczesnych zwolenników obniżania podatków. Na czym polegał błąd etatystów? Zwracając uwagę na skutki zwiększania wydatków państwa, zupełnie ignorowali skutki zwiększania podatków lub zadłużenia państwa. Dlatego nie dostrzegli, że te dwa rodzaje skutków nawzajem się niwelują. W ekonomii, ponieważ zajmuje się badaniem tak skomplikowanych zjawisk, należy rozpatrywać wszelkie zdarzenia wraz z różnorodnymi ich konsekwencjami. Jakakolwiek jednostronność lub pominięcie ważnego czynnika nieuchronnie prowadzi do fałszywości całej teorii. Dlatego twierdzenie, że obniżenie podatków rozwiąże nasze obecne problemy ma więcej wspólnego z wiarą niż nauką. Zwolennicy niższych podatków dostrzegają wyłącznie skutki obniżenia podatków obywatelom, ignorując, że zostaną one zniwelowane przez zmniejszenie wydatków państwa lub zwiększenie zadłużenia państwa. Analogicznie, jak w przypadku etatystów sprzed kilkudziesięciu lat, ślepa wiara w słuszność swojej ideologii uniemożliwia im dostrzeżenie skutków, które przeczą ich twierdzeniom.

Istnieją przykłady rządów, które obniżając podatki doprowadziły do wzrostu produkcji w swoich państwach. Należy jednak uściślić w jaki sposób one tego dokonały. Chcąc obniżyć podatki były zmuszone ograniczyć dotacje dla niedochodowych gałęzi przemysłu. Bez państwowych dotacji przestarzały przemysł przestał wykorzystywać zasoby (kapitał i ludzką pracę), dzięki czemu zasoby te mogły zostać wykorzystane przez bardziej efektywne dziedziny gospodarki. Spowodowało to wzrost produkcji w danym państwie. To nie samo obniżenie podatków, ale korzystniejsza alokacja zasobów spowodowała ten wzrost. Jeżeli rząd tylko obniży podatki, nie powodując korzystniejszej alokacji zasobów, nie spowoduje to wzrostu produkcji. Natomiast samo spowodowanie korzystniejszej alokacji zasobów, bez obniżania podatków, wywoła wyższy wzrost produkcji. Niższe podatki i korzystniejsza alokacja zasobów nie są w sposób konieczny połączone.

Wywoływanie u ludzi złudzeń co do poprawy ich sytuacji ekonomicznej nie jest największym zagrożeniem stwarzanym przez wiarę w niższe podatki. Jej wyznawcy koncentrując się na tym ILE państwo zabiera swoim obywatelom odwracają uwagę opinii publicznej od znacznie ważniejszego pytania: JAK państwo zbiera podatki od swoich obywateli? Pytanie szczególnie aktualne w Polsce, gdzie trudno mówić o istnieniu jakiegokolwiek systemu podatkowego. W czasie transformacji ustrojowej rozwiązania obowiązujące w systemie komunistycznym, przeznaczonym do obsługi dużych państwowych molochów, wymieszano z rozwiązaniami stosowanymi w państwach zachodnich. Powstała z tego dziwna mieszanka pozbawiona spójności i większego sensu. Dotychczas żaden z ministrów finansów nie miał planu, ani nawet pomysłu, za pomocą jakiego systemu podatkowego państwo może, w sposób najmniej dotkliwy dla obywateli uzyskiwać swoje dochody. Za rządów każdej kolejnej koalicji wprowadza się drobne zmiany, bez ogólniejszej strategii, co łącznie stworzyło obecny bałagan, zamiast spójnego systemu podatkowego.

Najlepszą tego ilustracją są dyskusje toczone wokół podatku dochodowego od osób fizycznych (Personal Income Tax — PIT). Wbrew powszechnemu przekonaniu, nie stanowi on najważniejszego źródła dochodów państwa. Znacznie więcej państwo uzyskuje od swoich obywateli poprzez podatek VAT i składki ZUS-owskie, stanowiące dwa najważniejsze źródła dochodów państwa. Po utworzeniu składki na Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) — odliczanej od niego - podatek PIT stracił na znaczeniu. Głównym sensem jego istnienia jest dostarczanie dochodów samorządom. Chociaż już obecnie uzyskują one więcej z podatku od nieruchomości. Jeżeliby miano zagwarantować dochody samorządów wprowadzając podatek katastralny, to podatek PIT straci rację bytu. Budżetowi państwa dostarcza on nawet mniej niż podatki akcyzowe lub dochody NFZ ze składki zdrowotnej. Chyba, że jedyną racją bytu podatku PIT jest jego uciążliwość dla obywateli i obowiązek składania corocznych zeznań podatkowych. Przecież państwo nie mogłoby funkcjonować nie przypominając ciągle obywatelom o swoim istnieniu.

Podatek PIT nie ma również żadnego uzasadnienia teoretycznego. Już w czasach wojen napoleońskich, kiedy po raz pierwszy powołano go do życia w Wielkiej Brytanii, był on podatkiem przestarzałym. Od XVIII wieku uznaje się, że nie powinno się opodatkowywać dochodów lecz konsumpcję. Wynika to ze szkodliwości opodatkowywania oszczędności. Wprowadzono go wówczas z uwagi na skuteczność z jaką może dostarczyć środków na prowadzenie wojny. Skuteczność, która już dawno przestała być aktualna. Współcześnie dysponujemy bardziej efektywnymi — pod względem dostarczania dochodów państwu — podatkami. Zatem dziwić powinno poświęcanie prawie całej uwagi w debacie publicznej właśnie temu podatkowi. Jest to podatek przestarzały i mający nieduże znaczenie dla dochodów państwa. Ciągłe dyskusje nad ilością stawek podatkowych (trzy, dwie lub jedna) oraz debatowanie nad koniecznością obniżenia go o kilka procent mają znikomy wpływ na poprawę sytuacji ekonomicznej obywateli.

Kolejną gwiazdą debaty publicznej jest teoria klinu podatkowego. Zgodnie z nią kluczowe znaczenie dla wielkości zatrudnienia ma mieć łączna suma podatków dochodowych (podatek PIT, składki ZUS-owskie, składka na NFZ i inne). Ma to wynikać z wagi jaką rzekomo odgrywa różnica pomiędzy kosztem zatrudnienia poniesionym przez pracodawcę, a pensją netto otrzymywaną przez pracownika. Nie wiadomo czemu za klin podatkowy nie uznaje się różnicy pomiędzy ceną sprzedaży produktu, a pensjami netto pracowników wytwarzających dany produkt. Przecież przedsiębiorcy nie zatrudniają pracowników w celach charytatywnych, tylko w celu uzyskania przychodów ze sprzedaży wytworzonych przez nich produktów. Dlatego rozpatrywanie z tego powodu oddzielnie podatków dochodowych i pośrednich (podatek VAT, akcyza) nie ma uzasadnienia. Klin podatkowy jest zgrabną figurą retoryczną mającą na celu przekonanie ludzi, że obniżenie podatków spowoduje wzrost zatrudnienia, co jak już wykazałem jest twierdzeniem błędnym.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Czy Platforma Obywatelska chce nas doprowadzić do kryzysu argentyńskiego?
Duński model państwa dobrobytu

 Zobacz komentarze (9)..   


« Ekonomia, gospodarka, biznes   (Publikacja: 27-06-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Adam Mill
Ekonomista, metodolog nauk społecznych, bada możliwość wykorzystania teorii wartości międzynarodowych John'a Stuart'a Mill'a we współczesnej ekonomii
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 5  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Bujający w obłokach - analiza programu ekonomicznego Lewicy i Demokratów
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5429 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365