Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.034.842 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 289 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Marcin Kruk - Człowiek zajęty niesłychanie
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie rozumiem tych, którzy nie interesują się religią. Jeśli religia reprezentuje prawdę, to jest to niewątpliwie najważniejsza prawda w życiu ludzkim. Jeśli jest w większości błędna, to jest to błąd o monumentalnie tragicznych proporcjach, i powinien być energicznie zwalczany."
 Państwo i polityka » Energetyka

Promieniowanie, Wiek Złoty i Zieleni [1]
Autor tekstu:

Odpowiedzi na pięć pytań Red. Zdzisława Słowika

1.

Jestem lekarzem zajmującym się higieną radiacyjną i ochroną środowiska. Własności atomów nie wydają mi się „niesamowite", lecz naturalne. O tym czy mają one być przekleństwem czy raczej dobrodziejstwem i nadzieją decydują ludzie i stan ich umysłu. Dokładnie tak samo jak w przypadku ognia, który jest skutkiem łączenia się atomów. Prometejski Homo erectus odkrył go 500.000 lat temu. Przez tysiące lat nasi przodkowie adaptowali się do ognia z lękiem, przerażeniem i fascynacją, niekiedy nawet deifikując go. Dzięki niemu człowiek stał się najbardziej rozpowszechnionym gatunkiem na Ziemi, a obecnie zaczął nieść życie poza biosferę. Ogień przyniósł nam niezmierzone dobrodziejstwa i uczynił nas tym czym dziś jesteśmy. Ale również używaliśmy go do spraw niecnych i potwornych, do wojen, tortur i spalania ludzi żywcem. Jest on jednocześnie groźny — zabija i parzy — i dobroczynny — żywi nas i chroni. Nie w ogniu i nie w atomie tkwi dobro i zło, groza i nadzieja, lecz w nas samych. Skoro tak jest, to sądzę, że ważniejszą rolę w adaptacji do energii wyzwalanej z atomów mogą mieć do odegrania nie inżynierowie, fizycy, technicy i biologowie, lecz humaniści — lekarze ludzkich dusz i politycy. Ale nie wydaje mi się by już wkroczyli na tę drogę. Muszą się chyba jeszcze sami adaptować, nauczyć się obiektywnie patrzeć na energię jądrową, bez uprzedzeń uformowanych dziesięcioleciami agresywnej propagandy i wpływem mediów żerujących na wzbudzaniu strachu. Powinni także odrzucić pesymistyczny obraz cywilizacji, pozbyć się irracjonalnych lęków i nauczyć się sprawiedliwie oceniać czas w którym żyjemy.

W paleolicie średni okres życia sięgał około dwudziestu lat, w neolicie około 28 lat a w średniowieczu 32 lata. Na początku XX wieku, w r. 1900, kobieta w Europie żyła przeciętnie 44 lata, a 90 lat później 82 lata. W ciągu ubiegłych 100 tysięcy lat długość życia człowieka wzrosła czterokrotnie, a połowa tego wzrostu przypadła na ostatnie stulecie. Długość życia jest prawdopodobnie najlepszą miarą jakości warunków w których żyjemy. Jeśli tak, to utracony naturalny raj, rzekomo istniejący w przeszłości, jest mitem.

Złotego Wieku nigdy nie było. W rzeczywistości, niezliczone dawne pokolenia wiodły żywot krótki i nieszczęsny, dręczone strachem i głodem, dziesiątkowane gruźlicą, ospą, dżumą i całą litanią chorób obecnie łatwo wyleczalnych, prowadząc niemal bezustanne wojny, tak jak toczą je jeszcze dziś prehistoryczne plemiona zachowane w puszczach Nowej Gwinei.

Prawdziwy Wiek Złoty, marzenie naszych przodków, mamy teraz. Nigdy w całej historii nie wiodło się ludzkości lepiej niż obecnie i nigdy perspektywy przyszłości nie były tak rozległe i wspaniałe. Społeczeństwa świata stały się bogatsze (od 1800 r. siła nabywcza przeciętnego człowieka wzrosła około 50-krotnie) i zdrowsze i mają do dyspozycji więcej energii i innych dóbr niż w jakimkolwiek poprzednim okresie. Dzięki tym zmianom dopiero teraz stać nas na ochronę przyrody w wielkiej skali. Zwiększyliśmy również produktywność biologiczną planety. Ilustruje to np. gęstość populacji krów żyjących obecnie w Europie, wynosząca około 40 na km2, prawdopodobnie 100 razy większa niż była w czasach prehistorycznych gęstość populacji turów, od których krowy pochodzą. Ilość informacji o świecie jaką obecnie ma do dyspozycji średnio wykształcony człowiek jest miliony razy większa niż mieli najmądrzejsi ludzie sprzed dwóch czy trzech tysiącleci, gdy kształtowały się główne systemy religijne, wyjaśniające, na miarę ówczesnej wiedzy, świat i cel istnienia. Nasze życie stało się bezpieczniejsze, świat bardziej zrozumiały, a jego kosmiczne perspektywy nieprawdopodobnie wielkie. Ogromnym osiągnięciem ludzkości jest to, że bardziej niż kiedykolwiek zrozumieliśmy znikomość swej pozycji we Wszechświecie i ograniczoność naszej wiedzy. Wszystko to spowodowane zostało rozwojem nauki i techniki, którego gwałtowne przyspieszenie przyniosło poznanie tajemnic atomu.

Badając atomy uświadomiliśmy sobie pewne ogólne sprawy, będące zaprzeczeniem pojęć przyjmowanych jeszcze w XIX wieku. W szczególności dowiedzieliśmy się, że procesy połączone z emisją energii (takie jak np. promieniotwórczy rozpad atomów) zachodzą spontanicznie, bez żadnej ingerencji z zewnątrz. Również dowiedzieliśmy się, że to co dzieje się w mikro-świecie jest czymś całkowicie innym niż to co widzimy w codziennym życiu: ma, mianowicie, charakter statystyczny. Na przykład możemy dla wielu identycznych atomów dokładnie określić prawdopodobieństwo zajścia jakiegoś zjawiska, np. rozpadu jednego atomu (choć nie wiadomo którego konkretnie) spośród biliona takich samych atomów), ale nie możemy wskazać kiedy to zjawisko zajdzie w próbce kilku atomów, czy za kilka sekund czy za milion lat. Wiemy też, że nie jest prawdziwy tzw. determinizm „zegarkowy". W makro-świecie, obserwując normalny zegarek o godzinie 12:05 mogę powiedzieć jaki był poprzedni układ wskazówek, np. o godzinie 9:07 i jaka będzie sytuacja o 16:32. Natomiast w mikro-świecie atomów ani znajomość stanu początkowego ani stanu końcowego nie zawsze pozwala jednoznacznie przewidzieć przebieg zjawiska. Tak na przykład, silnie promieniotwórczy izotop potas-40, będący naturalnym, składnikiem naszego ciała, rozpada się albo w sposób (A), to jest tak, że z jego jądra wylatuje jeden elektron (czyli cząstka beta) a sam potas-40 zamienia się na wapń, albo w sposób (B) gdy zamienia się on w argon i emituje promieniowanie gamma. Wiemy, że w 90% przypadków rozpad potasu-40 pójdzie drogą A, a w 10% drogą B, ale nie potrafimy powiedzieć które konkretnie atomy pójdą którą drogą, ani kiedy to się stanie. Dzięki fizyce atomu i znajomości procesów jądrowych poznaliśmy wiek Ziemi (4,5 miliarda lat) i wiek widzialnego Wszechświata (co najmniej około 12 miliardów lat), a teraz badamy mechanizmy jego powstania. Nie zawsze pamiętamy, że to dzięki procesom jądrowym zachodzącym we wnętrzu Ziemi i na Słońcu rozwinęło się życie. Ale może najważniejsze jest odkrycie związku między materią i energią, wyrażonego tak niezwykle prosto: E = mc2, który mówi nam, że energia może zmieniać się w materię, a materia w energię. Że tak właśnie się dzieje pisali już przed dwoma tysiącami lat filozofowie z kręgu Mahajany, ale dopiero XX wiek uczynił z tego związku narzędzie otwierające nam drogę do nieograniczonych, niemal wiecznych i czystych źródeł energii.

W drugiej połowie XX wieku nastąpiła głęboka zmiana kulturowa. Żaden współczesny pisarz nie opisałby teraz lasu tak jak Conrad w „Jądrze Ciemności" : „… amongst the overwhelming realities of this strange world of plants, and water, and silence. And this stillness of life did not in the least resemble the peace. It was the stillness of an implacable force brooding over an inscrutable intention. It looked at you with a vengeful aspect" [ 1 ], i nie przywołałby go jak Dante dla oddania goryczy życia: „questa selva selvaggia e aspra e forte,/che nel pensier rinnova la paura!/ Tanto č amara, che poco č piů morte" [ 2 ]. Pierwszego stycznia 1970 słowo „biosfera" zostało po raz pierwszy wprowadzone do prawodawstwa, w dokumencie powołującym Amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (USEPA). Był to wyraz troski o przyrodę w skali lokalnej i całego globu, odzwierciedlający tę zmianę. Wydaje się, że społeczeństwo zaczęło porzucać platoński pogląd, że świat ten jest tylko odbiciem transcendencji, „smutnym szczeblem do nieba", godnym pogardy i odrzucenia. „Doczesna" przyroda z wroga zmieniła się w obiekt opieki i uwielbienia. Bardzo prędko, zaledwie w ciągu kilku dziesięcioleci, człowiek zaczął zmieniać się z egoistycznego eksploatatora lokalnych biocenoz, w obrońcę i dobroczynnego gospodarza biosfery. Żaden inny gatunek nigdy nie zachowywał się tak altruistycznie. Przestaliśmy być biernym obiektem ewolucji i zaczęliśmy świadomie wpływać na jej bieg i swój własny los. Naszym zadaniem staje się nie utrzymywanie status quo ante, jak wyobraża sobie wielu „zielonych", ale przedłużanie trwania biosfery przez przyszłe eony czasu, jej obrona przed realnymi zagrożeniami kosmicznymi takimi jak nadchodząca kolejna epoka lodowa, czy nadlatujący asteroid [ 3 ], oraz przenoszenie życia i inteligencji poza Ziemię i Układ Słoneczny, witalizacja pustki Wszechświata. Jest dla mnie oczywiste, że zmienimy i zhumanizujemy ziemską biosferę, nasz dom, jest to naturalna konsekwencja ewolucji, a nie jej aberracja jak chcą sekciarscy „zieleni". My sami i wszystko co czynimy jest naturalną częścią Wszechświata, a nasz intelekt jest jego świadomością. W perspektywie tej nowej roli wszystkie nasze dotychczasowe ambicje i dążenia indywidualne, narodowe czy mocarstwowe stają się nieważne, niemądre, niekiedy zbrodnicze. Ale rola ta nie wzbudza powszechnego entuzjazmu intelektualistów, ani nie staje się natchnieniem nowych proroków, którzy wskazaliby drogi, cele, moralne podstawy i sens życia na miarę tej roli, na miarę tego i przyszłego czasu przeczuwanego już przez Słowackiego:

Co rozwiążecie wy w żelaznej dłoni
To rozwiązane będzie już na wieki.
A kto odejdzie od was gdzież się schroni,
Z was będą góry, doliny i rzeki,
I morza które wiatr na słońca goni,
Z was port zatraty będzie i opieki,
Z was będą cienie jak morza rozlane,
Z was nad morzami słońca latarniane.

Raczej odwrotnie, wśród intelektualistów panuje poza pesymizmu, przybierająca formę strachu przed niszczeniem biosfery przez człowieka, oraz moda na negatywną ocenę ludzkości, rzekomo nadmiernie rozmnożonej i określanej jako „rak biosfery" [ 4 ] czy „antroponemia". Czyni się ją odpowiedzialną za rzekomo katastrofalne skażenia środowiska, zmiany klimatu i niszczenie warstwy ozonowej. Mam wrażenie, że łatwowierność z jaką przyjmowane są opowieści o tych nowoczesnych jeźdźcach Apokalipsy, które zajęły miejsce dawnych duchów, demonów i czarownic, wynika z biblijnego mitu „grzechu pierworodnego", głęboko tkwiącego w naszej kulturze, a także z wyrzutów sumienia za tysiące lat traktowania świata (za radą Biblii) jako obiektu stworzonego przez pewnego plemiennego Boga dla dowolnego wykorzystywania na nasze usługi, oraz za zarozumiałe wywyższanie się i uznawanie człowieka za „obraz i podobieństwo Boga" a tego co ludzkie za „sztuczne" i odrębne od reszty wrogiego świata. Enwironmentalizm „zielonych", wywodzi się z tych korzeni, a także z altruistycznej troski o przyrodę. Jednak w wielu przypadkach została ona zdeformowana w quasi-religijną samobójczą ideologię, motywowaną politycznie, nie poddającą się racjonalnej argumentacji i skierowaną przeciw ludziom, skażoną neo-maltuzjanizmem. Niektóre ruchy „zielonych" domagają się rezygnacji z owoców pracy i trudu naszych przodków i z osiągnięć największych umysłów ludzkości, z tego wszystkiego, co stworzyło obecny Wiek Złoty. Domagają się zmniejszenia liczby ludności świata, przeprowadzenia „dekonstrukcji" przemysłu i powrotu do natury. Ale do której to natury? — do tej z paleolitu, ze średniowiecza, czy z XIX wieku, do której długości życia i do której nędzy?


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Prawdziwa historia dzisiejszego Czarnobyla
Eurocentryzm

 Zobacz komentarze (11)..   


 Przypisy:
[ 1 ] "...wśród przygniatającej rzeczywistości tego dziwnego świata roślin i wody, i ciszy. Ale ta cisza nie miała nic wspólnego ze spokojem. Był to bezruch nieubłaganej siły, rozmyślającej ponuro nad jakimś nieprzeniknionym zamiarem. Owa siła przyglądała się człowiekowi z mściwością" — tłum. Aniela Zagórska.
[ 2 ] "Ten dziki bór cierpki i mocny/ myśl o nim sama lęk wzbudza/ gorzki jest prawie jak śmierć" = tłum. Z.J.
[ 3 ] W dniu 26 grudnia 2001 astronomowie wykryli asteroid oznaczony 2001 YB5, pędzący w stronę Ziemi, dostatecznie wielki, by zmieść z powierzchni kraj wielkości Francji. 31 grudnia 2001 asteroid ten minął Ziemię w odległości zaledwie 830.000 km (tj. w dwukrotnej odległości Ziemi od Księżyca). Uważa się, że broń jądrowa może być w przyszłości używana do odwracania od Ziemi biegu asteroidów lub do ich rozbijania.
[ 4 ] Określenie ludzkości jako „planet's cancer" pierwszy użył prawdopodobnie Julian Huxley w „Esseys of a Humanist: (London, Chatto & Windus, 1964), ale pierwszym który przedstawił rozwiązanie problemu przeludnienia przy pomocy "chloroformowania" nieprzystosowanych był jego dziadek Thomas Huxley („Collected Essays, vol. IX, Evolution and Ethics and other Essays", 1894, London, MacMillan). Jak te neo-maltuziańskie idee wpływają na myślenie współczesnych przywódców „zielonych" obrazują ich wypowiedzi (zob. niżej).

« Energetyka   (Publikacja: 20-08-2007 Ostatnia zmiana: 02-06-2013)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Zbigniew Jaworowski
Ur. 1927. Profesor, lekarz, ekspert od wpływu promieniowania na zdrowie. Pracował w Instytucie Onkologii w Gliwicach, w Instytucie Badań Jądrowych w Warszawie, w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, gdzie kierował Zakładem Higieny Radiacyjnej. Od 1993 roku pracuje w Centralnym Laboratorium Ochrony Radiologicznej w Warszawie, jest przewodniczącym Rady Naukowej. Obecnie na emeryturze. Jest członkiem wielu stowarzyszeń i organizacji naukowych w kraju i za granicą: m.in. Komitetu Ochrony Radiologicznej Państwa, Komitetu Naukowego Narodów Zjednoczonych, Rady Naukowej Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej, Polskiego Towarzystwa Badań Polarnych, Norwegian Physical Society. Od 1973 r. jest członkiem Naukowego Komitetu ds. Skutków Promieniowania Atomowego przy ONZ (UNSCEAR); a w latach 1978-1979 był wiceprzewodniczącym, a w latach 1980-1982 przewodniczącym tego Komitetu. Był uczestnikiem, bądź przewodniczącym blisko 20 Grup Doradczych Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA) w latach 1970-78 i Programu Środowiskowego ONZ (UNEP). Autor 230 prac naukowych, czterech książek i setki artykułów popularyzujących naukę. Jego hobby to alpinizm i narciarstwo.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co nie będzie dyskutowane w Kopenhadze na szczycie o ograniczeniach emisji CO2
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5518 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365