Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.096.807 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 665 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Prentice Mulford - Źródło twojej siły
Ralph Waldo Emerson - Szkice 1.

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Gdyby Bóg istotnie liczył się dla swych kapłanów wielokroć więcej od wartości doczesnych, nie zabiegaliby o nie aż tak łapczywie.
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia i życie

Człowiek na styku wolności i ograniczeń [3]
Autor tekstu: Czesław Kiluk, Elżbieta Binswanger-Stefańska

Na początku wejścia w Internet (moja firma była, o ile mi wiadomo, pierwszą firmą wykorzystującą Internet do zadań inżynierskich) spotkania z klientami (a było ich wiele) w 90% dotyczyły objaśniania, jak to w ogóle jest z tym Internetem a tylko w 10% samej kwestii monitoringu. Z ciekawszych projektów wspomnę monitoring wszystkich szpitali województwa i miasta Sztokholmu. 136 obiektów i wiele tysięcy punktów pomiarowych. Inwestycje około 7 mln koron, plus znaczące wpływy roczne z tytułu zapłat abonenckich. Porwała mnie również fala, którą nazwałbym „napędzaniem rozwoju portfelem". Inwestorzy sami prosili się o skorzystanie z ich pieniędzy. Wezwanie brzmiało „ty kręć biznes, my dostarczamy gotówki". Naturalnie, że to porywa, tak stałem się również prekursorem "nowej ekonomii na bazie cudu IT". Dziś napędzanie rozwoju cudzą sakiewką z widokiem na wzbogacenie się przy wprowadzeniu firmy na giełdę traktuję sceptycznie jako nienajlepszą drogę dla innowatora.

W ciągu kilku pierwszych lat wykonaliśmy co najmniej setki jeśli nie tysiące prób różnych algorytmów. Rezultatem tego stało się kilka unikalnych metod wizualizacji danych. Tematem jest innowacyjność i na podstawie opowiedzianej historii widać, jak innowacyjność może realizować się w praktyce i jak fortuna kołem się toczy. Zamierzeniem tej osobistej retrospekcji było przedstawienie autentycznych realiów kreatora. Branża IT jest wdzięcznym polem kreowania i rozwoju innowacji chociażby z powodu niskiego progu inwestycji startowych. Komputer + inspiracja i można zacząć tworzyć.

Moim faworytem na rynku rozwoju technologii jest firma Apple, więc jeden przykład z ich podwórka. W latach 90. Apple wykreował pierwszy PDA (Personal Digital Assistent) pod nazwą NEWTON. Na rynku okazał się fiaskiem. Firma omalże nie zbankrutowała. NEWTONA wyłączono z produkcji. Lecz… drzwi zostały uchylone i za parę lat przeżywaliśmy niebywały sukces PALM-a. Chociaż podkreślam, że NEWTON jest w dalszym ciągu bezkonkurencyjny, acz już zapomniany. Pojawił się za wcześnie i za dużo proponował. To też błąd. Zweryfikowany został przez rzeczywistość. Analizując wiele takich sytuacji doszedłem do wniosku, że — po pierwsze — moje przygody są normalnym składnikiem kreatywnych zmagań innowatora i — po drugie — że decyzja, czego NIE robić w danym momencie jest często ważniejsza, niż co chciałoby się robić. Zwykle pomysłów jest natłok, ale moje doświadczenie mówi, że w drodze do sukcesu sprawdza się przemyślana eliminacja niepowodzeń. Taka strategia pozwala na zachowanie potencjału twórczego na lepsze okazje. Wyczucie czasu jest ważne także z uwagi na dojrzałość techniczną odbiorców. Bo tu zaczynają się dylematy. Jak rozeznać się w kompleksowej, we mgle ukrytej rzeczywistości? Podejmowanie decyzji przy minimalnej ilości danych wymaga uproszczonych modeli rzeczywistości i konieczności kontrolowania ryzyka. Szukałem sposobów i metod jak to czynić racjonalnie.

Jednoczenie zaczęła powstawać konkurencja. Jak poradzić sobie z konkurencją na rynku gospodarczym przy ograniczonych środkach robienia sondaży i analiz rynku? Najbardziej mnie przekonują modele wojskowe stosowane na rozproszonym polu walki. Skąpa ilość danych, często fałszywych, pełna dynamika rozwoju wydarzeń, nieprzewidywalność dalej niż na parę kroków. Tam zasada polega na tym, że każdy osobnik realizuje swoje zadanie, koordynuje się z pozostałymi członkami grupy, przewiduje kroki przeciwnika i reakcje kolegów. Jednoczenie musi minimalizować ryzyko eliminacji. Jak oni sobie radzą? Jak działa ich metoda podejmowania decyzji, wartościowania wyborów? Mówiąc krótko: brak centralnych dyrektyw w podejmowaniu decyzji w kombinacji z najwyższą motywacją ratowania życia przy ograniczonej ilości czasu na analizy i przy konieczności zachowania operatywności wymaga wytrenowanej uprzednio niezawodnej kreatywności. Miesiące treningów wyrabiają w żołnierzu niezbędne refleksy, na które składają się błyskawiczne oceny sytuacji, podświadome analizy i wybór możliwych reakcji.

W latach 90. Siemens Building Automation zawarł ze mną wielomilionową umowę o współpracy rynkowej (nie mieli jeszcze wtedy własnych rozwiązań na bazie Internetu), kilka lat później Siemens oferował już centrale regulacyjne z możliwością operatorskiego kontaktu przez Internet. Pozostali „aktorzy" wokół branży eksploatacji energetycznej budynków robią dziś to samo. Skorzystałem znowu z analizy i wyczucia trendów rynkowych. To, co od kilku lat jest znane jako dyrektywa energetyczna UE w kwestii zużycia energii w budownictwie można było już dużo wcześniej zaobserwować, szczególnie jeśli chodzi o dystrybucję elektryczności. Obowiązek bieżących pomiarów zużycia w celu wystawiania adekwatnych rachunków. W branży ogrzewniczej takiego przymusu nie ma, jest za to konieczność sporządzania „metryki energetycznej" budynków, oraz zabezpieczenia ciągłego monitorowania zużycia w celu odświeżania „metryki". Poza tym zakłady miejskich sieci ciepłowniczych zainspirowane tym co dzieje się na obszarze elektryczności (nie bez znaczenia jest większy strumień pieniędzy, które generuje poszczególny abonent ciepłowniczy) rozpoczęły szeroką automatyzację odczytywania zużycia w celu szybkiego wystawiania rachunków i efektywizacji rozliczeń. Wiedząc to, zaliczyłem te zakłady do mojej grupy docelowej. Mają przecież w swoich archiwach cogodzinne pomiary, które po wystawieniu faktur zajmują tylko miejsce w pamięci komputerów. Koncept sprawdził się.

Tak zaczęła się moja kolejna przygoda ze świadomością, pojmowaniem rzeczywistości i możliwościami skutecznego orientowania się na tym polu. Okazało się to „wejściem w mój świat". „Mój świat" tzn. swój własny świat każdego z nas. Pewnego razu w utarczce słownej z moją ukochaną zaobserwowałem ciekawe zjawisko. Dialog odbywał się jakby między innymi osobami, chociaż w pokoju nikogo więcej nie było. Odniosłem wrażenie, że słowa, które do mnie docierają, mają, owszem, związek z tym, co ja powiedziałem, lecz nie są odpowiedzią na moje przesłanie, tak jakby obok mnie stała druga osoba i używając tych samych słów przekazywała inne przesłanie. I, co jeszcze ciekawsze, w głowie miałem kilka gotowych odpowiedzi, jakbym i ja rozmawiał z kilkoma wizerunkami mojej rozmówczyni. I tu przypomnieli mi się żołnierze (innowatorzy / przedsiębiorcy), którzy są również skazani na odwoływanie się do swego wewnętrznego wizerunku otoczenia, okoliczności, uwarunkowań itd. Daje im to możliwość błyskawicznego, niesłychanie sprawnego orientowania się w terenie, ale tu UWAGA: pod warunkiem że ich „mój świat", ich model świata, zgodny jest z realną rzeczywistością.

Konkluzja jest prosta: Najważniejszym czynnikiem powodzenia jest zgodność własnego wizerunku świata ze światem rzeczywistym, do jakiegokolwiek obszaru rzeczywistości byśmy się nie odnosili. Im bardziej samodzielna pozycja tym bardziej jest to znaczące. Więcej — jeśli nawet jakiś człowiek nie dopuszcza myli o tym, wierząc, że jego świadomość odbiera rzeczywistość wprost, to w dalszym ciągu orientuje się tylko i wyłącznie według tegoż wizerunku. Każdy człowiek ma w sobie kompletny model wszelkiej rzeczywistości, skala rozciąga się od ekstremalnej prostoty do ekstremalnej kompleksowości, przy braku informacji osnową będą stereotypy i skróty myślowe. Również i ja mam taki model, nad formowaniem go pracuję całe życie. Nasz indywidualny, subiektywny wizerunek świata jest jedynym, którego możemy używać i który używamy. Mamy go zawsze, jest dla nas dostępny bez przerwy, jest cały czas ONLINE (być może dlatego właśnie mózg, mniej niż 2% wagi ciała, zużywa 20% energii i to najwyższej jakości).

Według europejskiej psychologii i neurologii myśli są stanami fizjologicznymi mózgu. Dzisiejsza neurologia jednoczenie stwierdza, że np. sygnał nerwowy z palca możemy prześledzić przez całą drogę od palca do mózgu i spory kawałek w mózgu, lecz nie ma żadnej możliwości, aby wskazać miejsce, gdzie ten „materialnie" identyfikowalny sygnał przechodzi w abstrakcyjne uczucie. Tradycyjne podejście zakładające, że określone części mózgu realizują określone stany emocji jest zastąpione wiedzą, że te same emocje mogą być realizowane w różnych miejscach mózgu a nawet ciała. Dzisiejsze opisy neurologiczne są bardzo bliskie 2500-letnim buddyjskim opisom procesów mentalnych. Europejska psychologia wyrosła z filozofii i — licząca nie więcej niż 200 lat — jest zorientowana na konstrukcje teoretyczne, podczas kiedy buddyjska tradycja psychologiczna ma w centrum zainteresowania pragmatyczne zarządzanie obszarami mentalnymi człowieka. Podsumowując wywnioskowałem z tego, że Myśl jest percepcją sygnałów zmysłowych. Np. kieruję oko na dom, czerwony - powstaje sygnał — widzę dom = myślę: dom + czerwony. Percepcja = Myśl.

Widzenie jako percepcja wyobrażenia: Właśnie widzenie jako najbardziej przebadana dziedzina daje świadectwo o mechanizmach wiążących nasze zmysły ze świadomością. To co widzimy jest postrzeganiem obrazu umysłowego wyobrażenia rzeczywistości. Wzrok jako zmysł służy tylko odświeżaniu tego mentalnego modelu. Model formy, kształtu otoczenia jest, podkreślam, tylko odbiciem fragmentu rzeczywistości i jest jednoczenie tylko fragmentem naszego totalnego modelu rzeczywistości. Tak, każda wyobrażalna rzecz, a przede wszystkim kiedy postrzegana przez któryś ze zmysłów jest składnikiem naszego mentalnego modelu świata rzeczywistego. Pozostałe zmysły analogicznie, podobnie jak wzrok, pełnią funkcję „odświeżaczy" odpowiadających fragmentów modelu, oraz aktywują materialne procesy wewnętrznej regulacji organizmu. Istnienie Modelu nie zależy od zasobów informacji, czy znajomości technologii — każda osobowość nosi jakieś, mniej lub więcej dokładne wyobrażenie Wszechświata. Ten właśnie Model jest miarą i punktem referencyjnym, kiedy indywiduum odnosi się do świata realnego.

Więc wracając do pojęcia Myśli, wcześniej stwierdziłem, że jest to percepcja sygnału zmysłowego, teraz można to uścilić i stwierdzić, że jest to szeroko pojęta percepcja mentalnego modelu rzeczywistości. Nie widzimy tego, co oko widzi, ale to, co jest dostępne świadomości w Modelu naszego świata. Czyli nasza Myśl jest kontaktem świadomości z wybranymi fragmentami naszego Modelu. Wynikałoby stąd, że Myśl nie jest uwarunkowana materialnie, nie jest materią i można rzec nie „dotyka" materii lecz niematerialnego wyobrażenia, subiektywnego Modelu rzeczywistości — nie istnieje kontakt z rzeczywistością na wprost. Czym więc jest ten Mentalny Model Rzeczywistości? Cegłami budowli Modelu są mniej lub bardziej adekwatne metafory. Podobieństwo rzeczy lub wydarzeń jest przenoszone obrazowo na inną rzecz lub wydarzenie, cechy pewnych obiektów na bazie podobieństwa są przenoszone na bardziej kompleksowe obiekty (przykład: wielbłąda nazywamy „okrętem pustyni").


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dzieci Boga?
Zabójcza wrażliwość

 Zobacz komentarze (22)..   


« Psychologia i życie   (Publikacja: 07-12-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Elżbieta Binswanger-Stefańska
Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie.

 Liczba tekstów na portalu: 56  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5643 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365