Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.067.001 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Kiwony
Stanisław Lem - Opowieści o pilocie Pirxie
Anatol France - Bogowie pragną krwi

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Niewielki jest wybór wśród zgniłych jabłek.
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Psychologia i życie

Człowiek na styku wolności i ograniczeń [4]
Autor tekstu: Czesław Kiluk, Elżbieta Binswanger-Stefańska

Przenoszenie znaczenia przez metafory jest ważnym elementem słowotwórstwa. Istotne znaczenie ma tu rola metafor jako łącznika interakcji asocjacyjnych pomiędzy różnymi obszarami wiedzy i percepcji (np. „wysoki dźwięk"). Słowa języka są kodami według porozumienia we wspólnocie kulturowej i po dołączeniu kontekstu spełniają rolę łączników do cegieł — metafor, budowli naszego Modelu rzeczywistości. Pozwolę sobie przeprowadzić rozumowanie nieco dalej i wyrazić przypuszczenie ...kody dla słów magazynowane w pamięć… gdzie indziej zbiory metafor jako cegiełki i łączniki asocjacyjne, okoliczności i wydarzenia można wyobrazić sobie jako osnowy, statywy dla metafor. W rzeczy samej bardzo efektywny sposób magazynowania informacji. Mając to na uwadze staje się oczywistym jak łatwo jest popaść w rozbieżność między Modelem mentalnym a realną rzeczywistością, wszak w gruncie rzeczy metafory Modelu są zawsze absolutnie osobiste, subiektywne. Przytoczę tu sparafrazowane wyrażenie pewnego profesora: „Różnica między geniuszem a szaleńcem jest taka że geniusz bez przerwy weryfikuje zgodność swoich metafor (asocjacji, pomysłów) z realną rzeczywistością."

Formowanie się struktur metaforycznych Modelu ilustruje przykład dziecka, które nauczyło się rozpoznawać obiekt określany słowem „kot" i kiedy wyjdzie na podwórko, na widok przebiegającego psa, woła „popatrz, popatrz KOT!" Następuje tu negocjacja z opiekunem i zasięg metafory „kot" zostaje uściślony i ograniczony do zwierzęcia — kota, a dziecko zbudowało sobie następną wizualizację nowej metafory, którą umieszcza pod kodem (słowem) „pies", itd. itd… W nauce jak i w życiu struktury metafor są nierozłącznym składnikiem wiedzy. Struktury te bazujące na kodach (słowach) i ich wizualnym wyobrażeniu (metaforach) mają swe naturalne ograniczenia przy naukowych opisach kompleksowej rzeczywistości i tutaj w sukurs przychodzi matematyka, przy jej pomocy kategorie metaforyczne zastępuje się parametrami w formułach matematycznych, które to parametry można mnożyć dowolnie, zapominając wręcz, że parametry te odnoszą się do rzeczywistości i w rzeczy samej reprezentują jakie byty w pojęciu ontologicznym (tu puszczam oko w stronę brzytwy Ockhama). Przypuszczam, że właśnie na tym gruncie pojawiły się oczekiwania, że matematyka może być „czystą rzeczywistością".

W moim pojęciu matematyka jest przedłużeniem struktur metafor i jest „czystą metaforą". Tu refleksja wokół „wymiarów" rzeczywistości. Niemożliwą do opisania dzisiejszymi strukturami metafor kompleksową rzeczywistość opisuje się modelami matematycznymi, w których dobiera się rodzaj i ilość parametrów tak, aby uzyskać zgodność wyników z rzeczywistością. I kiedy toto przekomunikowuje się do społeczności, wraca język metaforyczny i dowiadujemy się, że to dodatkowe siedem lub więcej wymiarów, które są „niewymiernie" małe, i aby ktoś nie oczekiwał, że kiedy się czego „domierzy", to są one „skręcone". Łatwiej mi jest wyobrazić sobie kombinację przestrzeni, masy i czasu jako atrybuty jednego obiektu, ponieważ wynika to z weryfikowalnej teorii względności.

Redukcjonizm doprowadził naukę do coraz mniejszych, pojedynczych obiektów. Ciekawość przejrzenia „Jak to powstało?" przetransformowało się tu na wyzwanie wobec Natury, że „potrafilibyśmy to odtworzyć i bez ciebie (Natury)". Więc "rozbijamy cząstki" z nadzieją, że ich ponowne złożenie doprowadzi nas z powrotem do Rzeczywistości. A w tej Rzeczywistości są z pewnością „lady" drogi powstawania. Przykładem może być teoria ewolucji, w powstawaniu której synteza postrzeżeń rzeczywistości była gruntem teorii. Dopiero teraz badania genetyczne (żartobliwie określę to jako odpowiednik „rozbijania atomów") dają możliwości głębszego zweryfikowania i uzupełnienia teorii ewolucji. Być może po prostu wygodniej (łatwiej zaplanować) „rozbijanie cząstek" niż dociekać np.: „Dlaczego każdy liść na drzewie jest unikalnie indywidualny chociaż wszystkie posiadają taki sam kod genetyczny?", albo „Co warunkuje formowanie się chmur?"

Łatwiej jest zajmować się pojedynczymi elementami, jednak w obszarach poza zasadą nieoznaczoności dysponujemy tylko hipotezami. W moim przekonaniu holistyczne podejście do problemów („całości nie da się sprowadzić do sumy jej części składowych") w parze z osiągnięciami redukcjonizmu otworzy nowe obszary i możliwości naukowych opisów rzeczywistości. Rzeczywistość tworzą struktury układów i wchodzących w nie obiektów, które z kolei w mniejszej skali są układem zbudowanym z innych obiektów. Struktura układu może być zdeterminowana materialnie (układ napędu samochodu), lub na drugim końcu skali spoiwem są wartości niematerialne (np. układ polityczny). Terminy takie jak teoria systemów czy homeostaza ilustrują wysiłki nauki w celu odszukania „ładów" powstawania rzeczywistości z punktu widzenia holistycznego. Stąd właśnie wywodzi się między innymi pojęcie mechanizmu sprzężenia zwrotnego („feedback").

Wydaje mi się, że tworzenia się nowych obiektów, ich relacji w procesie konsolidowania układów nie wyjaśnimy wyłącznie na bazie redukcjonizmu. Koniecznym jest przekroczenie pewnego „tabu" i zintegrowanie redukcjonizmu z holistycznym traktowaniem kompleksowej rzeczywistości. Nauka dysponuje wystarczająco dużą ilością materiału empirycznego aby taka interakcyjna integracja była owocna. Wiemy dzisiaj np., że materia jest równoważna energii a w przedłużeniu jest formą atrybutu wektorowego pola sił. Wszelkim przejawom „uzewnętrzniania" się materii albo energii towarzyszą pola siłowe. Absolutna próżnia nie istnieje, wszędzie i wciąż odbywa się fluktuacja między próżnią i materią z obszaru naszego horyzontu postrzegania. Wszystko to odbywa się za kurtyną określaną zasadą nieoznaczoności Heisenberga. Chociaż zasada nie wyjaśnia fluktuacji tylko czyni zjawisko niesprzecznym z naszym pojmowaniem.

Wiemy, że istnieją tzw. elementarne cząstki „uwięzione" charakteryzujące się tym, że największą ilość swobody posiadają, gdy są najbliżej siebie, zaś kiedy oddalają się od siebie, ich siły przyciągania wzajemnego rosną tak ogromnie, że w konsekwencji nie mogą przekroczyć jakby otaczającej je powłoki i „wydostać się" na zewnątrz. Można to również pojmować, że ta gromada cząstek stworzyła/"wyemergowała" pole siłowe, które akumuluje się nie w bezpośredniej bliskości cząstek, tylko w pewnej odległości radialnej. Co jakby metafora elektronu i stałych orbit. Wracając do naszych „więźniów", można postawić tezę, że to nie przyciąganie rośnie, tylko „spychanie" do środka przez tę na „zewnątrz" zakumulowaną skorupę przez siebie wygenerowanych pól siłowych. Żartobliwą metaforą może być sytuacja więźniów którzy sami budują ogrodzenie zamykające ich aby… być może chronić się przed zemstą z zewnątrz. Pojmuję to zjawisko jako pierwszą literę alfabetu procesów samoorganizacji się materii.

Natura jest oszczędna i wykorzystuje sprawdzone trwałe formy/układy do rozwoju wyższych form uzewnętrzniania się. Mechanizm tej „pierwszej litery" jest bardzo silnym czynnikiem, wręcz deterministycznie podtrzymującym formę układu, w której zaistniał. Jak można ten mechanizm wyobrazić sobie w realizowaniu się na wyższych poziomach samoorganizacji? Punktem wyjścia rozumowania jest okoliczność, że zakumulowana skorupa pól siłowych według zasady „pierwszej litery" w okolicznościach nagromadzenia się podobnych obiektów, tworzy/"emerguje" nową, wtórną akumulację pól siłowych w formie skorupy wokół skupionej gromady. To wtórne pole jest wielokrotnie słabsze, jednak w analogiczny sposób „spycha" cząsteczki swojej gromadki do środka. Proces ten powiela się wielokrotnie w kolejnych skalach i nie można wykluczyć, że jej ostatnią(???!!!) kosmologiczną formą jest nieskończoność Uniwersum (przepraszam za słowo „ostatnią" w kontekście nieskończoności — to tylko metafora).

Wewnątrz skorupy siły spychające troszczą się — zgodnie z zasadą symetrii — o realizację procesów równowagi homeostatycznej. Tutaj realizuje się sprzężenie zwrotne ujemne w pojęciu całości zbioru/gromadki. Lokalnie ujawniają się mechanizmy, które metaforycznie opiszę terminem "tipping point", są to stany przejściowej równowagi dynamicznej, jak w przypadku piłki wyrzuconej w górę, która wylądowała na końcu pionowego kija trzymanego w tej pozycji nie przez żonglera lecz amatora. Gdzie spadnie piłka — decyduje trudny lub niemożliwy przeważnie do zauważenia impuls np. lądujący komar albo — ładniej — motyl. „Wyemergowany" krok rozwoju sytuacji/konstelacji jest nieprzewidywalny i to jest jego główną cechą. Ten mechanizm występuje równolegle z realizacją zasady symetrii, która to w rzeczy samej realizuje się w swej postaci elementarnej również wg zasady "tipping point", tylko rezultat jest zdeterminowany i przewidywalny z powodu zidentyfikowanego silniejszego działania otaczającego pola zakumulowanych pól siłowych elementów.

„Wyemergowany" krok jest warunkowanym działaniem pola sił mającego swe źródło w „skorupie siłowej" wyższego rozmiaru, wyższej skali, więc w swej sile leżącym poza skalą porównawczą z siłą pola własnej „skorupy pola sił". „Wyemergowany" krok rozwoju sytuacji realizuje sprzężenie zwrotne dodatnie, prowadzi to do wyłamania się elementu spod rygoru „własnej" skorupy, mimowolnego podporządkowania się temu „obcemu" polu sił i w rezultacie do skupienia się nowej gromadki elementów wystarczającej aby stworzyć „własne więzienie" tzn. nowy obiekt, nową jednostkę bytu. Według mojej interpretacji właśnie ten mechanizm „emergowania" (ujawniania się) nieoczekiwanych kroków pod wpływem pól siłowych będących poza skalą mierzalności dotyczącą aktualnych obiektów, jest wyjaśnieniem mechanizmu powszechnego zjawiska występowania rozkładu normalnego w przyrodzie (centralne twierdzenie graniczne).

Z pewnością czytający te słowa rozpoznają to zjawisko jako „atraktory" porządkujące rzeczywistość w warunkach chaosu. Nie zatrzymuję się przy tym dłużej ponieważ wychodząc od teorii systemów bardziej adekwatnie jest używać pojęć takich jak układ, obiekt, dynamika, sprzężenie, pola sił. Istnieją takie hipotezy kosmologiczne, które mówią, że nie było Big Bangu w obrębie całego Uniwersum, ale występują lokalne zapaści i odrodzenia się. I że teraz być może gdzieś powstaje nowy świat. Czy są jakieś inne przesłanki wspierające tę hipotezę, poza tą „pierwszą literą"? Najpierw ogólne uwarunkowania aby mógł zaistnieć moment ujawniania się/"emergowania": „kwant czasu", czyli wystarczająco duże okno czasu, aby z uwagi na inercję elementów pole sił zdążyło zrealizować najmniejszy krok, „kwant swobody", w rozszerzaniu określonego stopnia swobody elementu, no, i „kwant energii", najmniejsza ilość energii pola, konieczna aby element mógł wyjść ze stanu równowagi dynamicznej. Według takiego paradygmatu „kwanta" nie jest to wielkość stała ale jest zmienną uwarunkowaną skalą wielkości elementów (obiektów) zaangażowanych w proces „emergowania".


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dzieci Boga?
Zabójcza wrażliwość

 Zobacz komentarze (22)..   


« Psychologia i życie   (Publikacja: 07-12-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Elżbieta Binswanger-Stefańska
Dziennikarka i tłumaczka. W Polsce publikowała m.in. w Przekroju, Gazecie Wyborczej, Dzienniku Polskim, National Geographic i Odrze. Przez ok. 30 lat mieszkała w Zurichu, następnie w Sztokholmie, obecnie w Krakowie.

 Liczba tekstów na portalu: 56  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Odyseja nadziei i smutku
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5643 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365