|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Państwo wyznaniowe
Ku uprawomocnieniu moralności – Polski droga na skróty [3] Autor tekstu: Agata Jakubowska
Czy rzeczywiście
ewolucjonizm stoi na przeszkodzie wychowania „moralnych" obywateli? Przecież
to odkrywanie praw amoralnej natury, a nie głoszenie poglądów na temat istoty
Boga. Głos w tej kwestii zabrał Jan Paweł II: "dzisiaj, prawie pół wieku
po publikacji encykliki (mowa o encyklice Humani
generis Piusa XII z 1950 roku), nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria
ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą. Zwraca uwagę fakt, że teoria ta
zyskiwała stopniowo coraz większe uznanie naukowców w związku z kolejnymi
odkryciami dokonywanymi w różnych dziedzinach nauki" [ 30 ]. Jak jednak widać polscy
politycy mają na ten temat odmienną opinię i za wszelką cenę próbują
narzucić ją reszcie społeczeństwa. Jak wynika z przeprowadzonych badań
[ 31 ] 63% badanych zgadza się ze stwierdzeniem, iż naukę o biologicznym pochodzeniu
człowieka i wiarę o stworzeniu go przez Boga, można pogodzić, 23% badanych
nie zgadza się z tym stwierdzeniem. Im osoby są starsze oraz gorzej wykształcone,
tym częściej można zaobserwować wzrost zwolenników kreacjonizmu. Jeśli
mowa o osobach niewierzących, za ewolucją opowiada się 85%, a za kreacją
6%. W grupie wierzących i regularnie praktykujących proporcja ta wynosi 46 do
36. Warto próbować oddzielić od siebie naukę i religię (co wcale nie
oznacza „porzucenia" jednej z nich), gdyż w całym tym sporze zdaje się, iż
„przeciwnikiem nie jest religia, lecz dogmatyzm i nietolerancja" [ 32 ].
I bezstronni nie są bezstronni,
są
za sprawiedliwością.
Stanisław Jerzy Lec Podsumowując, chciałabym
jeszcze pokrótce przedstawić rozważania Jürgena Habermasa, dotyczące obecności
religii w sferze publicznej, rozdziału kościoła od państwa oraz poglądów
na temat korzystniejszej sytuacji osób niewierzących, gdy mowa o podejmowaniu
decyzji związanych z działalnością publiczną. Otóż rozdzielenie państwa i kościoła (na poziomie instytucjonalnym) stało się możliwe dzięki uznaniu
wspólnego rozumu ludzkiego jako podstawy rzetelnej argumentacji, zrozumiałej
niezależnie od przynależności do określonej grupy społecznej [ 32 ].
Jednakże ten „świecki charakter państwa jest jedynie koniecznym, nie jest
wystarczającym warunkiem, aby wszystkim w równym stopniu zagwarantować wolność
religijną.(...) Zainteresowane strony same muszą osiągnąć porozumienie w trudnych kwestiach związanych z wytyczaniem linii demarkacyjnych między wolnością
pozytywną, tzn. prawem do praktykowania własnej religii, a negatywną wolnością
chroniącą przed narzucaniem komuś przez innych ich praktyk religijnych bądź
świeckich" [ 34 ]. Należy zaznaczyć, iż mowa tutaj wyłącznie o normach prawnych, obowiązujących każdego obywatela, nie zaś normach moralnych,
które to stałyby na przeszkodzie wyznaczania tychże granic. Przed takim
dylematem stoją wszyscy obywatele państw demokratycznych i obserwując bieżące
wydarzenia, mają z jego rozwiązaniem spore problemy. Przykład Polski zdaje się
świadczyć o wprost przeciwnych dążeniach, zarówno jeśli chodzi o przedstawicieli państwa, jak i kościoła. Artykuł 25 pkt. 2 głosi, iż „Władze
publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach
przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając
swobodę ich wyrażania w życiu publicznym" [ 35 ]. Habermas za Wolterstorffem odnosi się
do postaw osób przekraczających zasadę neutralności: „ich religijnie ugruntowane pojęcie sprawiedliwości
mówi im, co jest politycznie słuszne lub niesłuszne, co z kolei jest równoznaczne z tym, iż nie są oni zdolni odczuwać 'atrakcyjności jakichkolwiek racji świeckich'"
[ 36 ]. Co
więcej, negują oni wszelkie argumenty osób o innym wyznaniu, nie mówiąc już o niewierzących, jako nieupoważnionych (przez Boga?) do wydawania sądów
[ 37 ]. Dlatego
też wedle Habermasa, osoby o orientacji świeckiej w państwie demokratycznym,
gdzie liczy się uzasadniona argumentacja, a nie odwołanie do niedających się
zweryfikować „racji wyższych", są w znacznie lepszej sytuacji. Otóż od
obywateli o orientacji świeckiej wszelka działalność w sferze publicznej
wymaga „wysiłku, jaki trzeba włożyć w uczenie się i adoptowanie" [ 38 ]. Ten etos
obywatelski nie jest jednakże przez wszystkich uważany za wartościowy i godny
naśladownictwa, a śledząc wydarzenia na polskiej scenie politycznej, widać
wyraźną niechęć do nauki i współpracy, a obierana droga często jest najkrótsza z możliwych.
W
niniejszym eseju starałam się przedstawić pewne aspekty związane z religią
oraz konsekwencje łączenia ich z innymi sferami, prowadzących do szeregu
nieporozumień i zupełnie niepotrzebnych konfliktów. Ewentualna krytyka kościoła
nie dotyczyła jego istoty, a sposobu, w który próbuje on odnaleźć swe
miejsce w państwie demokratycznym i pozyskać rzesze wiernych (zapewne z założenia
będące wzniosłą ideą). Krytyka nie jest jednoznaczna z atakiem, o czym również
warto pamiętać. Atak zakłada dążenie do pokonania wroga, w tym zaś
przypadku nie ma zarówno wroga, jak i chęci narzucenia komuś innego punktu
widzenia, gdyż wiązałoby się to z przyjęciem krytykowanej „taktyki".
Moim zamierzeniem nie było również ukazanie istoty moralności. To, co najważniejsze,
to umiejętność wypracowania sposobów pogodzenia różnych postaw wobec
problemów dotyczących wszystkich obywateli. To dialog zmusza do refleksji, do
dążenia do osiągnięcia porozumienia, a nie wstąpienie na ścieżkę prawną i próby narzucenia własnego światopoglądu. Warto mieć na uwadze słowa
Rajmunda Panikkara: „Kto nigdy nie zwątpił, kto jest śmiertelnie pewny
swoich poglądów, kto uważa, że zrozumiał całą prawdę, kto nigdy
nie utracił pierwszej niewinności i nie zamilkł wobec misterium bytu, nie
potrzebuje dialogu". A przecież jest o czym rozmawiać...
Bibliografia: -
Stephen Jay Gould, Skały
wieków, Poznań 2002; -
Jürgen Habermas, Religia w sferze publicznej, Krytyka Polityczna nr 9/10, jesień 2005; -
Marcin Kołodziejczyk, Problem
uczuciowy, „Polityka" nr 43, 28-10-2006; -
Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997
roku;
-
O braku wolności
światopoglądowej w Polsce, Maria Szyszkowska [red.], -
Warszawa 2004; -
Maria Ossowska, Socjologia
moralności. Zarys zagadnień, Warszawa 1986; -
Leon Petrażycki, O
pobudkach postępowania i o istocie moralności i prawa, Warszawa 2002; -
Przed Bogiem,
ze Stanisławem Obirkiem rozmawiają Andrzej Brzeziecki i Jarosław
Makowski, Warszawa 2005; -
Małgorzata Święchowicz, Ciężkie
życie ateisty, Przekrój nr 3, 18-01-2007;
-
Jan Woleński, Okolice
filozofii prawa, Kraków 1999.
1 2 3
Przypisy: [ 30 ] Jan Paweł
II, cyt. w: Ibid., s. 63. [ 32 ] Jürgen Habermas, Religia w sferze
publicznej, „Krytyka Polityczna" nr 9/10, jesień 2005, s. 243. [ 36 ] Jürgen Habermas, op. cit., s. 245. [ 37 ] Ateiści określani są często jako "komuniści i entuzjaści aborcji, wielbiciele eutanazji. Ludzie bez sumienia i zasad. Bo
jakże mogliby je mieć, skoro nie wierzą w Boga?", Ciężkie
życie ateisty, Przekrój nr 3. [ 38 ] Jürgen Habermas, op. cit., s. 247. « Państwo wyznaniowe (Publikacja: 19-01-2008 )
Agata Jakubowska Studentka socjologii, wolontariusz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Krakowie (pomoc pracownikom socjalnym).
Numer GG: 7271387 | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5696 |
|