Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.544.169 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 243 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Bezmyślni nigdy nie popełniają błędów w myśleniu."
 Nauka » Pseudonauka, paranauka

O psychobiznesie, tolerancji i odpowiedzialności [5]
Autor tekstu: Tomasz Witkowski, Paweł Fortuna

W tej grupie powinni się znaleźć studenci, obecni i potencjalni odbiorcy usług psychologicznych sprzedawanych na wolnym rynku. Wydaje się, że prowokacja i jej demaskacja były na tyle proste i czytelne, że miały szanse dotrzeć do takiego odbiorcy.

Drugi kierunek strategii umniejszania polegał na minimalizowaniu wagi problemu, który prowokacja poruszała. Kolejne wypowiedzi dadzą wyobrażenie o sposobie jej realizacji: „Jakie masz dowody, że psychoanaliza, NLP, metoda Silvy, "ustawiania" itp. szamaństwa obiektywnie szkodzą pacjentom? To, że nie pomagają? A rutinoscorbin i krople na katar to niby pomagają?"

„Wiesz o tym, że mam zbliżone do Twojego zdanie o psychoanalizie, NLP i tym podobnych trendach. Ich szkodliwość społeczną jednak moim zdaniem przeceniasz, tak jak przeceniasz wpływ 'prawdziwej' psychologii na poprawę ludzkiej kondycji. NLP ludziom z kłopotami nie pomoże — a tym bez kłopotów nie zaszkodzi."

Ten drugi sposób umniejszania jest dużo bardziej niebezpieczny od pierwszego. O ile umniejszenie znaczenia rangi pisma jest w tym wypadku skierowane wyłącznie w prowokację, o tyle umniejszanie znaczenia negatywnych konsekwencji pseudoterapii, a nawet ich istnienia, jest jawnym przyzwoleniem na ich praktykowanie. Ramy tego artykułu nie pozwalają na prezentację dowodów ilustrujących negatywne efekty oddziaływań psychoterapii. Można je odnaleźć w wielu publikacjach (np. Crews, 2001; Draheim, 2003; Gujska, 2006; Lambert, Bergin, Collins, 1977; Lowe, 2001; Masson, 2004; Mays, Franks, 1985; O'Donohue, Ferguson, 2006; Persuad, 2006). Warto jednak zaznaczyć, że taka strategia jest powszechna i charakterystyczna nie tylko dla uczonych pracujących w naszym kraju.

O'Donohue i Ferguson (2006), analizując zachowania terapeutów i naukowców w Stanach Zjednoczonych, piszą o braku jakiejkolwiek woli przeciwstawiania się tym negatywnym zjawiskom nawet ze strony praktyków o orientacji naukowej. Źródeł takiej postawy upatrują m. in. w relatywistycznej postawie etycznej, która przyznaje jednakową wartość wszystkim podejściom terapeutycznym. Takie postawy środowiska naukowego zapalają zielone światło wszelkim odmianom szarlatanerii.

Strategia reorientacji

Istotą tej strategii jest atak skierowany na metodę i w konsekwencji jej deprecjacja. Przedstawienie metody w odpowiednio złym świetle, przypisanie autorowi osobistych, często niecnych, pobudek to środki, które odwracają uwagę od problemu pseudonauki, koncentrując ją na osobie autora prowokacji i aspektach etycznych wykorzystanej przez niego metody.

Kilka wypowiedzi zilustruje ten kierunek radzenia sobie ze zdarzeniem:

„Jeśli odwołuje się Pan do mojej opinii to powiem otwarcie, że sposób jaki Pan wybrał jest niegodny tytułu DOKTORA, jakim się Pan posługuje."

„(...) trick jaki zastosowałeś, wpisuje się — niestety — w atmosferę paranoi, prowokacji i podsłuchów i oskarżeń wszechobecnych ostatnio, która mi osobiście ani się podoba, ani uważam ją za pragmatyczną z jakiegokolwiek powodu. Zastanawiam się, co (poza przelotnym podważaniem zaufania i osobistą schadenfreude) osiągasz z pomocą takich operacji?"

„Nauka jest intersubiektywna i krytyczna, ale też przyjmuje się w niej (wstępnie) zasadę domniemania 'subiektywnej prawdy' (autor prawdopodobnie pisze prawdę subiektywną — czyli wierzy, że pisze prawdę, choć może się mylić) a nie zasadę domniemania kłamstwa (autor prawdopodobnie świadomie łże); zasada domniemania kłamstwa to specjalność CBA, CBŚ, ABW itp."

„(...) wykorzystana przez Ciebie forma prowokacji sama w sobie jest podejrzana."

„Nie wiem jak jest, ale Twoja prowokacja wygląda na 'coś osobistego', a to jeden z 'grzechów' przeciw naukowej prawdzie."

Towarzyszący autorowi prowokacji zamiar ujawnienia wszystkich fałszywych informacji, rzeczywistego autorstwa tekstów itd. odróżnia ją od przestępstwa, w tym również plagiatu, gdzie sprawca podejmuje jakieś działania mając na celu określone korzyści własne, o czym nie zawsze pamiętają krytycy metody. Koniecznym również wydaje się nadmienić, że żaden z krytyków metody nie opublikował swojego stanowiska, co łączy tę strategię ze strategią przemilczenia. Jeśli metoda, zdaniem jej krytyków, jest godna potępienia, to stanowisko w tej sprawie powinni oni zająć publicznie, w przeciwnym razie brak reakcji przyczynia się wyłącznie do tworzenia ambiwalentnych postaw w odbiorze zdarzenia, które najlepiej ilustruje wypowiedź osoby prowadzącej zajęcia na studiach psychologicznych: „Studenci niektórzy są 'zszokowani' — tzn. ci co myślą i czytają 'Charaktery'. Niektórzy nie wiedzą nic a nic i nic nie rozumieją".

Pojawia się w tym miejscu również kolejne ważkie pytanie: czy atakowanie metody zwalnia jej krytyków od ustosunkowania się do zjawiska, które metoda ujawnia? Przypomnijmy zachowanie Roberta Spitzera — jednego z bardziej zdecydowanych krytyków metody zastosowanej przez Davida Rosenhana. Pomimo zdecydowanie negatywnej oceny metody nie powstrzymało go to od poświęcenia kilku lat swojego życia na badania mające zmienić stan rzeczy ujawniony przez prowokację Rosenhana (Mayes & Horowitz, 2005; Speigel, 2005; Wilson, 1993). To właśnie zdolność dostrzegania problemów w oddzieleniu od metody, która do tego doprowadziła, odróżnia racjonalną krytykę od zachowań typowo obronnych.

Strategia eksploatacyjna

Tak nazwaliśmy sposób zachowania polegający na zwróceniu bacznej uwagi na problemy, które prowokacja ujawniła, a następnie próbie wykorzystania zaistniałej sytuacji do walki z niekorzystnymi zjawiskami. To strategia zgodna z intencjami autora prowokacji, a jednocześnie w najmniejszym stopniu reprezentowana przez środowisko psychologów.

Przejawem tej strategii jest zaproszenie wystosowane przez redaktora naczelnego „Psychologii Społecznej" do napisania tego artykułu (za które w tym miejscu dziękujemy), zaproszenie do opublikowania opisu problemów, które prowokacja ujawniła, wystosowane przez redaktora naczelnego kwartalnika „Nauka", zainicjowanie dyskusji nad problemem przez przewodniczącego KNP PAN, zaproszenie na konferencję poświęconą pseudonauce i szereg innych, równie pożytecznych, choć może nieco mniej spektakularnych działań.

Czy działania, podejmowane w ramach strategii eksploatacyjnej, występujące w zdecydowanej mniejszości, zrównoważą negatywne skutki wcześniej opisywanych strategii? Odpowiedź na to pytanie z pewnością będzie zależała od intensywności i konkretności działań eksploatacyjnych.

Podsumowanie

Analiza wyników badań nad oceną tekstu przez czytelników wskazuje, że posiadał on wszelkie atrybuty dobrego tekstu popularyzującego nową terapię, a co za tym idzie, możliwe było rozpowszechnienie za jego pomocą wiedzy o fałszywej terapii, co jest pierwszym krokiem na drodze dla zaistnienia kolejnej pseudonaukowej koncepcji. Jego ocena dokonywana przez studentów psychologii wskazała ponadto, że odnaleźli oni aspekty pozwalające im na uwzględnianie nowej terapii jako przydatnego narzędzia w pracy terapeutycznej. Tak więc, możemy uznać za zrealizowany podstawowy cel prowokacji, jakim była próba udzielenia odpowiedzi na pytanie o to, czy korzystając ze środka przekazu spostrzeganego jako popularnonaukowy i wspieranego przez polskie autorytety w dziedzinie psychologii, istnieje możliwość wprowadzenia do obiegu fałszywej terapii.

Celem dodatkowym było wywołanie szerszej dyskusji nad przenikaniem pseudonauki i paranauki na wyższe uczelnie, w mury akademickie do instytucji naukowych oraz na łamy prasy i do czasopism specjalistycznych, ewentualne zainicjowanie działań zmierzających do ograniczenia rozwoju pseudonauki, a także postawienie szeregu istotnych dla psychologii pytań. Czy przedstawiciele psychologii naukowej czują się odpowiedzialni za poziom popularyzowania swojej dziedziny i popularyzowane treści? Czy i jaka jest różnica pomiędzy tolerancją redaktorów, terapeutów, badaczy dla różnych sposobów uprawiania nauki i terapii a obojętnością w stosunku do nadużyć, jakie w tej sferze mają miejsce? Czy jako psychologowie powinniśmy rynek usług terapeutycznych, nazywany czasami psychobiznesem, pozostawić prawom wolnego rynku?

Realizację tych celów możemy ocenić na podstawie analizy dotychczasowych reakcji środowiska na prowokację. Jeśli idzie o ocenę dyskusji, jaką wywołała prowokacja, to bez wątpienia możemy ją nazwać dyskusją kuluarową. Odbywała się ona w obiegu nieformalnym — wśród studentów, pracowników naukowych, na forach internetowych. Na krótki czas przybrała formy publiczne podczas konferencji naukowej oraz w trakcie posiedzenia KNP PAN. Dyskusje te były jednak niekonkluzywne, w ich wyniku nie podjęto żadnych działań.

Reakcje środowiska psychologów prowadzą do smutnych konstatacji, iż stan izolacji pomiędzy światem uczonych i światem szamanów, o którym pisał Łukaszewski w 1989 r., pogłębił się, co bez wątpienia sprzyja rozwojowi pseudonauki i z pewnością nie tworzy dobrego wizerunku psychologii. Obojętność uczonych w stosunku do psychobiznesu mylnie utożsamiana z tolerancją sprzyja jego rozwojowi, który obecnie reguluje wyłącznie wolny rynek.

Wnioski te prowadzą do dość ponurych konstatacji. Strategie stosowane przez czystych uczonych w stosunku do opisywanych zjawisk spowodują, że najprawdopodobniej przepaść pomiędzy psychologią naukową a stosowaną będzie się pogłębiała. Wiele pseudonaukowych koncepcji okrzepnie tworząc instytucje wtórnie uzasadniające ich istnienie, takie jak międzynarodowe towarzystwa, systemy certyfikujące itp. Powstaną nowe, czego świadkami jesteśmy na co dzień. Popularyzacja psychologii już dzisiaj zdominowana jest przez przedstawicieli nurtów pseudonaukowych, o czym świadczy analiza treści popularnych czasopism i będzie nadal przez nich zawłaszczana. Jest to dość oczywiste, jako że w tym przypadku popularyzowanie określonych treści jest zbieżne z interesem ekonomicznym.

Psychologia naukowa nie realizuje istotnych interesów poprzez popularyzowanie, dlatego też jej przedstawicielom mniej na popularyzowaniu zależy. Główny interes, jaki można uzyskać poprzez popularyzację psychologii akademickiej, to budowa pozytywnego wizerunku. Odpowiedzialność za osiągnięcie tego celu jest jednak mocno rozproszona i nic nie wskazuje na to, aby mógł on konkurować z celami ekonomicznymi przedstawicieli pseudonauk.

Taka postawa czystych uczonych będzie miała jeszcze dodatkowe konsekwencje, które już dzisiaj możemy obserwować chociażby na salach sądowych. Sędziowie nadal będą kierować się opiniami wydawanymi masowo na podstawie tak nierzetelnych narzędzi jak np. testy projekcyjne (Drahaim, 2003; Gujska, 2006), a osoby pokrzywdzone przez psychobiznes nie będą miały możliwości odwołania się do opinii psychologów akademickich, którzy nie są zainteresowani ani śledzeniem tych kierunków, ani poszukiwaniem podstaw empirycznych, co uniemożliwia im wydawanie wiarygodnych opinii. Pewnie niejeden przypadek, podobny do tego opisywanego przez Lowe (2001), musiałby się wydarzyć, aby uczeni zmuszeni przez opinię publiczną pochylili się z odpowiednią uwagą nad problemem.


1 2 3 4 5 6 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Neuronauka, neurobiznes czy neurobzdury?
Kinezjologia edukacyjna czyli nasz pierwszy kontakt z pseudonauką w szkole

 Zobacz komentarze (10)..   


« Pseudonauka, paranauka   (Publikacja: 30-03-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Paweł Fortuna
Doktor, asystent w Katedrze Psychologii Eksperymentalnej KUL. Realizuje badania eksperymentalne z zakresu procesów poznawczych leżących u podłoża obrony przed manipulacją i perswazji. Uczestniczy w projektach badawczych realizowanych w ramach Katedry i Ośrodka Psychologicznych Analiz Komunikowania Społecznego. Prowadzi zajęcia dydaktyczne z psychologii zachowań konsumenckich, psychologii reklamy oraz psychologii komunikacji perswazyjnej. Zainteresowania naukowe: psychologia zmiany postaw, perswazja narracyjna, obrona przed manipulacją (bias correction), komunikacja audio-wizualna.

Tomasz Witkowski
Psycholog, pisarz, nauczyciel akademicki, doktor. Pracował przez wiele lat w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego, następnie przez rok - w Instytucie Psychologii w Bielefeld w Niemczech. Prowadził badania na Uniwersytecie w Hildesheim w Niemczech, a ostatnio pracował kilka lat w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, na Wydziale Zamiejscowym we Wrocławiu.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Kinezjologia edukacyjna czyli nasz pierwszy kontakt z pseudonauką w szkole
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5808 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365